Gordon Lucy - Wigilijna opowieść.pdf

(390 KB) Pobierz
Gordon Lucy - Wigilijna opowieść popr.rtf
LUCYGORDON
Wigilijnaopowieść
przełoŜył Michał Tober
PolloConSalsaD’uovo
(Kurczakwsosiejajecznocytrynowym)
TojedenzulubionychprzepisówmojegomęŜa.Prezentujęgotutaj,mimoze
niejestwyłącznieświąteczny.
4porcjekurczaka
sólipieprz
3łyŜkistołoweoliwyzoliwek
30gramówmasła
1zmiaŜdŜonyząbekczosnku
30gramówmąki
1/4litrabulionuzkurylisteklaurowytymianek
2Ŝółtka
1łyŜkastołowasokuzcytryny
posiekanapietruszka
plasterkicytryny
Przyprawić kurczaka solą i pieprzem. Rozgrzać olej, masło i czosnek na
patelni,smaŜyćkurczakanawolnymogniuprzezokoło12minutaŜsięzrumieni.
Zdjąćzpatelniiodstawić.ZlaćtakŜetłuszczzwyjątkiem2łyŜekstołowych.
Dodać mąkę i smaŜyć przez minutę, energicznie mieszając. Wlać bulion i
zagotować, nie przerywając mieszania. WłoŜyć kurczaka na patelnię, dodać listek
laurowy,tymianekidusićpodprzykryciemprzez30minutaŜzmięknie.
PołoŜyćkurczakanatalerzu.Zsosuwyciągnąćziołaiwyrzucić.Wymieszać
Ŝółtka z sokiem z cytryny i z trzema łyŜkami sosu. Wlać na patelnię i podgrzać
łagodnie,aŜzgęstnieje.Niegotować.Mięsopolaćsosemiprzybraćpietruszkąoraz
plasterkamicytryny.
Porcjadla4osób.
Rozdziałpierwszy
Dawn spojrzała w niebo na cięŜkie chmury. Zastanawiała się, czy śnieg
zdąŜy spaść jeszcze przed świętami BoŜego Narodzenia. Nie wiedziała, czy ma się
cieszyć, czy teŜ smucić. Dusza dziecka, wciąŜ pełna entuzjazmu, mimo Ŝe Dawn
miała juŜ dwadzieścia siedem lat, powtarzała, Ŝe święta bez śniegu nie są
prawdziwymi świętami. Rozsądek weterynarza podpowiadał natomiast, Ŝe zapewne
nie raz będzie trzeba wyjechać w teren i śnieg moŜe oznaczać jedynie kłopoty.
Dusza dziecka zwycięŜyła.
Wsiadła do swojego starego samochodu i pojechała z powrotem do
Hollowdale, gdzie była najmłodszym z trojga weterynarzy w małej wiejskiej
przychodni dla zwierząt. Mieszkała tam juŜ od ponad roku i była zachwycona nieco
staroświecką atmosferą miejsca, w którym kultywowano i honorowano uświęcone
przez lata tradycje.
Minęło trochę czasu, zanim została zaakceptowana przez wioskową
społeczność. Jack i Harry, wspólnicy-weterynarze, przestrzegali ją przed
trudnościami wiejskiego Ŝycia i prący ze zwierzętami hodowlanymi, lecz dali
odwaŜnej kobiecie szansę.
Trudniej było przekonać farmerów. Młoda kobieta o szczupłej, eleganckiej
sylwetce, lśniących ciemnych włosach i duŜych brązowych oczach nie była według
nich najlepszym kandydatem na lekarza cięŜkich byków. Ale Dawn miała o wiele
więcej sił, niŜ moŜna by się tego spodziewać po jej budowie i udowodniła, Ŝe
potrafi radzić sobie ze wszystkim. Oddanie dla zwierząt, troska i gotowość
niesienia pomocy nawet w najcięŜszych warunkach zaskarbiły jej w Hollowdale
powszechne uznanie. JuŜ po kilku tygodniach czulą się tak, jakby Ŝyła w wiosce od
urodzenia.
Wracając, przejeŜdŜała obok Hollowdale Grange, ogromnego domostwa,
które od stuleci stanowiło centrum wiejskich uroczystości. Kolędnicy, którzy
schodzili się tam wieczorami, wyśpiewywali dla Squire'a Davisa, który częstował
ich gorącymi napojami i rozdawał cenne prezenty. Co roku urządzał takŜe
świąteczny bal dla niepełnosprawnych dzieci, tak jak czynili to jego przodkowie.
Squire Davis zmarł jednak kilka miesięcy temu, nie pozostawiając spadkobiercy.
Dom zamknięto i stał tak nie zamieszkany przez całe lato i jesień.
Nagle Dawn zauwaŜyła coś niezwykle interesującego. Nacisnęła gwałtownie
hamulec i odwróciła się. W Grange paliły się światła. Przed drzwiami stała
cięŜarówka, a tragarze wnosili meble. Uśmiechnęła się do siebie i pojechała dalej.
Harry, młodszy wspólnik, wszedł, kiedy robiła notatki. Był młodym
męŜczyzną o miłej twarzy i oczach pełnych ciepła. Często flirtowali ze sobą
Ŝartobliwie, ale Dawn nigdy nie pozwoliła, aby posunął się dalej, chociaŜ
doskonale wiedziała, Ŝe Harry ma na to ogromną ochotę.
– Słyszałem od Jacka, Ŝe masz zamiar pracować w święta – powiedział
tonem pełnym oburzenia. – Naprawdę chcesz to zrobić?
– Ktoś przecieŜ musi – wyjaśniła. – Zwierzęta mają to do siebie, Ŝe chorują
takŜe w święta i w wiosce musi być weterynarz gotowy na kaŜde wezwanie.
– Oczywiście, ale dlaczego znowu masz to być ty? Zgodziłaś się wziąć dyŜur
w ubiegłym roku, a to było twoje pierwsze BoŜe Narodzenie w Hollowdale, jeśli
dobrze sobie przypominam.
– Harry, to naprawdę bez znaczenia – zapewniła go spokojnie. – Jack ma
Ŝonę i dzieci, a ty powinieneś odwiedzić rodzinę brata. Twoi mali bratankowie
liczą na wujka Harry'ego.
– Och, wpadnę do nich na chwilę, a potem przyjadę ci potowarzyszyć –
powiedział z udawaną obojętnością.
– Nie ma takiej potrzeby.
– Nie sądzisz chyba, Ŝe przepuszczę okazję przebywania z tobą sam na sam?
– zapytał prowokacyjnie.
Roześmiała się łagodnie i wtedy ją pocałował. Nim zdąŜyła cokolwiek
powiedzieć, był juŜ za drzwiami. Westchnęła. Lubiła Harry'ego. Był bardzo miły i
opiekuńczy. Nie znalazła w nim jednak niczego ekscytującego, a na to nie moŜna
było, niestety, nic poradzić.
Jak dotąd tylko jeden męŜczyzna sprawił, Ŝe jej serce zaczęło bić szybciej.
Ale właśnie on złamał to serce. Zdarzyło się to osiem lat temu. Osiem świąt
BoŜego Narodzenia… KaŜdej rozsądnej kobiecie wystarczyłoby, aby zapomnieć.
Dawn takŜe wystarczyło. Nie zakochała się juŜ jednak nigdy potem, a święta
straciły dla niej część swego dawnego czaru.
Jack, starszy wspólnik, skończył właśnie poranny dyŜur. Był krępym
męŜczyzną w średnim wieku i miał szeroką, pogodną twarz.
– Ktoś wprowadza się dzisiaj do Grange – powiedziała Dawn. – Kiedy
przejeŜdŜałam obok, widziałam cięŜarówkę z meblami.
Jack zmarszczył brwi.
– Nie musisz mi o tym mówić – mruknął. – Miałem juŜ sprzeczkę z nowym
właścicielem i nie wyszedłem z niej zwycięsko.
– Co się stało?
– Odwiedziłem go rano, aby zapytać o bal dla dzieci. Wiem, Ŝe pozostały juŜ
tylko dwa dni do Wigilii, ale gdyby wszyscy zakasali rękawy, to zdąŜylibyśmy
jeszcze na czas.
– To znaczy, Ŝe on powiedział „nie”? – zapytała z niedowierzaniem.
– To znaczy, Ŝe pokazał mi drzwi. „śadnego przyjęcia. Ani w tym roku, ani
za rok, nigdy! Proszę wyjść i nie wracać!” Taka mniej więcej była nasza rozmowa.
– Ale bale w Grange stały się juŜ legendą. JeŜeli on jest jednym /. Davisów,
to z pewnością o tym wie.
– On nic jest Davisem. Prawnicy znaleźli wreszcie spadkobiercę Squire'a,
Ŝyjącego gdzieś na drugim końcu świata. Gość zaŜądał, aby spienięŜono majątek
tak szybko, jak to tylko moŜliwe. Dom trafił w łapy pośredników, którzy nie
wiedzieli nic o Hollowdale i jego tradycjach. Posiadłość kupił ten, kto zaoferował
najwyŜszą cenę.
– Czy ten męŜczyzna ma Ŝonę? MoŜe z nią naleŜałoby porozmawiać?
– On nie jest Ŝonaty, co zapewne oszczędziło jakiejś kobiecie wielu cierpień.
Nie da się z nim rozmawiać. Jest twardy i nieustępliwy jak skała. Próbowałem
wielu argumentów: Ŝe są święta, Ŝe dzieci będą niepocieszone. Mówiłem nawet
wtedy, kiedy skierował mnie do drzwi. Tego człowieka nie obchodzą dzieci. Nie
obchodzą święta. Chce, aby zostawić go w spokoju. Jest jak Scrooge z Opowieści
wigilijnej Karola Dickensa. Miałem wraŜenie, Ŝe potrząśnie laską i zawoła:
„Głupstwo!”
Dawn uśmiechnęła się lekko.
– Okazało się jednak, Ŝe w głębi duszy Scrooge jest łagodny jak baranek –
przypomniała.
– Jeśli ktoś oczekuje od nowego właściciela Hollowdale Grange tego
samego, gorzko się rozczaruje – mruknął Jack. – Poza tym dostało mi się od
Zgłoś jeśli naruszono regulamin