Pogórze na Mazowszu.doc

(648 KB) Pobierz
Koniec czekolady

Kawałek pogórza na Mazowszu

Kalina Stachowiak
2010-06-30, ostatnia aktualizacja 2010-07-07 15:47

 

 

Leje, ale wyruszamy na przekór pogodzie. Resztę towarzyszy podróży spotykamy na placu Narutowicza i razem jedziemy w stronę Okęcia. Po drodze chłopaki odbijają od nas, aby przejechać się wzdłuż torów - kierunek Radom. Spotykamy się pod ogrodzeniem lotniska. Aż się wierzyć nie chce, po dziesięciu minutach wrócili cali umorusani błotem.

Dalej pedałujemy wzdłuż lotniska, polną drogą obok tych samych torów. Przestaje padać, ale olbrzymie kałuże i wszechobecne błoto dostarczają nam prawdziwych emocji. Cóż, jeśli nie można tego ominąć, trzeba zaakceptować.

Gdzie te sady?

W Magdalence rozglądamy się za jakimś miejscem w celu uzupełnienia kalorii. Natrafiamy na niedużą pizzerię, i pałaszujemy olbrzymią pizzę. Po takich ilościach jedzenia nie chce się człowiekowi wskakiwać na rower i gnieść kolanami pełnego żołądka. Ale to tylko zachcianki, za nami dopiero kilka kilometrów, a przed nami Za lasem wyrasta piękna, nowa droga. W większe zdumienie wprawia nas jednak nadjeżdżający walec drogowy, a w jeszcze większe - uświadomienie sobie faktu, że asfalt, po którym jedziemy, jest gorący. U celu drogi widzimy krematorium. Przed wejściem do środka intryguje nas elektroniczny panel, za pomocą którego zawczasu można wybrać docelowe miejsce spoczynku na pobliskim cmentarzu. Po szybkich oględzinach uciekamy w boczną drogę, obierając kurs na Tarczyn.

Po drodze przecinamy tory Piaseczyńskiej Kolei Wąskotorowej z XIX wieku - jednego z cenniejszych zabytków w gminie Tarczyn. Pierwsza trakcja została uruchomiona w 1882 roku, a trasa biegła z Mokotowa przez Wilanów do Piaseczna. W 1914 roku budowę dokończono i pociągnięto linię przez Tarczyn do Grójca. Kiedyś w wagonikach wożono między innymi węgiel, dzisiaj kolejką ciągniętą przez "Petuchę" (parowóz Px-48) można wybrać się na turystyczną przejażdżkę.

Teren zaczyna się robić coraz ciekawszy, zza horyzontu wyłaniają się czereśniowe sady. Przed nami na widnokręgu majaczą pagórki, a nad nimi stada chmur niczym żaglowce. Istna sielanka.

Niedaleko Tarczyna, w Rembertowie, oglądamy modrzewiowy kościółek, wybudowany w 1538 roku. Pod koniec dnia, odwiedzając jeszcze kilka sadów, tym razem w poszukiwaniu jabłek, docieramy do Główczyna pod Mogielnicą. Rozbijamy namioty, szybka kąpiel w rzeczce i przy ognisku - korzystając z ciepłej nocy - przy dźwiękach gitar trwamy tak do świtu.

Po kostki w kałuży

Marudziliśmy z powodu deszczu, a rano w namiocie robi się nawet za ciepło. W końcu zbieramy się i jedziemy w kierunku Grodziska Mazowieckiego. Nie dość, że słońce nas nie oszczędza - to jeszcze podjazdy. I kto by pomyślał - Mazowsze, a prawie jak na pogórzu. Z tęsknotą wypatrujemy sadów, nadal licząc na jabłonie. Myślimy o niespodziankach w rezerwacie Skulskie Dęby, ale tam tylko czereśnie. Rezerwat został utworzony w 1984 roku i jest wyjątkowo cennym obiektem przyrodniczym w krajobrazie środkowej Polski, ze względu na unikatowe gatunki fauny i flory oraz walory krajobrazowe.

Ze schyłkiem dnia docieramy do Grodziska Mazowieckiego. Część grupy wskakuje do pociągu, reszta pedałuje do Warszawy.

Jeśli chodzi o wrażenia? Przekonaliśmy się, że nudne Mazowsze skrywa wiele walorów, nie tylko piaski. Potrafi zakręcić drogą, wspiąć się do góry i opadać, tworząc namiastkę górskich terenów. Zamyka w lesie, każąc długo kluczyć do wyjścia, dostarcza atrakcji poprzez rzucone pod koła drzewa lub wysokie zarośla, które nie chcą ustąpić drogi, a do tego o tej porze roku tak słodko smakuje i pachnie... jabłkami.

Trasa w pigułce

Przebieg trasy: Warszawa Ochota > Warszawa Okęcie > Rybie > Lesznowola > Magdalenka> Szczaki > Gąski > Rembertów > Rębowola > Główczyn > Załuski > Żabia Wola > Grodzisk Mazowiecki >Warszawa
Długość - około 160 km do Grodziska Mazowieckiego, około 200 km z powrotem do Warszawy. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, można pokonywać trasę, krótki odcinkami.
Czas - dwa dni po około siedem godzin, w spokojnym tempie, z długimi przerwami na odpoczynek
Dla kogo - dla każdego, trzeba tylko nabrać ochoty i wskoczyć na rower.
Co zabrać - coś do picia, jedzenia i spania. Coś na deszcz i słońce. Latarkę, zapasową dętkę, łatki.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin