Reformacja 1500-1700r. Cz�� druga Jedno z katolickich kaza�, pochodz�ce z roku 1700 nakazywa�o "traktowa� cia�o jak �miertelnego wroga i ujarzmia� je poprzez prac�, posty, noszenie w�osienicy i inne umartwianie". Przeor Sorbony, Joseph Lambert ostrzega� wie�niak�w: "...musicie uwa�a� na ka�dy rodzaj dotykania waszych w�asnych i innych cia�, jakakolwiek w tym swoboda jest najgorszym z grzech�w; chocia� takie lubie�ne czynno�ci mog� faktycznie by� skrywane, s� one obrzydliwe we wszechwidz�cych oczach Boga, kt�ry jest przez nie obra�any i nigdy nie zaniecha najsurowszej kary." Mimo, �e ortodoksyjni chrze�cijanie od dawna g�osili, �e ka�dy rodzaj uprawiania seksu, za wyj�tkiem s�u��cego prokreacji, jest grzechem, to wi�kszo�� prostych ludzi dowiedzia�a si� o tym dopiero w czasach reformacji. Historia chrze�cija�ska jest przepojona krytyk� seksu. W V wieku �wi�ty Augustyn wysun�� pogl�d dotycz�cy nie tylko zagadnienia w jaki spos�b grzech pierworodny przechodzi z pokolenia na pokolenie poprzez akt p�ciowy, ale tak�e, �e po��danie seksualne samo w sobie jest dowodem na brak wolnej woli cz�owieka. Na prze�omie XVI wieku inkwizytorzy g�osili, �e "B�g da� diab�u wi�ksz� w�adz� nad aktem p�ciowym, poprzez kt�ry przekazywany jest grzech pierworodny, ni� nad innymi poczynaniami cz�owieka". Teraz reformatorzy przej�li te pogl�dy i nawo�ywali zwyk�ych ludzi do odrzucenia seksualnych przyjemno�ci nawet w ma��e�stwie. Na przyk�ad, popularnym sta�o si� cytowanie uwagi Jerome'a, �e m�� pope�nia grzech, je�li ma zbyt du�o przyjemno�ci seksualnych ze swoj� �on� . W owym okresie odrzucano jak�kolwiek form� przyjemno�ci. Katolicki misjonarz, Grignon de Monfort, demaskowa� mi�osne pie�ni, opowiadania i romanse, "kt�re rozprzestrzeniaj� si� jak zaraza... i psuj� wielu ludzi". Augustynian, s�ynny osiemnastowieczny duchowny, bez przerwy pot�pia� popularne rozrywki, gdy� "Publiczne zabawy s� sprzeczne z duchem chrze�cija�stwa", "Zabawy s� tylko niebezpieczn� nauk�", "Zabawy s� �r�d�em naszej rozpusty". W siedemnastowiecznej Nowej Anglii, w czasach, w kt�rych purytanie sprawowali kontrol� nad wi�kszo�ci� spo�ecze�stwa, ostrzegano lub karano m�odzie� przy�apan� na saneczkowaniu lub p�ywaniu, a doros�ych na cieszeniu si� sob�, gdy� uwa�ano, �e mogliby sp�dza� czas w spos�b bardziej po�yteczny. Okazywanie rado�ci w Dniu Pa�skim uwa�ane by�o za okropne przewinienie. Prawo Massachusetts z 1653 roku zabrania�o niedzielnych spacer�w i odwiedzin krewnych, co zdaniem purytan by�o jedynie strat� czasu. Bawi�ce si� dzieci czy spaceruj�c� m�odzie� ostrzegano, �e zajmuj si� "rzeczami, kt�re s� wielk� ha�b� dla Boga i religii, i profanuj� Dzie� Pa�ski" . W 1670 roku w Nowym Londynie John Lewis i Sarah Chapman doprowadzeni zostali przed oblicze s�du za "siedzenie w Dniu Pa�skim pod jab�oni� w sadzie Goodman Chapman". Uw�aczaj�ce by�o tak�e znajdowanie przyjemno�ci w fizycznym pi�knie i estetyce. W bastionie purytanizmu, siedemnastowiecznej Nowej Anglii, krzywo patrzono nawet na jakikolwiek rodzaj zdobnictwa; meble i mieszkania charakteryzowa�a skrajna prostota. Za grzeszne uwa�ano r�wnie� �adne stroje. W 1634 roku S�d Generalny zakaza� noszenia ubra� przystrojonych: ".. jakimikolwiek koronkami, srebrem, z�otem czy ozdobnymi naszyciami... tak�e wszelkimi a�urkami, haftowanymi lub wyszywanymi czepkami i przepaskami, wszelkimi z�otymi lub srebrnymi pasami, wst��kami, opaskami, kryzami czy woalkami." Zakazane by�o noszenie przez kobiety stroju ods�aniaj�cego cia�o. W 1650 roku w Nowej Anglii prawnie zakazano noszenia ubra� z "kr�tkimi r�kawami, gdy� mog�yby zosta� ods�oni�te nagie ramiona". Chrze�cijanie zacz�li uwa�a�, �e wszystko, co zwraca uwag� na �wiat fizyczny jest bezbo�ne. �wiadomo�� oddzielenia ludzi od zupe�nie niebia�skiego Boga doprowadzi�a w czasach reformacji do pojawienia si� wielkiego poczucia wstydu. Za�o�yciel zakonu jezuit�w, Ignacy Loyola g�osi�: "Jestem po prostu �ajnem, musz� spyta� naszego Pana, czy gdy ju� b�d� martwy, moje cia�o winno by� rzucone na kup� gnoju i po�arte przez psy i ptaki... Czy� to nie powinno by� pragnieniem kary za moje grzechy?" Natomiast Calvin pisa�, �e: "Wszyscy jeste�my zrobieni z b�ota, a czy� b�oto to nie jest b�otem na naszej sutannie, podeszwach naszych but�w, czy w samych butach. Jeste�my pe�ni tego, jeste�my niczym tylko b�otem i brudem, tak wewn�trz jak i na zewn�trz." W po�owie XVIII wieku Jonathan Edwards, kalwinista z Nowej Anglii, g�osi�: "Ty jeste� ma�a n�dzna nikczemn� kreatur�; robakiem, zwyczajnym "nic " i mniej ni� zerem; ohydnym insektem, kt�ry �yje w pogardzie majestatu nieba i ziemi." Swojej wrodzonej z�ej naturze cz�owiek powinien stawi� czo�a przez dyscyplin�, ch�ost� i walk� z przeciwno�ciami. Reformatorzy wychwalali dyscyplin� i walk� jako miary osobistej pobo�no�ci i uduchowienia. Katolicki Ruch Reformatorski du�o uwagi po�wi�ca� zachowaniu i kszta�ceniu ksi�y, tak aby mogli lepiej naucza� swoich parafian dyscypliny i praw Wszechmog�cego Boga. Pokuta sta�a si� narz�dziem unikania grzesznych zachowa�, a nie drog� poprawy za grzechy ju� pope�nione. Purytanin, Cotton Mather, zapewnia� o warto�ci pokuty i powtarza� za Augustynem: "zmusi� ich do wst�pienia", dodaj�c przy tym swoje s�ynne powiedzenie "Lepiej wych�osta� batem ni� skaza� na pot�pienie". �ycie prawdziwych chrze�cijan znaczy�y cierpienie i ub�stwo. Dzie�o Jezusa pojmowane by�o nie przez pryzmat jego cudownych uzdrowie� czy odwa�nych wyst�pie� przeciwko niesprawiedliwo�ci, ale przez jego cierpienie i �mier� na krzy�u. Ko�ci� wynosi� poszczeg�lnych ludzi do rangi �wi�tych, nie ze wzgl�du na ich osi�gni�cia, ale na ich cierpienie i m�cze�stwo. Jak pisa� poeta, autor "Pie�ni Duszy", cz�owiek nie mo�e "poszukiwa� Chrystusa bez krzy�a" i "cierpienie jest szat� dla tych, kt�rzy mi�uj�". W XVII wieku Antoine Godeau g�osi�, �e "prawdziwy chrze�cijanin z rado�ci� przyjmuje bole�� cierpienia, gdy� cierpienie jest symbolem prawdziwego chrze�cijanina". Magia lub wiara, �e B�g m�g�by miesza� si� do �ycia doczesnego czyni�c je �atwiejszym sta�y si� w okresie reformacji niezaprzeczaln� oznak� bezbo�no�ci. B�g panowa� z g�ry i ��da� ci�kiej pracy i cierpienia. Jak pisa� historyk Keith Thomas, "cz�owiek zarabia� na chleb przez pot zalewaj�cy jego czo�o". Magi� postrzegano jako aroganck� pr�b� personifikacji Boga. W 1554 roku jeden z reformator�w pyta�, "je�li mogliby�cie uczyni� swoje przyjemno�ci rzeczami odganiaj�cymi diab�a i obdzieli� nimi zar�wno cia�o jak i dusz�, to czy pragn�liby�cie Chrystusa". Zgodnie z �yj�cym w XVII wieku Francisem Baconem, nale�y stroni� od wykorzystywania magicznych �rodk�w, poniewa� te "wielkoduszne rzeczy, kt�re B�g ustanowi� dla cz�owieka, aby ten odkupi� je za cen� swojej pracy, staj� si� osi�galnymi przez pewne proste, nie wymagaj�ce wysi�ku obrz�dy". �yj�cy w tym samym okresie angielski lekarz, John Cotta pisa�: "B�g nic nie dal cz�owiekowi pr�cz mozolnej pracy i b�lu, a stosownie do jego pilno�ci, pracowito�ci, stara�, roztropno�ci, przezorno�ci i wytrwa�o�ci, same dobre rzeczy. On nie stworzy� pi�kna i cud�w, aby zaspokoi� nasze proste potrzeby, ani rozwi�zywa� zwyk�e problemy, czy wykorzystywa� je w naszym �yciu." Dla wi�kszej cz�ci mieszka�c�w �redniowiecznej Europy by�y to nowo�ci. Wielu nadal wierzy�o w Boga objawiaj�cego si� w wielu postaciach, kt�rego mo�na by�o poprosi� o pomoc w przezwyci�aniu k�opot�w codziennego �ycia. Ko�ci�, wcze�niej niezdolny do odwr�cenia ludzi od takiej wiary, stworzy� sw�j w�asny system magicznych obrz�d�w ko�cielnych. Posiad� ca�y zas�b formu� modlitwy i przywo�ywania imienia Boga, celem Jego zach�cenia do pomocy w praktycznych problemach �wieckiego �ycia. Wiara w moc wypowiadanych s��w sta�a si� tak silna, �e Ko�ci� sprzeciwia� si� nauczaniu prostych ludzi rozumienia tego wszystkiego, co powiedzia� ksi�dz. By�o to podyktowane obaw� przed wykorzystaniem do w�asnych cel�w mocy tych pot�nych s��w. Wiara ta by�a tak silna, i� uwa�ano, �e krzywoprzysi�stwo mog�oby wywo�a� zemst� Boga. Ko�ci� m�g� teraz polega� wy��cznie na szczero�ci zapewnienia z�o�onego pod przysi�g� na Bibli� lub relikwie. W protestanckiej Anglii wiara w magiczn� moc s��w by�a tak silna, �e w 1624 roku parlament przyj�� ustaw� zakazuj�c� przeklinania i z�orzeczenia. Protestanci �arliwie wyst�powali przeciwko wyra�anej przez �redniowieczny Ko�ci� aprobacie magii. "Papi�ci", pisa� Calvin, "stworzyli pozory obecno�ci magicznej mocy w �wi�tych sakramentach...". Zwolennik Calvina, James Galthill o�wiadczy�, �e najohydniejszymi szarlatanami i czarnoksi�nikami na ziemi byli: "...ksi�a, kt�rzy po�wi�cali krzy�e i popi� wod� i s�l, olej, �mietan�, ga��zie i ko�ci, k�ody i kamienie; kt�rzy chrzcili dzwony wisz�ce w wie�ach; kt�rzy przeklinali robactwo pe�zaj�ce na polu; kt�rzy Ewangeli� �w. Jana na szyi zawieszali. Protestanci atakowali sakramenty, kt�re nie oznacza�y niczego ...poza zwyczajnymi czarami, czarn� magia gus�ami, sztuczkami kuglarstwem i wszystkim co nic nie znaczy. Biskup mamrocze nad dzieckiem kilka �aci�skich s��w, zaklina je, kre�li znak krzy�a, smaruje cuchn�cym olejem, zawi�zuje wok� szyi symboliczn� chust�, po czym odsy�a je do domu." W 1634 roku John Canne pisa�, �e "sakramenty nie by�y dane przez Boga do u�ywania ich... jako zakl�� i czar�w". Magia nie by�a uwa�ana tylko za co�, co reformatorzy uwa�ali za b��dne pojmowanie Boga, ale tak�e sta�a na przeszkodzie okre�laniu rangi spo�ecznej danego cz�owieka. W spo�ecze�stwie przedreformatorskim miejsce cz�owieka okre�lane by�o przez jego pozycj� w hierarchii Ko�cio�a, oraz jego status rodowy i rycerski. Wraz ze zmniejszaniem si� roli Ko�cio�a i arystokracji, sukces finansowy sta� si� jedynym kryterium wyznaczaj�cym pozycj� w boskiej hierarchii. Dobrobyt uwa�any by� za symbol ci�kiej pracy i duchowego rozwoju. Jednak�e, taka "puryta�ska etyka pracy" rozpad�a by si�, g...
UWojtusia