1.doc

(25 KB) Pobierz
1) "Czerwone trzewiki" (1948): jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy film o balecie w historii kina

1) "Czerwone trzewiki" (1948): jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy film o balecie w historii kina. Opowieść o początkującej, choć niesamowicie utalentowanej primabalerinie, która w pewnym momencie musi wybrać między uczuciem do ukochanego, a miłością do tańca. Wzruszająca historia, której siłą są piękna muzyka i oczywiście świetne baletowe popisy Moiry Shearer.  

2) "Deszczowa piosenka" (1954): dla niektórych zapewne bardziej musical, na co zresztą wskazuje tytuł. Faktem jednak jest, że Gene Kelly śpiewał tylko poprawnie, za to tańczył fenomenalnie. I to właśnie jego niesamowite ruchy oraz skromna, pozbawiona epickiego rozmachu ale i tak rewelacyjna choreografia scen tanecznych czynią z "Deszczowej piosenki" ponadczasowy klasyk.     

3) "Gorączka sobotniej nocy" (1977): włosy na żel, buty na koturnach, biała marynarka i charakterystyczny krok – tymi atrybutami John Travolta przyprawiał o przyspieszone bicie serca setki kobiet. Do tego muzyka Beegesów, kiczowata moda lat 70. i cudowna atmosfera ówczesnych dyskotek. "Gorączki sobotniej nocy" po prostu nie da się obejrzeć bez bujania się w rytm "Staying Alive".   

4) "Flashdance" (1983): może i nie jest to mistrzostwo fabularne, ale kogo obchodzi treść, skoro co parę minut swój kipiący erotyzm podczas tańca eksponuje Jennifer Beals. Poza tym "Flashdance" wzniósł ówczesną sztukę montażu na wyższy poziom. Jeśli chodzi o przedstawianie scen tańca, to absolutne techniczne mistrzostwo początku lat 80.   

5) "Carmen" (1983): Carlos Saura mógłby zapełnić swoimi tanecznymi produkcjami większą część tego zestawienia, ale byłoby to sprawiedliwe w stosunku do innych świetnych filmów. Dlatego "Carmen" – najlepszy film hiszpańskiego mistrza tanecznego wyczucia – który ma na swoim koncie wiele nagród filmowych (m.in. BAFTA dla najlepszego filmu zagranicznego oraz techniczna nagroda w Cannes).  

6) "Breakin" (1984): pierwszy poważny i cieszący się dużą popularnością film o breakdancie, czyli – jak ktoś nie wie – tańcu na głowie, a dodatkowo jeden z klasyków kina czarnych. Na ekranie uliczne popisy b-boyów, a w głośnikach świetne rapowe i funkowe kawałki. W tym samym roku na ekranach amerykańskich kin pojawił się traktujący o tym samym "Rytm ulicy". I choć lepszy, szerzej opowiadający o całej kulturze hip-hop, to jednak – w kontekście tego zestawienia – poświęcający zbyt dużo miejsca śpiewaniu.

 

 7) "Footloose" (1984): film o młodzieńczym buncie, spełnianiu swoich marzeń i niczym nieskrępowanym tańcu, którym można przełamywać wszystkie bariery. Świetny Kevin Bacon jako młody wywrotowiec w trampkach, którego wygibasy do muzyki Kenny’ego Logginsa także dzisiaj potrafią nieźle rozbawić.    

8) "Białe noce" (1985): chyba najbardziej artystyczna próba opowiedzenia o tańcu. Na stołku reżyserskim Taylor Hackford, a w obsadzie Isabella Rossellini, Helen Mirren, Gregory Hines, a także polska duma Jerzy Skolimowski oraz najsłynniejszy rosyjski tancerz Michaił Barysznikow. A na dokładkę Oscar dla Lionela Richiego za najlepszą piosenkę.

9) "Dirty Dancing" (1987): chyba największy klasyk wśród filmów stricte tanecznych, a jednocześnie ten, który najmocniej się zestarzał. Jednak pod koniec lat 80. nie było nastolatki, która nie śniłaby o Patricku Swayze,  bo to w końcu jego delikatność i subtelność w tańcu, a także czułość jego postaci wpłynęły na sukces "Dirty Dancing".   

10) "Billy Elliot" (2000): świetny komediodramat z rewelacyjną rolą młodziutkiego Jamiego Bella, gdzie taniec jest z jednej strony aż pretekstem, a z drugiej tylko tłem. Ale to i tak cudowna opowieść, która podnosi na duchu, a sympatyczne i mistrzowsko wyreżyserowane sceny tańca na długo zostają w pamięci. 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin