Eugeniusz D�bski Nic, tylko piasek Nie musia� patrze� na szklank� z sokiem, by przekona� si� o coraz to silniejszym dr�eniu statku. Wszystko w porz�dku, prognozy sprawdza�y si�. Mia� nadziej�, �e sprawdz� si� w stu procentach. Bo na razie statek "tylko" dr�a�, mimo ca�ego systemu kotwic g��binowych i g�stej sieci lin z w��kna krzemowego. A jeszcze dwa dni temu trzeba by�o powi�ksza� obraz wska�nika ~ aby dostrzec odchylenie statku od pionu. Dzisiaj nawet tak niedoskona�a aparatura, jak zmys�y przeci�tnego cz�owieka, kt�ry w por�wnaniu z eksplorerem jest �lepy jak kret, powolny jak ��w i g�uchy jak pie�, dzisiaj, nawet te niedoskona�e zmys�y poinformowa�yby o szalej�cej na planecie wichurze. Pi�ty tydzie�. Jak na razie - w normie. Tak mia�o by�, to przynajmniej by�o pewne. Pi�� tygodni wichury, w ostatnim tygodniu huragan o sile czterech ziemskich - i spok�j. Spok�j na dwadzie�cia dni. I w tym czasie musi zbada� planet�. Nie jest to du�o czasu, ale te� nie potrzeba chyba wi�cej. Najmniejsza planeta w tym pustym Uk�adzie, jak i on pusta i piaszczysta. To ju� prawie wszystkie informacje przekazane mu przez Baz�. Wi�cej mia� zdoby� on sam. Na razie jednak siedzia� w UNICI, nudzi� si� i kl�� na specjalist�w z Bazy. Pi�knie to wszystko wyliczyli, nie ma co! Mia� wyl�dowa� zaraz po huraganie i w szybkim tempie rozpocz�� badania MID-AN-Q16. Uwierzy� prognozie i nie marnowa� czasu na rozpoznanie z orbity- planeta by�a tak ma�a; �e z �atwo�ci� zbada j� w ci�gu trzech dni i to nie marnuj�c paliwa UNICA. Kto wie; co si� mo�e zdarzy� w drodze powrotnej. Plan by� dobry, ale... Gdy UNIC stan�� ju� na swoich o�miu �apach wys�a� roboty by zakotwiczy�y statek. Na szcz�cie... Gdyby uzna�, �e ju� po wszystkim i, �e zd��y przed nast�pnym... Te ma�e ob�oczki py�u wygl�da�y jak resztki huraganu i nawet zacz�� podziwia� meteorolog�w: ale� wyliczyli, bestie! Ca�e szcz�cie, �e musia� zmarnowa� troch� czasu na standardowe procedury. Id�c po skafander i bro� (po co komu bro� na pustej planecie?), zboczy� do kabiny nawigacyjnej i zobaczy� na ekranie pot�ny wa� piasku p�dz�cy w jego stron�, Mia� tylko tyle czasu, by sprawdzi� czy wszystkie roboty ju� wr�ci�y i zamkn�� w�az. Zrobi� to, mimo �e jeden z metalowych �uk�w pe�za� jeszcze po paj�czynie lin, biegn�cych od umocowanych na g��boko�ci czterdziestu metr�w kotwic do specjalnych pazur�w na pancerzu UNICA. Robot by� stracony, je�eli oczywi�cie prognostycy nie pomylili si� co si�y wiatr�w na MID-AN-Q16. Ale nie pomylili si�. Ca�e szcz�cie, �e musia� zmarnowa� troch� czasu na procedury, Par� minut p�niej na zewn�trz rozp�ta�o si� piek�o. Gdyby nie te procedury... Nie m�g� nawet obserwowa� powierzchni planety. Ju� po godzinie piasek niesiony przez wiatr porysowa� doszcz�tnie soczewki kamer. Zreszt� i tak nic nie by�o wida� w tej niesamowitej kurzawie. A poza tym mia� inne zaj�cie, bo okaza�o si�, �e powsta�y Jakie� luzy w misternej sieci lin i pierwsze godziny na MID-AN- 416 Rob sp�dzi� wybieraj�c je za pomoc� specjalnego wysi�gnika. Operuj�c po omacku o ma�o nie pozrywa� kilku lin, ale na szcz�cie wszystko sko�czy�o si� dobrze. Dobrze o tyle, �e UNIC sta� i, przynajmniej na razie, nie wykazywa� tendencji do upadku, Ale pi�� tygodni w odci�tym od "�wiata" statku... Przez pierwsze cztery dni nudzi� si� straszliwie. By� co prawda przyzwyczajony do samotno�ci, ale co innego lot, a co innego samotno�� na obcej planecie, kt�rej nawet dobrze nie obejrza�. Pi�tego dnia rozpocz�� walk� z nud�. Najpierw sprawdzi� funkcjonowanie wszystkich przyrz�d�w pok�adowych. By�y w jak najlepszym stanie. Nawet nie brakowa�o ju� robota; jego bracia -bli�niacy zd��yli go odtworzy� z matryc przechowywanych w magazynie: Nie by�o sensu oszukiwa� si� - na statku nie by�o nic, albo prawie nic do roboty. I w perspektywie pi�� tygodni bezczynno�ci. Wprawdzie tak do�wiadczony eksplorer zawsze znajdzie dla siebie jakie� zaj�cie, ale co to za przyjemno�� robi� co� na si��. Potem zacz�� jeszcze raz przegl�da� materia�y dotycz�ce planety. kt�ra nie da�a mu mo�liwo�ci bli�szego kontaktu ze sob�. Kt�ry� raz z kolei stwierdzi�, �e jest tego bardzo ma�o i w dodatku nic specjalnie ciekawego. Najbardziej niezwyk�y by� fakt, �e MID-AN-416 posiada�a dwa s�o�ca. Kilka wiek�w temu niejaki Lagrange wyliczy� parametry takiego w�a�nie ~uk�adu - male�stwo kr���ce mi�dzy i wraz z dwoma s�o�cami. Razem tworz� uk�ad bardzo niestabilny i Rob nawet obawia� si� czy aby kopni�cie UNICA przy l�dowaniu, a zw�aszcza przy starcie, nie zepchnie planety z orbity. O�wietlana dwoma s�o�cami, a wi�c przez ca�� dob�, raz mocniej, raz troch� s�abiej-w zale�no�ci od tego, kt�re s�o�ce aktualnie �wieci, bez jezior, rzek, g�r, dolin. Bez jakiegokolwiek �ycia na swojej powierzchni. Jedyne co mia�a, i to w nadmiarze, to piasek. Jaskrawopomara�czowy, suchy i gor�cy. Zajmowa� ca�� jej powierzchni�. Z pewnej wysoko�ci wygl�da�a jak mokra pi�ka posypana piaskiem. Tylko, �e ten nie osypywa� si� z pi�ki. M�g� si� tylko przemieszcza� i robi� to bardzo cz�sto. Przez sze�� miesi�cy wia�y tu potworne wichury. Najwi�ksza przerwa mi�dzy nimi to w�a�nie te trzy tygodnie jakimi dysponowa� Rob, a rok w og�le trwa� tu niespe�na osiem ziemskich miesi�cy. Brak tlenu, temperatura oko�o sze��dziesi�ciu stopni - to wszystko, co przekaza�a bezza�ogowa sonda kr���ca tu kiedy� przez rok na orbicie wok� MID- AN-Q16. Tyle danych posiada� i wydawa�y mu si� wystarczaj�ce, by nie traci� czasu na ich rozszerzanie. Baza jednak postanowi�a inaczej - ciekawostka matematyczna! Niech b�dzie. R�wnie dobrze mo�e siedzie� tu, jak i gdzie indziej. D�ugie lata bezskutecznych poszukiwa� �ycia na innych planetach nastawi�y go sceptycznie co do mo�liwo�ci kontaktu z przedstawicielami innych cywilizacji. Nie ma �ycia w kosmosie, a Ziemia. . Ziemia mo�e by� wyj�tkiem. Je�eli jednak jest gdzie� �ycie to mo�e by� r�wnie dobrze tu, na MID-AN-Q16, jak i gdzie indziej. Trzeci� rzecz� jak� zrobi� by�o przechrzczenie planety. Nie m�g� przecie� ci�gle my�le� o niej ;,ta MID- AN-416". Wymy�lenie nowego imienia zaj�o mu troch� czasu, ale przecie� mi�dzy Innymi o to chodzi�o. Nazwa� j� Midana. Imi� wymy�li� do�� szybko i zirytowa�o go to troch� - nie o to sz�o by po pi�ciu minutach zdecydowa� w tak wa�nej sprawie, dlatego te� oszukiwa� sam siebie, udawa�, �e si� jeszcze namy�la, wybrzydza�, a� w ko�cu uzna�, �e trwa to ju� wystarczaj�co d�ugo. Powiedzia� g�o�no: "Midana". Dobre. Chocia� bardziej pasowa�oby dla jakiej� Innej planety, jakiego� zielonego raju. No, trudno. W��czy� nag�o�nienie zewn�trzne, chocia� �wietnie wiedzia�, �e zatkane piachem g�o�niki nie przeka�� nic na powierzchni� kulistej pustyni, przybra� odpowiedni wyraz twarzy i uroczy�cie powiedzia�: - W imieniu w�asnym, nie dbaj�c o atlasy, katalogi i gwiezdne mapy. ty, MID-AN-Q16, b�dziesz od dzi� zwa�a si� Midan�. A jak ci si� nie podoba, to poca�uj si� w nos - doda� ju� z mniej oficjalnym tonem. I znowu nie mia� nic do roboty. A w�a�ciwie mia�. Dawno temu wpad� na pomys�, �eby zmieni� osobowo�� pok�adowego komputera, mo�e nie tyle zmieni�, co nada� mu j�. Opracowa� sobie plan dzia�ania i czeka� na odpowiedni moment, to znaczy na odpowiedni� nud�, by zrealizowa� pomys�. Oszcz�dza� t� swoj� ide�, trz�s� si� nad ni� jak sk�piec nad skrzyni� z�ota. M�wi� sobie: "Jeszcze nie czas, mo�e by� gorzej". Teraz postanowi� zrobi� to wreszcie. Najpierw zaj�� si� techniczn� stron� zagadnienia. W trzy tygodnie wykona� ogromn� prac�, przer�bki w komputerze by�y znaczne, ale by� na szcz�cie dobrze przygotowany do tego przedsi�wzi�cia. Jednocze�nie m�wi� do komputera, czyta� wszystko, co mu wpad�o w r�ce, �mia� si�, kicha�, kaszla�, posun�� si� nawet do za�ycia kompozycji lek�w, by komputer m�g� pos�ucha� jego majacze�. W ostatnim dniu wichury uzna�, �e dzie�o zosta�o uko�czone, Uczci� to szklank� kondensatu owocowego, a resztk� pozosta�� w szklance wyla� na soczewk� kamery - oko m�zgu. - Odwal si�, g�upi dowcip - powiedzia� komputer g�osem Roba. - To nie dowcip, to tradycja - powiedzia� Rob takim samym g�osem. - I, przy okazji, nazywasz si� Greg. Ha, to ju� moje drugie chrzciny w ci�gu miesi�ca, mo�na pomy�le�, �e nie robi� nic innego tylko biegam i szukam kolejnych kandydat�w do chrzczenia. Greg milcza�. My�la� nad swoim imieniem. W ko�cu powiedzia�: - Nie powiem, �ebym by� zachwycony, ale ciebie na nic oryginalniejszego nie sta�. Niech b�dzie. - No, no, tylko nie r�b mi �aski. Jak zechc� b�dziesz si� nazywa� Siedemna�cie miliard�w trzysta pi��dziesi�t dziewi�� milion�w czterysta osiemna�cie tysi�cy dwie�cie dwadzie�cia sze�� i siedem dziewi�tych. I b�dziesz musia� przedstawia� si� za ka�dym razem, gdy otworzysz sw�j... zawaha� si� -no, ten... powiedzmy, g�o�nik. - Mnie to nie sprawi �adnego k�opotu. Ale pomy�l o sobie. - Greg nagle zarechota�. Rob pomy�la�, �e troch� nie pasuje w tym momencie �miech szale�ca. Tu raczej przyda�by si� ironiczny �mieszek, jaki� chichot. Widocznie komputer jeszcze niezupe�nie opanowa� pos�ugiwanie si� jego w�asnym g�osem. - W ko�cu mia�em stosunkowo ma�o czasu, albo te przer�bki okaza�y si� niewystarczaj�ce... - mrukn�� do siebie. - Pewnie, �e niewystarczaj�ce. Ale niewiele wi�cej mo�esz tu zrobi�, zreszt� te drobiazgi, mo�liwe jeszcze do zrobienia, mog� sam poprawi�. -S�uchaj, male�stwo. Wiem, �e posiadasz �wietny s�uch, ale skoro masz udawa� cz�owieka, to musisz to robi� troch� lepiej. Cz�owiek nie us�ysza�by tego, co powiedzia�em przed chwil�. Najwy�ej zapyta�by - "Co powiedzia�e�" - Rozumiesz? - doda� du�o ciszej. - Jas... - Greg urwa� w p� s�owa. - Co powiedzia�e�? - No, ju� lepiej - pochwali� Rob komputer. - Na razie do�� tej zabawy. Chyba wiatr si� ko�czy. Sprawd� czy wszystko gotowe do wyj�cia na Midan�. - Ju� sprawdza�em, ale mog� jeszcze raz, co mi tam... Rob wyci�gn�� si� wygodniej w fotelu. Przysz�o mu do g�owy, �e kto�, kto nie wiedzia�by ...
jagaw7