echo_maryi_274.pdf

(370 KB) Pobierz
Echo-274
Echo Medziugorja
Echo Maryi Królowej Pokoju
„Echo Maryi Królowej Pokoju”, 31-419 Kraków, ul. Kwartowa 24/U1
tel./fax (+48) 12 413-03-50, e-mail: echo@ceti.pl ISSN 1507-062X
274
Orędzie
z 25 października 2010 r.
„Drogie dzieci! Niech ten czas
będzie dla was czasem modli-
twy. Moje wezwanie, pragnie
być dla was kochane dzieci,
wezwaniem, abyście się zdecy-
dowali iść drogą nawrócenia,
dlatego módlcie się i proście
o wstawiennictwo Wszystkich
Świętych. Niech Oni będą dla
was przykładem i bodźcem i ra-
dością ku życiu wiecznemu.
Dziękuję wam, że odpowiedzie-
liście na moje wezwanie”.
nas Maryja, oraz naszej modlitwy. A dziś,
wobec zbliżającej się uroczystości
Wszystkich Świętych, Maryja sugeruje
nam, byśmy modlili się i prosili o wsta-
wiennictwo Wszystkich Świętych .
Jak uczy nas Katechizm Kościoła Kato-
lickiego (2683): „Świadkowie, którzy po-
przedzili nas w drodze do Królestwa,
szczególnie ci, których Kościół uznaje
za „świętych”, uczestniczą w żywej trady-
cji modlitwy przez wzór swojego życia,
przez pozostawione przez nich pisma oraz
przez swoją modlitwę dzisiaj. Kontemplu-
ją oni Boga, wychwalają Go i nieustannie
opiekują się tymi, których pozostawili
na ziemi. Wchodząc „do radości” swego
Nauczyciela, zostali „postawieni nad wie-
loma”. Wstawiennictwo jest ich najwyż-
szą służbą zamysłowi Bożemu. Możemy
i powinniśmy modlić się do nich, aby
wstawiali się za nami i za całym świa-
tem”. Maryja mówi: Niech Oni będą dla
was przykładem i bodźcem i radością ku
życiu wiecznemu.
Módlmy się zatem do Świętych ,
do Wszystkich Świętych, aby opieko-
wali się nami , aby wstawiali się za nami ;
módlmy się otwartym sercem, przedsta-
wiając im nasze potrzeby, ale nie bagate-
lizujmy ich pomocy, kierując do nich
mało znaczące prośby; trzeba mierzyć
wysoko: prośmy, by przekazali nam pra-
gnienie życia w Obecności Boga Ojca
we wszystkich okolicznościach naszego
doczesnego życia, w radości i w cierpie-
niu, w zdrowiu i w chorobie.
Modlitwa to nie jakiś odsyłacz , lecz
komunia, modlitwa do Świętych to dzie-
lenie z Nimi drogi do świętości, przyzwo-
lenie, by przeniknęła nas Miłość Boga,
która w Nich mieszka. Nikt i nic nie mo-
że odłączyć nas od miłości Bożej, która
jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
(Rz 8, 38-39). Szukajmy tej Miłości, pra-
gnijmy jej całym sercem, ze wszystkich sił,
zakochajmy się w Miłości. Nawet jeśli nie
potrafimy się modlić, sam Duch wstawi się
za nami w błaganiach, których nie sposób
wyrazić słowami (por. Rz 8, 26-27).
Nikt i nic, nawet nasz grzech, nie od-
dali nas od Boga , jeśli pragniemy i na-
Droga nawrócenia
Kluczowe słowa dzisiejszego orędzia
to: modlitwa, nawrócenie, wstawiennic-
two Wszystkich Świętych . Chodzi o za-
gadnienia podstawowe dla nas, katolików.
Dwa pierwsze pojęcia mają istotne zna-
czenie nie tylko dla katolika, lecz także
dla każdego chrześcijanina. Modlitwa
i nawrócenie to tematy, które bardzo czę-
sto powracają w orędziach Matki Bożej,
aby nasza wiara nie ograniczała się do pu-
stych słów, lecz aby upodobniła nas
do Chrystusa.
Wszechmogący Boże , przyjmij z upodo-
baniem dary złożone w świętą noc Naro-
dzenia Pańskiego i przez tajemniczą wy-
mianę darów daj nam udział w bóstwie
Twojego Syna, w którym nasza ludzka na-
tura zjednoczyła się z Tobą. Oto słowa
modlitwy nad darami wypowiadanej pod-
czas Pasterki, nasze dary to nie tylko to, co
składamy na ołtarzu, lecz my sami, nasze
życie, nasza praca, nasze pragnienia, na-
sze plany i uczucia…
Naszą ofiarą nie może być nic innego,
jak nasza osoba, ciało, krew i dusza. Aby
stało się to prawdą, wymagana jest długa
droga nawrócenia , która z pewnością jest
darem łaski Bożej, lecz wymaga naszej
dobrowolnej decyzji, do której zaprasza
Oto Król nadchodzi
prawdę chcemy być z Nim. Na modlitwie
nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni
myślą, że przez wzgląd na swe wielomów-
stwo będą wysłuchani. Nie bądźcie po-
dobni do nich! Albowiem wie Ojciec
wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim
Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie…
(Mt 6, 7-13). Niech to będzie nasza modli-
twa, niech stanie się oddechem i odpo-
czynkiem naszego dnia, każdego dnia.
Amen.
Modlitwa:
Niech sztandar Twój powiewa nad nami
wszystkimi, a Królestwo Twoje niech
ogarnie całą naszą ziemię!
Odpowiadając na Twą miłość Panie,
wyznaję:
Jezu, jesteś Królem!
Jezu, jesteś moim Królem!
Daj mi poznać wolę Twoją, Panie!
Oto jestem!
Amen.
Listopad 2010
Nuccio Quattrocchi
435833536.005.png 435833536.006.png 435833536.007.png
~ 2 ~
WIERZCIE I ŻYJCIE SŁOWEM BOŻYM
„Drogie dzieci! Dziś znowu wzywam was, abyście nieśli Ewangelię waszym rodzinom.
Nie zapominajcie, drogie dzieci, o czytaniu Pisma Świętego. Umieśćcie je na widocznym
miejscu, a swoim życiem świadczcie, że wierzycie i żyjecie słowem Bożym...” – 25.01.2006 r.
Królowanie
z wysokości Krzyża
Fragment z Łk 23,35-43 opisuje mę-
kę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
W tekście tym Mesjasz zostaje wyszydzo-
ny przez członków Sanhedrynu, żołnierzy
i jednego z wiszących obok Niego złoczyń-
ców; fragment ten kończy się dialogiem Je-
zusa z nawróconym złoczyńcą, który otrzy-
muje zapewnienie o zbawieniu. Autor
w sposób wyraźny sytuuje miejsce i czas
akcji. Rozgrywa się ona na miejscu zwa-
nym „Czaszką” (Łk 23,33) w piątek,
w dzień Przygotowania przed świętem Pas-
chy, które przypadało w szabat (Łk 23,54).
W analizowanym przez nas tekście na sce-
nie pojawia się wiele osób wokół ukrzyżo-
wanego Chrystusa. Należą do nich: lud,
przywódcy, żołnierze, złoczyńcy. Aż trzy-
krotnie w perykopie pojawia się motyw Je-
zusa jako króla: a. w szyderstwie żołnierzy
( „Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wy-
baw sam siebie” ); b . we wzmiance o napi-
sie umieszczonym na krzyżu ( „To jest Król
żydowski” ); c . w prośbie złoczyńcy ( „Jezu,
wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swe-
go królestwa” ). Obok pojęcia „król” wna-
szej perykopie występuje wielokrotnie cza-
sownik „zbawić” (gr. sodzein ).
mówią o tym między sobą tak, aby On to
słyszał i został upokorzony. Drwiący
warunek stawiany przez przywódców
( „Innych wybawiał, niechże teraz siebie
wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wy-
brańcem Bożym” ) przypomina bardzo
słowa diabła wypowiedziane we wcze-
śniejszym kontekście kuszenia Jezusa
na pustyni: (Łk 4,9): „Jeśli jesteś Synem
Bożym, rzuć się stąd w dół!”.
Słowa przywódców podkreślają nie-
moc i porażkę Jezusa . Ulegają oni po-
kusie pychy i niewiary w zbawczą moc
Zbawiciela. Mesjasz i Boży Wybraniec
konający na krzyżu jest zaprzeczeniem
ich wierzeń i oczekiwań. W osobie Chry-
stusa dostrzegają tylko bezradnego ska-
zańca, który nie może pomóc nawet sobie
samemu. Nie dotarły do ich świadomości
słowa Jezusa, który nauczał o mocy ob-
umierania: „Jeśli bowiem ziarno pszenicy,
wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie
samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi
plon obfity” (J 12,24).
W scenie wyszydzenia Mesjasza
na krzyżu znajdują swoje wypełnienie
słowa Psalmu 22,5-9.
Jezus spotyka się także z szyderstwem
ze strony żołnierzy (gr. stratiotai ), któ-
rzy podając Mu ocet, z drwiną podkre-
ślają Jego niemoc i bezradność jako rze-
komego króla żydowskiego. W odróż-
nieniu od przywódców zwracają się oni
do Chrystusa w sposób bezpośredni: „Je-
śli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw
sam siebie”. Scena ta znajduje swoją za-
powiedź w słowach Psalmu 69,19-22.
Żołnierze ulegają pokusie odrzucenia
Syna Bożego jako króla. W wiszącym
na krzyżu Jezusie widzą politycznego
bankruta. Jego wszelka nauka o Bożym
królestwie zostaje przez nich wyszydzona
i odrzucona. Krzyż Mesjasza jawi się im
jako oznaka porażki i słabości. Nie docie-
ra do nich nauka, że moc w słabości się
doskonali (2 Kor 12,9) i że w krzyżu za-
warta jest moc i mądrość Boża.
Osoba skazana na miejsce egzekucji
niosła tabliczkę z napisem swojej winy,
aby wszyscy świadkowie widzieli, jaki
był motyw skazania. Tabliczka ta zwykle
była zawieszana nad głową skazańca. Na-
pis w języku greckim, łacińskim i hebraj-
skim oznajmiał wszystkim mieszkańcom,
że Jezus jest Królem Żydów. Jako ukrzy-
żowany Mesjasz panuje w całej swojej
miłości „aż do końca” nad całym stworze-
niem: „Gdy zostanę nad ziemię wywyższo-
ny, przyciągnę wszystkich do siebie”
(J 12,32). Jezus w ten sposób panuje ja-
ko Król z miłości ofiarowujący siebie
za grzechy całego świata. Przez krzyż,
śmierć i zmartwychwstanie Jezus doko-
nuje misterium zbawienia ludzkości po-
grążonej w ciemnościach.
Mesjasz zostaje ukrzyżowany w obec-
ności dwóch złoczyńców (gr. kakourgos ).
W fakcie ukrzyżowania ich razem z Jezu-
sem dostrzegano wypełnienie się słów
Proroka (Iz 53,12 „…A On poniósł grze-
chy wielu, i oręduje za przestępcami” ).
Szyderstwo jednego ze złoczyńców po-
wieszonych na krzyżu obok Zbawiciela
jest paralelne do wcześniejszych słów
przywódców (w. 35). Bluźnierstwo jedne-
go z przestępców jest wypowiedziane
w formie prośby, aby Chrystus – skoro jest
Mesjaszem – wybawił nie tylko siebie,
lecz także powieszonych obok Niego ska-
zańców. Drugi złoczyńca karci swojego
kolegę, zarzucając mu brak bojaźni Bożej
czyli szacunku i czci dla Boga. Orędzie bi-
blijne bardzo mocno podkreśla prawdę, że
bojaźń Pańska jest początkiem mądrości.
Jezus ponosi tę samą karę co złoczyńcy,
jednak Jego obecność nie jest uwarunko-
wana jakimś przestępstwem, lecz miło-
ścią do Ojca i do ludzkości. Tę rzeczywi-
stość rozpoznaje złoczyńca, dostrzegając
w ukrzyżowanym Jezusie osobę związaną
ścisłymi więzami z Bogiem i realizującą
z całym oddaniem i zawierzeniem misję
powierzoną Mu przez Ojca.
Skruszony skazaniec podkreśla niewin-
ność Syna Bożego, potwierdzając tym
wcześniejsze słowa Piłata (23,14): „Przy-
wiedliście mi tego człowieka pod zarzu-
tem, że podburza lud. Otóż ja przesłucha-
łem Go wobec was i nie znalazłem w Nim
żadnej winy w sprawach, o które Go
oskarżacie” . Złoczyńca szczerze wyzna-
je, że jego kara jest zasłużona. W pokorze
Osoba Jezusa z Nazaretu wisząca
na krzyżu jest przedmiotem pogardliwej
reakcji ze strony ludu i przywódców. Lud
(gr. laos ) zachowuje się w sposób bierny.
Jego rola ogranicza się do pasywnej ob-
serwacji: stoi i wpatruje się w konanie
Zbawiciela. Przywódcy (gr. archontes )
szydzą sobie z Jezusa, podkreślając mo-
tyw zbawczej mocy Chrystusa, który
w upokorzeniu i niemocy wisi na krzyżu.
Przywódcy nie wymawiają swojego
szyderstwa bezpośrednio do Jezusa, lecz
435833536.008.png 435833536.001.png
~ 3 ~
przyznaje się do popełnionego zła. Pa-
trząc na krzyż Jezusa, dostrzega niespra-
wiedliwe cierpienie Mesjasza. W Jego
osobie dostrzega obecność Miłości, która
pragnie zbawić każdego człowieka,
a zwłaszcza opuszczonego, przeklętego
i odepchniętego przez wszystkich grzesz-
nika (Rz 5,7-8). Słowa ukrzyżowanego
złoczyńcy wskazują na jego świadomość
jako grzesznika, który staje w pokorze
i szczerości przy Królu Miłości, wejść
na drogę przebaczenia, pokoju i życia.
Złoczyńca jako jedyna z pojawiających
się w naszej perykopie osób nazywa Jezu-
sa po imieniu. Dostrzega on w Mesjaszu
Miłość, która jest silniejsza od grzechu
i śmierci. Treścią prośby skruszonego ska-
zańca jest wspomnienie w Jego królestwie
tego, który przez wszystkich został zapo-
mniany. Człowiek pogrążony w ciemności
grzechu ma poczucie pustki i opuszczenia
przez Boga. Tymczasem Pan nigdy czło-
wieka nie opuszcza, lecz wciąż szuka, aby
go zbawić. Pięknie wyraża to tekst proro-
ka Izajasza (49,15): „Czyż może niewiasta
zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która
kocha syna swego łona? A nawet, gdyby
ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie”.
W przeciwieństwie do pierwszego zło-
czyńcy rozpoznaje on w Jezusie Króla,
który przez krzyż i śmierć zmierza do Bo-
żego królestwa, aby zasiąść po prawicy
Boga na tronie chwały.
Odpowiedź Chrystusa na prośbę
skruszonego skazańca ma charakter uro-
czysty. Rozpoczyna się od słowa „zapraw-
dę” ( amen ), które potwierdza wysłuchanie
prośby. Jezus zapewnia złoczyńcę, że do-
świadczy łaski zbawienia. Użycie słowa
„dziś” (gr. semeron) wskazuje na aktualny
czas, w którym dokonuje się zbawcza in-
terwencja. „Dziś” jest imieniem odwiecz-
nego Boga, który przychodzi, aby dotknąć
i uleczyć ludzkie zranienia. Zbawcza inter-
wencja Jahwe nie polega na wspominaniu
przeszłych wydarzeń. Nie można jej także
ograniczyć do oczekiwania przyszłych
nadzwyczajnych doświadczeń. Dokonuje
się ona bowiem hic et nunc (tu i teraz), po-
kazując, że dla człowieka najważniejsze
jest „dziś”, w którym dokonuje się zbawie-
nie. Jezus zapewnia złoczyńcę o „byciu
z Nim”, o tworzeniu wspólnoty.
Ten człowiek opuszczony na krzyżu
i zapomniany przez wszystkich doświad-
cza przyjaźni i więzi ze strony Jezusa, któ-
ry zapewnia go o wspólnocie trwającej
wiecznie. Nikt i nic nie może tej wspólno-
ty rozerwać. Mesjasz obiecuje skruszo-
nemu grzesznikowi przebywanie w raju
(gr. paradeisos ). Wzmiankowane króle-
stwo w prośbie złoczyńcy Zbawiciel od-
nosi do rajskiego ogrodu. Pierwotna
szczęśliwość i przebywanie w obecności
i Miłości Boga są głównymi wyznaczni-
kami królestwa, do którego Pan pragnie
wprowadzić osamotnioną i zranioną grze-
chem ludzkość.
Jezus króluje z wysokości krzyża.
To, co przez Jego oprawców zostało prze-
widziane jako kara, poniżenie i upokorze-
nie, staje się znakiem mocy i panowania.
Cierpiący i wyszydzony Mesjasz i Wybra-
niec Boży w akcie swojej całkowitej ofia-
ry Miłości pokazuje moc chwały i maje-
stat zbawczego działania. Krzyż – narzę-
dzie zbrodni – staje się w misterium męki
Jezusa krzyżem chwały i bramą prowa-
dzącą do raju. Obelgi żydowskich wład-
ców religijnych, żołnierzy i jednego ze
złoczyńców, które mają Chrystusa upoko-
rzyć, w rzeczywistości stają się właściwy-
mi tytułami Jego tożsamości. Bóg ze zła
wyprowadza dobro, w Liście do Rzymian
(5, 20) dobitnie wyraża to św. Paweł.
Ukrzyżowany Jezus jawi się nie tyl-
ko jako Król Żydów, lecz jako Król
całej ludzkości nieustannie zapraszają-
cy do swojego królestwa łaski, miłości,
sprawiedliwości i pokoju. Królestwo Sy-
na Bożego nie jest budowane na ziem-
skich strukturach i ludzkich układach,
lecz na trwałym fundamencie Miłości
z Ojcem w mocy Ducha Świętego.
Królowanie Jezusa nie jest egoistycz-
nym narzucaniem swojej woli i władzy ,
aby jak najbardziej wykorzystać podda-
nych, lecz jest cierpliwym czekaniem
na każdego, kto w swojej wolności i po-
korze zbliży się do Niego, by zaczerpnąć
ze zdrojów zbawienia. Mesjasz jest Kró-
lem ludzkich serc, który cieszy się z po-
wrotu grzesznika i smuci się z powodu je-
go odejścia. Królestwo Zbawiciela jest
„wiecznym dziś”. Jego zbawcze działanie
dosięga człowieka w konkretnym wymia-
rze życia – w „dziś” naszej egzystencji.
Pragnie On tworzyć z każdym człowie-
kiem wspólnotę Miłości, Prawdy i Poko-
ju, której nikt i nic nie potrafi rozerwać.
W trwałej i niezniszczalnej Wspólnocie,
która przezwycięża wszelkie zakusy szata-
na i moce zła, człowiek zostaje wezwany
do udziału w zbawczym dziele Boga reali-
zowanym na scenie współczesnego świata.
Wraz ze złoczyńcą powieszonym na Gol-
gocie przy Jezusie jesteśmy dziś zaprosze-
ni do Bożego królestwa. Im bardziej jeste-
śmy obciążeni grzechem i ciężarem dnia
codziennego, tym bardziej Jezus „dziś” za-
prasza nas do wspólnoty ze Sobą – Królem
Miłości i Pokoju. Z wysokości krzyża pra-
gnie On ukoić nasz ból, opatrzyć nasze po-
ranione serca, pocieszyć i przytulić do swo-
ich zbawczych ran. W Jego Królestwie
możemy doświadczyć rzeczywistości Ra-
ju, gdzie rozkochane serce ludzkie wy-
chwala nieustannie w Sercu Boga moc
swojego Umiłowanego.
Ks. prof. dr Mirosław S. Wróbel – KUL
Z ˚ycia KoÊcio∏a
Uroczystość
Jezusa Chrystusa
Króla Wszechświata
Uroczystość tę wprowadził do liturgii
papież Pius XI encykliką Quas Primas
(O królewskiej godności Chrystusa) z11
grudnia 1925 r. na zakończenie Roku Ju-
bileuszowego. Nakazał wtedy, aby we
wszystkich kościołach tego dnia po głów-
nym nabożeństwie przed wystawionym
Najświętszym Sakramentem odmówić li-
tanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa
oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego
Najświętszemu Sercu. Początkowo uro-
czystość obchodzono w ostatnią niedzielę
października; reforma soborowa przenio-
sła jej termin na ostatnią niedzielę roku li-
turgicznego. Pius XI, uzasadniając swą
decyzję, pisał m. in.:
Odstępstwo i nawrócenie
W pierwszej Encyklice, wydanej na po-
czątku Naszego Pontyfikatu do wszyst-
kich Biskupów, zastanawiając się nad naj-
ważniejszymi przyczynami nieszczęść
i patrząc, jak te nieszczęścia ciężko przy-
gniatają ludzi i jak ludzie z nimi się zma-
gają, nie tylko – jak wiadomo – zaznaczy-
liśmy otwarcie, że tego rodzaju wylew zła
dlatego nawiedził świat cały , gdyż bardzo
wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego
najświętsze prawo ze swych obyczajów,
z życia prywatnego, rodzinnego i publicz-
nego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja
trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje naro-
dom, dopóki jednostki i państwa wyrze-
kać się będą i nie zechcą uznać panowa-
nia Zbawiciela naszego.
Wzywając tedy do szukania pokoju
Chrystusowego w Królestwie Chrystuso-
wym, zapowiedzieliśmy, co zamierzamy
uczynić, o ile Nam to będzie dane: mówi-
liśmy mianowicie, że w Królestwie Chry-
stusowym nie możemy skuteczniej przy-
czynić się do odnowienia i utrwalenia
435833536.002.png
~ 4 ~
pokoju, jak przywracając panowanie
Pana naszego. Tymczasem jaśniejszą na-
dzieję lepszych czasów obudził w Nas,
czy to dopiero początkowy czy to już sil-
niej rozbudzony zapał, jaki ogarnął naro-
dy dla Chrystusa i dla Jego Kościoła, tego
Jedynego sprawcy zbawienia; stąd też
można było wnioskować, że przygotowu-
je się i dojrzewa powrót do posłuszeństwa
u wielu z tych, którzy, wzgardziwszy pa-
nowaniem Odkupiciela, stali się wygnań-
cami z Jego Królestwa. (...)
Święto Chrystusa Króla jako środek
zaradczy przeciw laicyzmowi
Jeżeli więc teraz nakazaliśmy, aby
cały katolicki świat czcił Chrystusa ja-
ko Króla , to przez to chcemy zaradzić po-
trzebom dzisiejszych czasów i podać
szczególne lekarstwo na zarazę, jaka na-
wiedziła społeczeństwo ludzkie. A tą zara-
zą jest tzw. laicyzm, czyli zeświecczenie,
jego błędy i niecne dążenia : a zbrodnia
ta, jak Wam wiadomo Czcigodni Bracia,
nie naraz dojrzała, lecz od dawna już kry-
ła się wśród państw. Zaczęto bowiem
od zaprzeczenia panowania Chrystusa
nad wszystkimi narodami; odmówiono
Kościołowi władzy nauczania ludzi, usta-
nawiania praw, rządzenia narodami, którą
to władzę otrzymał Kościół od samego
Chrystusa, by ludzi prowadzić do szczęśli-
wości wiekuistej. Zaczęto tedy powoli
zrównywać religię Chrystusową z innymi
fałszywymi i stawiać ją niegodziwie
wprost w tym samym rzędzie; a następnie
poddano ją władzy świeckiej i wydano ją
prawie na samowolę panujących i rządów;
dalej jeszcze poszli ci, którzy sądzili, iż
należy zastąpić religię Boską jakąś re-
ligią naturalną, naturalnym jakimś poru-
szeniem duszy. Nie brakło też państw, któ-
re uważały, że mogą obejść się bez Boga
i że ich religia, to bezbożność i lekcewa-
żenie Boga.
Jakże gorzkie wydało owoce, tak częste
i długotrwałe odstępstwo od Chrystusa tak
jednostek, jak i państw – na to skarżyliśmy
się w encyklice Ubi Arcano, a dziś znów
nad tym bolejemy – a są to: nasienia nie-
zgody wszędzie porozsiewane, żagwie za-
wiści i nieprzyjaźni, rozniecone wśród na-
rodów, co tak bardzo opóźnia pojednanie
ludów; niepowściągliwa chciwość, która
nierzadko ukrywa się pod płaszczy-
kiem dobra publicznego i miłości ojczy-
zny, z których powstaje rozdwojenie
wśród obywateli i ów ślepy i niepohamo-
wany egoizm, który na nic innego nie zwa-
ża, jak tylko na prywatne korzyści i wygo-
dy, i tą miarą wszystko mierzy; dalszy
owoc, to zburzony zupełnie spokój domo-
wy, bo zapomniano o obowiązkach i zlek-
ceważono je; łączność i trwałość rodzi-
ny zachwiana; wreszcie całe społeczeń-
stwa wstrząśnięte i ku zgubie idące.
Stąd wielką żywimy nadzieję, że
święto Chrystusa Króla , odtąd corocz-
nie obchodzone, rychło sprowadzi z po-
wrotem społeczeństwo do Najukochań-
szego Zbawcy. Oczywiście byłoby to rze-
czą katolików przygotować i przyspieszyć
pracą swą i działalnością ten powrót; jed-
nakowoż wielu z nich, zda się, ani nie zaj-
mują w życiu społecznym stanowiska, ani
nie mają tej powagi, co przystoi tym, któ-
rzy niosą pochodnię prawdy. Może to nie-
korzystne położenie należy przypisać
opieszałości lub bojaźliwości dobrych,
którzy wstrzymują się od walki lub zbyt
miękko się sprzeciwiają; skutkiem czego
wrogowie Kościoła nabierają większej
zuchwałości i odwagi. Atoli gdyby wszy-
scy wierni zrozumieli, że mają obowią-
zek pod sztandarami Chrystusa Króla
odważnie i wciąż walczyć , wtedy by
z apostolską gorliwością starali się pojed-
nać z Bogiem zabłąkanych i nie oświeco-
nych i aby prawa Boże były nienaruszone.
A ponadto, czyż święto Chrystusa Kró-
la, obchodzone corocznie na całej ziemi,
nie przyczyni się walnie do oskarżenia
i zarazem do naprawienia tego pu-
blicznego odstępstwa , któremu dało po-
czątek z wielką szkodą dla społeczeństwa
zeświecczenie. Albowiem im więcej nie-
godnie pomija się milczeniem na między-
narodowych zebraniach i w parlamentach
najsłodsze Imię Zbawcy Naszego, tym
głośniej należy Je wielbić i dobitniej
stwierdzać prawa królewskiej godności
i władzy Chrystusa.
Przygotowania do ustanowienia
święta Chrystusa Króla
I cóż to widzimy, co od końca zeszłego
stulecia, szczęśliwie i znakomicie przygo-
towało drogę do ustanowienia tego uroczy-
stego święta? Wiemy to bowiem wszyscy,
jak mądrze i jasno broniono tego kultu,
w licznych książkach, wydanych w róż-
nych językach na całym świecie; do uzna-
nia panowania i władzy Chrystusa
przyczynił się również ów pobożny
zwyczaj, iż niezliczone prawie rodziny
poświęciły się i oddały Najświętszemu
Sercu Jezusowemu. A nie tylko rodziny
to czyniły, ale także państwa i królestwa:
a nawet cała ludzkość została szczęśliwie
poświęcona temuż Sercu Bożemu za spra-
wą i pod przewodnictwem Leona XIII
podczas Roku Świętego 1900. Nie należy
też pominąć milczeniem, że do uroczyste-
go uznawania tej królewskiej władzy
nad ludzkością dziwnie przyczyniły się tak
częste w naszych czasach kongresy eucha-
rystyczne, które zmierzają do tego, by
wierni czy to z pojedynczych diecezji czy
krajów czy narodów lub z całego świata,
zwołani dla uczczenia i uwielbienia Chry-
stusa Króla, ukrytego pod postaciami eu-
charystycznymi, złożyli hołd Chrystusowi,
jako Królowi z nieba danemu, przez prze-
mówienia na zebraniach i w świątyniach,
przez wspólną adorację Najświętszego Sa-
kramentu, publicznie wystawionego
i przez wspaniałe procesje. Z całą słuszno-
ścią można by powiedzieć, iż lud chrześci-
jański, jakby poruszony natchnieniem Bo-
skim, pragnie tego Jezusa, którego niego-
dziwi ludzie, gdy przyszedł do swoich, nie
chcieli przyjąć, wyprowadzić z zacisza
świętych przybytków, jak gdyby z ukrycia
i wiodąc Go w triumfalnym pochodzie
po ulicach miast pragnie Mu przywrócić
wszystkie prawa królewskie.
Doroczne zaś obchodzenie tego świę-
ta napomni także państwa, że tak jed-
nostki, jak i władze i rządzący mają
obowiązek czcić publicznie Chrystusa
i Jego słuchać ; przywiedzie im bowiem
na myśl ów sąd ostateczny, na którym
Chrystus, nie tylko usunięty z życia pu-
blicznego, lecz także przez wzgardę zlek-
ceważony i zapoznany, bardzo surowo
pomści tak wielkie zniewagi, ponieważ
godność Jego królewska tego się domaga,
aby wszystkie państwa tak w wydawaniu
praw i w wymierzaniu sprawiedliwości,
jak też w wychowaniu młodzieży w zdro-
wej nauce i czystości obyczajów zastoso-
wały się do przykazań Bożych i zasad
chrześcijańskich. (…)
(Całość Encykliki przedstawimy w ko-
lejnych numerach)
Rok Kap∏aƒski
Podczas tegorocznych rekolekcji kapłań-
skich (29.06–3.07.10), o. Leonid, redemp-
torysta z ukraińskiej prowincji podzielił się
swoim doświadczeniem jako egzorcysta.
Nie bój się
– jestem twoją Matką
Moja pierwsza pielgrzymka do Me-
dziugorja była związana z obowiązkami
i zainteresowaniami w kapłańskim powo-
łaniu. W 2005 roku Kościół powierzył mi
435833536.003.png
~ 5 ~
wielką odpowiedzialność i wielki krzyż
– służbę egzorcysty. Pierwsze miesiące
i pierwszy rok był pełen Bożej miłości
i łaski, ale też wielkich trudności. Taką
właśnie trudność przeżyłem podczas tzw.
„wielkiego egzorcyzmu” nad jednym opę-
tanym. Bardzo gruby, okropny głos zwró-
cił się do mnie takimi słowami: „Jestem
przerażający, silny i chcę cię zniszczyć.
Zniszczę twoje kapłaństwo, twoje życie za-
konne i całe twoje życie”.
Było to straszne, ale nie przyjąłem tego
wszystkiego zbyt poważnie, ponieważ cał-
kowicie zawierzyłem Bogu i nie mam po-
wodu, by Jemu nie wierzyć. Wiem, że
strach przed szatanem jest zgubny, ale Bóg
dopuścił sytuację, o której chcę wam opo-
wiedzieć, aby wszyscy mogli zobaczyć, jak
wielka i silna jest Jego Matka, i abym zoba-
czył, jak bardzo święta jest ziemia medziu-
gorska. Kiedy byłem bardzo chory, kuszo-
ny, napastowany, próbowałem modlić się,
ale nie mogłem. Każdego dnia chodziłem
do spowiedzi, lecz szatan mnie kusił. Poku-
sy te były tak wielkie, że całkowicie straci-
łem pokój duszy i nie tylko to. W sercu czu-
łem, że straciłem swoje kapłaństwo i życie
zakonne. Mocno czułem, że tonę i ginę.
W tej trudnej sytuacji , kiedy nie mo-
głem zrozumieć, co się ze mną dzieje, ktoś
polecił mi wyjazd do Medziugorja. Poje-
chałem. Byłem tu z grupą kapłanów. Oni
się modlili, a ja nie mogłem. Po prostu nie
byłem w stanie się modlić. Na tej piel-
grzymce spotkałem starszego księdza, oj-
ca Ambrozja ze Słowacji. Swoje życie
i powołanie całkowicie ofiarował on pracy
z Ukraińcami na Zakarpaciu. Dlatego też
pielgrzymował, będąc po zawale, a miał
również cukrzycę. Był już pięć razy w Me-
dziugorju. Zachwycił mnie swoją ofiarno-
ścią i pokorą. Jest franciszkaninem, w dro-
dze stał się moim przyjacielem. Pomaga-
łem mu, prowadziłem go za rękę jak sta-
ruszka. Wydawało mi się, że mu poma-
gam, ale naprawdę to on mi pomagał.
Poszliśmy razem na Podbrdo. Powie-
dziano nam, że na górze będzie miał obja-
wienie ktoś z widzących. Było bardzo du-
żo ludzi i kapłanów. I to była pierwsza nie-
spodzianka w Medziugorju. Usiadłem
obok o. Ambrozja i odwróciłem się pleca-
mi do miejsca objawień. Czułem, że nie je-
stem godny aby tutaj być. Modliłem się
na różańcu i rodziło się we mnie pragnie-
nie zobaczenia tego, co się dzieje na miej-
scu objawienia. Gdy odczułem to we-
wnętrzne pragnienie, usłyszałem głos, któ-
ry do mnie mówił: „Nie patrz tam. Prze-
padłeś i skończysz w piekle”. Straszne.
Jednak te pierwsze pozytywne uczucia
ośmieliły mnie, by popatrzeć w kierunku
miejsca objawienia. Zacząłem patrzeć
i szukać wzrokiem w nadziei, że może
jednak coś zobaczę. Powoli rodziła się we
mnie nadzieja, ale równocześnie pojawia-
ły się nowe argumenty, że moje upokorze-
nie nie zmieni się. I w tym momencie
uwierzyłem. Przez moment, jako odpo-
wiedź na wszystkie moje wątpliwości po-
czułem, doświadczyłem Maryi jak scho-
dzi z nieba. Było to delikatne uczucie, za-
pach jakiegoś innego świata, którego sam
doświadczałem. Wówczas jakaś delikat-
ność, lekkość, jakiś łagodny wiatr obecno-
ści Maryi ośmieliły mnie. Ona przybliża-
ła się ku mnie. I kiedy była coraz bliżej,
moc złego odchodziła. W sercu doświad-
czyłem nowego odkrycia. Poczułem siłę
Maryi i siłę Jej pokory.
Zrozumiałem, że Matka Boża nie
wyrzuca złych duchów, ale one same
przed Nią uciekają! Uciekają, gdyż nie
mogą wytrzymać Jej czystości i piękna
obecności. Ona ich nie poniża, nie wyrzu-
ca ich. Po prostu, kocha, a one nie mogą te-
go znieść. Wtedy dokonała się we mnie
duchowa przemiana. Niszczący duch,
zniknął wraz ze swoją depresją, swoimi lę-
kami. Teraz odczułem we wnętrzu ducha
Maryi. Słyszałem w sercu głos: „Nie bój
się, jestem Twoją Matką, zapewniam Cię,
że nie zginiesz” . Wszystko się zmieniło.
To doświadczenie obecności Przeczy-
stej Dziewicy Maryi , stało się w moim
powołaniu, w moim kapłaństwie i życiu
zakonnym, w mojej posłudze – cudem mi-
łości, która mnie zbawia. Czuję Maryjną
obecność przy każdym egzorcyzmie, któ-
ry odprawiam. Podam tylko jeden mały
przykład, a mam ich wiele. Do spowiedzi
do naszych księży przyszła opętana dziew-
czyna. Spowiadał ją kapłan, który wrócił
z Rzymu ze studiów. I kiedy wypowiadał
formułę rozgrzeszenia, ta osoba – a przez
nią szatan – tak go mocno uderzyła, że
ksiądz aż się przewrócił. Potem ta osoba
jakimś dziwnym głosem wzywała drugie-
go księdza. On się wystraszył i zawołał
do mnie: „Ojcze Leonidzie, przyjdź szyb-
ko, mamy tu nadzwyczajną sytuację”.
Tymczasem ta dziewczyna podeszła
do mnie. Zanim rozpocząłem obrzęd eg-
zorcyzmu, od razu rozeznałem, że jest ona
rzeczywiście opętana, że szatan przez nią
działa bardzo mocno. Poprosiłem jeszcze
pięcioro pobożnych parafian, aby się mo-
dlili w czasie odprawiania nad dziewczy-
ną egzorcyzmu. I kiedy czytałem zwy-
czajne, tradycyjne egzorcyzmy, szatan
śmiał się, mówił po angielsku. Poniżał
mnie, krzyczał na mnie. Zacząłem więc
modlitwę do Matki Bożej. Byłem niecier-
pliwy, stawałem się nerwowy. Czułem, że
muszę zakończyć modlitwę, a zły nie od-
chodzi. Był to duch samobójstwa.
Zacząłem całym sercem wzywać
Matkę Bożą, tak, jak dziecko woła mat-
kę. I wtedy rozpoczął się prawdziwy ryk:
„Już więcej nie mogę, zjawiła się Matka
Boża. Nie wytrzymam tego, bo Ona przy-
szła, muszę odejść”. I zły duch odszedł.
Opowiadam tylko o tym jednym przypad-
ku, a podobnych mam dużo. W czasie
tych pięciu lat, w których pełnię powie-
rzoną mi służbę odprawiania egzorcy-
zmów, doświadczałem wielkich napaści,
doznawałem ich i wcześniej, a wiem, że
będę je miał również w przyszłości. Ale
Bogurodzica czuwa nade mną w Swoim
sercu. Nie mogę już żyć bez Medziugorja
i Jerozolimy. Każdego roku muszę być
w Medziugorju i w Jerozolimie (...), tu
znajduję wiarę, błogosławieństwo i łaskę.
Na koniec świadectwa, o. Leonid po-
wiedział jeszcze słuchaczom radia Mir
Medziugorje , iż jest wdzięczny Bogu, że
może w jakiś sposób świadczyć o łasce
Matki Bożej i dodał: życzę wszystkim
słuchaczom radości. Chciałbym, aby każ-
dy z nas pragnął bardziej kochać Naj-
świętszą Bogurodzicę, gdyż Ona jest na-
szą Matką. Ona kocha swoje dzieci. Goto-
wa jest dla nas zrobić wszystko, jeśli tyl-
ko tego od Niej będziemy oczekiwać.
Czuję, że gdyby nie było Matki Bożej to
przepadlibyśmy, dlatego w każdej sekun-
dzie swojego życia żyjmy z Nią. Czuję
wezwanie, bym i ja pomagał ludziom
pielgrzymować do Medziugorja, aby
przyprowadzać tutaj ludzi, którzy strasz-
nie cierpią duchowo. Na koniec, o. Leonid
pobłogosławił wszystkich słuchaczy.
MyÊli proste
Przycinanie
Wyniki najnowszych badań wskazują,
że rośliny „odczuwają ból” podczas
przycinania. Zabieg ten, konieczny dla
wielu gatunków, by przynosiły owoce,
powoduje u nich „cierpienie” . Bez przy-
cinania jednak nie wyrośnie smaczny ani
obfity owoc...
Jezus mówi nam w Ewangelii święte-
go Jana o krzewie winnym, którym jest On
sam i o latoroślach, którymi jesteśmy my.
435833536.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin