Praktyka.doc

(73 KB) Pobierz
Pamiętam jak teraz: był koniec września

Darek odwrócił się zdzi­wiony i pewnie niechcący odsłonił mi całego penisa. Przy jego sylwetce i wzroście spodziewałem się czegoś bardziej... Pomyśla­łem: jak on sobie radzi z sek­sem? I zaraz odpowiedzia­łem: jakoś musi. Zresztą, są dziewczyny, które się boją większych kutasów. Dla ta­kich Darek jest ideałem.

- Więc to prawda, z Patrykiem? - spytał.

- Prawda - potwierdziłem.

- I co on teraz zrobi? Ożeni się?

- Albo alimenty. Tak czy tak, życie sobie zasrał.

Darek podszedł bliżej, jakby wreszcie przestał się wstydzić, choć rumieńce mało go nie spaliły. Nie wi­działem jeszcze tak speszo­nego chłopaka; dziwne, bo nie gówniarz przecież, dwu­dziestka już mu minęła. Co do mnie, nigdy nie miałem zakodowanego wstydu przed nagością, wręcz prze­ciwnie. I wcale się przed nim nie chowałem, prowokując, żeby i on pokazał mi się w całej krasie. Ogólnie - świetny chło­pak! A Darek wciąż miał z tym nie­jakie problemy. Wreszcie trochę poluzował.

- Powiedz - zaczął ciszej - znacie się przecież. To prawda, że on... ­i urwał.

Domyśliłem się. Skinąłem głową.

- Prawda - odrzekłem.

- Bo wiesz, fama o takim interesie zwykle wyprzedza chłopaka ­Darek znów się zarumienił. - Gdyby wpadł z jakąś nadzianą - teraz wy­raźnie nadrabiał miną - przynajmniej byłby jakoś ustawiony. A tak całe ży­cie będą biedę klepać.

- Cóż, będą - wzruszyłem ramio­nami. - Aleśmy temat znaleźli... Te­raz tylko sobie wyobrazić rozłożone uda Beaty - swoją drogą szczupła dziewczyna, jak on jej to swoje by­dlę wcisnął? - i mały sam staje. Już mnie jaja swędzą.

- Przestań... - Darek przerwał mi szybko i znów wbił się do kąta.

- Nie mów, że ciebie nie swędzą, choćby od czasu do czasu, i że nie masz wtedy ochoty...

Na pewno ma. Dziewczyny na niego też mają, wiem, chociaż z żad­ną go nie widuję. Chłopak jest przy­stojny, postawny. Co prawda, nie ma jeszcze typowo męskich rysów twarzy, taki "młodzieżolatek" , jak mawiał mój trener, gdy przyjmował do drużyny młody narybek, czyli ta­kich z pierwszymi włoskami na ja­jach. Jasne, żeśmy ich zaraz pod na­tryskami stawiali do raportu, żeby ich sobie dokładnie obejrzeć i zrobić im chrzest... Teraz mogłem dodać, że każdy splot mięśni na ciele Darka jest wyraźnie wyrzeźbiony, dopra­cowany, co razem sprawia, że jego sylwetka jest naprawdę miła dla oka. Na pewno już miał dziewczynę, jest za przystojny, żeby nie mieć, nawet jeśli pod brzuszkiem ma tylko taki niewielki aparacik.

- Mówiłem, przestań... Najgorzej jest, jak jest ochota, a nie ma z kim ­westchnął.

- O, święte słowa! - poparłem go zaraz.

W moim przypadku zawsze było z kim. Dopiero co uwolniłem się od nadmiaru ciał, męskich ciał: drużyna sportowa. Tata surowo pilnował, żeby się po treningu żaden nie mi­gnął od natrysku. Wtedy pierwszy raz w zgodzie z prawem oglądali­śmy swoje jaja. Ile było konsterna­cji, wstydu albo dumy. Oczywiście dumni byli ci, którzy mieli z czego. Ci bez osłony prezentowali swój stan posiadania; ja też. Patryk - tak, ten sam - plasował mnie w prze­dziale "dobry ze wskazaniem do lepszych". Patryk był "najlepszy", był posiadaczem wyjątkowo okaza­łej bestii. Lubiłem na nią patrzeć, jak kołysała mu się dostojnie przy każdym kroku. Nieraz dla żartu szczypnąłem go w jajo albo ścisną­łem za kutasa, żeby sprowokować jego odwet. Lubiłem, gdy się potem tak "mścił", stojąc za mną i niby wy­łamując mi ręce, podczas gdy cała jego żyła razem z jajami siedziała na moim tyłku. Podniecała mnie na­gość Patryka i ta jego dziwna męska siła tkwiąca w mięsistym, dużym penisie i okazałych jądrach, czeka­łem na ich wspaniały, mokry dotyk, pełen ciepła. Potem niby się wyry­wałem i uciekałem, ratując się w ten sposób przed nadciągającą erekcją. A w jakiś czas potem... obracałem mu w rękach tego wielkie­go stwora i bawiłem się nim aż do wytrysku, i to przez całe dwa lata z okładem. Wiem i spokojnie się z tym godzę, że jako chłopak je­stem równie czuły na damską goli­znę, jak i na męską. Czyli na każdą. Oczywiście starannie ukrywam ten fakt, po co się niepotrzebnie pod­kładać. Ale widok ładnego ciała za­wsze robi na mnie wrażenie. Obiektywnie mówiąc, co jest ładne, po prostu jest ładne i koniec. Co do dziewczyn, w tym samym czasie, w którym bawiłem się z Patrykiem, straciłem cnotkę z dziewczyną i by­łem rozczarowany, że nie byłem jej pierwszym chłopakiem. Odbiłem to sobie rok później z inną i wyleczy­łem się z odbierania cnotek. I nadal bawiliśmy się z Patrykiem, choć łą­czył nas tylko wzajemny onanizm i odważne męskie pieszczoty. Gdy dzwonił: przyjdź, przychodziłem i zajmowałem się nim z całą gorli­wością. Aż Patryk zaliczył pierwszą dupę; albo raczej to dupa zaliczyła jego. Szybko rozeszła się fama, co Patryk w spodniach nosi i cwane dziewczyny zaczęły go podrywać. Patrykowi uderzyła woda sodowa, pieprzył się z kim popadło, potem mu to zbrzydło i już nie chciał, bo ciągle tylko guma i guma, mówił, i strach, czy nie pęknie. Ze mną też już nie chciał, bo chociaż bez gumy, ale to nie to samo, a w rękach... I skończyliśmy. A ja - z Aśką; przy­padek. Przeleciałem ją po stud­niówce i zostaliśmy parą aż do mi­nionych wakacji. Dopiero z nią na­uczyłem się seksu. Gdy któregoś razu kochałem się leżąc na jej po­śladkach i plecach - ale z małym we "właściwej" dziurce - przypomnia­łem sobie Patryka, jego ciało, peni­sa, pośladki, wszystko! Coraz czę­ściej czułem, że tego mi brakuje. Tymczasem Patryk po maturze tra­fił do tej samej budy, co ja - ale to już nie był ten sam Patryk - i nie wytrwał ani roku. Tatuś...

- Przydałaby się jakaś dupa - powiedziałem.

Darek otworzył usta, robiąc wielkie oczy. Wreszcie wydukał:

- Po co?

- Też pytanie... Nawet bym zapłacił.

- Zapłacił? - Darek był zdziwiony bez granic.

- Tak - powtórzyłem spokojnie. - Żeby mi dala w drugą dziurę. Cie­kawe, czy to się tak samo czuje?

Darek nagle dostał czkawki. Patrzyłem na niego rozbawiony.

- Nawet byś zap...pp...łacił, żeby ci dala...

- Tak. Żeby mi dala tej prawdziwej dupy.

Darek uniósł brwi, pokiwał gło­wą, nie skomentował, czkawka znów poderwała go do góry, a mnie zrobiło się głupio. Po co to powie­działem?

- Swojej dziewczynie takiego nu­meru nie zrobię - dodałem, ratując się przed własnym kretynizmem. ­jeszcze by pomyślała, że zboczeniec - roześmiałem się i dalej namydla­łem tors, brzuch i swojego małego.

- Niekoniecznie. Są tt... - tu zno­wu przerwała mu czkawka ­tak...kie, że lubią... Poczekaj, tego ci dam - powstrzymał moją rękę z szamponem i wycisnął mi na dłoń trochę żelu. - Wydelikatnia skórę ­powiedział i w tej samej chwili pla­stikowa butelka wypadła mu z rąk; schylił się, żeby ją podnieść.

- Nie wypinaj się tak - dałem mu lekkiego klapsa, by zatuszować wła­sne zmieszanie.

- Bo co...

- Bo ty też masz ładną dupę - odpowiedziałem z udanym żartem, podbudowany jego wcześniejszymi słowami. Ciekawe: skąd wie, że nie­które dziewczyny tak lubią? Robił tak?

- Nie mów, że zgrzeszyłbyś ze mną - Darek wyprostował się szybko.

- Masz tylko jedną dziurę - odrzekłem.

- Ale o tę ci chodziło, nie? Boże, co ja pieprzę... Czy do ciebie nie można się odwrócić ani tyłem, ani przodem? Widzisz, jakiego mam, co przy tobie jest jak nic, a teraz jesz­cze mi dupę krytykujesz.

- Nic podobnego - odrzekłem z odcieniem uprzejmości, słysząc, że w jego głosie nie ma ani krzty gnie­wu. - Dupę masz ładną, jak powiedziałem, i mały niczego sobie...

- Jędrek, jeżeli jesteśmy przyja­ciółmi: dużo widziałeś chłopaków z czymś takim, jak mój?

- A co ty myślisz, że ja łażę po łaźniach i jaja chłopakom oglądam? - walnąłem.

- A taki ma czym, to mu jednej dziury mało - odsapnął i zaraz spo­ważniał. - Przed chwilą myślałem, że stąd zwieję - popatrzył mi prosto w oczy.

- A co, zaczął ci stawać? - zażar­towałem.

- Prawie - odrzekł z cieniem uśmiechu. - Chyba byś wtedy wiał na cztery wiatry, wrzeszcząc: "za­bierzcie tego pedała"!

- Nie wrzeszczałbym - odrze­kłem z tą samą wesołością. – Teraz już się nie boisz?

- Oswoiłem się.

- Z moim widokiem?

- Ze swoim też... jednak na wszelki wypadek wychodzę - powiedział, spłukał się, zakręcił wodę i, przysłaniając się ręcznikiem na biodrach, wyszedł.

Czyżby mu mały naprawdę stawał? jeśli chce sobie zwalić bez świadków, w pokoju, to poczekam. Mnie - na razie! - nie bierze, ale jak długo wytrzymam? Na pewno bę­dzie mi stawał, jeśli częściej miałbym oglądać gołego Darka. Chłopak na­prawdę jest... wart grzechu!

Zamarudziłem jeszcze trochę. Wreszcie się spłukałem, wytarłem się byle jak, opasałem się ręczni­kiem, zabrałem rzeczy z wieszaka i spokojnym krokiem przemierzyłem korytarzową odległość czworga drzwi, żeby dojść z natrysków do pokoju.

Nie jesteśmy z Darkiem w żadnej zażyłości. Znamy się dopiero rok, więc z tą przyjaźnią pewnie nieco przesadzi!. Robimy pomaturalne studium geodezyjne i teraz odbywa­my praktykę; w ogóle z tą praktyką były cyrki. Nie było miejsc. W wydziałach geodezji w gminach, w po­wiatach - po co im praktykanci? Gdy wszystko się kotłowało jak w ulu, Darek podszedł do mnie i spytał:

- Masz już coś?

- Ja? - zaśmiałem się sarkastycznie. - Skąd? Żal mi tylko forsy wy­rzuconej za ten semestr. Zero prak­tyk i wylecę z budy.

Darek wyciągnął notes i naba­zgrał parę cyfr. Wytargał kartkę. Po­dał mi.

- Zadzwoń po ósmej, jak ci zależy.

Pewnie, że mi zależało. Zadzwoniłem.

Jego wuj pracuje w pewnym waż­nym urzędzie, a kochanka wuja jest dyrektorką jakiejś gminnej szkółki z internatem. I oto od paru godzin jestem z Darkiem w tej dziurze. Ma­my gdzie mieszkać i mamy co jeść. jutro będziemy z tyczkami latać po polu i robić pomiary.

Patrzyłem, jak Darek przed lu­strem poprawia włosy i jak wyciska na dłoń jakiś krem, który teraz wcie­rał w ramiona i barki, aż pod pachy. Pachniało w całym pokoju! Czy on aby nie przesadza? - przemknęło mi przez myśl. Ma chłopak super ko­smetyki, to prawda, ale...

- Chcesz trochę? - i nie czekając wycisnął mi na dłoń. - Rozprowadź sobie, zobaczysz, jak skóra inaczej oddycha. Zawsze po kąpieli jesteś wysuszony - i pochylił się, nacierając sobie uda i łydki, a jego ciemne wło­ski na nogach układały się w zawiłe ornamenty.

I po raz drugi pokazał mi swą na­gość. Mógł się przebrać wcześniej, zanim wszedłem. Czekał z tym na mnie? Chciał rozproszyć moje do­mysły, że jednak się nie onanizował? Bo na pewno nie. Znów jego wypię­te, białe pośladki i znów przez mo­ment ciśnienie mi wzrosło; aż wszystko zniknęło w piżamie, która wspaniale upiększyła jego sylwetkę.

- Po tym twoim balsamie rzeczy­wiście skóra jest bardziej gładka ­powiedziałem.

- Nawet na jajach, możesz sprawdzić.

- Jajek sam sobie nigdy nie sprawdzam. Lepiej to robi druga ręka.

- Obojętnie czyja? – popatrzył rozbawiony.

- Niekoniecznie - zaprzeczyłem, a Darek znów się roześmiał.

- Masz dar przyciągania ludzi ­powiedział. - I nawet mi twoja goła dupa nie przeszkadza.

- Wcale nie jest goła. Kryje ją tak zwana draperia. Mam ją zdjąć, czy odwrotnie: wdziać coś przyzwoite­go?

- Nie mówiłem, że mi się twoja dupa podoba - pogroził mi wesoło. - Ale jak dla mojej przyjemności, możesz chodzić goły. Egzamin z wy­trzymałości zdałem. Ty skurczyby­ku... Na twój widok naprawdę trud­no się opanować. Widzę cię od razu gołego z dziewczyną i...

Nie zdążyłem odpowiedzieć.

- Oprzyj się, rozmasuję ci barki ­i stanął za moimi plecami.

Mmm... błogość od pierwszego dotyku. Ani nie chciało mi się słowa powiedzieć. Gdzie on się tego na­uczył? To nie jest byle jakie ugniata­nie mięśni.

- Dobrze?

- Mhm...

- Na leżąco byłoby lepiej. Natychmiast byłem na tapczanie.

- Ręce daj sobie pod brodę, o tak - układał mnie - stopy inaczej...

- Pamiętaj, że mam gołą dupę - przypomniałem, mrucząc jak głaska­ny kot.

- A dopiero mówiłeś, że kryje ją tak zwana draperia. Dupę też można masować. Zwykle robi ci to dziew­czyna, gdy na niej leżysz, i ani nie wiesz o tym. Ty tam swoim rozrabiasz w jej dziurce, a ona ci obejmuje pół­dupki i przebiera palcami. Mam rację?

- Mm... Dokładnie. Ale do tego trzeba ją rozbudzić.

- Ty tam rozbudzisz, nie wątpię.

Masował mi nie tylko barki, ale ramiona i plecy, dochodząc zawsze i tylko do granicy ręcznika. Jak mi było relaksowo!

- Jędrek, używasz gumy? spytał nieoczekiwanie.

- Jak...?

- No, z dziewczyną.

- Używam odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale zdarzyło mi się bez.

- Nie bałeś się?

- Tego dnia była pewna. Skorzystałem.

- Do końca...?

- Yhm... Niezapomniane wrażenie. Dosłownie czujesz, jak się two­ja sperma w niej rozpryskuje. Drugi raz pewnie to zrobię, gdy będę chciał być tatusiem.

Powiedziałem to całkiem serio. I całkiem serio przyjął te słowa Da­rek. Przez chwilę jego palce znieru­chomiały, ale już po chwili uciskały mnie z podwójną siłą.

- Co ona myśli - spytał półgło­sem, a jego dłonie coraz szybciej przebiegały po mych ramionach i plecach, i tym razem wpływały lek­ko pod ręcznik, na pośladki; mógłby Darek te palce jeszcze bardziej wsu­nąć, to jest miłe... - co ona myśli, gdy cię tak dotyka po nim i wie, że za chwilę... on będzie w niej?

- Nie wiem. Nigdy nie byłem dziewczyną - zażartowałem usypiająco.

- A ja - z dziewczyną.

Drgnąłem. Co...?

- Za mocno? - spytał.

- Nie, dobrze – zaprzeczyłem szybko. I nie wiedziałem, co odpo­wiedzieć.

Tymczasem relaksujący dotyk je­go rąk - ten masaż działał jak piesz­czota! - rozbudził mojego penisa, który od dobrej chwili był w pół­wzwodzie.

- Dawno nie miałem dupy - po­wiedziałem nagle; dlaczego właśnie teraz...?

- Ja też. W ogóle... - rzekł cicho, bardzo cicho.

- Słyszałem.

- I... nic...?

- Jestem zaskoczony. Ładny, przystojny... Gdybym był dziewczyną, to bym ci nie podarował.

- Poszedłbyś ze mną do łóżka?

- Dokładnie!

- Ale jesteś chłopakiem.

- To co, też bym poszedł - mruczałem zadowolony, ugniatając peni­sa, który coraz bardziej mi się prę­żył... Ciekawe, czy Darek też jest podniecony? I lekko przesunąłem dłonią po jego udzie, dotykając przez piżamę jego penisa. Był w peł­nym wzwodzie! Jak zapulsował mocno! A mnie zadrżała ręka; wyco­fałem się; co ja robię? Już miałem powiedzieć: przepraszam... i wzią­łem głęboki oddech, rozumiejąc, że zdradzam najgłębsze tajniki własnej duszy. - Jestem podniecony - wyszeptał Darek, wracając do przerwanego na chwilę masażu; jakby rozczarowany, że nie wsunąłem mu ręki w rozporek. - A ja, myślisz, dlaczego leżę na brzuchu...

Nie skomentował. Nie sprawdził. Tylko głęboki oddech. Dopiero po chwili:

- Wymasować ci pośladki?

- Mhm... - przyznałem, bez żadnego oszukiwania się.

Zsunął mi ręcznik i wyjął go spode mnie. Jestem goły i zupełnie mi to nie przeszkadza. Poprawiłem penisa, układając go równo pod brzuchem. Jaka twarda bestia, rze­czywiście głodny! Niech stoi, jak trzeba będzie wstać, zasłonię się ręcznikiem i wyjdę do ubikacji.

Dłonie Darka już wróciły. Jego palce pływały po moich udach, mię­dzy udami i wpływały pod krocze w delikatności, jakiej dotychczas nie znałem. To bez wątpienia była piesz­czota. Aśka mi tak nie robiła; tym bardziej Patryk. Poddałem się. Da­rek niech ze mną robi, co chce!

- Mogę cię odprężyć, jak chcesz... - usłyszałem szept rozbu­dzonego pragnienia, a jego palce wchodziły mi już pod jądra.

- Yhym... - zgodziłem się, nie bardzo rozumiejąc, co mówi.

- Zgasimy...?

-Mhm...

Ciemno. I od razu przywarły do moich pośladków nie tylko jego dło­nie. Była tam jego twarz, policzki i usta, które przytulały się, pieściły mnie, całowały... Darek! To ja się ha­muję, pilnuję, tymczasem... A on... ma skłonności? Jest...? To nawet le­piej! Milczałem podniecony, z góry zgadzając się na wszystko, absolut­nie na wszystko, nawet na seks! Przede wszystkim na seks! Czy do­tknie mi fallusa? Dotyka, wsunął rę­kę pod moje biodro. Uniosłem się, odwróciłem na wznak. I już były tam jego usta, na jądrach, na fallusie, głę­boko, wargami, językiem. Coś pięk­nego - przebiegło mi przez myśl i myśl ta była tym bardziej podnieca­jąca, im bardziej niesamowita.

- Jesteś gejem? - wyszeptałem z drżeniem warg, nie wiem po co, bo przecież to było oczywiste. Oka­zało się, że nie tak do końca.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin