{Eioba.pl} Marihuana - o faktach przemilczanych.pdf

(2273 KB) Pobierz
697331717 UNPDF
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Marihuana - o faktach przemilczanych
Ostatnio w naszym kraju coraz czesciej mowi sie o legalizacji marihuany. Ponieważ ma ten plan wielu zwolennikow i pewnie
tyle samo przeciwników...
Ostatnio w naszym kraju coraz częściej mówi się o legalizacji marihuany. Ponieważ ma ten plan wielu zwolenników i
pewnie tyle samo przeciwników, warto przypomnieć artykuł na ten temat, który ukazał s ię w Racjonaliście, a który w
sposób rzeczowy przedstawia historie a także skutki społeczne popularyzacji tego nark otyku...
Wedle raportu opracowanego przez Uniwersytet w Amsterdamie na zlecenie WHO, nad którym pracowano aż 15 lat,
stwierdzono, że szkodliwość marihuany jest wyraźnie mniejsza niż szkodliwość tytoniu i alkoholu, nawet wtedy, gdy jest
zażywana z intensywnością równą tej z jaką ludzie używają alkoholu i papierosów! Marihuana nie prowadzi do blokady dróg
oddechowych i rozedmy płuc oraz nie upośledza funkcji płuc, jak czynią to papierosy.
Badania prowadzono w środowisku najbardziej do tego
odpowiednim, tj. w Holandii, gdzie od 1976 marihuana jest
zalegalizowana, przez co tam właśnie najlepiej prowadzić
analizy jej długofalowego oddziaływania.
Co równie istotne: od tego czasu w Holandii liczba osób
używających 'twarde' narkotyki utrzymuje się na stałym
poziomie i nie wzrosła przez legalizację marihuany (co
głosi wspomniana hipoteza eskalacji).
Oczywiście raport zatajono.
Był zbyt niewygodny.
New Scientist pisał, iż WHO postąpiła tak pod presją
amerykańskich doradców...
Warto podać, że wedle obliczeń skutków śmiertelnych
stosowania używek w USA (Nadelmann, 1991), na 3.562
śmierci z przedawkowania narkotyków, przypadało
320.000 śmierci z powodu nadużywania tytoniu oraz
100.000 śmierci z powodu alkoholizmu.
Oczywiście nie było to w istocie sensacyjne odkrycie, gdyż fakty te znane były dużo wcześniej:
Raport La Guardia (1944), oparty na bardzo szczegółowych badaniach medycznych, psychologicznych i społecznych
aspektów stosowania marihuany w Nowym Jorku głosił, że nie ma dowodów wskazujących na to, że marihuana wywołuje
zachowanie agresywne lub antyspołeczne, że zwiększa liczbę przestępstw na tle seksualnym lub znacząco zmienia
osobowość zażywającego. Nie znaleziono też dowodów działania uzależniającego czy powodowania strat psychicznych lub
fizycznych Raport z 1968 opracowany na zlecenie rządu brytyjskiego: "Biorąc pod uwagę wszelkie dostępne nam materiały,
stwierdzamy zgodność naszych wniosków z opinią wyrażoną przez Komisję Narkotyków z Konopi Indyjskich, utworzoną przez
rząd Indii (1893-94), a także spostrzeżeniami Komitetu Burmistrza Nowego Jorku ds. Marihuany (1944), że długotrwałe,
umiarkowane używanie marihuany nie ma szkodliwych skutków".
Komisja pani Wooton nie znalazła również argumentów na poparcie teorii eskalacji Brytyjski Królewski College Psychiatrów
oświadczył w 1987, że "marihuanę powinno się zalegalizować wcześniej niż tzw. narkotyki rozrywkowe" II. Marihuana jest
naturalnym i prostym lekiem działającym pozytywnie na bardzo wiele schorzeń.
Znam historię pewnej młodej 'plantatorki' marihuany, która hodowała konopie w domu przy zupełnej nieświadomości matki
(mamo, to roślinka na biologię...), do czasu kiedy zwróciła na nią uwagę ciocia przybyła z dalekiej Syberii (a może innej części
Rosji) — O wy tu też hodujecie to ziele lecznicze. Mama się jednak dowiedziała co to za ziele i bynajmniej nie była skora do
jego stosowania, mówiąc oględnie.
Znamienity jest tytuł pewnej witryny internetowej: Marihuana — zakazana medycyna (www.rxmarijuana.com). Oprócz
pewnych niewątpliwych negatywnych skutków stosowania marihuany, działa ona pozytywnie na wiele schorzeń i dolegliwości,
m.in.:
koi ból mięśni i ścięgien ma właściwości przeciwwymiotne (przydatne np. w chemioterapii) żaden inny narkotyk nie
jest w stanie rozluźnić skurczonych mięśni w ogóle, a zwieracza w szczególności (przy stwardnieniu rozsianym)
697331717.002.png
poprawia apetyt (np. dla anorektyków, czy chorych na AIDS) zmniejsza ciśnienia wewnątrzgałkowe (np. łagodzenie
skutków jaskry) istnieją teoretyczne przesłanki, że marihuana ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybicznie może
leczyć objawy odstawienia opiatów i innych narkotyków oraz całej gamy zaburzeń psychologicznych i zachowania
zapobiega bezsenności migrenom różnym bólom.
Łącznie mówi się o pozytywnym działaniu na ok. 50 różnych chorób. Jednak nie wszystkie właściwości tej rośliny zostały
zbadane.
Dlaczego więc jest nielegalna?
Skoro nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o jedno — pieniądze.
Niestety (dla marihuany) upowszechniła się ona w XIX w. wśród robotników w brytyjskich koloniach. Przemysł gorzelniczy
poczuł się zagrożony w interesach, gdyż robotnik miał pracować, a po pracy — pić, zabijając poczucie podłego losu.
Marihuana działała lepiej. Powzięto się więc "zbadać" jej "rzeczywiste" skutki. Wyszło, że jest szkodliwa i robotnicy winni, dla
swojego dobra oczywiście, wrócić do gorzały.
Z czasem posypały się prohibicje: została prawnie zakazana w Wielkiej Brytanii w 1928 roku, po ratyfikowaniu przez brytyjski
rząd Konwencji Genewskiej z 1925 roku, dotyczącej m.in. wytwarzania, sprzedaży i transportu narkotyków.
Również w USA podjęto się podobnych kroków. Oczywiście wcześniej tworzono odpowiedni "klimat'".
W gazetach zamieszczano sensacyjne opowieści łączące użycie marihuany z niebywałą przemocą (!), przestępstwami oraz
seksualnym wyuzdaniem (por. późniejszy raport, który temu zaprzeczył), wywołując w niektórych kręgach prawdziwie
histeryczne reakcje. Przynajmniej w części było to wzmagane nienawiścią i strachem przed imigrantami i murzynami, wśród
których marihuana była szczególnie popularna.
Wzrost liczby siejących przerażenie opowieści, w większości fałszywych, spowodował, że w 1930 roku 16 stanów
zdelegalizowało handel marihuaną. W tym samym roku utworzono Urząd ds. Narkotyków. Pierwszym jego komisarzem został
Harry Aslinger, który z gorliwością fanatyka przez następne trzydzieści lat propagował potępienie marihuany. W 1937 roku,
wbrew sprzeciwowi wielu lekarzy i psychiatrów, jak również ludzi broniących wolności obywatelskich, wydano ustawę
(Marihuana Tax Act), która zakazywała używania marihuany na terenie całego kraju. Warto zwrócić uwagę na to, że eskalacja
działań antymarihuanowych nastąpiła w latach 30., czyli wówczas kiedy dokonano bardzo 'niepokojących' odkryć: konopie są
doskonałym, tanim w uprawie i przeróbce źródłem tłuszczu, celulozy i białek, z którego można wytwarzać całą gamę produktów
poczynając od włókna przez papier, oleje, paliwa aż na żywności skończywszy; do tego konopia rośnie rok i daje 4 razy tyle
masy papierowej co drewno w przeliczeniu na ha.
Pierwsze skrzypce w amerykańskim lobby
antykonopnym grał Du Pont de Nemouros and Co
Incorporated — największy w świecie koncern
chemiczny, którego zakres produkcji dziwnym
trafunkiem kolidował z produktami konopnymi —
produkcja włókien chemicznych, tworzyw sztucznych i
in., w 1938-39 podjął produkcję pierwszego włókna
poliamidowego — nylonu.
Po I wojnie światowej koncern kontrolował większość
gałęzi przemysłu chemicznego w USA.
Koneksje: pierwszy bojownik antykonopny USA —
Harry Aslinger był kuzynem Anrewa Mellona,
dyrektora finansów Du Ponta. Kiedy Mellon został
Sekretarzem Skarbu USA, mianował swojego
krewniaka szefem nowopowstałego Federalnego
Biura ds. Narkotyków; wówczas Alinger objawił
społeczeństwu całe zło marihuany, wytrwale je
indoktrynując, tzn. informując. Np. znanym jego
argumentem było to, że marihuana jest narkotykiem
wywołującym nieopanowaną agresję, podczas kiedy
wiadomo, że jest zupełnie odwrotnie. Widać zdarzyło mu się jednak wypalić jakiegoś jointa, gdyż po porażkach amerykańskich
w Wietnamie objawił już inne argumenta; mianowicie, że za porażki odpowiedzialna jest marihuana, gdyż ..."zmienia młodzież
w pacyfistów".
To jest cała istota historii propagandy przeciwko marihuanie — najpierw lekiem, by później stać się złem odpowiedzialnym za
wszystko co najgorsze.
Lobby konkurencji używkowej: Wzrost spożycia marihuany powoduje spadek zapotrzebowania na inne używki, zwłaszcza
alkohol. Tym bardziej, że pojawiają się coraz częściej głosy, iż jest ona mniej uzależniająca niż typowe i legalne używki
(papierosy, alkohol), a zarazem jest używką znacznie przyjemniejszą w doznania.
697331717.003.png
Mamy więc naturalne lobby 'antymarihuanowe'. I oto pojawia się kolejny wielki koncern zatroskany o zdrowie obywateli —
Philip Morris Companies Inc. — pierwszy i największy sponsor organizacji Parentship for Drug-Free America.
Philip Morris, oprócz budującego wspierania organizacji antynarkotykowej, jest największym na świecie producentem
artykułów spożywczych (m.in. oleje roślinne, kawa, piwo), ponadto jest właścicielem kilku czołowych marek papierosów (m.in.
Marlboro)... Lobby farmaceutyczne: firmy farmaceutyczne opracowują niezwykle skomplikowane i drogie leki syntetyczne,
tymczasem marihuana jest skuteczna na wiele chorób i jest zarazem lekiem naturalnym.
Lobbing w tej sprawie był żywy zwłaszcza w latach 70. (kiedy rozpowszechniło się domowe stosowanie marihuany w celach
leczniczych). W 1988 roku amerykański Najwyższy Sąd Administracyjny d/s Wprowadzenia Leków, po 15 latach (!) badań i
rozpraw wydał orzeczenie: "Marihuana stanowi jedną z najbezpieczniejszych czynnych substancji jakie znamy".
Podnosi się larum, firmy farmaceutyczne podejmują lobbing i pomimo tego orzeczenia marihuana nie ląduje w legalnym
lekospisie.
No cóż, wizja tego, że tak prosty środek może leczyć 25-50 różnych chorób może przerażać przemysł, który na
skomplikowanym leczeniu owych chorób ciągnie całkiem pokaźny dochód. Taki lek jest ...po prostu za tani.
Zagrożenia dla innych zyskownych dziedzin: — olej konopny ma pecha być dobrym paliwem napędowym, co wcale nie jest po
myśli wszechpotężnym wydobywcom i przetwórcom ropy naftowej (również w USA, np. spółki z Teksasu i ich wpływ na
politykę), tedy istnieje konieczność zaprezentowania przekonywujących 'ekspertyz' świadczących na niekorzyść konopii i jej
bękartów — marihuany i haszyszu. — papier, jaki może być wytworzony z konopii jest bardzo dobrej jakości, co godzi w
przemysł przetwórstwa celulozowego.
Lobby policji: policja amerykańska otrzymuje na walkę z narkomanią ogromne sumy pieniędzy z budżetu, a dodatkowe zyski
ciągnie z istniejącego w USA prawa o konfiskacie majątku ruchomego i nieruchomego narkomanów.
Państwo na truciu się obywateli papierosami i alkoholem ma więcej poważnych zysków niż strat (dużo więcej...), podczas kiedy
nie wiadomo, czy dochód z marihuany mógłby zrekompensować spadek na innych używkach, tym bardziej, że chałupnicza
hodowla 'trawy' jest niezwykle łatwa
Ktoś mógłby zarzucić budowanie kolejnej teorii spiskowej. To nie jest jednak żaden spisek, lecz zwykła kalkulacja i gra
interesu ekonomicznego, gdzie liczy się pieniądz, a nie dobro konsumenta czy inne wartości społeczne, nie wspominając już o
względach ekologicznych…
Przeciwko upowszechnieniu konopii i marihuany mamy taką siatkę żywotnych interesów ekonomicznych i taką potęgę
finansową, że znajdzie się nie jeden prof., który napisze, że wedle wiedzy pewnej i sprawdzonej, nie dostrzega on
zauważalnej różnicy między marihuaną, heroiną i innymi opiatami. Że stokroć lepiej wypalić paczkę 'Popularnych' niż jednego
'jointa', że przy 'haju marihuanowym' zalanie się 'w trupa' to jak wycieczka do ogrodu botanicznego w porównaniu do komory
gazowej Auschwitz-Birkenau. Że 'maryśka' winna być uznana za wichrzyciela porządku publicznego, wroga wyjątkowo
podstępnego, na wieki wieków — amen.
Po czym czołowe gazety przedrukują tą 'ewangelię' i w lot staje się ona 'ciałem' i podstawą 'wiedzy' o marihuanie.
Co przemawia za legalizacją?
Możliwość kontroli jakości marihuany.
Palenie 'trawy' nie jest samo w sobie szkodliwe dla organizmu w stopniu większym niż legalne używki, najgorsze są jednak
dodatki, którymi dealerzy wzmacniają działanie narkotyku słabej jakości. Coraz częściej się zdarza, że niskiej jakości marihuana
impregnowana jest w celu spotęgowania działania bardzo niebezpieczną fencyklidyną. Ponadto marihuana uprawiana w
Stanach Zjednoczonych, albo importowana z Meksyku lub z Ameryki Środkowej, może być skażona parakwatem lub innymi
silnie trującymi środkami ochrony roślin, rozpylanymi z samolotów w celu odchwaszczania. Obrót legalny pod państwową
kontrolą jakości może temu zapobiec.
Nie ma sensu utrzymywać kolejnego martwego prawa.
Nikt nie jest w stanie i nikt przy zdrowych zmysłach nie
podejmie się rzetelnego jego wykonania (nie starczyłoby
miejsc w więzieniach, ani sal na rozprawy, gdyby chcieć
połapać tych co palą i posiadają przy sobie na własny
użytek kilka działek 'trawy' — na publicznych imprezach
wcale się z tym nie kryjąc). Mówi się, że prawo takie ma
spełniać rolę wychowawczą i kształtującą pożądane
postawy obywateli.
Primo: nikogo ono nie ukształtuje, gdyż wśród tych,
których ono dotyczy (ludzie młodzi lub w średnim wieku),
nie ma potępienia postaw zakazanych przez owo prawo,
697331717.004.png
przeważa ich akceptacja.
Secundo: Nie można tworzyć prawa wbrew społeczeństwu
(istota demokracji). Większość żądań grzmiących przeciwko
marihuanie wynika najczęściej z niewiedzy o niej.
Delegalizacja 'lekkich' narkotyków przyniosła wiele
negatywnych konsekwencji i w istocie pogłębia jedynie
zagrożenie narkomanią: to prohibicja spowodowała, że zaczęły się pojawiać skręty ze szkodliwymi domieszkami, to prohibicja
sprowadziła dealerów do szkół. Jak mówił prof. M. Kozakiewicz: "Jak wykazują badania, najwięcej narkomanów jest tam, gdzie
prawo jest najsurowsze, np. w USA. W Europie takim krajem są Niemcy. A w Polsce po 1985 r., kiedy wprowadzono liberalną
ustawę antynarkotykową, liczba narkomanów spadła. Surowe prawo powoduje nasilenie narkomanii. W takich warunkach
mafie i dealerzy pracują nad rynkiem, rozdajądzieciom narkotyki za darmo, podbijają ceny i gromadzą ogromne zyski,
oczywiście nie płacąc podatków. Ale to już zmartwienie ministra finansów.
Również prof. Wiktor Osiatyński opowiedział się w 1995 r. za legalizacją 'miękkich' narkotyków, jako sposobu na
zmniejszenie szkód narkomanii. Pisał m.in.: "Wzorem może tu być stosunek do nikotyny. Niemal nikt nie domaga się jej
delegalizacji, choć wszyscy zgadzają się, że papierosy należy obłożyć wysokimi podatkami, zakazać palenia w określonych
miejscach, nakazać drukowanie napisów ostrzegawczych na pudełkach, ograniczyć reklamę, a także prowadzić publiczną
kampanię informacyjną o szkodliwości nikotyny. Wszędzie, gdzie podjęto taki program, lawinowo spada liczba palaczy."
Pedagog Lucyna Bojarska , rzecznik praw ucznia, mówiła: "Legalizacja marihuany byłaby ryzykowna, bo zbliża palaczy do
twardych narkotyków. Ale jeżeli młodzież sięga po kleje, amfetaminę czy kompot, może lepiej postawić na trawkę?"
Choć częściowe zastąpienie wódki marihuaną może mieć pozytywne skutki. Marihuana jest mniej szkodliwa, działanie ma
bogatsze. Po wódce często pojawia się agresja, popełnianych jest dużo przestępstw pod wpływem alkoholu. Natomiast jak
wiemy marihuana łagodzi agresję.
Znamienite jest, że po legalizacji marihuany w Holandii nie tylko nie odnotowano wzrostu narkomanii, ale ponadto znacznie
spadła przestępczość.
Możliwość rozwinięcia rzetelnych badań nad użytkowym wykorzystaniem właściwości konopii (m.in. wyrób lin, tkanin, paliw,
nasiona mają właściwości odżywcze, mogą być składnikiem posiłków). Papier jaki może być wytwarzany z konopii jest bardzo
dobrej jakości, a przede wszystkim jest tańszy i bardziej ekologiczny od papieru z celulozy drzewnej. Zyskują na tym nasze
lasy i nasze środowisko.
Możliwość wykorzystania w szerokim zakresie leczniczych właściwości marihuany i zastąpienia przynajmniej jakiejś części
leków syntetycznych lekiem naturalnym. Są jednak schorzenia, przy których nawet leki syntetyczne nie mają właściwości
dorównujących marihuanie. Zmniejsza napięcie, łagodzi występujące coraz częściej stresy. Wprawdzie wprowadzono już w
1986 na amerykański rynek Marinol, zawierający syntetyczny THC, którym leczono wiele dolegliwości (przy chemioterapii,
ochrona komórek mózgowych po udarze [notabene — marihuana ma siać spustoszenie w tych komórkach...]), jednak nie
udało mu się dorównać marihuanie — jego działanie następuje po 2-4 godz. Po zapaleniu jointa to samo osiąga się po kilku
minutach...
Dochód ze sprzedaży tych wyrobów może zasilić podatkami kasę państwową, a nie dilerów i mafie narkotykowe.
Mogą powstać nowe miejsca pracy w przetwórstwie, hodowli i handlu Zysk z turystyki. No bo po cóż młodzież dzisiaj się
wybiera do Holandii? Aby patrzeć na stare rowery, wiatraki, tudzież na dorodne krowy? Otóż nie, do Holandii 'w celach
turystycznych' (czyli nierobotniczych) się jedzie po to, aby odwiedzić marihuanowy coffee-shop...Zostawiając przy okazji nieco
gotówki i w innych sklepach.
Oczywiście marihuana nie jest czymś tak
pożytecznym jak jedzenie owoców. Jest narkotykiem
(choć niektórzy zaprzeczają słuszności tego
określenia mówiąc: używka) i tak jak każda używka
ma również działanie szkodliwe (choćby dla płuc).
Nie na każdego ma pozytywny wpływ, mogą pojawić
się niekorzystne skutki i reakcje.
Po cóż więc legalizować coś co może być
szkodliwe?
A po cóż się pali papierosy, pije alkohol, uprawia
sporty ekstremalne, skoro to wszystko może
szkodzić? A po cóż chodzi się do kina i czyta
powieści fantastyczne?
697331717.005.png
Czyż można człowieka winić za to, że pragnie się
czasami oderwać na chwilę od prozy życia, od dość
smutnej czasami rzeczywistości?
Oczywiście nie każdy tego potrzebuje, niektórzy potrafią żyć pełnią życia i satysfakcji swoją rzeczywistością. Niektórzy jednak
potrzebują lub chcą czegoś więcej. Nie można propagować marihuany jako środka dobrego na życiowe zmartwienia i porażki,
gdyż dla ludzi słabych psychicznie, może być ona czymś co ściąga w dół. Zwłaszcza nie można propagować marihuany wśród
młodzieży (jakże jednak jest to postulat oderwany od rzeczywistości - myślenie życzeniowe...), gdyż z pewnością nie uczy ona
odpowiedzialności. Ale jednocześnie nie możemy się poruszać w oparach politycznego absurdu — skoro marihuana nie jest
bardziej szkodliwa niż legalne używki, to albo należy je zdelegalizować, albo zalegalizować marihuanę.
Swoboda podejmowania decyzji winna być pozostawiona obywatelowi w tej kwestii. Jak słusznie wyrażał to plakat promujący
płytę Marihuana zespołu Róże Europy: "Zalegalizować marihuanę! Nie pal, decyduj sam."…
Zapraszam do zapoznania się z całym artem na: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,667
Autor: Mariusz Agnosiewicz
Przedruk ze strony:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,667
Artykuł pobrano ze strony
eioba.pl
697331717.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin