MIT O OBFITOŚCI KRABÓW.docx

(13 KB) Pobierz

MAKIRITARE

MIT  O  OBFITOŚCI  KRABÓW

Indianie Makiritare i szereg innych plemion zaludniają las bardzo poważnymi, niewidzialnymi władcami i opiekunami tych zakątków, zwanymi Sada’she. Złamanie ich odwiecznych praw bywa surowo karane. I tak na przykład jedno z praw Sada’she mówi, że nie wolno wyciąć ponad potrzebę więcej drzew i roślin niż trzy czy cztery. W strefie polowań nie wolno zabijać więcej zwierzyny niż dyktuje to konieczność wyżywienia. Przekroczenie norm ściąga gniew i zemstę strażników selwy: na ludzi spadają nieszczęścia, choroby, a nawet śmierć.

Każdy rodzaj zwierząt bądź roślin tworzy odrębną rodzinę posiadającą własny dom, niewidzialny dla zwykłego człowieka. U Indian Makiritare zwierzchnik, władca, protoplasta takiej rodziny, nazywa się sa’Rashe. Przed polowaniem czy wspólnym łowieniem ryb muszą odbyć się obrzędy, w czasie których błaga się sa’Rashe, by zezwolił ludziom na korzystanie z bogactw selwy niezbędnych do życia. Po uzyskaniu zgody nie przekracza się zasad ani też ustalonych zawczasu ograniczeń.

Obrazem tych wierzeń i praw jest legenda zanotowana przez Marca de Civrieux:

Bardzo dawno, w zamierzchłych czasach w pewnym osiedlu Yekuana*) któregoś dnia mężczyźni udali się na polowanie. W obszernym, wspólnym domu pozostały same kobiety i dzieci. Jedna z kobiet wybrała się nad rzekę. Szła brzegiem, wąską ścieżką, i nagle zauważyła kraba. Złapała go i wrzuciła do koszyka. Po chwili znowu zobaczyła kraba, jednego, drugiego, trzeciego – całe mrowie. Było ich takie mnóstwo, że pobiegła do osiedla po drugi kosz i zwołała resztę kobiet. Indianki zabrały kosze i na wyścigi zaczęły je napełniać krabami. Nie była to już praca, ale zabawa. Wystarczyło schylić się, złapać kraba i wrzucić do kosza. Takiej ilości jeszcze nigdy nie widziały. Kiedy uginając się pod ciężarem wypełnionych koszy wracały do domu, nagle ze wszystkich stron zaczęły wypełzać żmije, węże i wychodzić wszystkie drapieżniki zamieszkujące selwę. Wylegały z lasu bez pośpiechu, wolno, nieubłaganie, zajmując cały obszar osiedla. Na końcu pojawiły się największe zwierzęta: jeleń, liczne pekari, tapir, jaguar, a jako ostatni – baśniowy Komadi, tapir-olbrzym, dwugłowy potwór na ośmiu łapach, zwiastun największych kataklizmów.

I rzeczywiście, wraz z przybyciem Komadi wody zaczęły gwałtownie przybierać, wzdymać się, tworząc wiry, a z wodami przypływały wszelkie ryby, łącznie z ogromną ławicą piranii. Wody przybierały i przybierały, zalewając wszystko. Prąd porwał wielki, wspólny dom i pochłonął wszystko, co w nim było: kobiety, dzieci, cały dobytek.

Kiedy mężczyźni powrócili z polowania i zboczyli, co się stało, wiedzieli od razu, jaka jest tego przyczyna: prąd unosił ogromne kosze pełne krabów...

 


*) Indianie Yekuana żyją w rejonie rzeki Caura i są sąsiadami Indian Makiritare.

 

Przedruk za: Wielopolska M. Salomea: „Tropem snów. Wenezuela, Kolumbia, Ekwador”; 

Krajowa Agencja Wydawnicza, Szczecin 1987 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin