swiadectwo - Uratowakam dziecko.pdf

(86 KB) Pobierz
Uratowałam dziecko
Uratowałam dziecko
Pragnę dać świadectwo tego, co przeżyłam w związku z
Duchową Adopcją dziecka nienarodzonego. Otóż podczas
rekolekcji wielkopostnych, które odbywały się w mojej
parafii w 1997 roku mój mąż złożył przyrzeczenie Duchowej
Adopcji dziecka poczętego, któremu zagrażała zagłada.
Obiecał, że będzie codziennie odmawiał jedną tajemnicę
różańca św. przez okres dziewięciu miesięcy. Długo jednak
nie wytrwał w tym zobowiązaniu. Modlił się może dwa lub trzy
tygodnie, a potem przestał, wymawiając się brakiem czasu i
zmęczeniem. Byłam tym bardzo zmartwiona i prosiłam, żeby
wrócił do tej modlitwy. Obiecałam, że będę razem z nim
modlić się na różańcu. Pragnę nadmienić, że ja osobiście
bałam się w czasie rekolekcji włączyć w tę Duchową Adopcję.
166986158.003.png 166986158.004.png
Po niedługim czasie mój mąż przeczytał w gazecie lokalnej
o makabrycznym czynie, który popełniła pewna matka -
przyjmując jakiś silny lek wywołała poronienie
siedmiomiesięcznego dziecka. Wtedy właśnie przyszła mi
myśl, że gdyby mąż odmawiał tę przyrzeczoną modlitwę, to
może nie doszłoby do tego nieszczęścia, mógłby to dziecko
uchronić od śmierci. Byłam bardzo wstrząśnięta tym
wydarzeniem opisanym w prasie. Postanowiłam wtedy
odmówić tajemnicę różańca, do której zobowiązał się mąż.
Pewnego dnia byłam bardzo zmęczona i pomyślałam, że
odmówię codzienny pacierz, ale tej dziesiątki różańca św. w
intencji nienarodzonego dziecka nie będę odmawiać, bo
jestem senna i wyczerpana. Ponadto ogarnęły mnie w tym
dniu wątpliwości, czy Pan Bóg przyjmie moją modlitwę, bo
166986158.005.png
przecież to nie ja składałam przyrzeczenie, lecz mój mąż.
Spokojnie położyłam się spać i mocno zasnęłam.
Miałam tej nocy niezwykły sen. Śniło mi się, że na
podwórku, na trawie przed domem siedzi pięcioro dzieci.
Jedno nich miało wygląd noworodka. Wyglądało na
wcześniaka. Było zziębnięte, a skórkę miało pomarszczoną.
Pozostałe dzieci były biedne, nędznie ubrane; jedno od
drugiego było niewiele większe. A pijany ojciec tych dzieci
krzyczał: "Gdzie jest ten noworodek!?" i szukał go wszędzie,
by go zabić. Widząc to złapałam tego noworodka i przytuliłam
do piersi, okryłam swoją bluzką i spódnicą, bo nic innego nie
miałam pod ręką. Następnie ukryłam się z dzieciątkiem w
domu przed tym pijanym mężczyzną. Dziecko było takie
maleńkie, bezbronne, ledwie się poruszało w moich dłoniach i
nawet płakać nie miało sił. Obserwowałam jego ojca przez
166986158.006.png
okno, jak chodził i krzyczał, że to dziecko zabije. A ja z
troski o to dziecko zaczęłam się gorąco modlić do Pana
Jezusa: "Panie Jezu, miej miłosierdzie i uchroń przed
śmiercią to maleńkie, bezbronne dzieciątko. Przecież ono
jest niewinne". W dalszym ciągu tuliłam je do siebie,
ukrywałam się z nim, bojąc się, że zapłacze, a wtedy zły
ojciec je usłyszy, znajdzie i zamorduje. I wtedy się
obudziłam, a ogromne przerażenie spowodowane tym snem
długo mnie nie opuszczało. Ten straszny sen mocno utkwił w
mojej pamięci.
Od tej pory nie miałam już wątpliwości, czy odmawiać
dziesiątkę różańca za to dziecko. Modliłam się więc
systematycznie przez dziewięć miesięcy. Przez cały ten
okres regularnie, co miesiąc, miałam ten okropny sen:
dziecko-noworodek, które ukrywam przed chcącym je zabić
166986158.001.png
ojcem. I chociaż od tego pierwszego snu minęło już kilka lat,
to ja wciąż mam przed oczami przerażającą postać tego
ojca, a zwłaszcza straszny, nieludzki wyraz jego twarzy. Nie
był to nikt ze znajomych ani z rodziny. Dokładnie też
pamiętam wygląd dziecka, które we śnie ukrywałam.
Kiedy kończył się dziewiąty miesiąc mojej modlitwy
duchowej adopcji, złożyłam ofiarę na Mszę św. w intencji
tego dziecka. Prosiłam o szczęśliwe jego przyjście na świat i
o to, aby było mocno kochane przez swoich rodziców. I wtedy
otrzymałam od Boga ostatni sen związany z tym dzieckiem.
Oto znalazłam się w pewnym domu. Było tam bardzo jasno i
czysto. W pokoju stały małe łóżeczka. Kobiety zajmujące się
dziećmi były ubrane na biało. Przy jednym łóżeczku siedziała
moja koleżanka (wtedy już nie żyjąca) i trzymała na kolanach
niemowlę, 8 lub 9-miesięcznego zdrowego chłopca, ładnie
166986158.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin