Kwartalnik-12.pdf

(1531 KB) Pobierz
EKE
E zotEryczny K wartalniK E lEKtroniczny
Numer 12, październik 2012
Witam
Drodzy Państwo!
Tym razem drodzy Państwo zamiast moich uwag odnośnie świata, życia i ezoteryki, chcę zapro-
ponować pewne opowiadanie, ponieważ uważam, że warte jest chwili releksji.
Wiedźma
– Nigdy się do mnie nie przyzwyczają – mruczała pod nosem, zbierając zioła – nigdy. Zawsze
będę dla nich wiedźmą, czarownicą, nawiedzoną. Ale jak bieda, to lecą do mnie, szukają pomocy,
korzystają z ziół i porad, a potem mówią, że to wszystko przesądy, bzdury niegodne XXI wieku.
Mimo żalu i goryczy lubiła to, czym się zajmowała, zresztą sama to sobie wybrała. Umiała się
też przystosować. W dzień chodziła w dżinsach, bawełnianych bluzkach i wygodnych butach, ale
kiedy przychodziła jej pora – noc, zakładała długie, lniane suknie, zdejmowała buty i boso wyrusza-
ła z ręcznie plecionym koszykiem i nożem o białej rękojeści, który nigdy nie zetknął się ni z krwią,
ni z mięsem na poszukiwanie ziół. Wędrowała po lasach, łąkach, polach i bagnach, a każdy kto ją
wtedy widział, omijał z daleka. Co prawda nie była zbytnio spragniona ludzkiego towarzystwa, wła-
śnie przed nim uciekła, rezygnując z życia w wielkim mieście, ale robiło jej się smutno i ciężko na
sercu, kiedy widziała taką reakcję. Gdybyż oni chociaż później nie przychodzili z prośbą o pomoc.
A przecież ledwie wstawał świt, przed jej chatką ustawiała się prawie że kolejka. Ostatnio jej sława
jako wiedźmy zaczęła się rozchodzić i teraz przyjeżdżali ludzie z miejscowości odległych i o sto kilo-
metrów.
Znała zioła i rośliny, kochała przyrodę i wiedziała, jak współpracować z jej energiami, to wystar-
czyło, by ludzie uznali ją za wiedźmę. Nielekko było zbierać zioła z takimi myślami, ale koszyczek
powoli się zapełnił. Kobieta wyprostowała się, uniosła głowę i spojrzała na wschód, gdzie poprzez
ciemność sierpniowej nocy powoli zaczynała przebijać się poświata świtu.
– Muszę wracać – powiedziała do siebie – i trochę odpocząć, zanim przyjdą pierwsi petenci.
Nawet nie wiem, jak ich nazywać – dodała i ruszyła w stronę wsi.
Jej mały domek wyróżniał się bogactwem kwiatów rosnących w ogrodzie. Pod spadzistym da-
chem wisiały w pęczkach różne zioła. Te, które miały suszyć się wolno, zdobiły stronę północną, te
które wymagały słońca, wisiały od południowej, te które potrzebowały przewiewu, by skutecznie
później pomagać, wisiały od wschodu, a te co miały pomagać na nieszczęśliwą miłość, suszyły się od
zachodu. Między ziołami kilka gniazd uwiły jaskółki. Na ganku oplecionym wiciokrzewem i blusz-
czem leżały dwa koty, jeden idealnie czarny, a drugi absolutnie biały. Kiedy kobieta zbliżała się do
896577364.020.png 896577364.021.png 896577364.022.png
furtki, podbiegły do niej psy, by przywitać panią. Tak one, jak i koty otrzymały solidną porcję piesz-
czot i wszyscy weszli razem do domku, w którym po chwili zaległa całkowita cisza.
Nie trwała ona długo, bo już koło siódmej na drodze obok domku wiedźmy zaczęli zbierać się
ludzie. Miejscowi wiedli prym i objaśniali przyjezdnym obyczaje tej dziwnej kobiety. Najgłośniej
perorowała tęga kobieta w średnim wieku:
– Wy jej lepiej nie budźcie, bo was całkiem nie przyjmie. Ona całą noc zbiera zioła na bagnach.
Wraca o świcie i kładzie się spać. Dajcie jej trochę pospać, to będzie łaskawsza.
– A ona naprawdę jest taka dobra? – dopytywała się młoda dziewczyna w kusej spódniczce
i bluzce odsłaniającej pępek.
– Najlepsza – bezdyskusyjnie odpowiedziała matrona.
Mimo ostrzeżeń gwar narastał, po chwili dołączyło się do niego szczekanie psów i o spaniu nie
było mowy. Kobieta wstała, nakarmiła psy, sama też zjadła śniadanie i wyszła do czekających na nią
ludzi.
– Kto pierwszy? – spytała.
– Ja ciotko, ja! – zakrzyknęła kobieta z małym dzieckiem na ręku. – Proszę przepuście mnie
ludzie, bo coś ugryzło mego małego pod nosem. Puchnie w oczach, boję się, że się udusi.
– Przepuście ich – poleciła wiedźma, a tłum bez dyskusji jej usłuchał.
Wzięła dziecko z rąk matki i poszła do chaty. Spokojnie obejrzała miejsce ugryzienia, wyjęła żą-
dło, a potem wyszła do ogrodu i przyniosła świeży liść podbiału.
– Proszę mu przykładać te liście aksamitną stroną i zmieniać je co dziesięć minut, aż nie zejdzie
opuchlizna. Wychodząc niech pani poprosi następną osobę.
Po chwili wszedł starszy mężczyzna.
– Co pana do mnie sprowadza?
– Oj, pani, mam ci ja synową. Tak wredna baba, że już nie daję rady. Urok na mnie rzuca i nawet
się z tym nie kryje. Przy ludziach mówi, że mi śmierci życzy. A ja od tego chorować zaczynam. Rady
proszę.
– Dobrze, niech pan usiądzie na tym krześle przy oknie i przez chwilę się nie rusza.
Mężczyzna wykonał polecenie i usiadł na wskazanym miejscu, jego sylwetka wyraźnie odcinała
się w promieniach słonecznych od tła. Kobieta patrzyła na niego, ale tak, jakby był przezroczysty,
a ona chciała go przejrzeć na wylot. Trwało to dobrą chwilę, po czym wiedźma powiedziała:
– Faktycznie, ktoś panu szkodzi. Czy to synowa, nie wiem. Może i tak. Pomogę panu, ale jeśli
chce pan, aby to działało, nie wolno panu odpłacać nienawiścią. Dlatego jak pan wróci do domu,
niech pan wszystkim wybaczy i sam o wybaczenie prosi, a w pierwszym rzędzie synową. Da pan
radę to zrobić?
– Jak trzeba, to zrobię. Ja nie pamiętliwy, a i zgoda w rodzinie to dobra rzecz.
– Cieszę się, że pan tak mówi. Teraz to i ja mogę obiecać, że na pewno pomogę. A teraz proszę
zamknąć oczy i pomyśleć o czymś przyjemnym. Ma pan wnuki?
– Tak.
– Kocha je pan?
– Oczywiście.
– To niech pan o nich myśli.
Mężczyzna posłusznie zamknął oczy, a wtedy kobieta podeszła do drewnianej komody, wyjęła
z niej zwitek lnianego materiału, metalową miskę, woskową świecę i garść nie uprzędzonego lnu.
Zapaliła świecę, na podłodze postawiła miskę i położyła w niej len, a następnie przykryła materia-
łem głowę pacjenta i zaczęła wykonywać koliste ruchy najpierw nad jego głową, a później wzdłuż
tułowia, by w końcu przejść do nóg. Co pewien czas otrząsała ręce na lnem, jakby coś z nich zrzuca-
jąc. Cały czas przy tym szeptem wypowiadała modlitwy. W końcu od świecy zapaliła len i trzyma-
jąc miskę za boczne uchwyty obeszła trzy razy siedzącego na krześle mężczyznę i postawiła miskę
z palącym się lnem przed nim. Podeszła do stołu, na którym leżały rozłożone zioła i wzięła gałązkę
piołunu, kilka płatków ciemnoczerwonej piwonii, szczyptę kory wierzby oraz odrobinę soli i dorzu-
ciła je do ognia. Po chwili płomień się zmniejszył, aż w końcu zgasł. Kobieta zdjęła materiał z głowy
pacjenta, przesypała do niego popiół, jaki wytworzył się w misce i powiedziała:
896577364.023.png 896577364.001.png
– Jak będzie pan wracał do domu, niech pan wysypie ten popiół na rozstajnych drogach, a ma-
teriał zabierze do domu i włoży w poduszkę, na której pan śpi. Nic wtedy nie będzie panu groziło.
A jak będzie pan wychodzić, niech pan poprosi następną osobę.
Po starszym mężczyźnie w izbie pojawiła się młoda, kuso ubrana dziewczyna. Wyglądała na
mocno przestraszoną.
– W czym mogę pomóc? – spytała wiedźma.
– Ludzie mówią, że możesz pomóc na nieszczęśliwą miłość.
– Ludzie różne rzeczy mówią.
– Ale ja już wszystkiego próbowałam i nic. Kocham go, a on mnie nie chce.
– A czego próbowałaś?
– Oddałam mu się, chodziłam z jego kolegą, żeby zazdrość wzbudzić, straszyłam, że się zabiję
i robiłam z siebie idiotkę, żeby tylko zwrócił na mnie uwagę.
– Mówisz, że go kochasz.
– Tak, nad życie.
– Czyje? Jego czy twoje?
– Nie rozumiem.
– Nie ważne. Powiedz mi jeszcze, co to takiego miłość.
– Oj, ciotko nie rozumiesz. Stara jesteś i brzydka, co ci mam tłumaczyć.
– Mi nie musisz. Sobie wytłumacz.
– No miłość, to jest wtedy, kiedy ludzie żyć bez siebie nie mogą.
– I chcesz, żebym ja zrobiła tak, żeby on z tęsknoty do ciebie umierał.
– Tak.
– Tego zrobić nie mogę i nie chcę. Inaczej mogę ci pomóc.
– Jak?
– Dam ci ziół, że ty go kochać przestaniesz. Chcesz?
– Nie! – i wyszła trzaskając drzwiami.
Po niej byli inni. W końcu słońce stanęło w zenicie i wiedźma powiedziała, że dziś już nikogo nie
przyjmie. Była zmęczona. Ludzie rozeszli się, a ona wzięła swoje zwierzęta i wyszła do ogrodu. Usia-
dła w ocienionej altanie i zaczęła czytać książkę. W pewnym momencie od lektury oderwał ją dźwięk
rowerowego dzwonka. Podniosła oczu znad książki i zobaczyła listonosza.
– Mam list do pani – wesoło zawołał zza płotu.
Wiedźma podeszła i wzięła podaną jej przez listonosza kopertę, na której widniał adres:
„Prof. dr hab. Maria Lanckorońska
woj. podlaskie
wieś Borki”.
Alla Alicja Chrzanowska
896577364.002.png 896577364.003.png 896577364.004.png 896577364.005.png 896577364.006.png 896577364.007.png 896577364.008.png 896577364.009.png 896577364.010.png
S piS treści
1. Astrologia
1.1. Astrologiczna prognoza na IV kwartał 2012, A. A. Chrzanowska .............................  5
1.2. Merkury w retrogradacji, czyli wiele hałasu o nic, E. Suszczynska .........................  9
2. Ezoteryka ..................................................................................................14
2.1. Egregory, A. A. Chrzanowska .................................................................................. 
3. Tarot
3.1. Prognoza na podstawie Tarota, A. A. Chrzanowska ...............................................  7
3.2. Interpretacja karty na 1. pozycji Indywidualnego Portretu c.d. ...........................  0
4. Magia
4.1. Magia miłości, A. A. Chrzanowska ........................................................................  8
5. Wróżby
5.1. Wróżenie z igieł (akutomancja), J. Kolesow ........................................................... 
6. Polecamy ........................................................................................................................
Redakcja:
Alla Alicja Chrzanowska • Andrzej Piotr Załęski • Małgorzata Gołko
Współpracują:
Emma Lange • Elena Suszczynska • Elena Rusakowa • Jewgienij Kolesow
896577364.011.png 896577364.012.png 896577364.013.png 896577364.014.png
1. A strologiA
1.1. Astrologiczna prognoza
na IV kwartał 2012
Słońce w Wadze – weszło w ten znak 22 września i pozostanie do
23 października. Szczególnie korzystnie wpłynie na wszystkie znaki
żywiołu powietrza (Wagi, Wodniki i Bliźnięta). Sprzyjać będzie wszel-
kim sprawom związanym z nauką, zdawaniem egzaminów, uzyskiwa-
niem certyikatów oraz samokształceniem. Jest to też dobra pora na
zakładanie spółek i różnego rodzaju twórcze działania powiązane ze
współautorstwem oraz wymianą myśli i doświadczeń. To czas, który
warto wykorzystać na różnego rodzaju działania upiększające najbliż-
sze otoczenie, jak i te, które mają na celu poprawę imagu jednostki.
Słońce w tym znaku sprzyja też wszelkim sprawom miłosnym, więc
jeśli ktoś na ten czas planuje ślub lub wspólne zamieszkanie z ukochaną osobą może liczyć na udane
życie.
Słońce w Skorpionie – wejdzie w ten znak 23 października i pozostanie do 21 listopada. Szcze-
gólnie korzystnie wpłynie na wszystkie znaki żywiołu wody (Raki, Skorpiony i Ryby). To dosko-
nały moment na zajęcie się sportem, a przynajmniej zadbanie o swoją kondycję i poprawę stanu
zdrowia oraz podniesienie poziomu witalności. Jest to też odpowiedni moment na uregulowanie
spraw inansowych, pozbycie się długów i innych zobowiązań, a szczególnie związanych z „cudzymi
pieniędzmi”. Pobyt Słońca w Skorpionie warto też wykorzystać na sporządzenie testamentu, ure-
gulowanie spraw spadkowych czy związanych z darowiznami. Warto teraz zakończyć stare sprawy,
które ciągną się za nami od dawna i nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Wielu z nas poczuje
przypływ energii seksualnej, ale lepiej swoje potrzeby w tym zakresie realizować w stałych związ-
kach, gdyż inna planeta (Saturn) stoi na straży wierności i wszelkie „skoki w bok” zostaną szybko
zdemaskowane.
Słońce w Strzelcu – Słońce wejdzie w ten znak 21 listopada i pozostanie do 21 grudnia i będzie
szczególnie mocno wspierać znaki żywiołu ognia (Barany, Lwy i Strzelce). Wszystkich natomiast
zachęci do nasilenia różnego rodzaju działań i aktywności. Jest to też dobra pora na otwieranie
nowego biznesu, rozszerzanie prowadzonej działalności gospodarczej, zdobywanie nowych rynków
zbytu i korzystnych kontraktów w tym międzynarodowych. Jeśli ktoś planuje na ten czas wyjazd za-
graniczny lub kontakty z obcokrajowcami na pewno będzie zadowolony z efektów. Jest to też dobra
pora na wszelkiego rodzaju działania mające na celu rozszerzenie zakresu wpływów, umocnienie
pozycji, obejmowanie wyższych lub bardziej prestiżowych stanowisk i realizowanie zaplanowanych
wcześniej spraw.
Merkury – do 5 października jest w znaku Wagi i wspiera sprawy partnerskie w każdym zna-
czeniu tego słowa, a więc i miłosne, i związane z biznesem. Razem ze Słońcem szczególnie sprzy-
jają zawieraniu umów, kontraktów, spółek i małżeństw. To dobra pora na prowadzenie rozmów,
pertraktacji, ale również na podejmowanie nauki i zdawanie egzaminów. Natomiast 5 października
Merkury wchodzi do znaku Skorpiona i jest w nim do 30 października, koncentrując naszą uwagę
na sprawach inansowych i światopoglądowych wzmacniając w tym zakresie wpływ naszej gwiazdy.
W Skorpionie Merkury przebywa do 30 października, kiedy to wchodzi do znaku Strzelca zachęcając
do podjęcia nauki języka obcego, kontaktów z dalszymi krewnymi i znajomymi z zagranicy. A także
do zajęcia się sprawami zawodowymi, gdyż teraz łatwiej o podwyżkę, a nawet awans. Merkury przez
znak Strzelca poruszać się będzie ruchem prostym do 07 listopada, by potem wejść w retrogradację
i 15 listopada wrócić do Skorpiona, co zaszkodzi powyższym sprawom, dlatego należy w tym cza-
sie zachowywać dużą ostrożność tak w sprawach inansowych, jak i w kontaktach międzyludzkich.
Ruch retrogradacyjny będzie trwał do 27 listopada. Następnie Merkury ponownie będzie wędrował
ruchem prostym przez znak Skropiona, by na dobre wejść do znaku Strzelca w dniu 12 grudnia i po-
zostać w nim do końca roku. Merkury retrogradujący przez znak Skorpiona to trudny czas. Przy tym
Alla Alicja Chrzanowska
5
896577364.015.png 896577364.016.png 896577364.017.png 896577364.018.png 896577364.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin