`tc "Cała władza w ręce..." `tc Siła PZPR opierała się przede wszystkim na zawłaszczeniu całego aparatu państwowego i przystosowaniu go do potrzeb sprawowania dyktatorskiej władzy. Gwarantowało to podporzšdkowanie sobie wszystkich istniejšcych organizacji i uczynienie z nich - wedle słynnej formuły Lenina - "pasów transmisyjnych" rzšdzšcej partii, choć prawdę powiedziawszy także zdecydowana większoć członków PZPR była tylko "pasem transmisyjnym". Szybko i skutecznie opanowano bodaj wszystkie mniejsze i większe stowarzyszenia, osišgajšc to m.in. przez łšczenie pokrewnych organizacji, co pozwalało na skuteczniejszš ich kontrolę. Zlikwidowano np. Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci i Chłopskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, tworzšc jedno (TPD), złšczono w jednolity Zwišzek Bojowników o Wolnoć i Demokrację (ZBoWiD) kilkanacie stowarzyszeń kombatanckich, zlikwidowano zasłużone Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, łšczšc je z Polskim Towarzystwem Krajoznawczym. Zmiany tego typu połšczone były z odsuwaniem sporej częci dotychczasowych kierownictw, które zastępowano - lub uzupełniano - osobami czy to należšcymi do PZPR, czy w jaki sposób uzależnionymi od partii rzšdzšcej. Pod naciskiem, nieraz dosyć brutalnym, zmieniano nie tylko władze, ale także statuty, zmuszano te organizacje do występowania z międzynarodowych federacji i skłaniano do przyjmowania wzorów radzieckich. Zniknęły tradycyjne kluby sportowe, przekształcone w "piony" istniejšce na zasadzie "branżowej" (kolejarze, górnicy, budowlani etc.), tak jak to było w ZSRR. Wobec niskiej stopy życiowej znacznš rolę odgrywały dotacje państwowe, które stanowiły dodatkowy czynnik uzależniania i prowadziły często do zatracenia charakteru organizacji społecznej. Stowarzyszenia wykorzystywano chętnie w różnego rodzaju akcjach mobilizacyjnych, podczas defilad czy manifestacji, które były sprawdzianem umiejętnoci organizacyjnych lokalnych kierownictw partyjnych i dowodem powszechnego poparcia dla ustroju: alpinici szli opasani linami i z czekanami w dłoniach, gimnastycy nieli dršżek, na którym najlepszy wykonywał (przed trybunš) ewolucje, ciężarowcy demonstrowali dwiganie sztang. Stowarzyszenia społeczne, stanowišce istotnš częć społeczeństwa obywatelskiego, zostały ubezwłasnowolnione. Dšżono także do umasawiania niektórych organizacji, szczególnie tych, które działały na ważnych obszarach społecznych. Jednym z nich był ruch pracowniczy, tradycyjnie zresztš przycišgajšcy uwagę socjalistów i komunistów. Kontrolę nad nim połšczone siły PPR i PPS zapewniły sobie jeszcze jesieniš 1944 r., rok póniej uniemożliwiono wejcie do władz działaczom chrzecijańsko-demokratycznym i forsowano scentralizowanie ruchu, co osišgnięto ostatecznie w czerwcu 1949 r., kiedy powstała Centralna Rada Zwišzków Zawodowych (CRZZ). 0 wadze, jakš przywišzywano do przekształcenia ruchu zwišzkowego, może wiadczyć fakt, iż jesieniš 1948 r., dla ostatecznego przygotowania reorganizacji skierowano Edwarda Ochaba, który "rzucany" był wówczas na różne ważne placówki. Pierwszym przewodniczšcym CRZZ został Aleksander Zawadzki, członek Biura Politycznego, znany z twardej ręki podczas sprawowania funkcji wojewody katowickiego. Przykładano też wielkš Wagę do ogarnięcia przez zwišzki wszystkich pracujšcych i rzeczywicie uczyniono z nich najliczniejszš organizację: w 1949 r. należało do zwišzków ok. 3,5 mln osób, w 1954 r. już ok. 4,5 mln, a rok póniej poza zwišzkami pozostało zaledwie 750 tys. pracowników "sektora uspołecznionego". Aczkolwiek nie brakło, zwłaszcza podczas zebrań całych komórek zwišzkowych, scysji i zarzutów pod adresem kierownictwa przedsiębiorstw, podstawowym zadaniem organizacji była mobilizacja pracowników do zwiększonego wysiłku podukcyjnego oraz udział w wielkich kampaniach propagandowych. Innš wielkš organizacjš stał się - od chwili powstania - Zwišzek Młodzieży Polskiej, który w cišgu niespełna dwóch lat zmonopolizował (m.in. dzięki zniknięciu katolickich stowarzyszeń młodzieżowych) "reprezentowanie" młodego pokolenia. Jeszcze w 1949 r. ZMP zrzeszał ponad 1 mln osób, a w 1955 r. miał ok. 2 mln członków, obejmujšc tym samym 40% polskiej młodzieży. Do ZMP należała połowa młodych robotników i około 60% młodzieży szkolnej. Jedynie na wsi organizacja ta nie zapuciła mocniejszych korzeni, zrzeszajšc niespełna 15% młodzieży chłopskiej. Zarówno struktura organizacyjna, jak i formy wewnštrzzwišzkowej działalnoci były doć wiernš kopiš "leninowskiego Komsomołu" (a także PZPR): centralizm demokratyczny, zasada mianowania i kooptacji, kluczowa rola "egzekutyw" regulowały życie ZMP. Zachodziły w nim procesy podobne do tych, które istniały w PZPR, z forsownš rozbudowš aparatu etatowego na czele. Zwišzek był - szczególnie w szkołach - zarówno instrumentem presji na nauczycieli, jak i rodkiem do mobilizacji młodzieży. Zetempowcy wyróżniali się szczególnie podczas masowych imprez, maszerujšc - lub pracujšc - w organizacyjnych strojach (zielona koszula i czerwony krawat). Młodzież często szła w osobnych kolumnach, najbogaciej wyposażonych w szturmówki i transparenty. Kierownictwu przyjmujšcemu manifestację oni włanie - "młodzi i piękni" - sprawiali najwięcej satysfakcji. Ale ZMP był także ważnym "pasem transmisyjnym" w działalnoci produkcyjnej, współorganizatorem "czynów" i współzawodnictwa pracy, zarówno w przemyle, jak i w szkołach. Organizacje zetempowskie stanowiły także pewien rodzaj "grup nacisku" na najniższe szczeble administracji (gospodarczej czy szkolnej), szczególnie czynne - i często skuteczne - w eliminowaniu lub zastraszaniu osób niedogodnych dla PZPR. Ważnym elementem życia organizacyjnego była czujnoć także wobec "wroga", który znajdował się w samej organizacji, co nie zapobiegało doć licznym faktom udziału zetempowców w różnego rodzaju formach sprzeciwu lub nawet oporu. Wszędzie też - ale może najwidoczniej w szkołach - ZMP było ważnym instrumentem indoktrynacji oraz swoistym nadzorcš moralnoci. Naturalne było, iż włanie w rodowisku młodzieży szczególnie eksponowano wymagania zgodnoci ze wzorem "socjalistycznego purytanizmu" w stosunkach intymnych. Indoktrynacyjne oddziaływanie ZMP zostało rozcišgnięte - przez likwidację harcerstwa i utworzenie na jego miejsce organizacji typu pionierskiego - także na dzieci. Po utworzeniu PZPR i rozpoczęciu procesu sowietyzacji całego życia publicznego, pod znakiem zapytania stanęła przyszłoć istniejšcych wcišż jeszcze innych partii politycznych. Na przełomie 1948ż8ş1949 były cztery takie partie i w sumie zrzeszały znacznie ponad pół miliona osób. Wszystkie one całkowicie podporzšdkowały się zmianom, które zaszły w ruchu komunistycznym i jednoznacznie zadeklarowały gotowoć współuczestnictwa. W najtrudniejszej sytuacji znajdowało się Stronnictwo Pracy, choć przestało odwoływać się do tradycji chrzecijańsko-demokratycznej. Nie pomogło mu także uroczyste deklarowanie, że partia uznaje "polskš demokrację ludowš jako demokrację nowego typu". PZPR nie chciała tolerować stronnictwa, które miało ambicje działania na terenie robotniczym, a dla "obsługi" rzemiosła, resztek prywatnej inicjatywy w handlu czy inteligencji, istniało już Stronnictwo Demokratyczne. Toteż latem 1950 r. SP rozwišzało się, przystępujšc wraz z częciš nielicznych już członków (ok. 22 tys.) do SD. I ta partia przeżywała spore trudnoci, mimo iż "stanęła twardo - jak mówił jej leader Wacław Barcikowski - na drodze idšcej do socjalizmu". W szybkim tempie traciła członków (z ok. 142 tys. w 1948 r. do niespełna 50 tys. rok póniej) i resztki osobowoci. Nie podniosło się z rozsypki po ucieczce Mikołajczyka PSL. Dla wszystkich działaczy oczywiste było, że czeka ich połšczenie z SL, ale zanim do tego doszło, peeselowcy musieli przejć prawdziwy czyciec polityczny, wyrzec się agrarystycznej tradycji, potępić "mikołajczykowskš przeszłoć" i usunšć ze swego grona wszystkich "podejrzanych". W 1949 r. PSL liczšce już niespełna 45 tys. członków zostało - pod cisłš kontrolš MBP - przyłšczone do SL. I w tej partii zresztš przeprowadzono "czystkę", a sporo członków wolało podjšć próbę przeniesienia się do PZPR niż pozostać w partii skazanej - w powszechnym mniemaniu - na likwidację. Do utworzonego na kongresie (27-29 listopada 1949 r.) Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego weszło niewiele ponad 2/3 członków SL i niewiele więcej niż połowa peeselowców. Było to wszakże około ćwierci miliona osób. W samej PZPR nie było - jak się wydaje - jasnoci co do dalszych losów dotychczasowych "sprzymierzeńców". W kierownictwie pojawiły się tendencje nie tylko do ograniczenia - i tak już faktycznie iluzorycznej - samodzielnoci ZSL i SD, ale wręcz do ich rozwišzania. Stanowisko takie pojawiło się także wród działaczy ludowych, a jednym z jego zwolenników okazał się Józef Niećko, należšcy do grona "ojców agraryzmu". Obserwujšc proces kolektywizacji i uznajšc, iż zostanie on niechybnie doprowadzony do końca stwierdził, iż oznaczać to będzie "proletaryzację" chłopstwa, a więc nie będzie potrzebna partia reprezentujšca tę warstwę społecznš. Nastroje likwidacyjne były na tyle silne, iż w cišgu 1950 r. z ZSL odeszło ok. 25% członków, co było także odpowiedziš na bezwarunkowe popieranie przez stronnictwo kolektywizacji. Ostatecznie jednak PZPR uznało użytecznoć istnienia SD i ZSL z tym, że wyranie okreliło im ich miejsce w życiu publicznym i rolę. Najdobitniej przedstawił to Zambrowski, który na spotkaniu przedstawicieli BP KC PZPR i NK ZSL w padzierniku 1950 r. powiedział, iż jest już "przestarzałe pojęcie pojmowania ZSL jako koalicyjnego sojusznika PZP...
jagaw7