Closer dreams 4.doc

(33 KB) Pobierz

              „Reneesme” – to imię wydawało się znajome. Hattie wiedziała, że i tak już nie zaśnie. Była 4 nad ranem. Ściągnęła z półki czwarty tom „Zmierzchu”. Przekartkowała strony. „Dziewczyny w szkole coś mówiły…” Znalazła stronę. Ostatni rozdział drugiej księgi. Przeczytała go. Z każdym słowem wyczuwała coraz większe niedowierzanie. Znalazła fragment po którym książka wypadła jej z rąk. „Wszystko wewnątrz mnie się rozsupłało, kiedy wpatrywałem się w tą malutką, porcelanową twarzyczkę pół- wampira, pół- człowieka… Renesmee.”

              Wpatrywała się w ciemność przed sobą. Jak to możliwe? Nie potrafiła nawet określić co czuła. Zdziwienie? Dziwne, ale nie. Pustka w głowie. Co się dzieje? Dlaczego widzi urywki książki której jeszcze nie przeczytała. Widzi. No właśnie. Inaczej wyobrażała sobie bohaterów książki.

Była pewna. To nie jej głowa wymyśliła to „wspomnienie”. Nagle zesztywniała. Wczorajsze ugryzienie, magicznie zagojona rana, wielkie stworzenie na czterech łapach. Przedziez to był wilk! Ugryzł ją… Jacob? Niemożliwe. On nie istnieje. Wytwór wyobraźni autorki. 

              Rozmyślała długo na ten temat. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Obudziła się kilka godzin później. Rodziców już nie było. Zeszła do kuchni. Cieszyła się, że nikogo nie ma w domu. Była nieobecna duchem i niezdolna do rozmowy. Z transu ocknęła się stojąc na tarasie z kubkiem kawy w ręce. Chwilę zastanawiała się skąd ją wzięła. Starała się uwolnić od niejasnych myśli powstających w jej głowie. Weszła na piętro i naszykowała pościel dla siostry chodziarz ta miała przybyć dopiero jutro. Do południa nie wytrzymała i wyszła z domu. Nogi same ją niosły. Znowu urwał się film. Kiedy się przebudziła stała przed białym domem w samym środku lasu. „Tylko on może mi to wytłumaczyć” pomyślała. Lekko spięta zapukała do dębowych drzwi frontowych. Nie usłyszała kroków stóp. Dlatego lekko się wzdrygnęła kiedy w drzwiach ujrzała drobną, ciemnowłosą kobietę. Wyglądała na góra 30 lat. Złote tęczówki przyglądały jej się uważnie. Blada cera kontrastowała z brązowymi lokami opadającymi na jej ramiona. Hattie zwyczajnie stwierdziła, że ta miła pani chyba jest wampirem. Po chwili doszukała się głupoty swoich myśli.

-Dzień dobry. – powiedziała kobieta

- Eee… Dzień dobry. Ja.. Chciałam się zobaczyć z Blasem. Jest może w domu? – Dziewczyna zauważyła prawie niewidoczną zmarszczę na twarzy miłej pani.

-Tak. Jest. Blase! Ktoś do ciebie! – zawołała głośno. Minutę później przy jej boku pojawił się brązowowłosy półbóg. Miał niezaspokojoną minę.

- Mamo, spokojnie. Nie musisz się tak wydzierać. – zwrócił się do kobiety. Znowu spojrzał na Hattie.

- Czy… coś się stało? – raczej stwierdził niż zapytał. Zignorowała go.

- Czy mógłbyś się ze mną przejść? – zapytała ostro.

              Szli zarośniętą ścieżką przez zielony las. Hattie zbierała siły na rozmowę.

- Musisz mi coś wyjaśnić, Blase.

- Tak?

- Zeszłej nocy zdarzyło mi się coś dziwnego. Jestem pewna, że coś o tym wiesz. Nie zaprzeczaj. Śniło mi się, że jestem wilkiem. Właściwie nie śniło. To było bardzo rzeczywiste, realne. Jakbym tam była. Jak wspomnienia. – zapadła cisza. Blase stanął. Wpatrywał się w ziemię. Po chwili się odezwał.

- Mówiłem ci żebyś w to nie wierzyła. To tylko wytwór twojej wyobraźni. Skutek zakażenia…

- Nie chcę tego słuchać! Rozumiesz? Przestań kłamać. Wiem, że coś jest nie tak. Dziwne stworzenia, te zdarzenia, moje sny – takie inne niż zwykle. Chodź nie wiem jakbyś się starał nigdy mi nie wmówisz… wszystkiego! – przerwała mu z krzykiem. Miała dosyć tych kłamstw. W euforii zaczęła wyrzucać z siebie słowa.

- Tutaj dzieje się coś nienormalnego! Czuję się jak w jakiejś opowieści fantastycznej! Najpierw mnie coś gryzie, potem rana się goi w zastraszającym tempie, te cudze wspomnienia i… twoja matka!

- A co jest nie tak z moją matką? – zapytał zdziwiony

- Wygląda zupełnie jak.. wybacz, ale jak wampir. Jest blada i te oczy. Powoli zaczynam wierzyć w to wszystko. To chyba znak, że zwariowałam. Wierzę w książkę. To dobre.

-W książkę? - zapytał z przestrachem – jaką książkę?

- Czytałeś może „Zmierzch”? Zaczynam się powoli czuć jakbym brała w nim udział. Ty też w cale nie jesteś normalny. Musisz mi wyjaśnić parę rzeczy. Dzisiaj.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, Hattie. – powoli tracił nad sobą panowanie.

- Wiem, że kłamiesz. – powiedziała dobitnie. Teraz to ona się zatrzymała. – Blase – spojrzała głęboko w jego oczy. Jej głos był cichy i zmęczony. – Nie okłamuj mnie, proszę. Nie uwierzę w twoje kłamstwa. Powiedz mi prawdę o sobie. Proszę… - chłopak wpatrywał się w nią długo. Jej niebieskie oczy zrobiły się szkliste. Poczuła pierwszą łzę na policzku.

- Wybacz… - tylko to jedno słowo, a tak zabolało.

              Znowu odszedł. Znowu zostawił ją z mętlikiem w głowie. Bólem w sercu. Tego ostatniego jeszcze nie rozumiała. Nie pasowało do reszty odczuć.

              Wróciła do domu późnym popołudniem. Nie wiedziała dlaczego, ale z oczu płynęły jej łzy. Płakała. Nie wiedziała co się dzieje. Wokół niej i w jej głowie. Tyle pytań. Zadała ich wiele. Nie odpowiedział na żadne pytanie. Nic. Doszła do wniosku, że wizyta u Blase’a wcale nie uporządkowała jej myśli. Wręcz przeciwnie.

              Nadeszła noc. Zasypiając Hattie miała niejasne przeczucie, że to zdarzy się znowu…

„Jacob,

Wysyłając ci to, łamię dane jej słowo. Bala się, że cię zrani, i nie

chciała, żebyś czul się do czegokolwiek zobowiązany. Wiem jednak, że

gdybym był na twoim miejscu, wolałbym mieć wybór.

Obiecuję, że będę się nią opiekował. Dziękuję ci - za nią - za wszystko.

Edward”

Ten świstek papieru przemknął przez głowę Jacoba jak szybko przwijany film. Nie zdąrzyła go przeczytać, ale dokładnie wiedziała co jest na nim napisane.

– Jacob! – Ktoś go wołał. Spjrzał w górę. Biegła ku niemu ładna ciemnowłosa dziewczyna w białej sukni ślubnej. Obok niej szedł przystojny mężczyzna w smokingu.

- Hej, Bells. – Jake przyciągnął ją do siebie i przytulił. Tak dawno jej nie widział. „Wygląda tak pięknie”

              Znowu film się urwał. Hattie leżała na łóżku z szeroko otwartymi oczyma ciężko dysząc. Tym razem pojawiła się Bella i Edward. To zaczyna się robić coraz bardziej pokręcone. Znowu nie mogła się powstrzymać. Otworzyła książkę. Wiedziała gdzie szukać. List… Był w III tomie. Pamiętała. Otworzyła raz jeszcze nie przeczytany tom IV. Intuicja wskazała jej gdzie szukać. Opis oczami Belli. Sen oczami Jacoba. Wszystko się zgadza. Następne cudze wspomnienie. Spojrzała na zegarek. Pięć po czwartej. Jeśli codziennie ma się budzić o tej godzinie będzie musiała wcześniej chodzić spać. Już miała starać się zasnąć kiedy straszne wycie odezwało się tuż zza jej okna. Sparaliżowana strachem zmusiła się do podejścia do okna. Spomiędzy drzew ciemnego lasu wychylał się olbrzymi, rudy wilk.

 

(Fragmenty wycięte z 3 i 4 tomu „Zmierzchu” – „Zaćmienie”, „Świt”)

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin