XIII Dwie różne Ameryki Hiszpańska dominacja i brazylijskie cesarstwo Ameryka Łacińska przez cały niemal wiek XIX le- żała na uboczu spraw, o których pisały gazety. Od XVI wieku należała do korony hiszpańskiej (oprócz Brazylii). Politycznie podzielona była na cztery wice- królestwa (Nowš Hiszpanię/ Nowš Grenadę, Peru i La Plšta) i cztery kapitanie generalne (Gwatemala, Kuba, Chile i Wenezuela). Madrytowi dostarczała złota, sre- bra, trzciny cukrowej, bawełny i tytoniu. Inwestycje Hiszpanii na tym kontynencie - jak zresztš wszędzie - były niewielkie. Przeważała gospodarka rabunko- wa w starym kolonialnym stylu. Ameryka miała przy- nosić dochód. Najlepiej jak najmniejszym kosztem. Do ludności miejscowej Hiszpanie odnosili się z wy- niosłościš. Dyskryminowali nawet Kreolów (Hiszpa- nów urodzonych w Ameryce), nie mówišc już o mozaice ras kolorowych, układajšcej się w skompli- kowanš hierarchię: Metysach i Mestykach (potomkach ze zwišzków hiszpańsko-indiańskich i hiszpańsko- -murzyńskich), niżej sytuowanych mieszańcach Indian i Murzynów (mulattos i zambos) i znajdujšcych się na samym dole tej drabiny Murzynach. W całej Ameryce Łacińskiej wielkš rolę w życiu publicznym odgrywał Kościół. Zaludnienie - mimo znacznej imigracji - było niewielkie. Na jeden kilo- metr kwadratowy przypadało 3/4 osób. Do arystokracji hiszpańskiej Kreole odnosili się nie- chętnie. Jak mogli, starali się obchodzić zakazy handlu z innymi krajami i żywo reagowali na wszystkie kry- zysy polityczne, jakie przechodziła Hiszpania. Poder- wali się więc w dobie wojen napoleońskich i w latach 1810-1811, wystšpili pod hasłem suwerenności na- rodu. W 1812 r. nastšpiła hiszpańska kontrofensywa. Powstania zduszono. Niebawem jednak nie zdołano już zapobiec ani ogłoszeniu niepodległości Argentyny (w 1816 r.)/ ani akq'i Wenezuelczyka Simóna Bolfvara, który najpierw doprowadził do wyzwolenia Wene- zueli i Kolumbii, a następnie (w 1819 r.) został prezy- dentem republiki Wielkiej Kolumbii (w skład której wszedł także Ekwador). W 1820 roku powstanie ogarnęło Meksyk, a w 1821 roku niepodległość ogłosiły Nikaragua, Honduras, Kostaryka, Salwador i Gwatemala. W tym samym ro- ku niepodległość proklamowało najlepiej i najdłużej bronione przez Hiszpanów Peru, które prawdziwš wolność wywalczyło jednak dopiero w trzy lata później, gdy w wielkiej bitwie pod Ayacucho (9 grud- nia 1824 r.) pokonano siły hiszpańskie. Od tej chwili - choć lokalne wojny trwały nadal - Ameryka hisz- pańska była wolna. Najważniejszym dla niej problemem stała się teraz jedność wyzwolonych obszarów. Formalnie była to idea powszechnie niemal popierana, faktycznie trud- na do przeprowadzenia i mimo rozmaitych prób nie 153 urzeczywistniona do dziś. Rzeczników - i to zdol- nych - miała ona wielu, na czele ze wspomnianym już Simónem Bolfvarem. Brakowało jednak podstaw materialnych takiego zjednoczenia i - co chyba jesz- cze ważniejsze - odpowiednio licznej i zdetermino- wanej warstwy społecznej, która byłaby nim zaintere- sowana. Mimo więc starań Bolivara część Peru utwo- rzyła w 1825 roku oddzielnš republikę (nazwanš na jego cześć Boliwiš)/ a w 1830 roku Wielka Kolumbia rozpadła się na trzy republiki: Kolumbię, Wenezuelę i Ekwador. Później jeszcze kilkakrotnie powracano do idei fe- deracji, jeśli już nie całej Ameryki hiszpańskiej, to przynajmniej niektórych jej części. Rezultat jednak za każdym razem był podobny. Federacje (np. Stanów Zjednoczonych Ameryki Środkowej) okazywały się efe- merydami. Po władzę sięgali coraz to nowi dyktatorzy (noszšcy piękny tytuł caudiiio - wódz). Przewrót na- stępował za przewrotem, a rzšdzšcy zmieniali się jak w kalejdoskopie. Rekord należał do Meksyku, który w latach 1830 - 1870 miał aż 26 szefów państwa. Ko- staryka i Nikaragua miały w tym czasie po 20 prezy- dentów, Wenezuela - 18, Peru - 16, zaś Kolumbia - „tylko" 14. Inaczej nieco potoczyły się losy dawnej kolonii por- tugalskiej, Brazylii, utrzymujšcej długo ściślejsze zwišzki z metropoliš. Do Brazylii właśnie uciekł z Por- tugalii ksišżę-regent Jan z dynastii Braganca i chcšc pozyskać sobie Kreolów, ogłosił jš w 1815 roku Kró- lestwem. Gdy po objęciu tronu w Lizbonie opuścił on Amerykę, Kortezy portugalskie odmówiły równo- uprawnienia Brazylii, co doprowadziło do wybuchu tam powstania. Na czoło wysunięto młodszego z Braganców, Pedro, który najpierw przyjšł tytuł „Nieustajšcego i Konstytucyjnego Obrońcy Brazylii", 154 a w grudniu 1822 roku ten wielbiciel Bonaparteg ogłosił się cesarzem. Marcin Kula podkreśla, że mc narchizm w Brazylii narzucał się do pewnego stopni z przyczyn „technicznych". Chodziło bowiem o to, aby wobec kraju macierzy stego stanšć jak równy z równym. Trochę, co prawda przesadzono (bo władca Brazylii nosił wyższy tytu niż władca Portugalii), ale ostatecznie już w 1825 roki Portugalia uznała niezależność Brazylii, a monarchii Braganców istniała tam aż do 1889 roku, kiedy to Pe dro n został usunięty. Rok wczesnej zniesiono niewolnictwo. Wielcy wła ściciele ziemscy byli oburzeni. Teraz już nawet on woleli republikę, choć pojęcie o niej mieli dalece różn< od naszego. Znawcy przedmiotu stale podkreślajš, że do dziejów Ameryki Łacińskiej nie należy przykładać europejskie] miary. Wojny o niepodległość nie były rewolucjami burżuazyjnymi. Monarchie: brazylijska, meksykańska czy zwłaszcza haitańska nie były tym samym, co mo- narchie europejskie. Choć może to dziwić, trudno nawet opisać grupy społeczne opowiadajšce się za niepod- ległościš (M. Kula, T. Łepkowski). Niełatwo bowiem uchwycić jakieś trwalsze struktury czy tendencje, a przynajmniej trudno je wyrazić w pojęciach dla Eu- ropejczyka zrozumiałych. O ustroju społecznym decydowała wielka własność ziemska. Fazenda w Brazylii, estancia w Argentynie i ha- cienda w Meksyku to majštki o powierzchni trudno nieraz wyobrażalnej. Uprawiano i eksportowano trzci- nę, bawełnę, kakao, a także rozmaite szlachetne ga- tunki drewna. Brazylia już pod koniec XIX wieku stała się największym eksporterem kawy. W Gwatemali ka- wa i banany stanowiły 95% całego eksportu, a w Sal- wadorze sama tylko kawa około 90%. Wszędzie ol- brzymiš rolę odgrywał obcy kapitał. Na razie jeszcze nie północnoamerykański, na czele bowiem - i wła- ściwie poza konkurencjš - stali Anglicy, których in- westycje kapitałowe w samej tylko Brazylii sięgały 1162 min dolarów. Meksyk - podobnie jak Brazylia - miał dwóch ce- sarzy: Agustina I Iturbide (ogłoszonego cesarzem po uzyskaniu niepodległości przez Meksyk w 1821 r.) i wspomnianego już Maksymiliana I Habsburga, oba- lonego w 1867 roku przez oddziały Garcii Juareza, Indianina z plemienia Zapoteków, polityka i prawni- ka, który został prezydentem republiki i stał się bo- haterem narodowym Meksyku. Po nim - z wybitniejszych - władzę objšł Porfi- rio de la Cruz Dfaz, który miał wielkie zasługi, zwła- szcza na polu kolejnictwa, ale podobnie jak Juarez nie zdołał ustabilizować państwa i w 1911 roku padł ofia- rš kolejnej rewoluq"i, która wyniosła następnego pre- zydenta, obalonego po dwóch latach w kolejnym prze- wrocie. Nawalizm i panamerykanizm Tempa rozwoju gospodarki Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej nikt ze współczesnych chyba nie przewidział. Skok po wojnie secesyjnej był prawdzi- wie rewolucyjny: wydobycie węgla z 41 min ton w 1870 roku wzrosło do 517 min w 1913 roku, rudy żelaza z 1,9 min ton do 31,5 min, a ropy naftowej z 3,4 min ton w 1880 roku do 34 min ton w 1913 roku. Dodajmy jeszcze, że towarzyszył temu równie gwałtowny roz- wój kolejnictwa, koncentracja przemysłu i kapitału ban- kowego, którego symbolem stał się bankier nowojor- ski John Morgan. 156 W rolnictwie, zwłaszcza na południu, przemiany były chyba nie mniej widoczne. Miejsce rozległych plan- tacji zajęły farmy, ale produkcja bawełny rosła wolniej i dopiero pod koniec wieku dwukrotnie przekroczyła poziom z ostatniego roku przed wybuchem wojny. Na zachodzie natomiast - pszenicznym i kukurydzia- nym - obserwowano proces koncentracji w rolnictwie. Kurczyła się drobna i średnia własność, rosły zaś po- siadłości należšce do rozmaitych spółek. W pejzażu społecznym coraz liczebniejsza stawała się „nowa emigracja" - Polacy, Ukraińcy, Czesi, Wło- si, Słowacy i Żydzi z Europy Środkowej. Osobne miej- sce w tym tyglu zajmowali szczególnie liczni (ok. 4 min już na przełomie wieków!) Irlandczycy. Najłatwiej i najszybciej asymilowali się i amerykanizo- wali Anglicy, Szwedzi i Niemcy, najtrudniej i najwol- niej - przybysze z krajów słowiańskich i romańskich. Kwestia społeczna miała tu inne niż w Europie oblicze. Przede wszystkim dlatego, że robotnikom po- wodziło się stosunkowo lepiej, a w dodatku istniały naturalne wentyle bezpieczeństwa - stały dopływ biednych imigrantów z Europy i przestrzenie Zacho- du wcišgajšce odważnych i przedsiębiorczych. Pier- wsi łatwo konstatowali poprawę swego losu, drudzy natomiast uosabiali mit twardego, zahartowanego w walce z przedwniościami losu jankesa. Nikomu więc specjalnie nie przeszkadzało, że usta- wodawstwo społeczne długo nie było jednolite. Po- szczególne stany określały zazwyczaj maksimum go- dzin pracy i miniumum zarobków. O resztę walczono już bezpośrednio z pracodawcami, skuteczniej na ogół, gdy skład narodowościowy robotników był jednolity, a mniej skutecznie, gdy mieszany, złożony w dodatku z ludzi nie władajšcych językiem angielskim. Mimo to już w 1886 roku udało się wyw...
jagaw7