JEŚLI MÓWIMY- artykuł.doc

(41 KB) Pobierz
JEŚLI MÓWIMY

JEŚLI   MÓWIMY .....

 

Jeśli serio traktujemy Boga, to przynajmniej co jakiś czas,

musimy przemyśleć własne chcenie i nakierowanie wewnętrzne,

i postępowanie.

Jak się okazuje obok nas żyją ludzie, którzy robią tak dość często,

tyle tylko, że nie zwracamy na nich uwagi, być może z tego powodu, że „nie należą do nas”.

Jeśli jednak życie nasze ma być zgodne z rzeczywistością, to musimy być w jedności z tym, co jest wewnętrz nas

i co objawiamy na zewnątrz. Zatem, jacy jesteśmy naprawdę?

 

Jeśli mówimy, że jesteśmy wyznawcami Chrystusa,

odrodzonymi dziećmi Bożymi, że nie należymy do świata

i chodzimy w światłości,

ale ludzie otaczający nas wiedzą, że  jesteśmy wiecznie niezaspokojeni, niezadowoleni z życia i z siebie, narzekający dookoła, pełni troski

i zachłanni w sprawach materialnych, to objawiamy, że wiara nasza

w niczym nie różni się od innnych, a my jesteśmy przeszkodą

i zgorszeniem dla świata i zaprzeczeniem Ewangelii Chrystusa.

Czyż można się dziwić, że inni widząć to, nie chcą uwierzyć Chrystusowi?

Jeśli więc tacy jesteśmy, to musimy rozpocząć od szczerego wyznania grzechu i zupełnie nawrócić się do Boga ( por. 1 Jana 1, 6-9).

 

Jeśli mówimy, że należymy do Boga i miłujemy Go z całego serca, ale otaczający nas świat wie, że jest w nas i między nami zazdrość, kłótnia, obmowa, plotkowanie, że jesteśmy pełni uprzedzenia                   

i niechęci wobec innych, nerwowi, złośliwi, zgorzkniali, załamani,    

w „dołkach” i w depresjach, mający innym wszystko „za złe”                  i jednocześnie lubimy pochwały, komplementy, uznanie, szukamy dla siebie zadowolenia i ciągle zajmujemy się przede wszystkim sobą, to jesteśmy w istocie główną przeszkodą w przyjściu świata do Boga             i nawróceniu się ludzi – i dalekich i bliskich.

Jeśli tacy jesteśmy, to potrzebujemy zasadniczego przyjścia do Boga 

z pokutą, wyznaniem grzechów i win, prośbą o przebaczenie, przyjęcie

i otrzymanie prawdziwego narodzenia się na nowo „z wody i z Ducha” (Jana 3:5)

 

Jeśli mówimy, że jesteśmy prawdziwymi sługami Bożymi, Jego Królewskim kapłaństwem i Jego nowym ludem, ale żyjący obok nas

„ ludzie tego świata” wiedzą, że przed wszystkim zajmujemy się organizacją życia, zaopatrzeniem, mieszkaniem, samochodem, zdrowiem, odpoczynkiem i wszelkim zabezpieczeniem się, że to pochłania nas bardziej niż modlitwa,oddawanie Bogu chwały, ewangelizacja, szukanie i kierowanie się według Bożej woli, to tak naprawdę my jesteśmy winni,że świat nie chce znać Boga

i słuchać o Nim, i o Jego Ewangelii.

Jeśli tacy jesteśmy, to musimy pokutować z powodu złego                       i przewrotnego nastawienia serca wobec Boga, przyjść do Niego na nowo, poddać Mu się i zacząć z Nim żyć zupełnie od nowa ( Obj.3: 20)

 

Jeśli mówimy, że mamy pełnię Jego Ducha i Jedo darów, ale nasi sąsiedzi wiedzą, że mamy do czynienia z takimi samymi grzechami,   jak oni, w naszym życiu rodzinnnym, w naszych domach

       to powinniśmy w pokucie przyjść do Boga,

                          otrzymać Jego oczyszczenie  i uwolnienie,

                        otrzymać nowego ducha i odnowiony umysł,

tak by Jego Królestwo mogło naprawdę okazać się w naszym życiu; żeby ludzie ujrzeli w nas Bożą sprawiedliwość, pokój i radość (Rzym.14: 17).

 

   Jeśli mówimy, że ufamy Bogu, ale cała okolica zna nas z tego, że musimy być pierwsi w kolejce do ..., lub za ..., i jeśli my o sobie wiemy, że nasza piękna, poręczna, oprawiona w miękką skórę Biblia od dawna gdzieś się zapodziała i jeśli wiemy, że łatwiej nam sięgnąć ręką po ilustrowane czaspismo krajowe lub zagraniczne (bracia komputery, auto lub video, siotry – moda, sweterki lub kwiatki), niż po Pismo Święte, to musimy w pokucie zwrócić się do Boga, by nas przyjął, oczyścił, przebaczył nam i darował swoje naprawdę nowe życie

(por. Jana 14:30).

 

   Jeśli mówimy, że jesteśmy Jego własnością i kochamy Go z całego serca, to przede wszystkim Bóg i otaczający nas ludzie powinni być o tym przekonani.

Jacy  jesteśmy naprawdę?

                                                                              Przedruk z czasopisma  Chrześcijanin 9/87

 

„ MOC   JĘZYKA ”

 

„Śmierć i życie są w mocy języka” ( Przyp. Sal. 18: 21)

 

   Zastanawiając się nad różnymi przeszkodami w dążeniu do uświęconego życia, dochodzimy do wniosku, że musimy ostrzec lub Boży przed wielkim niebezpieczeństwem nieopanowanego języka.

Nie tylko widzieliśmy, że wielu ludzi przez niewłaściwe używanie języka utraciło swą moc duchową, lecz również zauważylismy, jak wiele serc uległo zatruciu, które sprawił nieukrócony język. Faktem jest, że „życie i śmierć są w mocy języka”, dlatego zrozumienie powagi sytuacji będzie korzystne dla wszystkich.

   Nieopanowany, nieukrócony język nazwany jest „ogniem”, który jest      w stanie skalać całe ciało i „rozpalić bieg życia”. Do tego dodane są jeszcze inne straszne słowa: „sam będąc rozpalony przez piekło”  (Jak. 3:6).      Cały ten wiersz ma nastepujące brzmienie: „I język jest ogniem; język jest wśród naszych członków swoistym światem nieprawości; kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło”. Tak brzmi tekst według nowego tłumaczenia biblijnego, podobnie brzmi on w „Biblii Tysiąclecia” i w Biblii Elberfeldzkiej”. A więc taki język, zapalony od ognia piekielnego, stale roznieca większy ogień do tego stopnia, że zasięg tych płomieni może być nie do opanowania.

   Dalej powiedziane jest: „natomiast nikt z ludzi nie może ujarzmić języka, tego krnąbrnego zła, pełnego śmiertelnego jadu” (Jak.3:8). Jażeli zachodzi potrzeba, byśmy przechowywali w naszym domu śmiertelną truciznę, to butelkę szczelnie zamykamy, oznaczamy wielkimi literami, często nawet umieszczając na niej przekreśloną „trupią czaszkę”, żeby wszyscy, którzy znajdują się w jej bliskości zostali ostrzeżeni. Butelkę umieszczamy zazwyczaj na górnej półce szafki z lekarstwami, niedostępnej dla dzieci czy innych nie zorientowanych osób; ale i wtedy nie jesteśmy całkowicie pewni i spokojni, ponieważ wiemy o znajdującej się w naszym domu śmiertelnej truciźnie. Zwróćmy uwagę, że tą śmiertelną trucizną Słowo Boże nazywa nieukrucony język. Nie tylko nazywa go trucizną, lecz takżę „śmiercionośnym jadem”.

    Gdyby w jakiś sposób ludzkie języki i usta dało się oznakować, jak tę butelkę z trucizną, być może dało by się uniknąć wielu szkód? Ludzie mający taki język, są często traktowani jako szczerzy chrześcijanie a ci, którzy ich słuchają, nie są świadomi grożącego niebezpieczeństwa.             W ten sposób zło podawane jest dalej i śmiercionośny jad dokonuje spustoszenia w duszach ludzkich i w ten sposób piekielny ogień rozszerza się a jego następstwa są straszne.

     Może  jesteśmy w stanie przypomnieć sobie, kiedy mieliśmy kontakt                   z takim językiem, albo też, kiedy taki język sami posiadaliśmy?  W każdym razie mamy żywe wspomnienie czegoś bardzo palącego  i sprawiającego dotkliwy ból – rany spowodowanej przez język. Dopiero, gdy przyszliśmy do Jezusa, aby doznać oczyszczenia w Jego świętej krwi, przeżyliśmy ulgę.

Przekonaliśmy się o prawdzie tych słów : „Nikt z ludzi nie może ujarzmić języka”. Kiedy przyjęliśmy Jezusa, który nas uświęca, stwierdziliśmy, że On nawet ten nieukrucony język napełnia życiem zamiast śmierci, czystością zamiast gorzkości, błogosławieństwem zamiast przekleństwa.

  „Jeśli ktoś sądzi, że jest pobożny, a nie powściąga języka swego, tego pobożność jest bezużyteczna (Jak.1: 26). Czyż nie oznacza to dla ciebie  i mnie, że jeślibyśmy naszego języka nie trzymali na wodzy, będziemy mieli tylko pozór pobożności? W oczach Bożych byłoby to tylko wyobrażeniem i złudzeniem, a nie rzeczywistością.

Zwodzimy i oszukujemy nasze serca, jeśli myślimy, że w takim stanie należymy do Boga. Niechby te słowa doknęły i poruszyły wszystkich, którzy je czytają!

   Istnieje ktoś, kto słyszy wszelką nieuprzejmą krytykę, słyszy bezsensowne uwagi, surowe osądzenie  mające miejsce za plecami tych, którzy tak są atakowani. On zna to wszystko, gdyż nawet psalmista mówi: „Nim przyjdzie słowo na język mój, oto Panie, Ty to wszystko wiesz” (Ps.139:4).

   Ten miły wierzący, którego dobrą opinię próbowałeś podważyć, nie słyszy tego wszystkiego, co mówisz, lecz Bóg słyszy. To jest Ten sam, który powiedział „Nie tykajcie pomazańców moich, i nie czyńce nic złego prorokom  moim!” (Ps.105:15). Słuchając słów wypowiedzianych przeciwko Bożemu słudze, być może wkrótce usłyszysz głos Jego sądu mówiący: „Cóż ci da, albo co za pożytek przyniesie język zdradliwy?” (Ps,120:3).

    Jestem pod mocnym wrażeniem tego faktu, że Bóg będzie sądził się z takimi połowicznymi chrześcijanami, którzy Jego w pełni uświęcone dzieci pomawiają i złośliwie krytkują.

    Wierzę, że tutaj jest niezwykłe ważna prawda zawarta dla tych, którzy ufają Panu, iż On jest lekarstwem dla ich ciała. Mogą się dziwić swej niewierności w szukaniu uzdrowienia przez Pana, albo mogą być zdumieni nagłymi niespodziewanymi zachorowaniami czy słabościami, które ich nawiedziły. Nie możemy ich szczegółowego przypadku osądzać, lecz można przyjąć, że przyczyną takiej czy innej dolegliwości lub choroby może być ukryta wewnętrzna złość, lub nie okiełznany język, oraz że Bóg stosuje taką formę ćwiczenia i wychowania.

   Ap. Piotr zwraca uwagę w swoim liście na współzależność między zdrowiem ciała i poświęconym Bogu językiem: „Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać  dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej” (1 piotra 3:10). Słowa tego tekstu przypominaja nam kosztowną i głęboką myśl owych 144 000, o których w 14 rozdziale Objawienia jest powiedziane: że stali na górze Syjon z Barankiem jako odkupieni i „Oblubienica”, „bez zmiany i bez zmarszczki”. Ci wszyscy są również określeni jako ci, w ustach których „nie znalazła sia zdrada”.

   Postaw o Panie straż przed moimi ustami. Ochraniaj drzwi warg moich (Ps.141: 3). „Także od zuchwałych (warg) ustrzeż sługę swego, aby nie panowali nade mną! Wtedy będę doskonały i wolny od wszelkiego grzechu” (Ps. 19:14).

                                             

                                                Przeduk z czasopisma Chrześcijanin  9/87

                                                               Autor:  Corrie J.Montgomery  (tłum. Andrzej Wisełka)

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin