Rozdział 35
Jasne promienie wielkanocnego słońca przedarły się przez zamknięte okiennice. Harry otworzył oczy. Obok niego leżało coś ciepłego. Lub raczej ktoś ciepły. Chłopak przetarł oczy i obrócił się. Severus spał na boku, plecami do niego. Potter przytulił twarz do pasma czarnych włosów spoczywających na poduszce. Były tak samo jedwabiste jak głos Severusa. Harry przeciągnął się i przekradł do łazienki, zerkając po drodze na zegar — siódma rano. Zazwyczaj to jego mąż wstawał wcześnie.
No cóż, dla każdego przychodzi ten pierwszy raz. Uśmiechnął się sam do siebie.
Mistrz eliksirów otworzył oczy i zauważył puste miejsce obok siebie — wciąż było ciepłe. Dostrzegł jeden ciemny włos Harry’ego na poszewce. Był czarny, tak jak jego własne. Mężczyzna podniósł go i obracał leniwie pomiędzy palcami. Kiedy włosy znajdują się na głowie, są przedmiotem podziwu. Gdy tylko spadną, przez wielu są uznawane za ohydne. Trzymając w ręku włos męża, Severus doszedł do wniosku, że lubi go pomimo wszystko, nawet jeżeli opuścił dotychczasowe miejsce przebywania.
Nagle z łazienki doszedł go głośny trzask, jakby chłopak coś upuścił i Snape był przekonany, że usłyszał pięcioliterowe słowo, którym Harry skomentował swój wyczyn. Wkrótce potem drzwi otworzyły się i z pomieszczenia wyszła świeżo umyta postać ubrana w dżinsy i lekki sweter. Severus Snape nie należał do śpiochów, ale dziś ogromnie spodobały mu się pierwsze chwile po przebudzeniu. Mężczyzna usiadł na łóżku, a młody czarodziej odwrócił się w jego kierunku.
— Dzień dobry, Sev — powiedział radośnie.
— Sev?
— Myślałem o tym, kiedy brałem prysznic. Zdrobnienie przypomina mi o liczbie siedem, która uważana jest za magiczną.
— Takie poranne pochlebstwa — mruknął Snape. — Ale jeżeli ma cię to uchronić przed świerzbieniem języka, gdy wymawiasz moje imię w całości, w takim razie możesz je skracać.
— W jaki sposób udaje ci się mówić jak profesor w kilka chwil po przebudzeniu? — zapytał rozbawiony. W stronę chłopaka poszybowała jego własna poduszka, pchnięta jakimś niewerbalnym zaklęciem. Harry złapał ją wdzięcznie, dzięki refleksowi nabytemu w czasie treningów quidditcha i pojedynków. — Wow! Z całą pewnością wiesz, jak rozgrzać swoją magię po śnie. — Roześmiał się, ciskając poduszką w Severusa, który w odpowiedzi wyślizgnął się z łóżka i pomaszerował do łazienki. Harry nie pogniewał się za to. Doskonale wiedział, że jego mąż był bardziej skory do konwersacji, po tym jak się odświeży i zje śniadanie.
Razem zeszli do kuchni, gdzie wręczono im talerze pełne bekonu, smażonych jajek, pysznych kiełbasek i grzybków przyrządzonych przez panią Weasley i Lupina. W miarę jak ludzie napełniali swoje żołądki, pomieszczenie powoli wypełniało się dźwiękami rozmów. Jednakże, nikt nie siedział bezczynnie w ten wielkanocny poniedziałek. Młodzież wyszła do ogrodu, aby odgnomić najbliższe otoczenie, zaś starsi wdali się w dyskusję na temat Voldemorta oraz tego, jak pokrzyżować jego plany.
— A więc, Harry, jak ci było dziś ze Snape'em? — zapytał Ron. Hermiona zamarła.
— Masz na myśli wspólną noc w jednym łóżku?
— A cóż by innego, chłopie?
— Ron! — prychnęła dziewczyna. Ginny zaczęła chichotać, chowając twarz za zasłoną z włosów.
— Daj spokój, Ron, to osobista sprawa — odpowiedział Harry.
— Czyżbyś był nieśmiały? Albo nie było żadnej akcji? — zapytał ponownie rudzielec, patrząc na niego sceptycznie. Hermiona walnęła go w głowę gnomem. — Hej! Tylko żartowałem! Myślisz, że naprawdę chcę znać każdy szczegół dotyczący tego tłustowłosego… to znaczy...
Gnom trzymany przez Harry’ego wyleciał w powietrze i trzasnął Rona prosto w żebra.
— Mój mąż nie jest tłustowłosy! — warknął. Bliźniaki zachichotały. A kiedy Harry oddalił się nieco, Fred szepnął do młodszego brata:
— Nie martw się, braciszku, spali jak aniołki.
— Skąd wiecie? — zapytał również szeptem Ron.
— Uszy dalekiego zasięgu — wyjaśnił zwięźle George.
Hermiona wpatrywała się w nich zszokowana. Ron również wyglądał na zaskoczonego.
— Jak możecie ingerować w taki sposób w czyjeś życie osobiste? — najeżyła się.
— Hej, to przecież Snape, Hermi, nie nakręcaj się tak.
— To Harry i profesor Snape, a wasza dwójka nie ma prawa ich podsłuchiwać! Nie macie wstydu?!
— Och, oni po prostu chcieli… no cóż... — Ron usiłował być dyplomatyczny. Bliźniaki przewróciły oczami, a Hermiona prychnęła wyniośle.
Dziewczyna odmaszerowała rezolutnie w inną część ogrodu i tam kontynuowała odgnomianie, z dala od swojego chłopaka i jego braci. Nawet Ginny przestało to bawić i dołączyła do przyjaciółki. Na szczęście Harry był nieświadomy całej tej rozmowy dotyczącej jego miłosnego życia.
Gdy małżonkowie wrócili wieczorem do Hogwartu, chłopak pogrążył się w rozmyślaniach na temat ich sypialnianych aranżacji. Dzieląc łóżko z Severusem, czuł się szczęśliwie i komfortowo.
Bezpiecznie.
Chroniony.
Kochany.
— Sev? — zaczął łagodnie.
— Tak, Harry? — Czarodziej spojrzał na niego pytająco.
— Jak się czułeś, gdy dzieliliśmy łóżko? — zagaił ostrożnie chłopak, starając się nie przekraczać bezpiecznej granicy.
— Było dość znośnie — odpowiedział mężczyzna, wyglądając na rozbawionego.
Cisza.
— Och. No dobrze.
— Do czego zmierzasz, ty moja subtelności? — zapytał poważnie Severus.
— No cóż… czy miałbyś coś przeciwko temu, aby to powtórzyć?
— Harry, chyba będzie lepiej, jeśli nie będziemy ze sobą spać. W Norze tak po prostu wyszło, ale chociaż jesteśmy małżeństwem, wolałbym sypiać oddzielnie.
— W porządku. No cóż… dobrze — stwierdził.
— Nie jesteś zadowolony — zauważył Snape.
— Przyjemnie było spać u twojego boku. Inaczej, chociaż miło. Dobrze się czułem. A ty?
— Wolałbym niczego nie przyspieszać.
— Nie zostało nam zbyt dużo czasu, prawda? — odpowiedział Harry, a jego głos zabrzmiał niezwykle pewnie.
— Myślałem, że rozumiesz, jakich szkód może narobić zbytni pośpiech, po tym jak...
— …skonsumowaliśmy nasz związek, tak, wiem — chłopak dokończył jego zdanie.
— Najwyraźniej nie zgadzamy się w kwestii sypiania ze sobą — skomentował Snape.
— Nie, masz rację. Lepiej będzie, gdy każdy z nas będzie spał osobno — odpowiedział szybko, całując Severusa w policzek i posyłając mu uśmiech. Po chwili odwrócił się, by odejść do swojej sypialni.
— Harry. Zaczekaj.
Chłopak spojrzał na niego.
— Nie chcę zmuszać cię do czegoś, na co nie masz ochoty.
— Sev, gdybym nie chciał spać z tobą, nie pytałbym cię o to.
Czarodziej skinął głową. Tę noc mężczyźni spędzili w swoich sypialniach.
Następnego wieczoru Severus usłyszał pukanie do drzwi i otwierając je, zobaczył rumieniącego się Harry’ego. Bez słowa, ujął go za rękę i zaprowadził do łóżka, gdzie obaj spali niewinnie obok siebie do rana. Od tego czasu, Harry powtarzał tę czynność dwa razy w tygodniu, ze szczególnym upodobaniem do środowych i sobotnich nocy. Severus czuł się szczęśliwy, mając przy sobie męża, do momentu kiedy obecność chłopaka zaczęła wywoływać podświadomy wpływ na jego ciało i umysł.
Pragnął dotykać go w intymny sposób, pieścić całego, wziąć do ust, smakować, sprawić, by doszedł.
Gdy nadszedł maj, Snape czuł seksualną frustrację. Obaj poświęcali mnóstwo czasu na przytulanie i pocałunki, ale żaden z nich nie ośmielił się poczynić następnego kroku, by zbadać, co kryje się pod ich ubraniami. Severus wciąż nękany był wizjami swojego wcześniejszego zachowania w stosunku do męża, zaś Harry’ego nękało poczucie winy Severusa — widział je w czarnych oczach, za każdym razem, gdy chcieli zrobić postęp w ich intymnych stosunkach. Więc gdy Sev poinformował go bez ogródek, że nie chce więcej jego towarzystwa w sypialni, Harry — który czuł jeszcze większą frustrację niż starszy czarodziej i to nie tylko seksualną — stracił panowanie nad sobą.
Giesha