Titanic.pdf

(387 KB) Pobierz
187052664 UNPDF
Titanic
Dane techniczne statku:
zbudowany w stocznia Harland & Wolff, LTD., Belfast, Irlandia
własność White Star Line
rozpoczęcie budowy 31 marca 1909
wodowanie 31 maja 1911
dziewiczy rejs 10 kwietnia 1912
pojemność 46,329 brutto ton
moc 46 tys. KM
turbiny mech. 3 śruby (2 zewnętrzne 3-skrzydłowe o średnicy po 7,2 m napędzane
maszyną parową oraz środkowa 4-skrzydłowa o średnicy 5 m)
maksymalna prędkość 21 węzłów
długość 269,1 m
szerokość 28,2 m
ilość wodoszczelnych grodzi 15 (pływalność zachowana przy zalanych max. 4 przedziałach)
wysokość (od stępki do komu) 53,34 m
ilość kominów 4 (ostatni z nich był sztuczny)
ilość pokładów 8
ciężar steru 101,25 ton
ilość nitów 3 miliony
ilość okien 2000
kotły węglowe 29
max. pasażerów 2 440 (dziewiczy rejs zabrano 2 228)
max. załogi 860
ilość szalup ratunkowych 20
pojemność łodzi 65-70 osób
gwizdki okrętowe 2 złożone z 3 pojedynczych piszczałek (sterowane elektrycznie)
koszt budowy statku 15 milionów funtów
Historia Titanica
Titanic (a pisząc po polsku Tytanik) to chyba najbardziej znany statek pasażerski wszechczasów.
Ów niezatapialny kolos miał całe dziesięciolecia kursować na trasie wiodącej z Wielkiej Brytanii
do Stanów Zjednoczonych, jednocześnie będąc królem mórz i oceanów. Pokładano w nim ogromne
nadzieje, był oczkiem w głowie kilku ważnych ludzi i bramą do ziemi obiecanej dla tysięcy
biedaków z Irlandii, Szkocji i Europy kontynentalnej. Na paradoks zakrawa fakt, że praktycznie nie
dokończył nawet jednego rejsu. Wokół samej katastrofy narosło sporo mitów i niedomówień. Warto
przyjrzeć się historii tego transatlantyku wszechczasów.
187052664.001.png
Historia 3 braci - liniowców: Olympic, Titanic i Brytanic.
Titanic był drugim z nowej linii technologicznej transatlantyków. Poprzednikiem był Olympic,
natomiast następca nieco zapomniany Brytanic. Olympica zaczęto budować w 1908 roku, a już w
1909 rozpoczęto budowę Titanica. Stocznią, która zajęła się budową kolosów, była Harland and
Wolf, znajdująca się w obecnej stolicy Irlandii Północnej - Belfaście. Powstające kolosy wymagały
zmodernizowania portu i wybudowania gigantycznych doków. 15 tysięcy ludzi ponosiło trudy
budowy transatlantyków w stoczni, przy czym już po 3 latach zwodowano Olympica. Był to
najdłuższy obiekt pływający stworzony przez człowieka, ale jedynie do czasu zwodowania samego
Titanica. Największą dumą stoczni było niemal równoczesne wodowanie tych kolosów. W
Belfaście stanowiły najwyższe konstrukcje, górujące nad miastem - musiało to zapierać dech w
piersiach.
31 grudnia 1911 roku nastąpiło wodowanie Titanica. Dopiero wtedy rozpoczął się ostatni etap
składania statku ? montaż potężnych kominów, z których 3 były przewidziane jako rzeczywiste,
natomiast czwarty miał za zadanie podkreślić jedynie potęgę jednostki. W każdym razie tak czy
owak wodowanie tych superliniowców było sensacją prasową na miarę światową.
Zanim jeszcze powstał do końca Titanic, jego starszy brat - Olympic - odbył już swój dziewiczy
rejs.
Titanic
Nazwa Titanic przywodzi na myśl mitycznych tytanów z mitologii greckiej i nie ma w tej analogii
nic dziwnego. Statek był naprawdę potężny. Na każdym etapie realizacji projektu wszystko było
szczegółowo nadzorowane. Wprowadzono wodoszczelne grodzie, które w razie przebicia burty
miały zapobiegać przedostawaniu się wody na górne pokłady.
Twórcą statku, jak również jego dwóch braci ? Olympica i Brytanica, był Thomas Andrews. Był
również projektantem trasy pierwszego rejsu statku.
Kapitanem jednostki został Edward J. Smith, doświadczony żeglarz i kapitan, człowiek o
nieskalanej reputacji i cieszący się ogromnym zaufaniem zarówno współpracowników, jak również
pasażerów. Przez kilkadziesiąt lat służby pod banderą linii ?White Star? (właściciela Titanica),
przepłynął ponad 2 miliony mil morskich, chociaż mnie osobiście jest ciężko powiedzieć jak to
policzono.
2 kwietnia 1912 roku, po serii prób i testów, statek opuścił Belfast. 8 dni później miał rozpocząć się
dziewiczy rejs jednostki, ale pojawił się problem z dostawami węgla ze względu na strajk
górników. Dzięki staraniom właścicieli linii ?White Star? węgiel jednak się znalazł i można było
spokojnie kontynuować przygotowania do rejsu.
Po wstępnych przygotowaniach, dostarczeniu ogromnych ilości zaopatrzenia, Królewski Parowiec
Pocztowy (Royal Mail Steamer ? RMS) Titanic mógł wyruszyć w drogę z portu Southampton.
Wśród pasażerów liniowca znajdowali się ludzie różnych stanów. Należeli do nich najbogatsi
ludzie świata. Dla nich przeznaczone były górne pokłady i najbardziej ekskluzywne pomieszczenia
restauracje. Nieco biedniejsi ludzie podróżowali drugą klasą. Wśród nich znajdowała się również
orkiestra, która, jak wieść niesie, grała do ostatnich momentów statku.
Trzecią klasę stanowili na ogół ludzie biedni, emigranci z Europy bądź zwyczajnie ludzie szukający
swojej szansy za oceanem. Była to najliczniejsza grupa, z której armator czerpał jednocześnie
największe zyski. Ale jednocześnie to oni mieli najmniej praw i byli traktowani zwyczajnie jak
zwierzęta. Podczas katastrofy zamknięto im drogę ewakuacji, skazując na śmierć.
Katastrofa
11 kwietnia 1912 roku Titanic z ponad dwoma tysiącami pasażerów na pokładzie rozpoczął swój
rejs przez Atlantyk. Pogoda przez pierwsze kilka dni rejsu sprzyjała sielskiej zabawie i ogólnie nic
nie zapowiadało zbliżającej się tragedii. Jednak w tym czasie do operatorów telegrafów zaczęły już
napływać niepokojące dane, dotyczące pojawiających się gór lodowych. Nie zostały one jednak
potraktowane zbyt poważnie, ze względu na to, że jednym z celów wyprawy było pobicie rekordu
szybkości przebycia oceanu atlantyckiego drogą morską. Nie było by to możliwe przy
zredukowanej prędkości i omijaniu pojawiających się gór lodowych. Kolejne depesze ostrzegawcze
docierają do statku, jednak operator telegrafu jest zbyt zajęty wysyłaniem prywatnych depesz i
przychodzące wiadomości są przez niego ignorowane. Około północy z 14 na 15 kwietnia 1912
roku, statek uderzył w górę lodową, jednak mało kto się tym przejął. Jednak w tym momencie na
pokład zaczęły się dostawać hektolitry zimnej, atlantyckiej wody. Szkody były zbyt poważne, żeby
je zatamować lub zapobiec dalszemu zalewaniu statku. Nie pomogły nawet wodoszczelne grodzie.
Dopiero w godzinę po zderzeniu z górą lodową zostaje wysłany sygnał S.O.S.
Na pokładzie Titanica przewidziano na mało miejsc w szalupach ratunkowych, dlatego pasażerów
trzeciej klasy zamknięto pod pokładem za metalowymi kratami.
W sumie w katastrofie zginęło około 1500 ludzi. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną zatonięcia
statku, który wydawał się niezatapialny. Odpowiedź może brzmieć: góra lodowa, jednak mógł być
to jedynie czynnik pośredni. Po dotarciu do zatopionego wraku, rozpoczęto jego analizę. Nasunęły
się wątpliwości, co do wytrzymałości nitów, które spajały konstrukcję, oraz struktury samej stali.
Odkryto zbyt duże ślady węgla, co mogło spowodować, że stal była zbyt krucha.
Co by nie było przyczyną katastrofy, oboje bracia Titanica ? Olympic i Brytanic zostali gruntownie
przebudowani.
Titanic nie musiał zatonąć
Na ekrany wszedł właśnie amerykański film "Titanic", który bije wszelkie rekordy kasowe.
Po 76 latach dzielących nas od tej tragedii, znów jak bumerang powraca pytanie: czy
rzeczywiście Titanic musiał zatonąć?
Statek był luksusowy, supernowoczesny i według opinii jego konstruktorów - niezatapialny. A
przecież ten cud techniki poszedł na dno już podczas dziewiczego rejsu 14 kwietnia 1912 r. Statek
zderzył się z górą lodową i zatonął, pociągając za sobą w morską otchłań 1500 kobiet, dzieci i
mężczyzn. Tragedia Titanica jak do tej pory jest (i, miejmy nadzieję, pozostanie) największą
morską katastrofą w czasach pokoju.
Po wypadku, kiedy dosłownie cały świat powoli otrząsał się z szoku i zgrozy, wyszło na jaw wiele
tajemniczych, nie do końca wyjaśnionych okoliczności.
• Kilkadziesiąt osób niespodziewanie zrezygnowało z podróży, zwracając bilety na kilka dni
przed feralnym rejsem. Ludzie ci twierdzili potem, że jedynym powodem ich rezygnacji
były "złe przeczucia".
• Zmarła 3 lata temu Betty Copfield opowiadała, że miała proroczy sen, w którym widziała
tonący statek i panikę uwięzionych na nim ludzi. Tak się przeraziła, że odwołała swoją
rezerwację i ubłagała swą przyjaciółkę Adelę, by uczyniła to samo. Po katastrofie Adela
przeżyła szok nerwowy i musiała spędzić kilka dni w szpitalu.
• 9 kwietnia 1912 r. do londyńskiej siedziby Lloyda zgłosiła się Mary Bredford. Powiedziała,
że jest jasnowidzącą i błagała, żeby odwołano rejs lub przynajmniej zmieniono jego trasę.
Zastępca dyrektora i urzędnicy potraktowali ją jak nieszkodliwą wariatkę i zaraz po jej
wyjściu zapomnieli o całym zdarzeniu. Kiedy sobie przypomnieli, było już za późno...
Proroczy sen pisarza
Jednak najbardziej tajemnicza historia dotyczy Morgana Robertsona, niezbyt poczytnego pisarza,
który nigdy nie interesował się ani jasnowidztwem, ani parapsychologią. A mimo to w 1898 r. (a
więc 14 lat przed tragedią) napisał opowiadanie "Futility" (Daremność). Opisał w nim dziewiczy
rejs wielkiego liniowca o nazwie Tytan(!), który pomimo opinii, iż jest niezatapialny, zderzył się z
górą lodową i poszedł na dno wraz z tysiącem ludzi. Ale nie tylko nazwa statku i okoliczności
katastrofy były do siebie uderzająco podobne. Robertson dokładnie podał wymiary swojego statku,
liczbę kominów i turbin - okazały się identyczne jak na Titanicu. Co więcej - w jego powieści
identyczne było również miejsce katastrofy na Atlantyku. To już naprawdę zbyt wiele zbieżności,
by można było mówić o przypadku!
Książka Robertsona nie odniosła sukcesu wydawniczego, a o jej autorze przypomniano sobie
dopiero po katastrofie Titanica. Zasypywany pytaniami dziennikarzy Robertson opowiedział, że
pomysł na opowiadanie przyszedł mu do głowy podczas choroby. "Miałem grypę i bardzo wysoką
temperaturę - powiedział. - Nie wiem, czy to był sen, czy gorączkowe majaki, ale dokładnie
zobaczyłem ten statek i wszystko, co się z nim stało. Uznałem, że to dobry pomysł na książkę.
Nigdy wcześniej nie miałem proroczych snów czy przeczuć - w ogóle nie wierzyłem w podobne
historie, ale teraz sam nie wiem, co o tym myśleć..."
Co ciekawe, książka Robertsona pozwoliła ocalić kilkadziesiąt istnień ludzkich - jednak wiele lat po
zatonięciu Titanica. W kwietniu 1935 r. frachtowiec Titanian(!) przemierzał ten sam obszar
Atlantyku, płynąc z angielskiego portu Tyneside do Kanady. Młody marynarz, William Reeves
pełnił właśnie nocną wachtę. Kilka dni wcześniej przeczytał książkę Robertsona i nie mógł przestać
o niej myśleć. Stojąc samotnie na posterunku, uświadomił sobie nagle podobieństwo między
rzeczywistością a fikcją literacką. Był kwiecień (miesiąc katastrofy), a jego statek znajdował się w
tym samym rejonie Atlantyku. Nagle zrobiło mu się nieswojo. A kiedy skojarzył sobie, że urodził
się 14 kwietnia 1912 r. (w dniu zatonięcia Titanica), ogarnęło go przerażenie. Nie wie, dlaczego
włączył wszystkie dzwonki alarmowe, stawiając na równe nogi załogę. Kazał dać "całą wstecz", a
kiedy statek się zatrzymał, z ciemności przed dziobem wyłoniła się ogromna góra lodowa...
Jeszcze jedno niesamowite wydarzenie wiąże się z historią Titanica. W 1886 r., a więc 26 lat przed
katastrofą, angielski dziennikarz E.W. Stead napisał opowiadanie o liniowcu, który podczas
pierwszego rejsu zatonął po zderzeniu z górą lodową. Kapitan literackiego statku nazywał się E.J.
Smith, dokładnie tak samo, jak kapitan Titanica. Stead interesował się zjawiskami paranormalnymi.
Należał do organizacji zajmującymi się jasnowidztwem i okultyzmem. Głęboko wierzył, że można
przewidzieć i zmienić własną przyszłość. A jednak kupił bilet na Titanica i razem z nim znalazł
śmierć na dnie oceanu.
ł ąć
Badania wskazują, że nawet gdyby podczas swego dziewiczego rejsu nie uderzył w górę
lodową, wady jego budowy spowodowałyby kłopoty
Usterki, odkryte przez badaczy, którzy odnaleźli, sfilmowali i poddali analizie niezlokalizowane
wcześniej fragmenty stępki Titanica, skróciły czas, przez jaki utrzymywał się on na powierzchni po
uderzeniu 12 kwietnia 1912 roku w górę lodową. W efekcie inne statki nie miały szans na
przybycie w porę w miejsce katastrofy i setki pasażerów oraz członków załogi zgromadzonych na
pokładzie zostało skazanych na śmierć.
Do niedawna panowało przekonanie, że po zderzeniu z górą lodową do statku zaczęła wlewać się
woda. Napływanie jej do części dziobowej spowodowało unoszenie się rufy, aż w końcu, gdy
osiągnęła kąt 45 stopni, Titanic przełamał się na pół i zatonął. Taką właśnie wersję wydarzeń
przedstawiał nagrodzony Oscarami film z Leonardo di Caprio i Kate Winslet.
Nowe ustalenia projektu badawczego, będącego efektem współpracy History Channel i
amerykańskiej wytwórni filmowej Lone Wolf Documentary Group, wskazują, że Titanic pękł na
pół, kiedy jego rufa podniosła się zaledwie do kąta 10 stopni, a to mogło się zdarzyć podczas
każdego silnego sztormu, nie mówiąc już o kolizji z górą lodową.
– Przełamał się przy bardzo niewielkim kącie przechyłu, a statki podlegają takim przechyłom
podczas sztormów, kiedy miotają nimi duże fale – mówi Rushmore DeNooyer, szef projektu. – A
zatem nie został odpowiednio zaprojektowany. Skoro siła, która go przełamała, nie była większa niż
te, jakie występują podczas huraganu, do katastrofy mogło dojść również w warunkach
sztormowych.
Słabości konstrukcji Titanica ujawniły się, gdy do wraku opuszczono miniaturową łódź podwodną
– odkryła ona i sfilmowała niezlokalizowane wcześniej części statku. Analiza materiału
zdjęciowego pozwoliła badaczom obliczyć kąt, pod jakim statek przechylał się w chwili pęknięcia.
Odnaleziono również części złączy mocowanych przy dziobie i rufie, które miały zwiększać
elastyczność kadłuba na wzburzonym morzu. Analiza wskazuje jednak, że zostały one źle
zaprojektowane i mogły przyczynić się do przełamania statku już przy tak niewielkim przechyle.
Roger Long, architekt okrętów współpracujący przy tym przedsięwzięciu badawczym twierdzi: –
Titanic musia zaton
Złącza zostały zaprojektowane w niewyobrażalnie prymitywny sposób.
Dla sprawdzenia swojej teorii badacze przyjrzeli się wrakowi siostrzanego Britannica, który
również został zbudowany w stoczni Harland and Wolff w Belfaście i zatonął w 1916 roku w
Morzu Śródziemnym po wejściu na minę. Okazało się, że budowniczowie tego statku zmienili
projekt i zamocowali dodatkowe złącze, co budzi podejrzenia, że stocznia zdawała sobie sprawę z
wadliwej konstrukcji Titanica.
Niewielki przechył, przy którym przełamał się Titanic, przyczynił się do śmierci 1500 ludzi. Gdyby
statek dłużej utrzymał się na powierzchni, wiele osób zdaniem badaczy przeżyłoby bezpiecznie na
pokładzie. Zatonął jednak dwie godziny 40 minut po zderzeniu. W niespełna dwie godziny później
na miejsce katastrofy przybyła Carpathia, ratując 705 ludzi pływających w łodziach ratunkowych.
– Titanic mógłby dłużej pozostać na powierzchni, gdyby nie błędy konstrukcyjne – uważa Long. –
Wystarczyłoby kilka godzin, by zdążyła przybyć Carpathia, a jedna godzina więcej dałaby łodziom
ratunkowym czas na powrót i zabranie innych pasażerów, bo były zapełnione zaledwie w połowie.
Odkrycia te zostaną przedstawione w filmie dokumentalnym "Pięta achillesowa Titanica", który
zostanie niebawem pokazany w Ameryce.
"Titanic" zatonął przez... nity
DO PRODUKCJI UŻYTO MATERIAŁU GORSZEJ
JAKOŚCI
"Titanic" miał pecha już w pierwszym rejsie
Przyczyną zatonięcia Titanica, słynnego transatlantyku, który 14 kwietnia 1912 r. w czasie swego
dziewiczego rejsu wpadł na górę lodową na Atlantyku, były wadliwe nity w kadłubie statku -
ustalili naukowcy, potwierdzając hipotezę postawioną 10 lat temu.
Jak pisze "New York Times", producent statku, brytyjska stocznia Harland and Wolf w Belfaście,
miał kłopoty z zaopatrzeniem w nity, których do budowy kadłuba potrzeba było aż 3 miliony.
Musiał korzystać z dostaw z małych hut, które nie produkowały nitów najwyższej jakości.
Jak wykazały badania nitów znalezionych we wraku Titanica na dnie oceanu ponad 20 lat temu,
zawierały one znaczne ilości żużla, co zwiększało ich łamliwość. Ponadto, chociaż w okresie
budowy statku do montowania kadłuba używano już silniejszych nitów stalowych, w Titanicu
zastosowano je jedynie w środkowej części kadłuba, natomiast na dziobie i rufie użyto słabszych
nitów żelaznych. Dodatkowym problemem był niedostatek wykwalifikowanych fachowców do
wykonania tych prac.
Kadłub nie wytrzymał
Transatlantyk uderzył w górę lodową, co spowodowało rozerwanie i "pęknięcie w szwach" w
sześciu miejscach dziobowej części kadłuba i szybkie zalanie wodą komór statku. Jak stwierdzono,
pęknięcia skończyły się w miejscu, gdzie kończyły się nity żelazne i zaczynały nity stalowe.
Zdaniem naukowców lepsze nity pozwoliłyby na utrzymanie się transatlantyku na powierzchni
dłużej, co prawdopodobnie uratowałoby życie przynajmniej części pasażerów i członków załogi. W
katastrofie zginęło ponad 1500 osób.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin