Medaliony.pdf
(
239 KB
)
Pobierz
104202592 UNPDF
Medaliony
Profesor Spanner
W pewien majowy dzie
ń
cz
ł
onkowie G
ł
ównej Komisji Bada
ń
Zbrodni Niemieckich w
ę
druj
ą
w towarzystwie dwóch
niemieckich profesorów, znajomych Spannera, po terenie
Instytutu Anatomicznego. Przebywaj
ą
w tych miejscach po
raz drugi i s
ą
przygotowani na to, co widzieli ju
ż
wcze
ś
niej.
Najpierw wchodz
ą
do piwnicy, w której w kilku ogromnych
kadziach le
żą
cia
ł
a, zachowane w doskona
ł
ym stanie. W
innym basenie z
ł
o
ż
one zosta
ł
y odci
ę
te g
ł
owy. Nast
ę
pnie
udaj
ą
si
ę
do niewielkiego budynku z czerwonej ceg
ł
y, w
którym na palenisku stoi kocio
ł
, przeznaczony do
gotowania ludzkich torsów, odartych ze skóry. W oszklonej
szafce, na pó
ł
kach le
żą
wygotowane czaszki i ko
ś
ci, a w
skrzyni – spreparowane p
ł
aty ludzkiej skóry. Widz
ą
równie
ż
piec, w którym palono odpadki i ko
ś
ci. Na stole le
żą
kawa
ł
ki
bia
ł
ego myd
ł
a i foremki. Jako pierwszy przes
ł
uchiwany jest
m
ł
ody m
ęż
czyzna, pracuj
ą
cy jako preparator u profesora
Spannera. Jego relacja przybli
ż
a sylwetk
ę
naukowca, który
pisa
ł
ksi
ąż
k
ę
o anatomii i w czasie wojny – od 1943 roku –
zajmowa
ł
si
ę
produkcj
ą
myd
ł
a wyrabianego z ludzkiego
t
ł
uszczu. Przes
ł
uchiwany opowiada o procesie produkcji,
zdobywaniu ludzkich cia
ł
z wi
ę
zie
ń
i szpitali dla ob
łą
kanych.
Nie wie, gdzie obecnie przebywa Spanner, który w styczniu
1945 roku opu
ś
ci
ł
Instytut. Na
ś
cianie pomieszczenia wisi
„recept”, przywieziony ze wsi przez jedn
ą
z asystentek. Nie
wie równie
ż
, co profesor robi
ł
z gotowym myd
ł
em.
Przypuszcza,
ż
e profesor nie kaza
ł
mówi
ć
, o tym, co robili,
poniewa
ż
„cywilni” mogli si
ę
dowiedzie
ć
i wywo
ł
a
ć
niepotrzebne zamieszanie. Jest nie
ś
wiadomy tego,
ż
e
produkcja myd
ł
a z ludzkiego t
ł
uszczu by
ł
a przest
ę
pstwem.
Przyznaje,
ż
e sam u
ż
ywa
ł
tego myd
ł
a, cho
ć
pocz
ą
tkowo si
ę
brzydzi
ł
, lecz dobrze si
ę
pieni
ł
o i s
ł
u
ż
y
ł
o do prania. Na
koniec dodaje,
ż
e „w Niemczech, mo
ż
na powiedzie
ć
, ludzie
umiej
ą
co
ś
zrobi
ć
- z niczego...”
Po po
ł
udniu przes
ł
uchiwani s
ą
koledzy profesora Spannera.
Obaj s
ą
lekarzami i twierdz
ą
,
ż
e nie wiedzieli nic o produkcji
myd
ł
a z ludzkiego t
ł
uszczu. Obaj zgodnie przypuszczaj
ą
,
ż
e
Spanner móg
ł
by
ć
do tego zdolny. Wysoki lekarz uzasadnia
post
ę
powanie Spannera rozkazem, jaki móg
ł
otrzyma
ć
i
który wykonywa
ł
, poniewa
ż
by
ł
„karnym cz
ł
onkiem partii”.
Jego towarzysz jest przekonany,
ż
e post
ę
powanie naukowca
wynika
ł
o ze wzgl
ę
du na stan ekonomiczny Niemiec, które
wówczas prze
ż
ywa
ł
y „wielki brak t
ł
uszczów”. Dno
Przed narratork
ą
siedzi kobieta:
ł
adna, siwa, lekko
zaokr
ą
glona. Pocz
ą
tkowo nie wie, o czym ma mówi
ć
. Jest
zm
ę
czona
ż
yciem, poniewa
ż
przesz
ł
a rzeczy, w które nikt by
nie uwierzy
ł
. Pragnie, aby ludzie okazywali jej
ż
yczliwo
ść
,
poniewa
ż
jest matk
ą
, która straci
ł
a dwoje dzieci, o których
nie ma
ż
adnych wiadomo
ś
ci. Wie,
ż
e m
ąż
zgin
ął
w obozie w
Pruszkowie. Opowiada o torturowaniu ludzi w
Ravensbrück, o do
ś
wiadczeniach, przeprowadzanych na
kobietach i
ś
ci
ą
ganiu krwi dla
ż
o
ł
nierzy. Razem z córk
ą
po
trzech tygodniach zasta
ł
a zabrana do innego obozu, do
fabryki amunicji. Wspomina o córce, która zosta
ł
a
aresztowana razem z ni
ą
i zatrzymana w jednym z obozów.
Syn zosta
ł
zabrany z powstania. Przed wywiezieniem do
obozu przebywali w Pawiaku. Kobieta wiele spraw
przemilcza, czasami w jej oczach pojawiaj
ą
si
ę
ł
zy, lecz
kontynuuje sw
ą
opowie
ść
. Wspomina o trupach,
wynoszonych z pakamery, z wyjedzonymi przez szczury
wn
ę
trzno
ś
ciami, o przes
ł
uchiwaniu, podczas którego by
ł
a
bita po g
ł
owie, lecz wytrzyma
ł
a tortury i milcza
ł
a. W
fabryce amunicji pracowa
ł
y po dwana
ś
cie godzin i musia
ł
y
wyrobi
ć
okre
ś
lon
ą
norm
ę
. Je
ś
li tego nie robi
ł
y, by
ł
y karane.
Przetrzymywano je wówczas w piwnicach, gdzie le
ż
a
ł
y
cia
ł
a zmar
ł
ych ludzi. By
ł
y nieustannie g
ł
odne, a g
ł
ód
zmusza
ł
ukarane kobiety do jedzenia cia
ł
umar
ł
ych. Nagle
przypomina sobie podró
ż
do Ravensbrück i uznaje,
ż
e to
b
ę
dzie ciekawe. Jecha
ł
y st
ł
oczone w zaplombowanych
wagonach, bez po
ż
ywienia i wody. Na jednej ze stacji oficer
niemiecki, s
ł
ysz
ą
c potworne wycie, kaza
ł
otworzy
ć
wagon.
Widok uduszonych kobiet i tych, które sta
ł
y w nieludzkich
warunkach niczym zwierz
ę
ta przerazi
ł
go. Kaza
ł
wypu
ś
ci
ć
je na tor, by napi
ł
y si
ę
wody i oporz
ą
dzi
ł
y si
ę
. W czasie drogi
wiele z wi
ęź
niarek oszala
ł
o – wykrzykiwa
ł
y to, czego nie
powiedzia
ł
y podczas przes
ł
ucha
ń
. Kobieta nie jest zdziwiona
tym faktem, skoro „Nawet Niemiec, i to si
ę
przel
ą
k
ł
, jak nas
zobaczy
ł
. Có
ż
to dziwnego,
ż
e one nie mog
ł
y wytrzyma
ć
.”.
Kobieta cmentarna
Na cmentarzu, który mie
ś
ci si
ę
w pobli
ż
u oddzielaj
ą
cego
getto muru pracuje kobieta cmentarna, opiekuj
ą
ca si
ę
grobami. Opowiada o jednym z grobów, w którym spoczywa
cia
ł
o m
ł
odej kobiety, ekshumowane przez m
ęż
a, który chcia
ł
udowodni
ć
,
ż
e lekarze byli winni jej
ś
mierci. W tym samym
grobie spoczywa równie
ż
m
ąż
, który po kilku miesi
ą
cach
powiesi
ł
si
ę
. Po chwili, wyl
ę
kniona, dodaje,
ż
e mieszka w
pobli
ż
u i jest to miejsce, w którym ludzie nie mog
ą
ż
y
ć
.
Ka
ż
dego dnia s
ł
ysz
ą
to, co dzieje si
ę
w getcie: krzyki
rozstrzeliwanych ludzi, widz
ą
ofiary wyskakuj
ą
ce przez
okna p
ł
on
ą
cych budynków. By
ł
a
ś
wiadkiem sytuacji, w
których matki owija
ł
y dzieci w co
ś
mi
ę
kkiego i wyrzuca
ł
y w
okien, a potem same skaka
ł
y, by w ten sposób uchroni
ć
si
ę
przed
ś
mierci
ą
w p
ł
omieniach. Widzia
ł
a ojca, który
wypchn
ął
z okna swojego syna i po chwili sam za nim
skoczy
ł
. Jest przekonana,
ż
e
Ż
ydzi nienawidz
ą
Polaków i je
ś
li
Niemcy przegraj
ą
wojn
ę
, to
Ż
ydzi wymorduj
ą
wszystkich.
S
ł
ysza
ł
a o tym w wiadomo
ś
ciach, przekazywanych przez
okupanta. Ludzie nie mog
ą
tego wytrzyma
ć
– nawet je
ś
li nic
nie widz
ą
, s
ł
ysz
ą
odg
ł
os cia
ł
, rozbijaj
ą
cych si
ę
o bruk.
Przy torze kolejowym
Do umar
ł
ych w czasie wojny nale
ż
y równie
ż
kobieta, której
nikt nie zna z imienia i nazwiska, lecz
ś
wiadek jej
ś
mierci
nadal nie rozumie, dlaczego umar
ł
a w
ł
a
ś
nie w taki sposób –
z r
ą
k cz
ł
owieka, który jako jedyny zdawa
ł
si
ę
jej naprawd
ę
wspó
ł
czu
ć
. Kobieta zosta
ł
a znaleziona przy torze
kolejowym, by
ł
a ranna i zm
ę
czona. W pobli
ż
u lasu le
ż
a
ł
y
zw
ł
oki dwóch m
ęż
czyzn, z których jeden okaza
ł
si
ę
jej
m
ęż
em. Byli to uciekinierzy z transportu je
ń
ców, którzy
zamiast
ś
mierci wybrali ucieczk
ę
z poci
ą
gu. Rankiem zacz
ę
li
zjawia
ć
si
ę
ludzie, lecz nikt nie mia
ł
odwagi podej
ść
do
rannej, pomóc jej, poniewa
ż
grozi
ł
o to represjami ze strony
okupanta. W
ś
ród nich sta
ł
m
ł
ody m
ęż
czyzna, który kupi
ł
jej
papierosy i wódk
ę
. Kobieta nie oczekiwa
ł
a na pomoc,
wiedzia
ł
a,
ż
e zatrzyma
ł
a si
ę
na granicy
ż
ycia i
ś
mierci.
Chcia
ł
a po prostu odurzy
ć
si
ę
alkoholem, aby nic nie czu
ć
. Po
jakim
ś
czasie pewna staruszka z l
ę
kiem postawi
ł
a przy niej
kubek z mlekiem i po
ł
o
ż
y
ł
a w trawie kawa
ł
ek chleba, po
czym pospiesznie odesz
ł
a. Po wielu godzinach od strony
miasteczka nadeszli dwaj policjanci. Poprosi
ł
a, aby j
ą
zabili,
lecz m
ęż
czy
ź
ni nie byli zdecydowani, co maj
ą
zrobi
ć
. Kiedy
obudzi
ł
a si
ę
z kolejnego odr
ę
twienia, nie by
ł
o nikogo, poza
m
ł
odzie
ń
cem, który wy
ś
wiadczy
ł
jej drobn
ą
przys
ł
ug
ę
. Mijali
j
ą
ludzie, wracaj
ą
cy z pracy, s
ł
ysza
ł
a ich rozmowy. O
zmierzchu na to pustkowie wrócili policjanci. Ponownie
poprosi
ł
a, aby j
ą
zastrzelili. Wtedy, widz
ą
c ich
niezdecydowanie, m
ł
ody m
ęż
czyzna wzi
ął
od nich pistolet i
zabi
ł
kobiet
ę
. Ludzie, którzy obserwowali ca
ł
e zaj
ś
cie, byli
zdumieni i zgorszeni. S
ą
dzili,
ż
e to w
ł
a
ś
nie on okazywa
ł
najwi
ę
ksz
ą
lito
ść
dla rannej, a zastrzeli
ł
j
ą
jak psa.
Nast
ę
pnego dnia jej cia
ł
o zosta
ł
o pogrzebane razem z cia
ł
em
m
ęż
czyzn, le
żą
cych pod lasem.
Dwojra Zielona
Rozmówczyni
ą
narratorki jest kobieta z czarn
ą
przepask
ą
,
któr
ą
spotka
ł
a przypadkowo w sklepie. Towarzysz
ą
cy
kobiecie m
ęż
czyzna za
żą
da
ł
dla niej okularów. Dodaje,
ż
e
kobieta przebywa
ł
a przez wiele lat w obozie i nie nosi
ł
a
okularów, a sztuczne oko, które dla niej zamówiono, okaza
ł
o
si
ę
za du
ż
e. Narratorka towarzyszy nieznajomej do
mieszkania , którym kobieta opiekuje si
ę
. By
ł
a wi
ęź
niarka
obozu mówi jej,
ż
e jest sama. Ludzie okazuj
ą
jej
ż
yczliwo
ść
,
lecz przecie
ż
nie s
ą
rodzin
ą
. Straci
ł
a m
ęż
a w 1945 roku –
zosta
ł
zabity na stacji Ma
ł
aszewicze. W tym czasie
przebywa
ł
a w Mi
ę
dzyrzeczu. Ma trzydzie
ś
ci pi
ęć
lat, lecz
wygl
ą
da starzej, poniewa
ż
nie ma oka i z
ę
bów. Wysz
ł
a za
m
ąż
w wieku dwudziestu trzech lat, zamieszkali w
Warszawie i w 1939 roku stracili ca
ł
y dobytek podczas
bombardowania miasta. Nazywa si
ę
Dwojra Zielona.
Przenie
ś
li si
ę
potem d
o Janowa Podlaskiego, gdzie musieli
Plik z chomika:
NYGP
Inne pliki z tego folderu:
Kandyd (1).pdf
(102 KB)
Maly Ksiaze(1).pdf
(354 KB)
Quo vadis(1).pdf
(125 KB)
Sluby panienskie(2).pdf
(172 KB)
Makbet(2).pdf
(106 KB)
Inne foldery tego chomika:
Adam i Ewa
AIKIDO
AKORDY GITAROWE
AKWARIUM , RYBY
ALBINIZM
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin