FRANZ BRAUMANN W�R�D INDIAN GUARANI Misjonarze, kt�rzy tworzyli histori� ANTONIUS SEPP VON RAINEGG (Paragwaj) Przek�ad ANDRZEJ KAROL VERBINUM Wydawnictwo Ksi�y Werbist�w Warszawa 1989 Spis tre�ci Przedmowa 1. Miasto Dobrego Powietrza 2. Misjonarze z Tyrolu 3. Wielka podr� przez Atlantyk 4. W g�r� rzeki Urugwaj 5. Redukcja �wi�tych Trzech Kr�li 6. Jeden dzie� z pi�tnastu tysi�cy 7. Lata "szcz�liwe i dzikie" 8. W�dr�wka trzech tysi�cy 9. Wielki kolonista 10. "Przedsi�wzi�cie Paragwaj" Pos�owie do wydania polskiego Przedmowa Olbrzymie misyjne przedsi�wzi�cie, podj�te w�r�d Indian Ameryki Po�udniowej w XVII i XVIII wieku, wesz�o pod nazw� "pa�stwa jezuickiego" nie tylko do historii misji, ale i do historii powszechnej. Jakie by�y korzenie tego wielkiego dzie�a? Odkrycie po roku 1500 ogromnych obszar�w Ameryki Po�udniowej i pocz�tki kolonizacji tych obszar�w wkr�tce poci�gn�y za sob� tak�e pocz�tki misyjnej akcji w�r�d nowo odkrytych lud�w. Kraj i jego mieszka�cy nie mieli przecie� by� jedynie przedmiotem przej�ciowej eksploatacji. Od pocz�tku chodzi�o o wcielenie ich do hiszpa�skiego �wiatowego imperium, kt�re w�a�nie zaczyna�o powstawa�. Uj�cie rzeki La Pl�ta do Atlantyku odkryli Hiszpanie w 1515 roku. Jeden z pierwszych odkrywc�w Sebastian Cabot znalaz� u Indian mieszkaj�cych wzd�u� rzeki wielk� ilo�� srebrnych ozd�b. Spodziewa� si�, �e s� tam bogate z�o�a srebra, i nazwa� kraj Argentyn�- "Krajem Srebra", za� rzek� La Pl�ta- "Srebrn� Rzek�". W 1530 roku za�o�ono po raz pierwszy Buenos Aires, ale w niewiele lat p�niej Indianie wymazali je z mapy �wiata. W 1536 roku nad rzek� Paragwaj powsta�o Asuncion, w roku 1573 Cordoba, za� w 1580 po raz drugi Buenos Aires, tym razem ju� trwale. Jednym z najwi�kszych plemion india�skich byli Indianie Guarani (jeszcze dzi� paragwajska jednostka monetarna nazywa si� guarani). �yli oni nad brzegami rzeki Parana, kt�ra wyp�ywa z Gra� Chaco i kt�rej d�ugie odcinki stanowi� dzi� granic� Paragwaju, Brazylii i Argentyny. Dalej, na wsch�d, zamieszkiwa�y dzikie plemiona Jaros�w i Topes�w, a ich s�siadami na zachodzie i na p�nocy byli Chiquitosi i Chiri-guanosi. Zielone pampasy i �yzne doliny rzeczne zwabi�y wnet tysi�ce hiszpa�skich imigrant�w. Poniewa� nie spe�ni�y si� ich nadzieje W 1610 roku misjonarze za�o�yli pierwsz� redukcj� Nuestra Senora de Loretto - Matki Boskiej Loreta�skiej. Guarani pracowali ch�tnie przy tworzeniu pierwszej osady. Wkr�tce nap�yw Indian by� tak wielki, �e trzeba by�o utworzy� now� redukcj� San Ignacio, po�o�on� w stosownej odleg�o�ci, ze wzgl�du na zapewnienie wy�ywienia. Ju� w nast�pnych latach, przed 1616 rokiem, inni ojcowie, Lorenzo i Gonzales, za�o�yli nad �rodkowym biegiem rzeki trzy dalsze chrze�cija�skie osady india�skie: Itapua, Santa Anna i San Ignacio Parana. Miar� ogromnego nap�ywu Indian do osad jest cho�by liczba ponad 100 000 ich india�skich mieszka�c�w we wszystkich za�o�onych tylko do roku 1628 redukcjach. "Przedsi�wzi�cie Paragwaj" rozprzestrzeni�o si� na obszarze, kt�ry wedle dzisiejszych ostro�nych oblicze� obejmowa� powierzchni� 200 000 kilometr�w kwadratowych. Nic dziwnego, �e w�r�d hiszpa�skich miast zacz�to m�wi� o "pa�stwie jezuickim", kt�re usamodzielnia si� coraz bardziej i kt�re mo�e kiedy� zagrozi� hiszpa�skim koloniom nad La Plat�. Redukcje otacza�y ju� prawie ca�kowicie Asuncion, najstarsze hiszpa�skie miasto na wsch�d od And�w. Oko�o 1650 roku nast�pi�y zmiany w rozwoju redukcji. W wielkich osadach wiejskich stopniowo wymiera�o pierwsze pokolenie Indian nawr�conych na wiar� chrze�cija�sk�. Nowa generacja wyros�a ju� pod kierownictwem "bia�ych ojc�w". Pojawi�y si� pierwsze rezultaty kszta�cenia w szko�ach, a przede wszystkim w warsztatach r�kodzielniczych. Coraz sprawniej dzia�aj�ce zarz�dzanie sprzyja�o szybkiemu wzrostowi produkcji. Uzyskiwano ju� nadwy�ki �ywno�ci i wyrob�w rzemie�lniczych, kt�rych nie mog�y zu�y� same redukcje. Ale odczuwano r�wnocze�nie dotkliwy brak r�nych d�br, kt�rych w redukcjach nie da�o si� wyprodukowa�. Naturalnym tego skutkiem by�o wyst�pienie misji o zgod� na prowadzenie handlu. W roku 1645 misja jezuicka uzyska�a przywilej na za�o�enie w Santa Fe i Buenos Aires faktorii handlowych dla zbytu swych towar�w. Najwi�cej przynosi� handel yerba mat� - paragwajsk� herbat� z li�ci krzewu mat�. Aby jednak dochody z tego handlu mog�y przynie�� tak potrzebne rezultaty, nale�a�o zdecydowanie skr�ci� drog� do Peru, najwi�kszego na kontynencie po�udniowoameryka�skim odbiorcy wszystkich towar�w. Dot�d karawany w�drowa�y zawsze w g�r� La Platy, przez Tucuman, na boliwijsk� wy�yn� And�w. Dla zwierz�t jucznych znacznie kr�tszy by�by szlak prowadz�cy dalej na p�noc od rzeki, przez obszar Gra� Chaco, gdzie jednak mieszka�y jeszcze nie ujarzmione dzikie plemiona india�skie. W ci�gu niewielu lat misjonarze bez u�ycia broni, drog� pokojowych uk�ad�w i zak�adania nowych redukcji zdo�ali pozyska� dla swego paragwajskiego przedsi�wzi�cia tak�e i tych dzikich Indian. By�o jeszcze wiele pora�ek, misji przyby�o m�czennik�w - ale nowe po��czenie z Peru uda�o si� utrzyma�. Niewielu pierwszych misjonarzy-pionier�w, kt�rzy wyruszali do Chaco, do�y�o zbierania plon�w swych trud�w. Jednak�e i tutaj po�o�ono kres ca�kowitej eksterminacji Indian, jakie nios�y ze sob� �upie�cze wyprawy portugalskich �owc�w niewolnik�w. Powsta�e dzi�ki ofiarno�ci misjonarzy redukcje i tu sta�y si� kwitn�cymi oazami kultury. R�wnie� i w dzikim Chaco, tak jak od dziesi�tk�w ju� lat nad rzek� Paragwaj, szcz�liwi Indianie ze �piewem pracowali na swych polach pod m�drym, a przede wszystkim cierpliwym kierownictwem bia�ych "ojc�w". Up�yn�o ju� 150 lat od czasu, kiedy pierwsi misjonarze podr�owali od jednego szczepu india�skiego do drugiego. G�osili kazania, udzielali chrztu, ale potem musieli opuszcza� swoich "pierwszych chrze�cijan". Po ci�kich do�wiadczeniach i pora�kach redukcje utrwali�y si�. Ca�e ludy india�skie, niegdy� okrutnie wyniszczaj�ce si� nawzajem, wsp�y�y teraz ze sob� w pokoju. Sta�y si� wrotami nowej kultury... 1. Miasto Dobrego Powietrza "6 kwietnia 1691: dzie� ten wola�bym zapisa� z�otem zamiast atramentem. Dzi�, w pi�tek, w dzie� Matki Boskiej Bolesnej, po d�ugiej, �mudnej podr�y morskiej zawin�li�my na naszym statku "Almirante" do Buenos Aires. Tego ranka na La Plata, Rzece Srebrnej, s�yszeli�my wci�� grzmot dzia�, d�wi�ki tr�b i piszcza�ek i dziarskie okrzyki ludzi czekaj�cych na brzegu. Naszego przybycia oczekiwa�o kilka kompanii pieszych i konnych, tak�e Indianie z gromad� dzieci, Murzyni i Murzynki, ochrzczeni i nie ochrzczeni. Wszyscy przybyli, �eby nas powita�. Kiedy wst�pi�em na ameryka�sk� ziemi�, ukl�k�em i uca�owa�em j�. Tu z Bo�� �ask� mam nadziej� osi�gn�� zbawienie mojej duszy. Prosto z portu, wraz z ojcem prowincja�em Gregorio de Oresco, ze wszystkimi zakonnikami kolegium w Buenos Aires i w towarzystwie wielkiej gromady Amerykan�w, poszli�my prosto do naszego ko�cio�a i przy d�wi�ku wszystkich dzwon�w zaintonowali�my Te Deum laudamus". Tak ko�czy� si� obejmuj�cy 110 stron druku pierwszy list z podr�y zatytu�owany: Obszerne opisanie podr�y R.P. Antoniusa Seppa T.J. z Hiszpani do Paraquari. Buenos Aires - Miasto Dobrego Powietrza - stanowi�o w�wczas jeden obszerny plac, wok� kt�rego zgrupowane by�y ko�ci�, klasztor jezuit�w i budynki rz�dowe. Do tego placu z czterech stron wiod�y rz�dy niskich chat o s�omianych dachach i zapadaj�cych si� glinianych �cianach. Niewysoki wa� ziemny i uzbrojony w kilka armat obwarowany palisad� fort chroni�y ca�� osad�, kt�ra liczy�a niespe�na tysi�c mieszka�c�w. Hiszpanie za�o�yli Buenos Aires w 1530 roku jako umocniony fort wojskowy nad szerokim na sto kilometr�w uj�ciem Rio de La Plata. Do tej pogranicznej plac�wki hiszpa�skiego panowania przyby�o nie od bliskiego Atlantyku, lecz drog� l�dow� kilkuset �o�nierzy i osadnik�w z Peru, maszeruj�c przez d�ugie miesi�ce przez wy�yny And�w, a potem przez bezkresne r�wniny pampas�w. Umocniony fort mia� chroni� granic� przed Portugalczykami, kt�rzy ju� od lat chcieli zdoby� panowanie nad uj�ciem La Platy. Ale jeszcze niebezpieczniejszym przeciwnikiem by�y silne, wojownicze plemiona z pampas�w Indian Pehuenchen. Pocz�tkowo Hiszpanie dzi�ki swej konnicy mieli nad nimi przewag�. Kiedy jednak sprowadzone z Europy konie rozmno�y�y si�, �yj�c dziko na bezkresnych ��kach, Indianie tak�e zacz�li je chwyta� i uje�d�a�. M�odej osadzie Buenos Aires zagrozi�o �miertelne niebezpiecze�stwo. Rok po roku coraz wi�ksze gromady d�ugow�osych Pehuenchen�w dosiadaj�cych nie osiod�anych koni zacz�y przypuszcza� ataki na miasto. Po oko�o dwudziestu latach uda�o si� im wzi�� szturmem wa�y ziemne. Pehuencheno-wie zdobyli Buenos Aires, zabili wszystkich m�czyzn i ch�opc�w, a kobiety i dziewcz�ta uprowadzili do swoich namiot�w. Przez dziesi�tki lat na opuszczonych wa�ach biela�y szkielety setek zabitych Hiszpan�w. Dopiero w 1583 roku Buenos Aires za�o�ono ponownie, tym razem na trwa�e. To ledwie stuletnie "miasto" sta�o si� teraz pierwszym wielkim etapem misyjnej wyprawy Tyrolczyka Seppa von Reinegga, nazywanego tak�e w niekt�rych zapiskach "Rechegg". Pierwsze wielkie prze�ycie na ziemi Nowego �wiata wypad�o niezupe�nie tak, jak je sobie wyobra�a� w dalekiej Europie. Oto jak pisa� p�niej o tym w swym sprawozdaniu z podr�y: "Buenos Aires to niepoka�ne, ma�e miasto. Posiada tylko dwie ulice, kt�re krzy�uj� si� na placu. Ca�e miasto jest wielko�ci niespe�na po�owy takich miasteczek jak Kaltern czy Klausen u nas w Tyrolu. Hiszpa�ski namiestnik rz�dzi miastem przez pi�� lat, po czym z Hiszpanii zostaje przys�any nowy. Ale Buenos Aires ma cztery klasztory: franciszkan�w, dominikan�w, trynitarzy i jezuit�w. Z powodu nies�ychanej dro�yzny musz� oni �y� w najwi�kszym ub�stwie. Dot�d wszystkie domy budowa�o si� tu z wysuszonej gliny, dopiero przed kilku laty jezuici zacz�li wypala� ceg�y i dach...
zadok