Lalka24.txt

(23 KB) Pobierz
536






























       Rozdzia� 10
 
       Cz�owiek szcz�liwy w mi�o�ci
 
       Wr�ciwszy z Pary�a do Warszawy, Wokulski zasta� drugi list prezesowej. 
       Staruszka nalega�a, a�eby natychmiast przyje�d�a� i zabawi� u niej par� 
       tygodni.
       "Nie my�l, panie Stanis�awie - ko�czy�a - �e zapraszam ci� z powodu twoich 
       �wie�ych awans�w, dla pochwalenia si� znajomo�ci� z tob�. Tak czasem bywa, 
       ale nie u mnie. Chc� tylko, a�eby� odpocz�� po swych ci�kich trudach, a 
       mo�e i rozerwa� si� w moim domu, gdzie opr�cz gospodyni, starej nudziarki, 
       znajdziesz jeszcze towarzystwo m�odych i �adnych kobiet." Du�o mnie 
       obchodz� m�ode i �adne kobiety!" - mrukn�� Wokulski. W nast�pnej za� 
       chwili przysz�o mu na my�l: o jakich to awansach pisze prezesowa? Czyby 
       ju� nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku, cho� sam nikomu o tym nie 
       wspomnia�? 
       S�owa prezesowej przesta�y go jednak dziwi�, gdy napr�dce rozejrza� si� w 
       interesach. Od dnia wyjazdu do Pary�a obroty jego handlu znowu wzros�y i 
       wzrasta�y z tygodnia na tydzie�. W stosunki z nim wesz�o kilkudziesi�ciu 
       nowych kupc�w, a cofn�� si� ledwie jeden, dawny, napisawszy przy tym ostry 
       list, �e poniewa� on nie ma arsena�u, tylko zwyczajny sklep b�awatny, wi�c 
       nie widzi interesu nadal utrzymywa� stosunk�w z firm� JW-go Wokulskiego, z 
       kt�rym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki. Ruch towar�w by� tak 
       wielki, �e pan Ignacy na w�asn� odpowiedzialno�� wynaj�� nowy sk�ad, 
       zgodzi� �smego subiekta i dwu ekspedytor�w. Kiedy Wokulski sko�czy� 
       przegl�da� ksi�gi (na usiln� pro�b� Rzeckiego wzi�� si� do nich w par� 
       godzin po powrocie z banhofu),pan Ignacy otworzy� kas� ogniotrwa�� i z 
       uroczyst� min� wydoby� stamt�d list Suzina. 
       - C� to za ceremonia�? - spyta� ze �miechem Wokulski. 
       - Korespondencje od Suzina musz� by� szczeg�lnie pilnowane - odpar� Rzecki 
       z naciskiem. Wokulski wzruszy� ramionami i przeczyta� list. Suzin 
       proponowa� mu na zimowe miesi�ce nowy interes, prawie tej samej 
       donios�o�ci co paryski. 
       - C� ty na to? - zapyta� pana Ignacego obja�niwszy, o co chodzi. 
       - M�j Stachu - odpar� subiekt spuszczaj�c oczy - tak ci ufam, �e gdyby� 
       nawet spali� miasto, jeszcze by�bym pewny, �e zrobi�e� to w szlachetnym 
       celu. 
       - Jeste� nieuleczony marzyciel, m�j stary! - westchn�� Wokulski i przerwa� 
       rozmow�. Nie mia� w�tpliwo�ci, �e Ignacy znowu pos�dza go o jakie� 
       polityczne knowania. 
       Nie sam Rzecki my�la� w taki spos�b. Wst�piwszy do swego mieszkania 
       Wokulski znalaz� ca�� pak� bilet�w wizytowych i list�w. Przez czas 
       nieobecno�ci odwiedzi�o go oko�o setki ludzi wp�ywowych, utytu�owanych i 
       maj�tnych, z kt�rych co najmniej po�owy dotychczas nie zna�... Jeszcze 
       wi�ksz� osobliwo�� stanowi�y listy. By�y to pro�by b�d� o wsparcie, b�d� o 
       protekcj� do rozmaitych w�adz cywilnych i wojskowych lub te� anonimy po 
       najwi�kszej cz�ci wymy�laj�ce mu... Jeden nazywa� go zdrajc�, inny 
       fagasem, kt�ry tak wprawi� si� do s�u�by u Hopfera, �e dzi� dobrowolnie 
       wdziewa na siebie liberi� arystokracji, a nawet wi�cej ni� arystokracji. 
       Inny anonim zarzuca� mu opiek� nad kobiet� z�ego �ycia, inny donosi�, �e 
       pani Stawska jest kokietk� i awanturnic�, a Rzecki oszustem, kt�ry w nowo 
       nabytym domu wykrada mu komorne i dzieli si� z rz�dc�, niejakim Wirskim.
       "Musz� zdrowe plotki kr��y� o mnie..." - pomy�la� patrz�c na stert� 
       papier�w. 
       Na ulicy tak�e, o ile mia� czas zwraca� uwag�, spostrzeg�, �e jest 
       przedmiotem og�lnego zainteresowania. Mn�stwo os�b k�ania�o mu si�; czasem 
       zupe�nie obcy wskazywali na niego, gdy przechodzi�; byli jednak�e i tacy, 
       kt�rzy z widoczn� niech�ci� odwracali od niego g�ow�. Mi�dzy nimi zauwa�y� 
       dwu znajomych, jeszcze z Irkucka, co go dotkn�o w przykry spos�b."C� ci 
       znowu - szepn�� - dostali bzika?..." 
       Na drugi dzie� swego pobytu w Warszawie odpisa� Suzinowi, �e propozycje 
       przyjmuje i �e w po�owie pa�dziernika b�dzie w Moskwie. P�nym za� 
       wieczorem wyjecha� do prezesowej, kt�rej maj�tek le�a�o kilka mil od 
       niedawno wybudowanej kolei. 
       Na dworcu spostrzeg�, �e i tu jego osoba robi wra�enie. Sam zawiadowca 
       przedstawi� si� i kaza� mu da� oddzielny przedzia�; nadkonduktor za� 
       prowadz�c go do wagonu rzek�, �e to on w�a�nie mia� za-zamiar ofiarowa� mu 
       wygodne miejsce, gdzie by mo�na spa�, pracowa� albo rozmawia� bez 
       przeszk�d. 
       Po d�ugim staniu poci�g z wolna ruszy�. By�a ju� noc du�a, bezksi�ycowa i 
       bezob�oczna, a na niebie wi�cej gwiazd ni� zwykle. Wokulski otworzy� okno 
       i przypatrywa� si� konstelacjom. Przysz�y mu na my�l syberyjskie noce, 
       gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne, zasiane gwiazdami jak �nie�yc�, 
       gdzie Ma�a Nied�wiedzica kr��y prawie nad g�ow�, a Herkules, kwadrat 
       Pegaza, Bli�ni�ta �wiec� ni�ej ni� u nas nad horyzontem. 
       "Czy dzi� umia�bym astronomi�, ja, subiekt Hopfera, gdybym tam nie by�? - 
       pomy�la� z gorycz�. - A s�ysza�bym co o odkryciach Geista, gdyby mnie 
       Suzin gwa�tem nie zaci�gn�� do Pary�a?" 
       I oczyma duszy widzia� szerokie i niezwyk�e �ycie swoje, jakby rozpi�te 
       mi�dzy dalekim Wschodem i dalekim Zachodem."Wszystko, co umiem, wszystko, 
       co mam, wszystko, co zrobi� jeszcze mog�; nie pochodzi st�d. Tu 
       znajdowa�em tylko upokorzenie, zawi�� albo w�tpliwej warto�ci poklask, gdy 
       mi si� wiod�o; lecz gdyby mi si� nie powiod�o, zdepta�yby mnie te same 
       nogi, kt�re dzi� si� k�aniaj�..." 
       "Wyjad� st�d - szepta� - wyjad�!... Chyba �e ona mnie zatrzyma...Bo co mi 
       da nawet ten maj�tek, je�eli nie mog� go zu�ytkowa� w taki spos�b, jaki 
       mnie najlepiej przypada do gustu? Co warte �ycie, ple�niej�ce mi�dzy 
       resurs�, sklepem i prywatnymi salonami, gdzie trzeba gra� w preferansa, 
       a�eby nie obmawia�, albo obmawia�, a�eby nie gra� w 
       preferansa?...""Ciekawym - rzek� do siebie po chwili - w jakim celu tak 
       znacz�co zaprasza mnie prezesowa? A mo�e to panna Izabela?..." Zrobi�o mu 
       si� gor�co i z wolna uczu� jak�� przemian� w duszy. Przypomnia� sobie 
       swego ojca i stryja, Kasi� Hopfer, kt�ra tak go kocha�a, Rzeckiego, Leona, 
       Szumana, ksi�cia i tylu, tylu innych ludzi, kt�rzy z�o�yli mu dowody 
       niew�tpliwej �yczliwo�ci. Co warta ca�a jego nauka i maj�tek, gdyby doko�a 
       siebie nie mia� serc przyjaznych; na co zda�by si� najwi�kszy wynalazek 
       Geista, gdyby nie mia� by� or�em, kt�ry zapewni ostateczne zwyci�stwo 
       rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych?... 
       "Jest i u nas niema�o do zrobienia - szepn��. - S� i u nas ludzie, kt�rych 
       warto wyd�wign�� albo wzmocni�... Za stary jestem na robienie epokowych 
       wynalazk�w, niech si� tym zajmuj� Ochoccy... Ja wol� innym przysporzy� 
       szcz�cia i sam by� szcz�liwym..." 
       Przymkn�� oczy i zdawa�o mu si�, �e widzi pann� Izabel�, kt�ra patrzy na 
       niego w dziwny, jej tylko w�a�ciwy spos�b i �agodnym u�miechem przytakuje 
       jego zamiarom. 
       Zapukano do drzwi przedzia�u i po chwili ukaza� si� nadkonduktor m�wi�c: 
       -Pan baron Dalski pyta si�, czy mo�e tu przyj��. Jedzie tym samym wagonem. 
       - Pan baron?... - powt�rzy� Wokulski. - Owszem, niech b�dzie �askaw.... 
       Nadkonduktor cofn�� si� i przymkn�� drzwi, a Wokulski przypomnia� sobie, 
       �e baron jest cz�onkiem sp�ki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu 
       ju� konkurent�w panny Izabeli."Czego on chce ode mnie? - my�la� Wokulski. 
       - Mo�e i on jedzie do prezesowej, a�eby na �wie�ym powietrzu z�o�y� pannie 
       Izabeli stanowcz� deklaracj�?... Je�eli go nie uprzedzi� ten Starski..."
       W korytarzu wagonowym s�ycha� by�o kroki i rozmow�; drzwi przedzia�u znowu 
       usun�y si� i ukaza� si� nadkonduktor, a obok niego bardzo szczup�y pan, z 
       malutkimi w�sikami szpakowatymi, jeszcze mniejsz� br�dk� prawie siw� i 
       dobrze siwiej�c� g�ow�. 
       "Chyba nie on? my�la� Wokulski. - Tamten by� zupe�nie czarny... - 
       Najmocniej przepraszam, �e niepokoj� pana? - rzek� baron chwiej�c si� z 
       powodu ruchu poci�gu. - Najmocniej... Nie o�mieli�bym si� przerywa� 
       samotno�ci, gdyby nie to, �e chc� zapyta�: czy pan nie jedzie do naszej 
       czcigodnej prezesowej, kt�ra pana ju� od tygodnia oczekuje? 
       - W�a�nie do niej jad�. Witam pana barona. Niech�e pan si�dzie. 
       - A to doskonale! - zawo�a� baron - bo i ja tam jad�. Prawie od dwu 
       miesi�cy mieszkam tam. To jest... panie... nie tyle mieszkam, ile ci�gle 
       doje�d�am. To od siebie, gdzie mi dom odnawiaj�, to z Warszawy... Teraz 
       wracam z Wiednia, gdzie kupowa�em meble, ale zabawi� prezesowej tylko par� 
       dni, bo, panie, musz� zmieni� wszystkie obicia w pa�acu, za�o�one nie 
       dawniej jak dwa tygodnie temu. Ale c� robi�...nie podoba�y si�, wi�c 
       obedrzemy, nie ma rady!... 
       �mia� si� i mruga� oczyma, a Wokulskiego zimno przesz�o."Dla kogo te 
       meble?... Komu nie podoba�y si� obicia?..." - pyta� sam siebie z trwog�. 
       - Szanowny pan - ci�gn�� baron - ju� sko�czy� swoj� misj�. Winszuj�!... - 
       doda� �ciskaj�c go za r�k�. - Od pierwszego, panie, rzutu oka uczu�em dla 
       pana szacunek i sympati�, kt�ra teraz zamienia si� w prawdziw� cze��... 
       Tak, panie. Nasze usuwanie si� od politycznego �ycia zrobi�o nam wiele 
       szkody. Pan pierwszy z�ama�e� nierozs�dn� zasad� abstynencji i za to, 
 ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin