Makbet.txt

(24 KB) Pobierz
00:00:03:GRAN TEATRE DEL LlCEU
00:00:07:przedstawia
00:00:12:Giuseppe Verdi|MAKBET
00:00:19:Kierownictwo muzyczne
00:00:24:Reżyseria
00:00:29:Obsada
00:01:30:Chór i orkiestra|Gran Teatre del Liceu
00:01:35:Realizator dwięku
00:01:40:Reżyseria telewizyjna
00:05:47:Co czynicie?
00:05:50:Mówcie zaraz.
00:05:53:Zarżnęłam wieprza.
00:05:56:A ty?
00:05:59:Myli moje zaprzštnęła
00:06:03:sternika pewnego żona.
00:06:08:Do stu diabłów mnie posłała.
00:06:16:Lecz małżonka, co wyruszył w morze,|z jego statkiem wraz zatopię.
00:06:25:- Wicher zelę ci.|- Fale wzburzę.
00:06:28:Na mielizny zepchnę go.
00:07:00:Bęben!
00:07:05:Cóż to oznacza?
00:07:11:Makbet przybywa.
00:07:16:Oto i on.
00:07:27:Siostry tułacze,|zlatujcie, przypływajcie.
00:07:30:Kršg między|morzem a ziemiš zatoczcie.
00:08:50:Jeszczem nigdy nie widział dnia|tak ponurego i pięknego.
00:08:58:l chwały tak pełnego.
00:09:08:Co to za istoty?
00:09:11:Kim jestecie?
00:09:14:Ze wiata tego|czy z innych rejonów?
00:09:21:Kobietami bym was nazwał,
00:09:25:lecz nie zezwalajš mi na to|wasze brody ohydne.
00:09:31:Mówcie zatem.
00:09:40:Witaj, Makbecie, tanie Glamisu.
00:09:56:Witaj, Makbecie, tanie Kawdoru.
00:10:11:Witaj, Makbecie, Szkocji królu!
00:10:29:Drżenie twe budzš|życzenia tak radosne?
00:10:37:Przepowiedzcie i mnie,|jeli to nie tajemnica,
00:10:43:nieziemskie stwory, przyszłoć.
00:10:49:Bšdż pozdrowiony!
00:10:59:Mniejszym będziesz od Makbeta,
00:11:05:a jednak potężniejszym.
00:11:11:Nie jak on szczęliwy,|lecz szczęliwszy jeszcze.
00:11:23:Nie królem,|jednak monarchów rodzicem.
00:11:36:Makbet i Banko niech żyjš!|Banko i Makbet niech żyjš!
00:11:45:Znikły.
00:11:48:Synowie twoi władcami będš.
00:11:54:A ty pierwej niż oni|królem się ostaniesz.
00:12:01:Tajemne to słowa!
00:12:27:Dzielny Makbecie, władca twój
00:12:32:tanem Kawdoru cię uczynił.
00:12:37:Ależ tan Kawdoru wcišż nim włada!
00:12:43:Przez prawo skazany|na pniu katowskim ducha wyzionšł.
00:12:50:Piekło prawdę rzekło!
00:13:19:Przepowiednie dwie|już się spełniły.
00:13:27:Trzecia tron mi przyrzekła.
00:13:35:Lecz czemuż włos mój się jeży?
00:13:43:Myli krwawa, gdzie się poczęła?
00:13:52:Po koronę przez los zesłanš
00:14:00:rękš swš chciwš nie sięgnę.
00:14:08:Jak wielkš dumš przepełnia go|na obiecane królestwo nadzieja.
00:14:20:Lecz często zły duch z piekieł|zwodzi, swe prawdy mówišc.
00:14:32:l porzuca nas, przeklętych,|nad otchłaniš, którš sam wykopał.
00:15:18:Czemu chłodno|Makbet przyjšł wieć tę?
00:15:36:Czemuż oblicze jego nie janieje?
00:16:37:Odchodzš.
00:16:41:Zbierzemy się znowu,|gdy pioruna huk usłyszymy.
00:16:49:Odchodzš.
00:16:53:Pędżmy, wypełniać będziem|przeznaczenie podczas sabatu.
00:16:59:Makbet powróci, tam go ujrzymy.
00:17:04:Nasza wyrocznia przemówi doń.
00:18:54:''Spotkałem je w zwycięstwa dzień.|Zdumiało mnie to, com usłyszał,
00:19:00:gdy królewscy posłańcy
00:19:03:tanem Kawdoru mnie tytułowali.
00:19:07:Taka była przepowiednia|tych wieszczek,
00:19:11:które wspomniały też|o koronie na mej głowie.
00:19:17:W sercu zachowaj tę tajemnicę.
00:19:21:Żegnaj''.
00:19:24:Ambitnym duchem
00:19:32:jeste ty, Makbecie.
00:19:38:Wielkoci pragniesz,
00:19:42:lecz czy doć nikczemnym będziesz?
00:19:56:Pełna występków jest|droga ku władzy wiodšca.
00:20:07:Biada temu, kto stopš
00:20:12:niepewnš na niš|wkroczy i się wycofa.
00:20:49:Przybšdż tu piesznie!
00:20:52:Rozpalić pragnę serce twoje zimne.
00:21:02:l by podołał|miałemu przedsięwzięciu,
00:21:09:ja odwagš obdarzę cię.
00:21:28:Szkocji tron
00:21:36:wieszczki ci obiecujš.
00:21:44:Czemuż zwlekasz?|Dar przyjmij.
00:21:49:Na tronie zasišdż i rzšdż.
00:23:49:Z nastaniem wieczoru|król tu przybędzie.
00:23:53:Co mówisz?|Jest z nim Makbet?
00:23:57:Towarzyszy mu.|Wieć to pewna, o pani.
00:24:06:Niech spotka go przyjęcie,
00:24:10:na jakie zasługuje król.
00:24:23:Dunkan będzie tutaj?
00:24:31:Tutaj?
00:24:37:Tu, tej nocy?
00:24:54:Powstańcie wszyscy
00:24:59:piekieł słudzy!
00:25:03:l do czynów krwawych|pobudżcie miertelników!
00:25:21:Ty, nocy, roztocz
00:25:27:ciemnoć w bezruchu zastygłš.
00:25:36:Niech pier na cios wystawiona
00:25:41:sztyletu nie widzi!
00:29:06:O, pani moja!
00:29:10:Tanie Kawdoru!
00:29:14:Niebawem króla ujrzysz.
00:29:18:- A kiedy odjedzie?|- Jutro.
00:29:24:Oby słońce nigdy|nie przyniosło nam owego jutra.
00:29:35:O czym mówisz?
00:29:37:Nie rozumiesz?
00:29:44:Rozumiem, rozumiem!
00:29:50:Na pewno?
00:29:52:A jeli zamach się nie powiedzie?
00:29:57:Powiedzie się,
00:30:00:jeli ty drżał nie będziesz.
00:30:09:Król!
00:30:13:Radosny zatem pójdż...
00:30:28:ze mnš go powitać.
00:32:45:Małżonce mej powiedz,|gdy napój wieczorny gotów będzie,
00:32:53:niech dzwonek da mi znać.
00:33:18:Rękojeciš ku mnie|sztylet skierowany!
00:33:25:Jeli nie zjawš jest,|pozwól się złapać.
00:33:32:Umykasz... a jednak cię widzę!
00:33:41:Przede mnš bieżysz|niejasnym szlakiem,
00:33:49:którym w mym umyle podšżać mam.
00:34:04:Straszliwy widok!
00:34:12:Ostrze twoje krwiš zbryzgane.
00:34:28:Lecz teraz nic na nim nie ma.
00:34:32:To tylko okrutna imaginacja|mi go pokazuje.
00:34:37:l niczym jawę przed oczami mymi|stawia mi omamy.
00:35:02:W połowie globu natura zamarła.
00:35:13:Teraz morderca,
00:35:18:niczym upiór,|wród cieniów się czai.
00:35:31:A strzygi trawiš swoje tajemnice.
00:35:40:Ziemio, znieruchomiej!
00:35:48:Pod krokiem moim zamilcz.
00:35:59:A więc postanowione!|Dwięk dzwonu mnie zachęca.
00:36:04:Nie usłysz go, Dunkanie.
00:36:07:Głos to wiecznoci,
00:36:11:do niebios cię wzywa lub do piekła.
00:36:53:Sen panem stał się wszystkich.
00:37:09:Ach, to zawodzenie!
00:37:17:Sowa odpowiada|na żałosne jego pożegnanie.
00:37:27:Kto to?
00:37:29:Czyżby się zbudził|przed ciosem miertelnym?
00:37:40:Skończone wszystko.
00:37:57:Szemrania, jako ja, nie słyszała?
00:38:02:Wrzask sowy mnie dobiegł jeno.|Co mówiłe?
00:38:07:- Ja?|- Słyszałam cię.
00:38:10:- Gdym tu schodził?|- Tak.
00:38:13:Kto pi w komnacie obok?
00:38:16:- Królewski syn.|- O, widoku straszliwy!
00:38:22:- Odwróć wzrok.|- O, widoku straszliwy!
00:38:29:Słyszałem, jak przez sen|dworzanie modlili się:
00:38:33:''Boże, zawsze bšdż z nami''.
00:38:38:''Amen'' rzec chciałem.
00:38:41:Lecz słowo niemiłe|na ustach zastygło mi.
00:38:46:Brednie!
00:38:48:Czemuż owego ''amen''|powtórzyć ja nie mogłem?
00:38:53:To brednie, którym kres położš|pierwsze słońca promienie.
00:39:12:Potem głos ten
00:39:17:w sercu usłyszałem:
00:39:25:''Poduszkš twš ciernie będš,|o Makbecie.
00:39:38:Tanie Glamisu, sen zamordowałe.
00:39:51:Tanie Kawdoru,|oka nigdy już nie zmrużysz''.
00:40:04:Lecz powiedz, czy nie zdało ci się,|że głos inny słyszysz?
00:40:19:''Pyszny jeste, Makbecie,|lecz brak ci odwagi.
00:40:28:Tanie Glamisu,|wahasz się w pół drogi i stajesz.
00:40:36:Tanie Kawdoru,|przemšdrzałe dziecię z ciebie''.
00:40:43:Jak gniewu anioły|zemsta mnie dopadnie
00:40:51:i słyszeć wcišż będę|o Dunkana cnotach szlachetnych.
00:40:59:Duch jego drży,|zmaga się ze sobš, majaczy.
00:41:06:Któż nazwałby go niepokonanym?
00:42:43:Sztylet przynie.|Krwiš posmaruj straże króla.
00:42:49:Wtedy wina na nie spadnie.
00:42:52:Wejć tam?|Ja nie zdołam.
00:42:56:Daj mi nóż!
00:43:07:Hałas każdy mnie przeraża.
00:43:13:Ach, ta ręka!
00:43:16:Ocean cały dłoni moich|zmyć nie zdoła!
00:43:28:Spójrz, me ręce także sš zbrukane.|Starczy kropla i już czyste!
00:43:35:Tak i czyn ten zapomniany będzie.
00:43:39:Słyszysz?
00:43:42:Pukajš głoniej!
00:43:45:Z zabójcy zdjšć musimy|wszelkie podejrzenie.
00:43:50:Bšdż znów sobš|i strachowi nie ulegaj.
00:43:54:Gdyby zbrodnię tę|wymazać mi z umysłu.
00:43:58:Królu, gdybym ze snu|mógł cię zbudzić znów.
00:44:47:Król nakazał,|bym zbudził go wczeniej.
00:44:52:A godzina już póżna.
00:44:59:Czekaj mnie tutaj, Banko.
00:45:13:Cóż za okropna to noc!
00:45:21:W ciemnociach strasznych|głosy lamentu,
00:45:33:głosy mierci słychać było.
00:45:43:Ptak zło zwiastujšcy|smutno zawodził,
00:45:51:a ziemia drżała.
00:46:08:O, zgrozo, zgrozo!
00:46:13:Cóż się stało?
00:46:18:Tam...
00:46:21:sam zobacz!
00:46:24:Opisać tego nie zdołam!
00:46:31:Szybko!
00:46:35:Wszyscy pędżcie tutaj!
00:46:40:Zbrodnia!|Zbrodnia i zdrada!
00:46:48:Skšd to zamieszanie?
00:46:52:O, my nieszczęni!
00:46:57:Co takiego?|Mów, panie.
00:46:59:Co takiego stało się?
00:47:04:Zamordowano króla Dunkana!
00:47:17:Otwórz,|o piekło, swe usta i wessij
00:47:28:w twš otchłań wszystko stworzenie!
00:47:37:Niech na nieznanego|zbrodniarza ohydnego
00:47:48:niebo spuci ognie swe!
00:48:09:Wielki Boże, co do serc przenikasz,
00:48:26:wspieraj nas,|w Tobie tylko nadzieję mamy.
00:48:44:W Tobie wiatłoci i rady szukamy,
00:48:59:jak przedrzeć się|przez ciemnoci zasłonę.
00:50:16:Gniew swój,
00:50:23:strach budzšcy i stanowczy,
00:50:32:na bezbożnika zelij
00:50:40:Swš karzšcš rękš.
00:50:47:l naznacz...
00:50:53:oblicze jego znamieniem,
00:51:03:którym napiętnował|zabójcę pierwszego.
00:53:56:Czemu unikasz mnie?
00:53:59:l czemuż stale|widzę cię pogršżonego
00:54:03:w zamyleniu głębokim?
00:54:09:Czynu tego już nie cofniesz!
00:54:19:Wiedżmy prawdę mówiły|i królem teraz jeste.
00:54:25:Ucieczka do Anglii syna Dunkana
00:54:31:sprawiła, iż ojcobójcš go nazwano,
00:54:35:a pusty tron...
00:54:38:tobie pozostał.
00:54:42:Lecz wiedżmy przepowiedziały także,|że Banko ojcem królów będzie.
00:54:54:A zatem synowie jego panować będš?
00:55:02:Czy za nich Dunkan życie oddał?
00:55:10:On i syn jego
00:55:15:żyjš - to prawda.
00:55:18:Jednakże niemiertelni nie sš.
00:55:27:Nie, nie sš.
00:55:31:Pani ma,|krwi więcej musi więc popłynšć.
00:55:42:Gdzie, kiedy?
00:55:46:Tej nocy jeszcze.
00:55:53:Czy ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin