A.S.Neil Summerhill cz1.pdf

(6832 KB) Pobierz
110923163 UNPDF
110923163.001.png
110923163.002.png
110923163.003.png
r
Dlatego też dopóki istnieć będą egzaminy wstępne na uniwersytet, będziemy
musieli im się podporządkować. A nauczyciele Summerhill mają zawsze
kwalifikacje do uczenia na wymaganym poziomie.
Nie oznacza to wcale, że wiele dzieci chce zdawać te egzaminy; zdają je tylko
ci, którzy idą na uniwersytet. Na ogól nie sprawia im to specjalnych trudności.
Zwykle zaczynają poważnie przygotowywać się do egzaminów jako czternas­
tolatki i wykonują całą pracę w ciągu około trzech łat. Oczywiście, że nie zawsze
zdają za pierwszym razem. Ważniejsze jest to, że próbują ponownie.
Możliwe, że Summerhill jest najszczęśliwszą szkołą na świecie. Nie ma u nas
wagarowiczów i rzadkie są przypadki tęsknoty za domem. Nieczęsto zdarzają
się bójki. Kłótnie, tak, oczywiście, ale tylko sporadycznie walki na pięści, jakie
my toczyliśmy jako chłopcy. Rzadko kiedy słyszę płacz dziecka, bowiem wolne
dzieci mają do uzewnętrznienia znacznie mniej nienawiści niż te sterroryzowane.
Nienawiść rodzi nienawiść, a miłość rodzi miłość. Miłość oznacza akceptację
dzieci i jest konieczna w każdej szkole. Nie można być po stronie dzieci, jeżeli się
jekarze i wrzeszczy na nie. Simimerhilljest szkołą, w której dziecko wie, że jest
akceptowane. _ .
Zauważcie proszę, że nic jesteśmy pozbawieni ludzkich słabości. Pewnej
wiosny spędziłem tygodnie na sadzeniu ziemniaków, więc kiedy odkryłem
w czerwcu, że ktoś wyrwał osiem roślin, zrobiłem wielką awanturę. Jest jednak
istotna różnica między moją awanturą, a tą, którą zrobiłby jakiś autokrata.
Moja awantura była o ziemniaki, natomiast awantura autokratycznego osobni­
ka nie obyłaby się bez wciągania w to u^szystko problemów moralnych — dobra
i zła. Ja nie mówiłem, że kradzież moich kartofli była czymś złym; nie robiłem
z tego sprawy dobra i zła to b\la sprawa „moich kartofli". One były moje
i należało zostawić je \^• spokoju. Mam nadzieję, że wystarczająco jasno
pokazałem tę różnicę.
Spróbuję powiedzieć to inaczej. Dla dzieci nie jestem autorytetem, którego
trzeba się bać. Jestem im ró\\ny. a cały raban, który robię wokół moich
ziemniaków, nie ma dla nich większego znaczenia niż awantura, jaką mógłby
zrobić o przebitą dętkę rowerową któryś z chłopców. Zupełnie bezpiecznie
można awanturować się z dziećmi, jeżeli wszyscy są sobie równi.
Teraz niejeden powie: ..To banialuki. Nie może być równości. Neill jest
szefem, jest większy i mądrzejszy"". To rzeczywiście prawda. Jestem szefem
i jeżeli dom zacząłby się palie, dzieci przybiegłyby do mnie. Wiedzą, że jestem
większy i bardziej wyksztaicon). ale to nie ma znaczenia, gdy spotykam się
z nimi na ich własnym gruncie, na — że tak powiem — grządce ziemniaków.
Gdy Billy, lat pięć, powiedział mi. żebym wyszedł z jego przyjęcia urodzino­
wego, bo nie byłem zaproszon\, w\ szedłem natychmiast i bez wahania — tak,
jak Billy wychodzi z mojego pokoju, gdy nie chcę jego towarzystwa. Nie jest
łatwo opisać ten rodzaj relacji międz\ nauczycielem a dzieckiem, lecz każdy
odwiedzający Summerhill wie. co mam na myśh mówiąc, że jest on idealny.
Widać to w stosunku do personelu jako takiego. Klein, nauczyciel chemii, to
Allan. Inni nauczyciele to Harr\. Lila i Daphne. Ja jestem Neill, a kucharka
— Estłier.
W Summerhill wszyscy mają równe prawa. Nikomu nie wolno chodzić po
moim fortepianie, a mnie nie wolno pożyczać roweru chłopca bez jego
pozwolenia. Na Ogólnym Spotkaniu Szkoły głos sześcioletniego dziecka ma
taką samą wagę jak mój. Ależ, mówią ci zorientowani, to oczywiste, że
w praktyce głosy dorosłych mają znaczenie. Czyż sześcioletnie dziecko nie
czeka, żeby zobaczyć jak wy głosujecie, zanim podniesie rękę? Chciałbym, żeby
czasami tak było, jako że zbyt wiele moich propozycji nie przechodzi J^iełatwo
jest wpłynąć na wolne dzieci; dzieje się tak dlatego, że nie odczuwają strachu.
Naprawdę, brak strachu jest najlepszą rzeczą, jaka może przydarzyć się. dziecku.
Nasze dzieci nie boją się nas, dorosłych. Jedną z reguł szkoły jest nakaz ciszy
po dwudziestej drugiej na górnym korytarzu. Pewnej nocy, około jedenastej,
wojna na poduszki trwała w najlepsze, więc odszedłem od biurka, przy którym
pisałem, żeby zaprotestować przeciw hałasowi. Gdy szedłem na górę, usłyszałem
tupot stóp, a korytarz był cichy i pusty. Nagle ktoś powiedział rozczarowanym
głosem: „Ach, to tylko Neill" i zabawa natychmiast rozpoczęła się na nowo.
-Gdy wytłumaczyłem, że próbuję pisać książkę tam, na dole, okazali troskę
1 zgodzih się przestać._ Wcześniej rozbiegli się przypuszczając, że nocny dyżurny
. (jeden ż chłopców w icH wieku) był na ich tropie.
Podkreślam znaczenie tego, że dzieci nie odczuwają strachu przed doros­
łymi. Dziewięcioletnie dziecko przyjdzie do mnie i powie, że wybiło okno piłką.
Mówi mi o tym, bo nie boi się, że wywoła gniew czy moralne oburzenie. Być
może będzie musiało zapłacić za to okno, ale nie musi obawiać się ani kazań
ani kary.
Kilka lat temu zdarzyło się, że samorząd szkolny ustąpił i nikt nie chciał
kandydować w wyborach. Skwapliwie skorzystałem z tej sposobności i po­
wiesiłem notatkę: „Z braku samorządu niniejszym ogłaszam siebie Dyktatorem.
fieil! Neill". Wkrótce zaczęh szemrać. Po południu Vivien, lat sześć, przyszedł
do mnie i powiedział: ,,Neill, wybiłem okno w sali gimnastycznej".
Odprawiłem go machnięciem ręki.
— Nie zawracaj mi głowy takimi drobiazgami — powiedziałem, więc
odszedł.
Niedługo potem wrócił i oznajmił, że wybił dwa okna. Zaciekawił mnie, więc
zapytałem, o cóż mu chodzi.
— Nie lubię dyktatorów — odparł — i nie lubię chodzić głodny. (Później
odkryłem, że opozycja wobec dyktatury próbowała wyładować się na kucharce,
która natychmiast zamknęła kuchnię i poszła do domu).
— No — zapytałem — jak masz zamiar sobie z tym poradzić?
" • — Stłukę więcej szyb — powiedział zawzięcie.
— Nie przerywaj sobie — odrzekłem. No i nie przerwał.
Gdy wrócił, oznajmił, że wybił siedemnaście okien.
— Ale zapamiętaj sobie — powiedział poważnie — że mam zamiar za nie
zapłacić.
— Jak?
— Z mojego kieszonkowego. Jak długo to potrwa?
Przeprowadziłem błyskawiczne obliczenia.
— Około dziesięciu lat.
14
15
\
110923163.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin