Cortez i Aztekowie.rtf

(4 KB) Pobierz

Cortez i Aztekowie

 

Białe żagle okrętów Hernanda Corteza natychmiast nasunęły Indianom skojarzenia ze skrzydlatym okrętem, na którym ze wschodu mógłby przybyć jedynie Pierzasty Wąż. Widok wielu żołnierzy, dziwnie ubranych, uzbrojonych w ziejące ogniem muszkiety oraz dosiadających koni – stworów jakich w Ameryce nie znano, a przede wszystkim siwa broda samego Corteza upewniła Azteków że przybyli bogowie lub ich wysłannicy.Garstka Hiszpanów jakich Cortez wyładował ze swych 11 karawel nie mogła wyjść ze zdumienia wobec braku jakiejkolwiek zdecydowanej akcji ze strony króla Montezumy. Aztekowie najpierw pozwolili Hiszpanom bezpiecznie przetrwać w bagnistym terenie, gdzie później powstało miasto Vera Cruz i umocnić się poprzez sojusz z Tabaskami i Tlaskalanami. Kiedy najeźdźcy ruszyli w stronę stolicy Montezuma przygotował dla nich kwatery w mieście Cholula. Dopiero tutaj Montezuma próbował oporu, organizując potajemny spisek, mający na celu wyrżnięcie Hiszpanów podczas bezksiężycowej nocy. Spisek wykryto, miasto puszczono z dymem. Król Azteków pozbawiony wiary w sens oporu wpuścił Corteza do stolicy i przydzielił mu na kwaterę pałac swego zmarłego ojca. Sam Montezuma stał się w końcu jeńcem Hiszpanów i przez jakiś czas marionetką w jego rękach. Król był sparaliżowany strachem przed mocą powracającego Quetzalcoatla, nie wierzył w opór nawet wtedy gdy do klęski konkwistadorów wystarczył jeden jego rozkaz. Na skutek bardzo silnych zamieszek jakie wybuchły w stolicy Tenochtitlan Montezuma zmarł, obrzucony kamieniami przez własny lud. Dopiero teraz zaczęła się wojna. Aztekowie pozbawieni niemrawego króla wydali Hiszpanom morderczą bitwę wewnątrz miasta, która nocą podczas próby wyjścia ze stolicy przeniosła się na groble, łączącą miasto z brzegiem jeziora. Ta całodobowa walka kosztowała Corteza utratę zdecydowanej większości żołnierzy oraz całej artylerii i koni. Podczas odwrotu do stolicy sojuszniczych Tlaskalanów Aztekowie zagrodzili wrogom drogę na przełęczy Otumba. Zwycięstwo Hiszpanów było znów dziełem szczęśliwego przypadku, zabito chorążego, który dzierżył znak orła. Jego utrata wywołała wśród Indian panikę. Po bitwie szczęśliwy bieg wypadków nie opuszczał najeźdźców. Nadeszły nowe dostawy broni i wojska, zbudowano niewielkie okręty dla zablokowania jeziora, na którym stało Tenochtitlan. Do niewoli azteckiej dostał się murzyn, który zaraził stolice ospą. Jej ofiarą padło kilka tysięcy mieszkańców w tym brat Montezumy, dowódca wojsk azteckich. Nowy król Guatimozin ogłosił przeciw Hiszpanom świętą wojnę do której wezwał wszystkie plemiona indiańskie lecz znów z pomocą nadszedł Quetzalcoatl. Mieszkające w rejonie plemiona były przekonane iż zaraza w Tenochtitlan była zemstą białego boga za opór i nie odpowiedziały na wezwanie. Cortez przystąpił do oblężenia Tenochtitlan. Mimo łatwego zwycięstwa na groblach, wkroczenie do miasta się nie powidło się. Cortez stracił cierpliwość i nakazał podpalić stolice za pomocą silnego ognia artylerii oraz płonących strzał. Sam Cortez przyznał że widoki oraz odgłosy jakie dobiegły go z płonącego Tenochtitlan były najbardziej posępnym spektaklem w jego życiu. Ocaleli mieszkańcy na prośbę Guatimozina opuścili zgliszcza i osiedlili się nad brzegiem jeziora.Z trzystu tysięcy ludzi największego miasta Nowego Świata ocalało siedemdziesiąt tysięcy. Resztki zabudowań wyburzono, jezioro na którym stało zasypano gruzami. Króla Guatimozina poddano torturom następnie zamordowano. Przepowiednia Quetzalcoatla wypełniła się do końca.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin