ROŹDZIAŁ IV.docx

(14 KB) Pobierz

ROŹDZIAŁ IV...

 

              Spokojnie śpiącą dziewczynę obudził brzdęk. Kanzaki wstała i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła że Riku już nie jest przykuty, stał kawałek dalej i rozcierał sobie nadgarstki. Gdy zobaczył, że dziewczyna go obserwuje podszedł do niej. Kanzaki się nie wystraszyła bowiem Riku już był normalny, nie pozostał w nim nawet ślad wampirzej krwi.

-Przepraszam za wczorajsze.-Powiedział Riku niepewny reakcji dziewczyny.

-Nic się nie stało.-Odpowiedziała Kanzaki, starając się aby jej głos brzmiał szczerze.

-Ja.... Co noc zmieniam się w to. Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić. Przykro mi.-Powiedział chłopak unikając wzroku dziewczyny. Na chwilę zapadła cisza, Riku odezwał się pierwszy.

-Pójdę sprawdzić drogę.

Nie dostał żadnej odpowiedzi, chłopak był świadomy tego co zrobił wczorajszej nocy. Minęło parę minut gdy z ciemności wyłonił się Ayame.

-O już się obudziłaś. Jak się czujesz? -Przywitał Kanzaki.

-Dobrze. Chcę Ci podziękować.-Powiedziała dziewczyna.

-Za co? -Spytał zdziwiony chłopak.

-Za wczoraj. Uratowałeś mnie. -Odpowiedziała Kanzaki.

-Każdy by postąpił tak samo.-Odparł obronnym głosem Ayame.

-Powiedz mi co się z nim dzieje.-Poprosiła dziewczyna.

-Mogę ci powiedzieć, ale tylko wtedy gdy obiecasz że nikomu nie powiesz.-Powiedział chłopak czekając na reakcje Kanzaki, która kiwnęła przytakująco głową.

-Widzisz, Riku jest wampirem co noc tak wariuje. Zazwyczaj udaje mu się zapanować nad sobą, ale gdy poczuje krew ze świata ziemskiego, zamienia się w bestię.- W skrócie wytłumaczył chłopak.

-Ale gdy był na ziemi, ja go spotkałam wieczorem w parku, a potem ta noc w kawiarni. Czemu wtedy nie był taki…? -Zapytała Kanzaki.

-Jak by to powiedzieć? W twoim świecie nie działają czary. Poza tym dostaje od Wyroczni specjalną miksturę, która uniemożliwia mu transformację.-Odpowiedział Ayame. Dziewczyna chciała zadać jeszcze jedno pytanie, gdy do pomieszczenia wszedł Riku.

-Chodźmy. Czas ucieka.-Powiedział. Ruszyli ciemnym korytarzem. Co chwila któreś z nich się potykało o wystające na ścieżce kamienie. Po długim, męczącym marszu doszli do przestronnego, dość jasnego pomieszczenia. Puk dobiegł ich dźwięk. Puk uderzenie się powtórzyło. Ayame kazał się schować Kanzaki, i ruszył w stronę wyjścia z komory, przy której już czatował Riku. Puk, dźwięk był znacznie bliżej. Teraz wyraźnie było słychać że to czyjeś kroki. Chłopcy ustawili się przy wejściu, czekając na pojawienie się wroga. Powoli z ciemności wyłoniła się niebiesko włosa elfka trzymająca czarnego kotka. Stanęła zaskoczona i spojrzała na mężczyzn swymi zielonymi oczyma.

-Księżniczka Mime. -Powiedział dziwnym czułym głosem Riku. Chłopcy pokłonili się szybko i zaproponowali eskortę do Świątyni. Mime się zgodziła po czym wskazała palcem w stronę wielkiego kamienia, za którego słychać było cichą wiązankę starannie dobranych przekleństw. Cała trójka spojrzała się na niezgrabnie gramolącą się za kamienia Kanzaki. Ruda dziewczyna spojrzała się na niecodziennego gościa. Otrzepała się z kurzu i podeszła do młodej elfki. Spojrzała w eleganckie zielone oczy i już miała się odezwać, gdy poczuła lekkie pociągnięcie za rękaw. Kanzaki zrozumiała że nie powinna się odzywać. Cofnęła się kilka kroków do tyłu i czekała, czekała ale nikt się nie odezwał, dokładnie przyjrzała się elfce. Była wyższa i szczuplejsza od dziewczyny, figury pozazdrościłaby jej niejedna modelka. Długie, rozwiane, niebieskie włosy pięknie oplatały jej twarz, a zielone, bardzo duże oczy pięknie współgrały z jej bladą cerą.

-Cześć, jestem Kanzaki- Powiedziała dziewczyna nie mogąc znieść niezręcznej ciszy. Wyciągnęła rękę przed siebie.

- Witaj, jestem księżniczka Mime Pótósai -Odpowiedziała Mime, podając Kanzaki swoją delikatną dłoń koloru kredy.

Chłopcy spojrzeli się na niebieskooką Kanzaki karcącym wzrokiem. Księżniczka widząc wyraz ich twarzy uśmiechnęła się delikatnie. Wszyscy ruszyli wąskim korytarzem, którym poprowadził ich Riku. Wewnątrz panowała całkowita ciemność. Rudo włosa dziewczyna całkowicie straciła orientacje. Nie wiedziała czy jest dzień, czy noc. Nie wiedziała nawet, w którą stronę sie poruszała. Po pewnym czasie poczuła że coś jest nie tak, delikatnie się zachwiała, odruchowo złapała sie idącego obok niej Ayame. Czuła że coraz bardziej kręci jej się w głowie, nie mogła oddychać. Delikatnie się osunęła na ziemię. Chłopak szybko zareagował i ukląkł obok niej, podpierając jej plecy, swoim kolanem.

-Hej, Kanzaki co Ci jest? -Spytał z wyraźną troską w głosie.

-Ja...ja nie...mogę

-Ayame, co z nią jest? -Spytał Riku.

-Nie wiem, wygląda na to że zemdlała. Strasznie ciężko oddycha. Musimy wydostać się na powierzchnię.

-Droga jest jeszcze długa. W tym tępię wyjdziemy z pod ziemi za dwa dni.-Powiedział Riku.

-Ona może tego nie wytrzymać! -Wrzasną Ayame.

-Biegnij Ayame. Biegasz najszybciej w całej Finemandii.- Powiedziała Mime.

-A co z wami.

-Ja i księżniczka do was dojdziemy. Ruszaj, nie trać czasu.-Odpowiedział Riku, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela. Ayame nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, wystrzelił spod dłoni wampira. Gnał przed siebie z niezwykła prędkością mimo tego, iż trzymał Kanzaki. Dotarł do wyjścia tusz przed południem. Teraz mógł dokładnie obejrzeć dziewczynę. Zauważył, że z jej kostki wystaje, długie żądło. Pośpiesznie je wyjął. Przypatrzył mu się dobrze. Ayame doskonale je znał. Teraz wiedział ze żądło nie jest trujące, Kanzaki nic nie groziło, po prostu jad podziałał na nią trochę mocniej. Westchną z ulgą.  Podniósł leżącą na ziemi dziewczynę i skierował się w stronę małego jeziora. Delikatnie ochlapał twarz Kanzaki i przemył ranę lodowatą wodą. Rozpalił ognisko i usadowił się tusz przy nim przodem do wylotu jaskini.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin