Artykuł o książce grosa złote żniwa.doc

(37 KB) Pobierz

Książka Grossa znów wywoła kontrowersje

 

Wszystko wskazuje na to, że książka Jana Tomasza Grossa "Złote żniwa" wywoła wielką medialną burzę.

Jan Tomasz Gross

autor: Karol Zienkiewicz

źródło: Fotorzepa

Jan Tomasz Gross

+zobacz więcej

Michał Olszewski, publicysta "Tygodnika Powszechnego", który poznał publikację, mówi, że dotyczy ona udziału Polaków w grabieniu majątku pożydowskiego w czasie wojny i tuż po jej zakończeniu.

Olszewski stwierdził, że punktem wyjścia opowieści Jana Tomasza Grossa stało się zdjęcie zamieszczone trzy lata temu w "Gazecie Wyborczej", ilustrujące reportaż "Gorączka złota w Treblince".

Przedstawia ono grupę osób, które po zakończeniu wojny przekopywały pola wokół obozu koncentracyjnego w Treblince, poszukując resztek kosztowności, precjozów, złotych zębów wśród prochów i szczątków ofiar tego obozu.

- Gross był zdumiony, że publikacja tego zdjęcia nie wywołała żadnego rezonansu. Zwrócił uwagę, jak spokojnie zachowują się schwytani podczas obławy kopacze złota, na sposób, w jaki pozują do zdjęcia - wyglądają bardziej na pogodnych, pewnych siebie żniwiarzy, niż na ludzi przyłapanych na gorącym uczynku w trakcie haniebnych czynności - powiedział Olszewski.

Gross zaczął poszukiwać kolejnych źródeł i doszedł do wniosku, że Polacy odnieśli na skutek holokaustu niemało korzyści o charakterze ekonomicznym.

- Pierwsze z nich nazwałbym ogólnonarodowymi - w trakcie okupacji na miejsce rzemieślników żydowskich, weszli Polacy, którzy zajęli tę niszę. Drugi rodzaj korzyści można nazwać lokalnymi - na mapie Polski dałoby się znaleźć trochę miejsc położonych w okolicy obozów koncentracyjnych. Znaleźli się tacy, którzy czerpali bezpośrednie korzyści z kontaktów z personelem tych obozów, czy z grabienia szczątków ofiar. Gross wskazuje na fakt, że to Niemcy, nie Polacy są odpowiedzialni za holokaust, nie mniej jednak zaraz potem dodaje, że w ewidentny sposób Polacy odnosili korzyści z tej tragedii - zaznaczył Olszewski.

Gross nie szacuje skali tych korzyści, które Polacy mieli odnieść na przejmowaniu pożydowskiego mienia. Olszewski powiedział, że w książce pojawiają się jedynie fragmenty pamiętników, do których dotarł autor "Złotych żniw".

Można w nich znaleźć informacje, że ktoś się wzbogacił na pożydowskim mieniu, że pewna wioska nieopodal Treblinki jeszcze podczas okupacji zdjęła strzechy i zastąpiła je blaszanymi dachami, co było w tamtych czasach ewidentnym symbolem dobrego statusu materialnego.

Wielkie oskarżenie Polaków

Olszewski przyznaje, że książka Grossa w swojej ogólnej wymowie jest wielkim oskarżeniem Polaków. - Z mojego punktu widzenia zabrakło mi w niej pewnej gradacji zła, odpowiedzi na pytanie, czy mordowanie Żydów jest takim samym złem jak przekopywanie i grabienie ich szczątków rozsypanych wokół obozów koncentracyjnych, czy zabijanie niewinnych ludzi jest tym samym, co prowadzenie handlu z personelem obozów koncentracyjnych. Zabrakło mi też rozważań, czy w końcu Polacy mieli jakieś wyjście podczas okupacji, kiedy z ich otoczenia zniknęli szewcy, krawcy, rzemieślnicy, sprzedawcy żydowscy, czy można było zachować się inaczej - ktoś przecież musiał te zajęcia wykonywać - dodaje Olszewski.

Michał Olszewski uważa, że książka Grossa nie przyczyni się bezpośrednio do podniesienia ponownie sprawy odszkodowań, jakie Polska miałaby wypłacić spadkobiercom wymordowanych przez Niemców polskich Żydów.

- Myślę, że tak się nie stanie. Gross tak naprawdę nie odkrywa niczego nowego. Cała ta książka jest bardzo bogata, inkrustowana cytatami z innych dział historycznych. Gross nie wykonał własnej pracy poszukiwawczej, bazuje na źródłach i opracowaniach wydanych już wcześniej, głównie zresztą w Polsce. Jeśli po publikacjach dziesiątek, jeśli nie setek materiałów dotyczących tematu, którym zajął się Gross, nie zostały one jakoś wykorzystane to nie sądzę, żeby wydanie "Złotych żniw" mogło coś radykalnie zmienić. Choć z drugiej strony - na osobie Grossa koncentruje się uwaga dziennikarzy, co może sprawić, że znane dotychczas fakty historyczne wybrzmią inaczej, głośniej niż dotychczas - spekuluje Olszewski.

Redaktor naczelny Znaku Jerzy Illg potwierdza, że wydawnictwo ma "Złote żniwa" w planach edycyjnych na luty. Wydawnictwo podjęło jednak decyzję, że w trakcie prac redakcyjnych, które jeszcze trwają, nie będzie udzielało obszerniejszych informacji.

Książka pierwotnie została zamówiona u Jana Tomasza Grossa przez wydawnictwo Oxford University Press, które ma ją w planach wydawniczych na sierpień.

Fragmenty książki:

„…Na fotografii, obok grupy podlaskich chłopów, uwieczniono wzgórze usypane z popiołów 800,000 Żydów, zagazowanych i spalonych w Treblince od lipca 1942 do października 1943 roku. Europejczycy, których oglądamy na zdjęciu najprawdopodobniej zajmowali się rozkopywaniem spopielonych szczątków ludzkich w poszukiwaniu złota i kosztowności przeoczonych przez nazistowskich morderców. (…) Pozornie łagodny w nastroju widoczek dotyczy dwóch centralnych tematów Zagłady – masowego mordu popełnionego na Żydach i towarzyszącej tej zbrodni grabieży żydowskiego mienia….”

„…Ci okoliczni wieśniacy, najprawdopodobniej zostali złapani na gorącym uczynku przekopywania ziemi w poszukiwaniu żydowskiego złota i kosztowności albo przygonieni tutaj do wyrównywania gruntu po uprzednich wykopkach…”

„…Relacja Michała Kalembasiaka i Karola Ogrodowczyka, 13 września 1945 roku: Po przybyciu na miejsce stwierdziliśmy, iż w miejscu gdzie znajdował się obóz, zastaliśmy zryte pole przekopane przez okoliczną ludność. Pole było tak zryte, że w niektórych miejscach były doły do 10 m głębokie, w niektórych widniały szczątki kości ludzkich, piszczele, szczęki, nogi itp. Obecny stan Tremblinki [pisownia oryg.] przedstawia widok dużego pola, gdzieniegdzie z zadrzewieniem. Wszystkie baraki, które się tam znajdowały, są spalone lub rozgrabione na opał przez ludność okoliczną…”

„…Dominik Kucharek, „kopacz” z Treblinki, któremu przedstawiono akt oskarżenia - o przestępstwo walutowe, bo sprzedał w Warszawie brylant znaleziony w Treblince i kupował złote monety - wyjaśniał na swoją obronę, że “wszyscy” z jego wsi chodzili kopać, zaś “o tym, że poszukiwanie złota i kosztowności na terenie b. obozu w Treblince jest wzbronione nie wiedziałem, gdyż żołnierze radzieccy także z nami chodzili i szukali. Te miejsca gdzie spodziewali się znaleźć kosztowności nawet wysadzali materiałami wybuchowymi…”.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin