Kafeteria smieszny watek o kupie .doc

(892 KB) Pobierz
Kafeteria PL

                                    Kafeteria   PL  

CZYLI 

                                     smieszny watek o kupie
shrink Kazdy z nas ma chyba taka historie o tym jak poczul nagle ze musi natychmiast skorzystac z toalety a nie znajdowal sie akurat w miejscu optymalnym (wlasna lazienka, gazeta ) zeby sobie ulzyc....

Zakladam watek zw smiesznymi historiami o kupie. Ja mam kilka takich historii ale na poczatek opisze tylko jedna.

Akademik. Kolega przyszedl do mnie do pokoju (na naszym pietrze kazdy mial oddzielny pokoj z mala lazienka i aneksem kuchennym) zeby sie uczyc do egzaminu. Uczymy sie tak juz ze 2 godziny a mnie tu zaczyna krecic w brzuchu. Mam jednak nadzieje ze uda mi sie zapanowac nad sytuacja. Nie chce skorzystac z mojej lazienki gdyz pokoje byly tak male ze mozna uslyszec wszystko co sie dzieje w kibelku. A ja tu juz czuje po wierceniu w brzuchu ze to nie bedzie zwykla kupa....
Tymczasem kolega siedzi kolkiem przy biurku i z zapalem pochlania podrecznik.
Zaczynam panikowac, nie mam pojecia co zrobic, wiem tylko, ze nie moge uzyc mojej lazienki kiedy on siedzi w moim pokoju. Chcialam go jakos odeslac do jego pokoju wiec mowie mu ze napilabym sie kawy - on zawsze przygotowywal ja w swoim pokoju i przynosil do mnie. A on mi mowi ze za chwile bo akurat skonczy rozdzial za pare minut. A ja mysle sobie 'pare minut to ja bracie juz nie mam' i resztkami sil powstrzymujac sie od nieuchronnego wyproznienia mowie slabym glosem, ze musze isc po pranie na dol do pralni i wypadam z pokoju doslownie zginajac sie w pol... i lece do niego do pokoju modlac sie zeby nie byl zamkniety. I nie byl... . Za to jak wpadlam do niego do lazienki i ulzylam sobie to myslalam ze sie poplacze ze szczescia, ze tak mi sie udalo.... smrod za to byl taki ze wypalal oczy ... po prostu nieprzecietny.
Wracam do mojego pokoju a kolega sie pyta jak pranie? A ja na to ze jeszcze sie nie skonczylo... Kolega mowi ze wlasnie skonczyl rozdzial i zaprasza mnie do swojego pokoju na kawe. Mowie dobra i ide potulnie za nim... Kolega otwiera drzwi do swojego pokoju i robi sie czerwony jak burak i zaczyna mnie przepraszac za ten potworny smrod w pokoju. Malo sie nie poplakal, taki byl zawstydzony, zaraz otworzyl okna i zamknal drzwi od lazienki... a ja jeszcze z zimna krwia do niego 'ale smierdzi ci z kibla, co ty tam wyprawiasz?' Boshe, jak mi sie smiac chcialo... przepraszal mnie za smrod, ktory ja mu narobilam ( a smrod byl naprawde nieprzecietny i w dodatku nigdy mu do glowy nie przyszlo kto byl winny

A potem zostal moim chlopakiem. A jakis czas potem mnie zdradzil wiec teraz jak przypominam sobie ta historie to zaluje ze mu nie narobilam w kuchni na podlodze..haha

 

heee ale bezczelne babsko
[24.02.2008] 16:39
[zgłoś do usunięcia] Estymona Świetna historia
[24.02.2008] 16:44
[zgłoś do usunięcia] Ju... No niezłe.
Biedny facet. Jaki niekulturalny.
[24.02.2008] 16:46
[zgłoś do usunięcia] fajnytemat hehe dobre

P.S fajny temat jak sobie xcos przypomne takiego to dopisze
[24.02.2008] 16:50
[zgłoś do usunięcia] shrink ja mam jeszcze pare innych autentycznych historii ale poczekam az ktos sie podzieli swoimi historiami. Fajnie ze mozna sobie tu tak napisac bo przeciez takich historii w realu nikomu nie da sie opowiedziec

[24.02.2008] 16:55
[zgłoś do usunięcia] moj kolega raz na imprezie domowce, tak sie zalal i zjaral, ze strzelil kupe w innym pokoju niż odbywala sie glowna impreza

Najlepsze, ze myslal, ze jest sam, kucial sobie pod parapetem i rob swoje a tam po ciemku obsciskiwala sie jakas parka i to wlansie oni narobili wrzasku

Koles probowal wszystkim wmowic, ze zwiniety, wielgachny kitajec to dzielo psa gospodarza - jamnika
[24.02.2008] 17:05
[zgłoś do usunięcia] shrink ha ha ha dobre
A moj wujek po smierci mojej babci tak sie upil na stypie ze nawalil w majty i chyba nawet nie zauwazyl. Wyobrazcie sobie ciemno oswietlony pokoj, zapach potu i wodki i do tego smrod ukiszonej w majtach kupy. Drugi wujek jak sie zaciagnal to od razu pojechal do Rygi. Ale byla stypa

[24.02.2008] 17:20
[zgłoś do usunięcia] shrink   (marie_magdalene@hotmail.com) ha ha ha historie o bakach tez sa mile widziane.

A mieliscie taka sytuacje ze chcieliscie puscic niewinnego baka a tu wyskoczylo cos wiecej? To jest dopiero niespodzianka

po angielsku to sie nazywa shart (pierwsze litery slowa 'shit' i ostatnie litery slowa 'fart' )

[24.02.2008] 17:25
[zgłoś do usunięcia] ale pieprzenieee ej a ja z moim chlopakiem 3 lata temu remontowalismy kiosk jego rodzicow i nie bylo w nim ubikacji, wszystko bylo zrobione i otworzylismy 1 dnia i wlasnie wtedy zachcialo mi sie kópe kisok byl na odludziu malym i nie bylo gdzie sie załatwic wiec musialam sie schowac za regały i załatwic sie do reklamówki i sluchajcie tak jak nikogo nie bylo od rana zadnego klienta tak o 10 wpadlo trzech pod rzad, a ja chwile przed nimi walnelam takie kloca ze jeszcze mi woda po nogach pociegła bo to była biegunka i tak niemilosiernie smierdolilo ze po tym jak ci pierwsi klienci weszli i od razu wyszli jak poczuli chlopak zamknał kiosk i wypsikal caly odswiezacz do powietrza a potem sie do mnie nie odzywal przez pol dnia ze przepedzilam smrodem pierwszych klientow ktorzy napewno juz nie wroca do tego kiosku
[24.02.2008] 17:25
[zgłoś do usunięcia] ulencjaaa Ale się naśmiałam!!!!!!!
Piszcie dalej,please.
[24.02.2008] 17:28
[zgłoś do usunięcia] ale pieprzenieee a jeszcze chcialam dodac ze jak mi ta woda niechcaco splynela po nogach, zabrudzila spodnie to potem siedzialam w majtach na zapleczu, spodnie przepralam mydlem i suszylam na kaloryferze chlopak zakazal mi sie wyłaniac zza zaplecza, a smrod unosil sie jeszcze jakies 2 godziny
[24.02.2008] 17:29
[zgłoś do usunięcia] porucznik z kIotzenss KIotzen ss popiera ten temat. Byle tak dalej! ave wielki fekal
[24.02.2008] 17:31
[zgłoś do usunięcia] syn MRK Ten temate ma akceptacje od moje tate
[24.02.2008] 17:34
[zgłoś do usunięcia] obserwatorka_kr zapodaje :

http://allegro.pl/item318433259_nie_ty_jeden _sie_pomyliles_sztuczna_kupa_.html

hehe
milego tygodnia

people are not perfect (except when they smile) [24.02.2008] 20:08
[zgłoś do usunięcia] ale pieprzenieee sorry, teraz k**wa wiem że kópa się pisze kupa a nie otwrotnie
[24.02.2008] 21:37
[zgłoś do usunięcia] shrink Prawdziwe zdarzenie z pielgrzymki do Toronto na spotanie z Ojcem Sw.

Po przybyciu do Toronto nasza pielgrzymkowa grupa zostala podzielona na mniejsze grupki po 2-5 osob, ktore mialy byc przyjete przez rodziny na kolacje i nocleg. Mnie przydzielili wraz z dwoma smarkulami (13 i 14 lat) z naszej pielgrzymki zeby mlodych nie wysylac samych do obcego domostwa w obcym kraju. Jak na zle trafilysmy do tradycyjnej katolickiej wloskiej rodziny, ktora byla niezle podekscytowana przybyciem gosci (czyli nas), ze pospraszala chyba z 15 czlonkow swojej rodziny. Kazda z tych osob przyniosla cos do jedzenia oczywiscie na kolacje (wyobrazcie sobie te lazanie, makarony, miesa, hamburgery, po prostu uczta). Ja jak to zobaczylam o malo nie zemdlalam (bylam wtedy wegetarianka). Mlode, ktore byly pod moja opieka zjadly po hamburgerze popily kola i nikt nic sie ich wiecej nie pytal (zreszta nie umialy po angielsku). Co innego ja: musialam sie usmiechac, opowiadac o podrozy, chwalic potrawy, ktore co i raz pojawialy sie na moim talerzu i nie bylo mowy zeby odmowic. Na koniec wcisnieto we mnie hamburgera - juz wtedy wiedzialam ze nic dobrego z tego nie bedzie.
Moj zoladek, ktory od roku nie spotkal sie z miesem, zaczal zalosnie protestowac - czulam ze jak zjem cos wiecej to po prostu zwroce.
Musialam sie stamtad natychmiast wyrwac ale jak kurcze to zrobic?
Za chwile skurcze zoladka zeszly nieco nizej i wielka kupa zaczela sie domagac wyjscia na swiatlo dzienne. Chcialam wstac i przeprosic towarzystwo ze musze wyjsc na gore (przyjecie odbywalo sie w piwnicy) zeby skorzystac z toalety ale ku mojemu przerazeniu zdalam sobie sprawe ze drzwi do toalety znajduja sie w tejze piwnicy w odlwglosci 20 cm od krzesel gospodarzy - co i raz ktos tam wchodzil i wychodzil ale dopiero teraz uswiadomilam sobie, ze za zadne skarby swiata nie moge skorzystac z tej toalety w obcym domu z obcymi ludzmi siedzacymi tuz pod drzwiami. Chcialo mi sie plakac a perspektywa spotkania z papiezem i cala ta pielgzymka wydawala mi sie w tamtym momencie najgorszym horrorem (cala ta podroz po to zeby przezywac takie cos? - oto jakie mysli krazyly mi po glowie), tak wielkie bylo moje cierpienie i swiadomosc ze za chwile wydarzy sie wielkie nieszczescie.

Nagle po prostu wstalam i powiedzialam ze musze wziac cos z plecaka z pokoju na gorze, w ktorym mialam spac wraz z mlodymi. Wypadlam z piwnicy, doszly mnie jeszcze tylko slowa zeby nie uzywac lazienki na gorze bo zepsuta. A ja sobie mysle: zepsuta na gorze? nie ma problemu, pojde na najwyzsze pietro. Wpadam na drugie pietro, nikogo nie ma, cisza. od razu namierzylam lazienke wiec szybkim krokiem zmierzam w jej kierunku, gdy nagle z pokoju obok odzywa sie trzesacy glos jakiejs staruszki: ' kto tam'? zagladam do pokoju; na lozku lezy stara babcia; a ja do niej: 'wszystko ok' i buch zamknelam drzwi do pokoju ze staruszka bo nie mialam czasu jej sie tlumaczyc, kupa juz prawie wylazila sama. Wpadlam do slicznej rozowej lazienki i od razu na kibelek. A tu kupa jak sie patrzy: 20 cm w jednym kawalku. Usmiechnelam sie sama do siebie pod nosem i spuszczam wode. Nic sie nie dzieje. Ja: przygladam sie z bliska spluczce zeby zobaczyc czy aby dobrze ja obsluguje. Naciskam drugi raz: nic. Tymczasem kupa lezy dumna i lsniaca w kibelku jak z zurnala. O cie choroba - mysle sobie. ALe jeszcze sie nie zdenerwowalam, mysle: trzeba cos zaimprowizowac. Znalazlam kubeczek do plukania zebow i odkrecam kran a tu...nic.
Wtedy dopiero dostalam wypiekow na twarzy i zaczylam sie intensywnie pocic, nie mowiac juz o tym ze ciagle mi sie odbijalo hamburgerem. Prosba o pomoc - odpada, pozwolic zeby ktos zobaczyl moja kupe - odpada (zwlaszcza po tym jak bylo jasne powiedziane ze toalety na gorze nie dzialaja - skad mialam wiedziec ze az na dwoch pietrach nie dzialaja!).
W wielkiej desperacji ogladam okno: otwiera sie ale wlozona jest siatka na muchy a ja nie wiem jak ja zdjac. Wyrzucenie dowodu zbrodni przez okno odpada. Cholera mysle, cholera co tu robic do kur*y nedzy! Szukam rekawiczek: mysle zawine kupe w papier toaletowy i przemyce do smieci - ale mysle jak,jak ja to zrobie jak tyle ludzi na dole! oczywiscie rekawiczek ani sladu. Wreszcie narwalam duzo papieru i wybralam dorodna kupe z kibelka wlasnymi rekami (na szczescie miala dobra konsystencje do takiej akcji) zawinelam chyba w cala rolke papieru (dobrze ze choc papier byl) i tak stoje z ta nieszczesna kupa w reku i mowie do niej " i co ja teraz z toba zrobie moja droga, wlasnie teraz wyjsc musialas, glupia ty?"
Przez moja mysl przelatuja pomysly: zostawic w wannie - odpada; pozbyc sie jej poza lazienka - odpada. Wreszcie zauwazylam ze kolo kibelka stoi maly smietniczek na podpaski i takie tam: jak na zlosc nie wylozony zadna torebka. Ale nie mialam juz innej opcji: buch kupe do kubelka i w nogi.
Za chwile zeszlam do towarzystwa na dol. Bylam wyczerpana. Na szczescie oni sami stwierdzili ze zle wygladam i ze mlode tez pewnie zmeczone i wyslali nas na spoczynek. Co za ulga... Rano zawiezli nas na umowione miejsce i na tym sie skonczyla ta historia.
Siedzac juz w autokarze smialam sie sama do siebie pod nosem wyobrazajac sobie co sie bedzie dzialo jak Wlosi odkryja mala pamiatke po mnie w kubelku w wytwornej rozowej lazience

[24.02.2008] 21:56
[zgłoś do usunięcia] hehehehhehex Ja pamietam, jak kiedys siedzialam u mamy w pokoju , chodzilam wtedy do przedszkola, i do mamy przyszla sasiadka , ubrana bylam w pidzame i siedzialam majac lekko rozkraczone nogi, ogladalam wtedy bajke, i nie wiem nawet w jakim momencie puscilam tak glosnego baka , bylo mi tak wstyd ... Sasiadka powiedziala: kAZDEMU MOZE SIE PRZYTRAFIC... do tej pory mi wstyd , hehe
[24.02.2008] 22:17
[zgłoś do usunięcia] shrink do hehehehx: to mi przypomina jak moj braciszek kiedy byl jeszcze przedszkolakiem, narobil w pizame podczas lezakowania i wytrzasnal ta kupe z nogawki, jakby nigdy nic, na schodach do przebieralni. Wielkie halo bylo w przedszkolu ze niby ktory przedszkolak mial czelnosc narobic na swiezo wypastowanych schodach. Wreszcie doszli do tego ze to moj brat, po tym jak zrobili inspekcje pizam.

A w domu moja mama pyta sie brata: ; synku a czemu ty kupe w majtki zrobiles w przedszkolu?' brat: 'bo jus nie moglem wytsymac', mama: 'ale jak ona znalazla sie na schodach?' brat zadowolony z siebie ' a co mialem s taka bzydka kupa chodzic. Slismy po schodach to ja wytsasnolem'...

[25.02.2008] 12:40
[zgłoś do usunięcia] Kiedys bylo cos dobrego jak jakas dziewczyna pisala, ze zrobila kupa w terenie i nie miala czym wytrzec to zdjela skarpete i wytarla tylek - MOTZNE NA MAXA
[25.02.2008] 12:44
[zgłoś do usunięcia] pijawka

http://www.youtube.com/watch?v=eyN_CJHv5Ks
[25.02.2008] 12:51
[zgłoś do usunięcia] Myrevin Nieśmieszne... i jem zupke akurat..

[25.02.2008] 12:53
[zgłoś do usunięcia] pijawka ...a wlasnie ze smieszne....i smacznego

http://www.youtube.com/watch?v=eyN_CJHv5Ks
[19.03.2008] 00:57
[zgłoś do usunięcia] shrink naprawde nie mieliscie zadnych przygod z kupa?

[19.03.2008] 08:05
[zgłoś do usunięcia] UK SUBS Hehehe masz talent literacki, shrink.
(a Twój nick sympatycznie mi się kojarzy ze świetnym utworem "Shrink" Dead Kennedys)

[19.03.2008] 08:36
[zgłoś do usunięcia] Witold Paszt Miałem kiedyś traumatyczne przeżycie z niesamowitym ciśnieniem kupnym. Szedłem sobie kiedyś jedną z głównych ulicą w pewnym mieście (byłem tam na delegacji). Jakąś godzinę wcześniej spożyłem knyszę, jak się okazało chyba nie pierwszej świeżości. Poczułem w pewnym omencie ostrzegawcze wiercenie w jelitach, po minucie drugi raz i trzeci a potem to już wszystko przyspiesza w tempie geometrycznym. Czuję, że zaraz walnę największą kupę w życiu a ciśnienie w mojej esicy osiąga wartości powórnywalne z Gazociągiem Jamalskim. Zaczepiam jakiegoś przechodnia i wisząc mu na ramieniu błagam o pomoc - gdzie jest WC? Tubylec okazuje się kumaty i mówi, że o tam pięćdziesiąt metrów dalej jest kawiarnia a w niej kibel. Wpadam tam, na wprost w holu duży kibel w stylu PRL-owskim z typową klozetbabcią na wejściu. Babcia krzyczy: "Płatne z góry!", ale ja nie mam przecież czasu na jakiekolwiek dyskusje. Wrzeszczę: "Później!" i przebiegam obok niej, wlatując do dużego pomieszczenia z pisuarami i 4 kabinami. Szarpię za pierwsze drzwi - głos jakiegoś urzędnika skarbowego odpowiada oschle: "ZAJĘTE".
Otwieram drugą - na zamkniętym sedesie siedzi jakiś seteropodobny pies i macha do mnie przyjaźnie ogonem. Trzecie drzwi są zablokowane, wreszcie czwarta kabina jest wolna. Ostatkiem sił zdejmuję gacie i z rozmachem uwalam się na klapie (nie patrzę czy jest czysta czy zasrana, już mi to obojętne). W ciągu milisekundy z odbytnicy wylatuje mi potworna mieszanka o konsystencji pienistego budyniu i nieprawdopodobnie cuchnącej woni. Całe moje ciało podskakuje lekko na skutek działania siły odrzutu. Cały kibel jest dokumentnie zasrany , ale wreszcie czuję ulgę. Spocone czoło przywiera mi do ścianki kabiny... Wycieram tyłek (pół rolki), spuszczam to co się da i wychodzę umyć ręce, bo klozetbabcia już czyha na mnie i woła o spóźnioną zapłatę (może kurde jeszcze z odsetkami?!). Płacę i wychodzę jak nowonarodzony. I gdy dochodzę już do samochodu nagle mi się przypomina - co do cholery robił ten pies w drugiej kabinie?! A może była to chwilowa halucynacja oszalałego z rozpaczy mózgu? Ale nie... przecież on był tam jak najbardziej realny! Do dziś tego nie wiem...
[19.03.2008] 09:12
[zgłoś do usunięcia] homohomini hehehe
[19.03.2008] 12:47
[zgłoś do usunięcia] kupkup mojej kolezanki mama jechala na wycieczke autokarem bez toalety.no i przypililo ja okrutnie.mimo iz byla wytworna paniusia poprosic o postoj musiala liczyly sie sekundy.musiala wygladac nie ciekawie bo kierowca stanal natychmiast tyle ze w szczerym polu.kupa prawie w majtach a tu autokar pelen pasazerow i szczere pole .na ratunek "przybyly"dwa mlode drzewka o srednicy olowka bez lisci .kobieta w akcie desperacj zawiesila na nich swoj plaszcz i do dziela!!!w kulminacyjnym momencie plaszcz spadl a proces wydalania przebiegal na oczach podroznych!!!!a na dodatek kupa wyladaowala na plaszczu ktory smierdzial cala droge jak diabli!........jak to kobieta to przezyla?
[19.03.2008] 13:08
[zgłoś do usunięcia] hehehehee Moja koleżankę niewyobrażalne parcie spotkało po wyjściu z autobusu.Nie dużo myśląc zauważyła aki zadaszony śmnietnik .Ciemno tam było .Sciąga majty robi swoje .A tu ja coś smyr w pupe.Jak nie wrzasneła pieprzła plecakiem i torebką i leci na oślep .Przed śmietnikiem natkneła sie na policjanta ,I prosi go zażenowana żeby pomógł jej bo kasę zostawiła a boi sie wrócić .Okazało sie ,że to pijaczek sobie spał i jak mu po twarzy pociekło to się ogonić chciał
[19.03.2008] 14:42
[zgłoś do usunięcia] w pubie mały pub, dwie małe salki w jednej z nich wejscie do toalety, niedaleko tego wejścia bar. Cała knajpa pełna ludzi, non stop po pare osób w kolejce do kibelka. W pewnym momencie kolejka się jakoś podejrzanie wydłużyła a ludzie z niecierpliwieni... z nogi na noge..Otwierają się drzwi, wychodzi jakiś gość, bierze szybko ubrania z wieszaka i wychodzi jeszcze szybciej z lokalu. Po chwili kolejka się w sekunde rozpływa, a zaraz potem po całej knajpie rozchodzi się tak potworny i ostry fetor jakby conajmniej beczke najobrzydliwszego szamba ktos wylał na podłogę. W sekunde knajpa opustoszała. Barman chodził ze ścierką zawiniętą na nosie i odświerzaczem próbował zalagodzić sytuację. Niestety ta mieszanka okazała się jeszcze bardziej wybuchowa. Jeden wytrwały klient co siedział przy barze, myślał że jego golf zaciągnięty na nos go uratuje, że wytrzyma. Niestety...zawartość jego żołądka ni z tego ni z owego wylądowała na barze Biedny barman...
[19.03.2008] 16:43
[zgłoś do usunięcia] MRK_Z2 Bardzo dobry temat.

Ja ze swej strony dodam historię autentyczną (niestety).

To było dobre parę lat temu. Czas: około godziny 23, a ze dwie godziny wcześniej w McDonaldzie zjadłem zestaw wieśmak powiększony XXL w towarzystwie swojej ówczesnej dziewczyny.
W drodze do metra poczułem niepokój w jelicie, ale ufny we własne siły zlekceważyłem go i kontynuowaliśmy podróż. Już w pociągu poczułem jak kolega powyżej serię skurczów narastających w postępie geometrycznym oraz nieznośne parcie na dolne wrota. Około stacji Wierzbno stwierdziłem że nie zdzierżę, więc na następnym przystanku wybiegłem szybkim sprintem z wagonu i pobiegłem do sracza.
Okazało się, że kible w metrze są zamykane około godz. 22. Byłem już wtedy mocno blady, na czoło wystąpił mi pot, szedłem zgięty w przód. Wróciłem do metra i pojechałem na kolejną stację. Tam też zamknięte kible. Mój brzuch był twardy jak cegła i ciężki jak ołowiana beczka, przed oczami latały mi plamy i co jakiś czas musiałem robić skłon w przód, albo cała zawartość jelit łącznie z wnętrznościami znalazłaby się na podłodze. Resztką sił wróciłem do wagonu i pojechałem na stację Politechnika. W rozpaczy rozważałem już skok przez ogrodzenie i długą sesję sralną na terenie budowy, gdy przypomniałem sobie że tuż obok znajduje się klub Wektor.
Czekam dobre 10 minut w kolejce i to były najdłuższe minuty mojego życia. Musiałem wyglądać nie bardzo, bo ochroniarz na bramce pyta mnie: "brałeś coś?" Ja, że nie i szybko płacę 20 zł i wpadam do środka. Tam obmacuje mnie drugi ochroniarz czy nie wnoszę ze sobą noży albo innych niebezpiecznych przedmiotów. Zamykam oczy, robi mi pustka w myślach i czuję, że jeżeli dotknie mojego dupska to w klubie eksploduje najpotworniejsza bomba biologiczna. Nie pamiętam co dalej, wiem tylko że wpadam w kurtce i w szaliku do kibla, otwieram pierwszą z brzegu kabinę i zasiadam i po chwili występuje zjawisko które można porównać tylko do pęknięcia Tamy Trzech Przełomów na rzece Jangcy. Sracz w którym panował gwar i ożywione dyskusje nad pisuarami opróżnia się i grzmi w nim echo jakiejś baunsowkiej muzyki a ja po pół godziny wychodzę blady...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin