Wednesday, 26 September 2007
Kochana Mamusiu!
Dziś pierwszy raz tak się zwracam do Ciebie,bo z dniem dzisiejszym me życie się zaczyna;jak mam Ci przekazać swą radość? - sam nie wiem.- Mamusiu, masz syna!
Choć Ty jeszcze nie wiesz o moim istnieniu,to moje serduszko pod Twoim już bije.Lecz spróbuj posłuchać go teraz w skupieniu…- …Czy słyszysz? Ja żyję!
Tak bardzo się cieszę, że jestem owocemmiłości wzajemnej Tatusia i Twojej,- wspólnych dni Waszych, wieczorów i nocy.Przy Was się nie boję!
Dziś lekarz powiedział Ci o mnie, że jestem;wiadomość z pewnością przyjęłaś radośnie,- wszakże jestem Waszej miłości zwycięstwem.Spójrz na mnie - już rosnę!
Czy wiesz, jak się bardzo nie mogę doczekać,by pierwsze móc słońca zobaczyć promienie;niech wreszcie podniesie się moja powieka,bym ujrzeć mógł Ciebie!
A dziś popłynęły łzy po mej twarzy,gdy Twe łzy słyszałem - jak zaczęłaś szlochaćmówiąc do Taty: „Źle, że się nam przydarzył„.- Więc… Ty mnie nie kochasz?!
Od dziś Twoje łono nie jest mi pokojem,w koszmarnej trwodze chwila za chwilą mija.Mamusiu kochana, tak bardzo się boję;Proszę, nie zabijaj!
Za słabo krzyczałem - Ty mnie nie słyszałaś;choć dzielnie walczyłem, to zbyt duża siłazabrała mi życie. - Twa wola się stała.Czemu to zrobiłaś?
Nie przypuszczałem, że tak się to staniei do swej śmierci tak szybko się zbliżę.Twe ciało miało być dla mnie mieszkaniem- a… stało się Krzyżem.
Janusz PorębA
ela.roza