Kochanie, zabilam nasze koty - Dorota Maslowska.rtf

(2869 KB) Pobierz
Kochanie, zabi?am nasze koty

 

  

  Noir sur Blanc

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1

                Na ulicy przed domem leż kot z białym kołnierzykiem, ni to grzejąc się w cu, ni to raczej jednak nie żyjąc, wnosząc z faktu, że nie było słca ani żadnych innych przyczyn, by leżd pędzących samochodów. W końcu przyjedzie jakiś patrol i go zabierze  pomyślała Farah w tym śnie i poprawiając dół od pidżamy, który wpijał jej się w pachwinę, wróciła do lektury pisma.

 

                Akurat rozwiązywała psychotest i... W waszym życiu też chyba nie zawsze jest miejsce i czas, żeby czytać Sartrea w oryginale od tyłu do ry nogami? Błądziła po scenografii, zmontowanej niechlujnie z kawałw campusu uniwersyteckiego i fragmentów byłych mieszkań, znajomych klatek schodowych, ulic i innych strzępków przeszłci, kiedy wpadło jej w ce to „Yogalife”.

 

              O, nowy numer”  pomyślała zdziwiona, bo ostatni wyszedł zaledwie parę dni temu. Przejrzawszy go pobieżnie („Jogomoda”, „Medytacja  wybieramy najlepsze gadżety!”), natrafiła na ten test.

 

              Joga i ty, przyjaciółki czy zaciekłe rywalki”, „Czy jesteś sexy joginką?” i tak dalej, sami najlepiej wiecie. Ledwie jednak zakreśliła pierwszą odpowiedź, zauważa małą różaną karteczkę, zapisaną z wysiloną niedbałcią, z wystylizowanym pośpiechem...

 

                Widuję cię na środowych zajęciach”...  osił liścik. Dalej czcionka trochę się zmieniała i wszystko było napisane gorącym szeptem, jakby po francusku. F. nie znała francuskiego, ale czuła to dokładnie w uchu i jeszcze dużo, dużo głębiej  może byśmy spotkali się na kawę, wiesz gdzie... chcę zobaczyć, jak pijesz cappuccino i ta zabawna pianka miesza się ze szminką na brzegu twojej filiżanki, o tak”... „codziennie myś, żeby wrzucić ci do samochodu bukiet kwiatów i zwiać, po prostu zwiać jak szczeniak, żebyś widziała tylko moje plecy niknące gdzieś w umie, plecak podskakujący trochę niezgrabnie, trochę bezbronnie...”

 

                Ale... ale ja”  wi Farah, obracając w oniach miłosny świstek. To zostawiło ją nieoddychają. A więc te wszystkie dni, które uważa za puste, nijakie i zmarnowane, dni, które wyrzucały ją jak chorą rybę na brzeg samotnego wieczoru...

 

                Fakt, że nie miała samochodu, jak jej chwilowo umknął.

 

                ...te wszystkie cholerne dni, na których ścieżwiękową składały się skowyty czajników i dzwonki mikrofalówek sąsiadów obwieszczające przejście ich mrożonych hamburgerów do kategorii „ohydne, ale nawet ciepłe”; dochodzące zza ścian rozmowy przy obiedzie, przypominające w swym beznamiętnym tembrze kurs językowy, na którym jedna i ta sama lekcja („co tam w szkole?”, „podaj mi, na Boga, łopatkę do sera”) odtwarzana jest w nieskończoność, z oszczędności czy też może jakby inne słowa i kwestie nie egzystowały w zyku tych sennych, przegranych popołudni późnego września...

 

              Dni, które uważa za stracone; dni, kiedy czuła się jak odrobinęstsze, angielskojęzyczne powietrze, to włnie wtedy ktoś cały czas na nią patrzył, śledził, odurzał się jej istnieniem, wariował na jej punkcie i...

 

                W oczach stoi mi linia szwu na twoich rajstopach... myś o chwili, kiedy sprawdzę wreszcie, czy to szew, czy po prostu malujesz go na swojej lśniącej od balsamu szklanej łydce pisakiem i czy któregoś dnia bę zlizać, aż po...”

 

                Ale ja nie mam rajstop ze szwem”  uprzytomniła sobie nagle, upuszczając kartkę, która natychmiast zawirowała i wpadła pomiędzy jesienne liście, niedojedzone chickenwingsy, psie gówna i zmięte kubki ze Starbucksa. Skąd czym prędzej wyjął Frank, ten gość z kursu jogi, ten, który jej się dość całkiem podobał. Miał na sobie szary, schludny sweter i czyściutki kołnierzyk, jego wspaniałe zęby lśniły jak klawiatura jakiegoś kosztownego instrumentu we wrześniowym słcu, a wiatr przywiał od niego zapach „Tide 1+1” z wybielaczem bez chloru. To był zapach gry w tenisa i lata spędzonego na wybrzeżu i Farah zdawało się nawet, że yszy wlekący się za nim jeszcze szum oceanu, piski figlujących dzieci.

 

                ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin