Ks. dr Marek Dziewiecki (Radom)
POROZUMIEWANIE SIĘ JAKO PODSTAWA KONTAKTU MIĘDZY LUDŹMI
GŁÓWNE BARIERY W KOMUNIKACJI MIĘDZYLUDZKIEJ
2.1. Subiektywne postrzeganie rzeczywistości
2.2. Walka o pozycję i dominację
2.3. Błędna koncentracja uwagi
2.4. Negatywne oczekiwania wobec rozmówcy
2.5. Komunikacja równoległa
2.6. Subiektywne przypisywanie odpowiedzialności
2.7. Komunikacja paradoksalna
EMPATIA JAKO PODSTAWOWA KOMPETENCJA W KOMUNIKACJI MIĘDZYLUDZKIEJ
3.1. Opis słuchania empatycznego
3.2. Warunki słuchania empatycznego
3.2.1. Słuchanie bezinteresowne
3.2.2. Dystansowanie się od własnych sposobów myślenia i przeżywania
3.2.3. Równowaga psychiczna słuchającego
3.2.4. Zróżnicowane patrzenie na siebie i świat
3.2.5. Adekwatne rozumienie samego siebie
3.2.6. Akceptacja odrębności partnera
3.2.7. Słuchanie nieukierunkowane
3.2.8. Pełna koncentracja
3.3. Werbalizacja jako efekt i potwierdzenie słuchania empatycznego
3.4. Znaczenie słuchania empatycznego
SZTUKA MÓWIENIA
4.1. Wypowiadanie się na temat rzeczywistości zewnętrznej
4.2. Wypowiadanie się na temat samego siebie
4.2.1. Potrzeba mówienia o samym sobie
4.2.2. Błędne sposoby mówienia o samym sobie
4.2.2.1. Komunikacja pośrednia
4.2.2.2. Komunikacja anonimowa
4.3. Asertywne sposoby komunikowania o sobie
4.3.1. Sztuka asertywnego mówienia "nie"
4.3.2. Asertywne wyrażanie emocji
4.3.3. Podstawowe warunki komunikowania asertywnego
4.4. Granice odpowiedzialnego komunikowania
ZAKOŃCZENIE (Bibliografia)
Umiejętność komunikowania i porozumiewania się z innymi ludźmi posiada bardzo istotne znaczenie dla jakości życia danej osoby. Wynika to z kilku przynajmniej powodów. Po pierwsze, nasze życie polega głównie na spotykaniu się z innymi ludźmi. A spotkania nie są przecież możliwe inaczej jak tylko dzięki zdolności wzajemnego poznawania się i porozumiewania. Nie jest możliwa prawdziwa i konkretna miłość, nie jest możliwe autentyczne życie rodzinne, nie jest możliwe nawiązanie przyjaźni czy budowanie pogłębionych więzi bez zdolności do mówienia o sobie czy bez umiejętności rozumienia tego, co mówi partner. Jakość i zakres naszej komunikacji bezpośrednio wpływa na jakość i zakres naszych więzi z innymi ludźmi.
Po drugie, wzajemne rozmawianie i komunikowanie nie tylko służy przekazywaniu określonych treści i informacji. Sposób komunikowania wyraża rodzaj więzi, jaka łączy nas z innymi ludźmi. To, w jaki sposób mówię do drugiego i w jaki sposób go słucham, w istotny i konkretny sposób określa moją postawę do tego człowieka. Przekazywaną treść można przecież wyrazić w taki sposób, by partner czuł się szanowany i akceptowany. Tą samą treść można jednak wypowiedzieć w taki sposób, że partner czuje się poniżony czy lekceważony. Podobnie jest ze słuchaniem. Mogę tak wsłuchiwać się w to, co mówi druga osoba, że czuje się ona zrozumiana i akceptowana. A mogę to czynić w taki sposób, że czuje się jedynie osądzona a jej kontakt ze mną staje się źródłem cierpienia. Komunikacja służy więc nie tylko przekazywaniu informacji ale także określa nasze sposoby wzajemnego odnoszenia się do siebie.
Po trzecie, nie jest możliwe zupełne uniknięcie komunikowania. Innymi słowy, gdy spotykamy się z kimś, to nie jesteśmy w stanie niczego nie mówić, niczego nie wyrażać. Każdy z nas komunikuje zawsze, czy tego chce czy nie. Komunikacja dokonuje się bowiem nie tylko za pomocą wypowiadanych słów. Często dokonuje się ona za pomocą spojrzenia, wyrazu twarzy czy po prostu za pomocą ciszy. Co więcej, powstrzymywanie się od komunikacji często staje się formą bardzo intensywnego i niepokojącego komunikowania. Dla przykładu tak zwane "ciche dni" między małżonkami czy przyjaciółmi są przecież formą bardzo intensywnej i bolesnej komunikacji.
W świecie ludzkim porozumiewamy się więc dosłownie wszystkim: mówieniem i ciszą, tonem głosu i wyrazem twarzy, spojrzeniem i gestami. Z tego powodu w odniesieniu do człowieka należy raczej mówić o komunikowaniu niż o rozmawianiu, gdyż tak wiele treści przekazujemy sobie w sposób niewerbalny, czyli bez słów. Co więcej, ludzie, którzy z jakichś względów mają trudności z bezpośrednim i szczerym wypowiadaniem swoich stanów, przeżyć czy myśli posługują się głównie komunikacją niewerbalną albo komunikacją pośrednią.
Z powyższych analiz wynika bardzo oczywisty wniosek: nikt z nas nie może uniknąć komunikowania. Możemy natomiast czynić to dobrze lub źle. Zdolność komunikowania w sposób dojrzały i pogłębiony nie jest czymś wrodzonym czy spontanicznym. Wymaga długiego procesu uczenia się i formowania. Jest istotnym elementem wychowania. Stawia przy tym wysokie wymagania, bo sposób komunikowania zależy nie tyle od teoretycznej wiedzy na temat zasad prawidłowej komunikacji ile od osobowości danego człowieka. Ktoś, kto jest agresywny i powierzchowny, będzie komunikował w sposób agresywny i powierzchowny nawet wtedy, gdy pozna dokładnie zasady prawidłowej i dojrzałej komunikacji. Sposoby odnoszenia się do innych ludzi są bowiem bardziej zwierciadłem naszego wnętrza niż naszej wiedzy czy teoretycznych przekonań. Z tego względu, aby zmienić błędne sposoby komunikowania, dany człowiek musi przekształcać pozytywnie własną osobowość, a to jest już o wiele trudniejsze zadanie niż wyuczenie się jakiejś teorii czy abstrakcyjnych zasad prawidłowej komunikacji. Warto jednak podjąć się tego zadania. Stawką jest bowiem nie tylko polepszenie naszych sposobów komunikowania i porozumiewania się z innymi ludźmi lecz ostatecznie polepszenie jakości naszych więzi i naszego życia.
Każdy z nas doświadcza pewnych trudności w porozumiewaniu się z innymi osobami. Dla niektórych są to trudności niezbyt wielkie i dotyczą kontaktów z niektórymi tylko ludźmi ale bywa i tak, że ktoś przeżywa poważne trudności w porozumiewaniu się niemal ze wszystkimi. W takiej sytuacji życie staje się bardzo bolesne i prowadzi do rosnącej agresji lub izolacji od środowiska.
Trudności w porozumiewaniu się z innymi ludźmi są w pewnym stopniu nie do uniknięcia, gdyż komunikowanie należy do najbardziej skomplikowanych zachowań, do jakich zdolny jest człowiek. Sposób komunikowania zależy przecież nie tylko od osobowości mówiącego czy od jego wiedzy i motywacji, ale także od jego poprzednich doświadczeń, od aktualnych okoliczności, od samopoczucia fizycznego i psychicznego, od sposobu patrzenia na siebie, na innych ludzi i na cały świat zewnętrzny. Ponadto jakość i sposób komunikowania zależy zawsze od obu stron a nie tylko od umiejętności czy nastawienia jednego z rozmówców.
W ostatnich dwudziestu latach analiza procesów i mechanizmów związanych z ludzką komunikacją stała się jedną z podstawowych dziedzin psychologii. Tak wielkie zainteresowanie współczesnej psychologii tym zagadnieniem staje się rzeczą zrozumiałą, gdy uświadomimy sobie, iż jakość komunikacji decyduje bezpośrednio o jakości życia. Ponadto współczesna psychologia w coraz większym stopniu stara się badać i promować warunki sprzyjające zdrowiu psychicznemu. Jest to strategia o wiele bardziej skuteczna niż ograniczanie się do leczenia zaburzeń psychicznych. A prawidłowa komunikacja międzyludzka jest jednym z pierwszych uwarunkowań zdrowia psychicznego.
Dzięki intensywnym studiom psychologicznym nad naturą ludzkiej komunikacji jesteśmy już dzisiaj w stanie bardzo dokładnie opisać poszczególne mechanizmy porozumiewania się oraz kompetencje potrzebne w dojrzałym komunikowaniu. Potrafimy też bardzo precyzyjnie demaskować bariery i trudności w komunikacji międzyosobowej, docierając do ich ostatecznych źródeł i ukazując sposoby ich przezwyciężenia.
2.1. Subiektywne postrzeganie siebie i świata
Jedną z podstawowych barier w komunikacji międzyludzkiej jest SUBIEKTYWNOŚĆ PATRZENIA NA SIEBIE I ŚWIAT. Mimo, iż żyjemy w tym samym świecie, to jednak każdy z nad widzi go i przeżywa w odmienny sposób. Subiektywność spojrzeń jest zwykle niewielka tam, gdzie w grę wchodzi świat rzeczy, liczb, teorii, które nie mają bezpośredniego wpływu na nasze życie i nie stawiają nam konkretnych wymagań. Gdy jednak chodzi o patrzenie na siebie samych, na ludzi, z którymi jesteśmy silnie powiązani czy na sytuacje, które mają istotny wpływ na nasze życie, to nasze patrzenie staje się często bardzo jednostronne, selektywne a czasem zupełnie wypaczone i nielogiczne. Dla przykładu jedni ludzie patrzą na świat z ufnością i życzliwością, inni z kolei traktują go jak przeciwnika, którego trzeba się strzec i przed którym trzeba się ukrywać. Nie tylko rzeczywistość jako całość ale nawet poszczególne słowa, gesty czy mimika twarzy mogą być odmiennie rozumiane i odczytywane. Subiektywność spojrzeń staje się odczuwalna w sposób wyjątkowo silny zwłaszcza w sytuacjach konfliktu czy różnicy interesów. Wtedy każdemu z partnerów grozi takie interpretowanie danej sytuacji czy wydarzenia, by było to dla niego korzystne, nawet jeśli w oczywisty sposób nie jest ono zgodne z prawdą.
Tego typu subiektywność spojrzeń i rozbieżności w interpretowaniu tej samej rzeczywistości stanowią jedną z podstawowych barier w komunikacji międzyosobowej. Bariery takiej nie ma np. między komputerami, które są ze sobą kompatibilne. Informacja, jaką przekazuje jeden komputer jest dokładnie tak samo odczytywana przez drugie urządzenie. W świecie ludzkim takiej zupełnej zgodności w odczytywaniu wzajemnie sobie przekazywanych informacji nie ma nigdy. Związane jest to z wieloma przyczynami: z różnicami w osobowości, w wychowaniu, z odmienną historią życia, z odmiennymi potrzebami, zainteresowaniami, wizjami życia i świata ze strony poszczególnych ludzi. Co więcej, im bardziej dana osoba interpretuje jednostronnie i wybiórczo określoną rzeczywistość, tym mniej jest tego świadoma i tym mniejsze prawo daje drugiemu człowiekowi do odmiennych spojrzeń i interpretacji. Wiele osób zakłada, iż tylko ich spojrzenie jest słuszne albo zapomina, że partnerzy - także w gronie najbliższych - widzą i przeżywają tę samą rzeczywistość w odmienny sposób.
Gdy we wzajemnych kontaktach nie uwzględniamy odmienności naszych spojrzeń na siebie i świat to porozumiewanie się okazuje się w takiej sytuacji trudne a czasem zupełnie niemożliwe. Łatwo też wtedy o posądzanie rozmówców o kłamstwa, nieszczerość, przewrotność czy złośliwość. By skutecznie przezwyciężać tę barierę, trzeba zdobywać się na odwagę odróżniania rzeczywistości od własnych przekonań, a z drugiej strony trzeba przyznawać partnerowi prawo do odmiennego spojrzenia na te same wydarzenia czy sytuacje. Można się nie zgadzać z punktem widzenia rozmówcy, ale by rozmowa miała jakikolwiek sens, należy przyznać partnerowi prawo do odmienności spojrzenia oraz wymagać od siebie, by zrozumieć to jego subiektywne spojrzenie, zanim zaczniemy je oceniać. Jest wtedy szansa, iż partner postąpi podobnie. Pamiętajmy przy tym, że gdyby drugi człowiek był taki sam jak my i wszystko widział podobnie, to nie byłby nam potrzebny. Możemy rosnąć i poszerzać nasze horyzonty przeżyć i doświadczeń tylko poprzez spotkania z ludźmi, którzy są odmienni od nas. Pod warunkiem oczywiście, że są to prawdziwe spotkania, w których obie strony starają się zrozumieć siebie nawzajem.
Odmienność spojrzeń na tę samą rzeczywistość nie jest jedyną barierą w komunikacji międzyludzkiej. Trudność we wzajemnym porozumiewaniu się może wynikać z faktu, z którego zwykle nie zdajemy sobie sprawy. Otóż komunikacja między ludźmi służy nie tylko przekazywaniu określonych treści czy informacji lecz jednocześnie jest SPOSOBEM OKREŚLANIA WZAJEMNEJ POSTAWY WOBEC PARTNERA. Bariery w komunikacji pojawiają się wtedy, gdy ktoś próbuje wykorzystywać komunikację jako sposób pośredniego wywalczenia sobie określonej pozycji czy dominacji w odniesieniu do partnera a ten z kolei przeciwstawia się takiemu dążeniu.
Określanie postawy wobec partnera dokonuje się czasem poprzez TREŚĆ, którą mu komunikuje druga osoba. Dla przykładu treści mówiące o trosce, czułości czy uznaniu wyrażają postawę życzliwości i przyjaźni, natomiast treści agresywne, złośliwe, niesprawiedliwe wyrażają niechęć czy wręcz wrogość. Jeszcze częściej określanie postawy wobec partnera wyraża się pośrednio, a więc nie za pomocą przekazywanej treści lecz POPRZEZ FORMĘ, W JAKIEJ SIĘ DO NIEGO ZWRACAMY. Czasem trudno jest nawet zorientować się jaką postawę wobec partnera wyraża dana forma wypowiedzi. Ktoś, kto np. chce narzucić drugiemu własną wolę, nie musi przecież deklarować wprost swoich zamiarów i dyktatorskich aspiracji. Podobne cele może próbować osiągnąć poprzez przesadne podkreślanie własnej słabości czy uległości. Forma komunikacji, sugerująca uległość, typu: "Ja się nie liczę, ty sam zdecyduj", jest czasami nieszczera i zmierza wtedy do tego, by manipulować partnerem a przez to staje się źródłem dwuznaczności i zakłóceń we wzajemnym porozumieniu.
Te same treści można wyrazić w bardzo różnej formie, w zależności od tego, w jakich kategoriach przeżywamy nasz kontakt z partnerem. Jeśli przeżywamy go w duchu szacunku i życzliwości, to nawet wtedy, gdy komunikujemy treści bolesne, będziemy czynić to z taktem, cierpliwością, przyjaźnią. Gdy natomiast zwracamy się do osoby, którą traktujemy z niechęcią czy złością, to nawet przekazując jej treści pozytywne, będziemy to zwykle czynić w niezbyt życzliwej formie. Partner odczuje to natychmiast i taka negatywna forma komunikowania może stać się źródłem poważnych zakłóceń w komunikacji. Nawet wtedy, gdy obie strony będą się całkowicie zgadzały co do wypowiadanej treści. Niestety często jest tak, że partnerzy nie zdają sobie sprawy z tego, iż to nie treść lecz sposób jej przekazywania staje się źródłem zaburzeń w ich wzajemnych relacjach.
Oto kilka typowych przykładów. Jeśli po jakimś koncercie partner mówi: "To był bardzo słaby koncert", to taką formą wypowiedzi sugeruje pośrednio, że posiada on prawo oceniania także w moim imieniu. Nawet jeśli i mnie ten koncert się nie podobał, to mam w takiej sytuacji ochotę wyrazić odmienne zdanie tylko po to, by podkreślić, że ja także mam prawo do własnej opinii. Gdy się wypowiadamy do innych na temat naszych odczuć, wrażeń czy przekonań, to zaznaczajmy wyraźnie, iż chodzi tu o naszą opinię, do której nie zmuszamy partnera. Wystarczy w takim kontekście dodać: "W moim odczuciu tak to wygląda". Unikniemy wtedy wielu nieporozumień i konfliktów.
Gdy w czasie lekcji któryś z uczniów nadal przeszkadza mimo, że nauczyciel już go upominał, to można wtedy zareagować na różny sposób. Czasem słyszy się słowa: "Natychmiast wyjdź za drzwi!" Jakże inną postawę wobec ucznia wyraża nauczyciel, który w takiej sytuacji posługuje się zupełnie inną formą, np.: "Widzę, że masz trudności w wypełnianiu moich poleceń i nadal rozmawiasz, więc jestem zmuszony poprosić cię, byś opuścił klasę."
I jeszcze jeden przykład. Wyobraźmy sobie, że jest zimowy, pochmurny dzień. Za chwilę ma wyjść do szkoły 16-to letnia córka. Jest już przy drzwiach. Mama patrzy na córkę i zaczyna mówić podniesionym głosem: "Wracaj natychmiast i nałóż czapkę. Ty nigdy nie dbasz o siebie i beze mnie byś zginęła." W takiej sytuacji jest prawdopodobne, że córka odpowie agresywnie i wybiegnie z domu bez czapki. Gdyby założyła czapkę, to pośrednio zgodziłaby się na to wszystko, co mama sugerowała formą swojej wypowiedzi: że to ona jest tą osobą, która ciągle ratuje swoją córkę i ma prawo na nią krzyczeć a rolą córki jest jedynie biernie to zaakceptować. Trudno jest zgodzić się na taką relację nawet wobec osoby najbliższej. Stąd prawdopodobny ból i bunt córki. Jakże inaczej będzie przebiegać ta sama scena, jeśli mama wybierze inną formę rozmowy: "Wydaje mi się, że jest dzisiaj zimno i wieje silny wiatr. Otwórz drzwi i zobacz czy nie warto nałożyć czapkę." Taka forma wyraża życzliwą troskę a jednocześnie zaufanie do córki, której wtedy będzie łatwo powiedzieć: "Masz rację mamo. Dziękuję za dobrą radę."
Czasami oczywiście nawet najbardziej poprawna forma komunikowania nie gwarantuje, że partner zareaguje pozytywnie. Ale to już jest kwestia jego osobistej dojrzałości i odpowiedzialności. My natomiast starajmy się w takiej formie zwracać do innych osób, aby nie prowokować konfliktów i aby móc zachować szacunek do własnego sposobu komunikowania. Gdy natomiast niepokoi nas lub wprost rani forma, w jakiej ktoś inny się do nas zwraca, to powinniśmy wtedy taktownie ale stanowczo przerwać rozmowę na temat przekazywanych treści i zaproponować meta komunikację, czyli refleksję nad formą, w jakiej się do siebie nawzajem odnosimy.
Proces komunikacji międzyludzkiej obejmuje rozmawiających ze sobą partnerów a także treść, którą sobie nawzajem przekazują. Prawidłowa komunikacja wymaga, by każdy z rozmawiających w sposób właściwy skupiał uwagę na partnerze, na samym sobie a także na przekazywanej treści. Trudności z prawidłową komunikacją pojawiają się wtedy, gdy jeden z rozmawiających nadmiernie skupia się na jednym tylko z powyższych elementów komunikacji. Dzieje się tak dlatego, iż nadmierna koncentracja na danym aspekcie powoduje niedostateczną koncentrację na pozostałych aspektach, a to uniemożliwia dojrzałą i spontaniczną komunikację.
Trudność tutaj sygnalizowana może przybierać trzy postaci. Po pierwsze może oznaczać NADMIERNĄ KONCENTRACJĘ NA SAMYM SOBIE. Dzieje się tak zwykle wtedy, gdy dana osoba czuje się zbytnio i jednostronnie odpowiedzialna za przebieg rozmowy albo gdy nie jest pewna siebie i czuje się zmuszona do kontrolowania każdego swego gestu czy słowa. Podobna sytuacja ma miejsce także wtedy, gdy z jakiegoś względu mówiący pragnie zrobić na rozmówcy dobre wrażenie lub gdy dana rozmowa ma dla niego szczególne znaczenie, np. w sytuacji egzaminu czy ważnej rozmowy z przełożonym.
Nadmierna koncentracja mówiącego na samym sobie jest bardzo kłopotliwa. Powoduje ona rosnącą nerwowość, niepewność, napięcie emocjonalne, niepokój o to, jak mnie odbiera partner. Przesadna koncentracja na sobie jest w każdej sytuacji źródłem silnej frustracji i ostatecznie wyraża brak zaufania do samego siebie lub do partnera. Ponadto trudno wtedy o skoncentrowanie się na treści, którą chciałoby się przekazać w danej rozmowie. Dobrze wiedzą o tym niektórzy ze zdających egzaminy. W takiej sytuacji trudno też o uwzględnianie i respektowanie partnera, np. faktu, że już jest rozmową zmęczony i chciałby ją już zakończyć.
Drugą formą omawianej trudności jest NADMIERNA KONCENTRACJA NA OSOBIE PARTNERA. Może ona przejawiać się np. w dążeniu do odgadnięcia myśli partnera, w usiłowaniu "przejrzenia" jego wnętrza i jego zamiarów. Często wiąże się taka postawa z zadawaniem sobie pytań typu: "Dlaczego on mnie słucha lub mi to mówi? Co chce mi przez to dać do zrozumienia? Jakie są jego prawdziwe zamiary wobec mnie?" Ostatecznie tego typu nadmierna koncentracja wyraża podejrzliwość i nieufność wobec partnera, wiąże się z przypisywaniem partnerowi nieuczciwości, złych zamiarów, itp. W takiej sytuacji nie jest możliwa komunikacja szczera, pogłębiona czy spontaniczna.
Ostatnią formą omawianej tutaj trudności jest NADMIERNA KONCENTRACJA NA TREŚCI I NA SAMYM PRZEBIEGU KOMUNIKACJI. Może to grozić np. w sytuacji, gdy bardzo nam zależy na przekonaniu partnera do naszego zdania albo gdy czujemy się szczególnie odpowiedzialni za przebieg danego spotkania. Dotyczy to np. nauczycieli prowadzących daną lekcję, czy gospodarza domu, który czuje się w obowiązku zapewnienia gościom miłej konwersacji za wszelką cenę. Wtedy mówiącemu coraz trudniej o respektowanie partnerów a nawet samego siebie. Skoncentrowany przesadnie na treści, którą pragnie przekazać, może nie zauważyć, że partner jest już znużony czy zupełnie nie zainteresowany i że on sam nie ma już ochoty na kontynuowanie swojego wywodu. Czasami prowadzi to do sytuacji groteskowych i śmiesznych, częściej jednak powoduje niepokój oraz uniemożliwia autentyczne spotkanie.
Ostatecznym źródłem przedstawionych powyżej trudności jest lęk o siebie czy brak zaufania do samego siebie albo lęk czy nieufność przeżywana wobec rozmówcy. Dużą pomocą w unikaniu analizowanych powyżej trudności jest klimat życzliwości i ufności. Czasem wystarczy, by na początku rozmowy pojawił się uśmiech, słowo czy gest przyjaźni. Bardzo potrzebna i dodająca otuchy jest też delikatność i subtelność w odnoszeniu się do partnera. Oczywiście w niektórych przypadkach uwalnianie się z nadmiernej koncentracji na sobie czy partnerze jest znakiem głębszych problemów i wymaga intensywnej pracy nad sobą czy gruntownej zmiany nastawień i oczekiwań w naszych kontaktach z innymi ludźmi.
Gdy spotykamy się z drugą osobą albo choćby tylko myślimy o perspektywie spotkania i rozmowy, to w sposób spontaniczny pojawia się w nas system przekonań i oczekiwań. Zakładamy czy spodziewamy się, że z danym człowiekiem rozmowa będzie miła i szczera a z kimś innym raczej nieprzyjemna czy agresywna. Czasami nasze przekonania tego typu mają jakiś związek z poprzednimi doświadczeniami i są dosyć logiczne. Często jednak są one bezpodstawne i bywają bardziej związane z naszą ogólną wizją siebie i świata niż z faktyczną znajomością cech i postaw danego rozmówcy. Nasze oczekiwania i przewidywania wobec rozmówcy mogą więc bardziej zależeć od naszych nastawień czy stanów wewnętrznych niż od samego partnera. Oczekiwania negatywne stają się zwykle przyczyną poważnych trudności między rozmawiającymi. Dzieje się tak dlatego, że NASZE OCZEKIWANIA ZWYKLE SIĘ SPEŁNIAJĄ. Są rodzajem samo spełniającej się przepowiedni. TAKŻE WTEDY, GDY SĄ ONE ZUPEŁNIE BŁĘDNE CZY BEZPODSTAWNE.
Klasycznym przykładem stał się tutaj eksperyment w jednej z amerykańskich szkół podstawowych. Dla celów eksperymentalnych przez trzy lata wyselekcjonowano tam dwie zupełnie równorzędne klasy zarówno pod względem wyników w nauce jak również pod względem zachowania i postaw uczniów. Wtedy zaczęła się właściwa część eksperymentu. Przyjęto mianowicie do pracy dwóch nowych nauczycieli o podobnych kompetencjach i przygotowaniu pedagogicznym. Jednak wbrew faktom - dla potrzeb eksperymentu - dyrektor szkoły powiedział jednemu z nich, że otrzymuje doskonałą i pilną klasę, a drugiemu, iż otrzymuje najtrudniejszą klasę w szkole. Trzeba tutaj wyjaśnić, że w USA do piątej klasy włącznie ten sam nauczyciel prowadzi wszystkie zajęcia w danej klasie. Okazało się, że na końcu roku szkolnego klasa przedstawiona jako wzorcowa poczyniła ogromne postępy, natomiast w klasie "etykietowanej" jako zła, nastąpił ogromny regres zarówno w wynikach w nauce jak i w zachowaniu. Obie klasy były równorzędne a nauczyciele podobnie przygotowani. Różnica w efektach ich pracy była związana jedynie z odmiennością ich oczekiwań. I to mimo faktu, iż ta odmienność oczekiwań była bezpodstawna a jedynie zasugerowana.
Nie ma w tej całej historii żadnej magii. Nasze przepowiednie i oczekiwania, także te błędne i bezpodstawne, realizują się, gdyż TO ONE WŁAŚNIE ODDZIAŁYWUJĄ NA NASZE POSTAWY i sposoby komunikowania. Nauczyciel mający pozytywne oczekiwania cieszy się sukcesami swych wychowanków a ewentualne niepowodzenia traktuje jako chwilową słabość. Jest cierpliwy i obdarza zaufaniem. Takie zachowanie ułatwia podopiecznym rozwój, niemal "prowokuje" ich pozytywną postawę. Nauczyciel mający negatywne oczekiwania jest niecierpliwy, czasem złośliwy. Podkreśla przy każdej okazji wszelkie błędy uczniów, nie zauważając zwykle tych postaw i zachowań, które są pozytywne i godne pochwały. Nieświadomie ale skutecznie zniechęca i prowokuje do postaw negatywnych i zachowań konfliktowych.
Powinniśmy więc być bardzo ostrożni i krytyczni wobec naszych oczekiwań i "przepowiedni". Jeśli ktoś spodziewa się, że partner będzie wobec niego agresywny i nieżyczliwy to prawdopodobnie tak się stanie nawet wtedy, gdyby partner był do nas nastawiony bardzo życzliwie. Nasze bowiem zachowanie i komunikowanie - NA SKUTEK NASZYCH WŁASNYCH OCZEKIWAŃ - będzie bowiem niespokojne czy wręcz agresywne a to prowokuje podobne postawy partnera wobec nas.
Sygnałem alarmowym jest sytuacja, w której dana osoba ma niemal zawsze i niemal wobec wszystkich jednakowe, negatywne oczekiwania. Wtedy siłą rzeczy one się na ogół spełniają, co jest powodowane głównie negatywnymi oczekiwaniami danego człowieka. Tego typu sytuację jest bardzo trudno przezwyciężyć, gdyż sam zainteresowany wzrasta w przekonaniu, że... jego negatywne oczekiwania były słuszne. Wszelkie kontakty z innymi ludźmi stają się wtedy coraz większym źródłem niepokoju i bólu dla obu stron a ten, kto tego rodzaju kontakty prowokuje własnymi negatywnymi oczekiwaniami, czuje się coraz bardziej ofiarą innych. W miarę upływu czasu coraz trudniej będzie mu uwierzyć, że lepsze kontakty wymagają nie tyle przemiany naszych partnerów ile uwolnienia się z własnych negatywnych oczekiwań.
Czy jest jednak możliwe uwalnianie się z takich jednostronnych, negatywnych oczekiwań, gdy ktoś się już do nich bardzo przyzwyczaił i traktuje jako pewnik? Jest to możliwe, wymaga jednak ryzyka, pokory i odwagi. Zwykle bowiem wymaga przemiany czegoś istotnego we własnym wnętrzu i w naszej postawie wobec innych. W gruncie rzeczy spodziewamy się przecież od innych tego, na co nas samych stać wobec nich.
Czasami zdarza się sytuacja, w której każdy z rozmawiających próbuje za wszelką cenę przeforsować własną myśl czy potrzebę, nie reagując na to, co mówi i co przeżywa jego partner. Ten drugi z kolei czyni podobnie, próbując przekonać pierwszego do własnych racji i nie reagując na jego argumenty. Mamy wtedy do czynienia z tak zwaną komunikacją równoległą. Jest to sytuacja, w której obaj partnerzy komunikują według własnego, z góry ułożonego planu, nie zwracając uwagi na to, co mówi druga osoba. Gdy tylko aktualnie mówiący zrobi przerwę choćby po to, by złapać oddech, to partner podejmuje własną myśl tak, jakby aktualnie mówiący niczego do tej pory nie powiedział. W czasie, gdy drugi mówił, on niczego nie chciał słuchać i czekał jedynie kiedy partner zrobi przerwę, aby zabrać mu głos i móc kontynuować własną myśl.
Taka sytuacja zdarza się dosyć często między dziećmi czy osobami niedojrzałymi. Przytrafia się też niekiedy rodzicom w rozmowach z ich dziećmi. Oto typowy przykład: "Jasiu, zacznij już odrabiać lekcje - Dobrze mamo, ale najpierw popatrzę na film rysunkowy - Ależ Jasiu, nie zdążysz odrobić lekcji - Wiesz mamo, jaki to ciekawy film? Może popatrzysz ze mną? - Natychmiast wyłącz telewizor! - Dzisiaj jest właśnie drugi odcinek tego filmu, mamusiu."
Tego typu komunikacja równoległa może trwać długo i doprowadzić w końcu do ostrego konfliktu, gdy któryś z rozmawiających zorientuje się, iż partner w ogóle go nie słucha. Pojawia się wtedy tak zwana spirala regresywna. Oznacza to, że każda kolejna wymiana słów prowadzi do coraz większego napięcia i agresywności ze strony obu partnerów. Często mamy do czynienia z tego typu sytuacjami w czasie konfliktów małżeńskich. Dla przykładu, gdy żona wypomina mężowi nadużywanie alkoholu i domaga się, by zerwał ze znajomymi, którzy go nakłaniają do picia, on z kolei - nie reagując na jej słowa - cały czas użala się na złe stopnie dziecka w szkole i podkreśla, że jest to głównie wina żony. W ten sposób obie strony komunikują według własnego schematu i własnych potrzeb, nie słuchając wzajemnie tego, co mówi partner. Wcześniej czy później przeradza się to w otwarty konflikt i rosnącą agresywność. Dopóki trwa komunikacja równoległa, żadne porozumienie nie jest możliwe.
Tego typu komunikacja równoległa, prowadząca do zaostrzającego się konfliktu towarzyszy zwykle spotkaniom o charakterze agresywnym czy obronnym a także walce o zapewnienie sobie pozycji wyższości nad partnerem czy dążeniu do przeforsowania własnego zdania za wszelką cenę. Kto pierwszy z rozmawiających zauważy, że rozmowa przybrała formę komunikacji równoległej, powinien przerwać tego typu dwustronny monolog, np. w taki sposób: "Zauważyłem, że każdy z nas próbuje przeforsować własne zdanie i że się w ogóle na wzajem nie słuchamy. Bardzo mnie to boli i sądzę, że jest to bolesne także dla ciebie. Spróbujmy więc to zmienić. Proponuję, żebyś najpierw ty się wypowiedział a ja będę starał się wsłuchać w to co mówisz. Potem poproszę, żebyś ty z kolei wysłuchał mnie."
Tego typu uwaga i propozycja daje szansę obu partnerom na uświadomienie sobie trudności we wzajemnej komunikacji i na szukanie sposobów wyjścia z impasu. Czasami to już wystarcza, zwłaszcza jeśli komunikacja równoległa wynikała głównie z pośpiechu czy zmęczenia a nie ze złej woli czy z istotnej różnicy interesów. W tym ostatnim przypadku przezwyciężenie komunikacji równoległej będzie znacznie trudniejsze. Wymagać będzie bowiem od obu partnerów zgody na wzajemne ustępstwa oraz zdolności do uczciwego kompromisu. Oznacza to wzajemne przyjęcie takich decyzji czy rozwiązań, w których każda ze stron coś zyskuje ale jednocześnie w podobnych proporcjach z czegoś rezygnuje na rzecz partnera. Jest więc sprawą bardzo ważną, by żadna ze stron nie miała poczucia całkowitego zwycięstwa czy całkowitej porażki. W przeciwnym wypadku nieuchronnie pojawi się nowy konflikt z prawdopodobnym powrotem do komunikacji równoległej w formie jeszcze ostrzejszej i coraz bardziej bolesnej.
Jedną z cech ludzkiego myślenia i poznania jest odwoływanie się do zasady przyczynowości. Dopóki nie ujmiemy danego zjawiska w kategoriach przyczyny i skutku, pozostajemy niespokojni i mamy wrażenie, że czegoś nie rozumiemy. Jeśli np. ktoś wraca do domu i widzi wybitą szybę, to automatycznie pojawia się pytanie o to, kto lub co spowodowało stłuczenie szyby. Potrzeba ujmowania wszystkiego w kategoriach przyczyny i skutku jest w nas tak silna, że można ją uznać za swego rodzaju przymus wewnętrzny i charakterystyczny sposób działania ludzkiego umysłu. Tak właśnie ukazuje zasadę przyczynowości E. Kant, zwracając przy tym uwagę, że nie zawsze nasze rozumienie przyczynowości odpowiada rzeczywistości zewnętrznej.
Fakt ujmowania rzeczywistości w kategoriach przyczyny i skutku może stać się źródłem istotnych zaburzeń w procesie komunikacji międzyludzkiej. Dana osoba może bowiem zupełnie inaczej interpretować określone zjawisko niż jej partner. Dopóki chodzi o sprawy, które nie dotyczą bezpośrednio rozmawiających osób a przynajmniej nie stanowią źródeł konfliktu między nimi, to ujmowanie zjawisk na zasadzie przyczyny i skutku nie prowadzi zwykle do nieporozumień i nie powoduje istotnych rozbieżności. Dla przykładu gdy widzimy mokrą jezdnię, to raczej zgodnie interpretujemy to jako skutek padającego deszczu czy śniegu. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy rozmawiamy o sprawach, które nas bezpośrednio dotyczą, zwłaszcza jeśli są źródłem napięć między rozmawiającymi. Dla ilustracji przedstawię dwa przykłady.
Oto pewna matka przyprowadza do psychologa 16-letnią córkę. Matka jest bardzo zaniepokojona. Wyjaśnia psychologowi, że córka już od dawna była wobec niej agresywna ale poprzedniego wieczoru przebrała wszelką miarę. Zaatakowała matkę nożem. Na szczęście nie doszło do tragedii. Psycholog pyta córkę o powód jej agresywności. Ona odpowiada: Zaatakowałam mamę DLATEGO, ŻE jest mi przykro, bo mama już od dawna nie okazuje mi czułości. Poproszona o wyjaśnienie, mama odpowiada: To prawda, że nie okazuję córce czułości ale tylko DLATEGO, ŻE ona tego nie chce. Wtedy córka wyjaśnia: Nie chcę TAKIEJ SZTUCZNEJ CZUŁOŚCI, w której mnie nie wolno pocałować mamy. Jak widzimy, KAŻDA ZE STRON UWAŻA, ŻE PRZYCZYNĄ KONFLIKTU JEST ZACHOWANIE PARTNERA, a nie jej własne.
A oto drugi przykład. Po kilkunastu latach wspólnego życia małżeństwo przeżywa ostry kryzys. W rozmowie z psychologiem żona żali się, że mąż jest bardzo bierny, zupełnie nie interesuje się sprawami domu i DLATEGO ona musi troszczyć się o wszystko. Ale jest już tym zmęczona i dłużej nie będzie tolerować takiej sytuacji. Zdumiony takimi pretensjami mąż wyjaśnia, iż wprawdzie jest bierny ale tylko DLATEGO, że już w okresie narzeczeństwa oddawał inicjatywę w ręce przyszłej żony, gdyż ona w widoczny sposób się tym cieszyła. Mąż był więc przekonany, że jego bierność była wymuszona przez żonę.
W obu przedstawionych przykładach każda ze stron inaczej interpretuje przyczyny konfliktów i komu innemu przypisuje odpowiedzialność za dany problem. Zauważamy przy tym narzucającą się prawidłowość: oto każda ze stron uważa, iż to zachowanie partnera stało się przyczyną ich wzajemnych trudności i jest wprost zdumiona, że partner może mieć inne zdanie na ten temat. Aby rozwiązać tego typu dylematy, należy zwykle - poza skrajnymi sytuacjami - ZREZYGNOWAĆ Z USTALENIA KTO STAŁ SIĘ PRZYCZYNĄ DANYCH TRUDNOŚCI. Z jednej strony w sytuacjach konfliktowych prawdopodobnie nigdy nie dojdziemy do wspólnego zdania na temat czyjeś odpowiedzialności czy winy a ponadto w kontaktach międzyludzkich PRZYCZYNA KONFLIKTU NIGDY NIE LEŻY WYŁĄCZNIE PO JEDNEJ TYLKO STRONIE. W trakcie ewentualnych dyskusji na ten temat każdy będzie zwykle dążył do ukazywania swego zachowania JAKO SKUTKU POSTAWY PARTNERA, podczas gdy partner będzie interpretował tę samą sytuację dokładnie na odwrót.
Nawet wtedy, gdy wydaje się oczywiste, iż wina leży po jednej tylko stronie, zwykle jest to wynikiem patrzenia na sytuację W DANYM MOMENCIE BEZ UWZGLĘDNIANIA CAŁEJ JEJ HISTORII. W tym aspekcie pouczający jest kodeks drogowy we Włoszech, gdzie w razie wypadku samochodowego z zasady żaden z kierowców nie może być obarczony pełną winą a drugi całkowicie uniewinniony. Policja określa tam procent odpowiedzialności obu kierowców. Nawet jeśli tylko jeden z n...
Grazzzi