ROŹDZIAŁ XII.docx

(13 KB) Pobierz

ROŹDZIAŁ XII…

Czarna postać doszła do „Czarnego Grodu”. Weszła do pałacu i pokłoniła się cesarskiej parze.

-Najczarniejsza Pani, księżniczka jest zawsze blisko dziewczyny.- powiedziała- Teraz także pomagają jej bracia Naroku.

-Niech to!- Zdenerwowała się cesarzowa Natsu- Musi być jakieś wyjście. Ta dziewczyna musi być moja.

-Zrobię wszystko co w mojej mocy, Najczarniejsza. Ona, jak na nią wołają? Kanzaki, ona jest…

-Coś ty powiedział?!- wrzasnęła Natsu- To nie ta!

-Ależ Pani…

-Nie chcę Kanzaki!

-Moja żona powiedziała jasno czego chcę. Masz wykonać rozkaz, bo inaczej będzie z tobą źle.- zagroził Haze

-Dobrze Panie.

-Jeśli tego nie wykonasz skrócę cię o głowę i podaruję ją twojemu bratu Tooya.- uśmiechnęła się z nienawiścią Natsu

-Ayame byłby na pewno zadowolony.

-Tak…- Cesarzowa nie zdołała dokończyć, bo zza jej tronu dobiegł okropny hałas

-Avri!- krzyknęła- Ile razy ci mówiłam, żebyś nie podsłuchiwała?

-Nie podsłuchiwałam, tylko szłam i wpadłam na coś.

-Szósty zmysł.- skarciła- Tooya czego jeszcze chcesz?

-Mam pytanie. Pani dlaczego nie chcesz bym przyprowadził Kanzaki?

Natsu nie odpowiadała przez chwilę, jej twarz wykrzywiła nienawiść. Długimi paznokciami prawej dłoni przeczesała sierść na karku czarnego, gigantycznego kota, który siedział obok jej wielkiego tronu. Gdy oderwała rękę od zwierzęcia zaczęła kręcić srebrną obrączką na serdecznym palcu prawej dłoni i zamyśliła się. Dumania przezwał jej dopiero głośny rumor dochodzący z ciemności sali. Natsu spojrzała na Tooye i roześmiała się złowieszczo.

-Kanzaki jest mi potrzebna do czegoś innego.

 

###

Kanzaki obudziła się bardzo wcześnie, ale nie chciało jej się wstać. Niechętnie usiadła na łóżku i ze zdziwieniem przetarła oczy. Ktoś posprzątał jej pokój. Na podłodze nie było żadnych ubrań, a na stole w obszernym niebieskim wazonie z kryształu stały świeże kwiaty.

-O kurczaczki…- zaśmiała się nerwowo-  Gdzie moje ciuchy?

Dziewczyna umyła się, uczesała rozczochrane włosy i pomalowała szybko oczy. Zajrzała z ciekawością do szafy i wydała z siebie stłumiony krzyk. W środku nie było jej starych ubrań tylko piękne, długie suknie w każdym kolorze tęczy i mnóstwo pantofli.

-No pięknie.- mruknęła pod nosem

Z niesmakiem przeglądała nową garderobę, w końcu ubrała się w błękitną, cieniutką sukienkę z falbankami i płaskie niebieskie pantofelki. Przeklinając spojrzała w lustro. Stwierdziła, że nie przypomina już niesfornej bejsbolistki, lecz nadętą, starą pannę. Żeby nie wyglądać tak strasznie wygrzebała z szuflady toaletki wodoodporny, elektryczny zegarek, który wraz z resztą jej rzeczy i ubrań zabrał z jej ziemskiego domu Riku. Zapięła zegarek na lewym nadgarstku i jeszcze raz spojrzała w lustro.

-Od razu lepiej wyglądasz Kanzaki Hitomi, jestem z ciebie dumna.- pochwaliła samą siebie

Ktoś delikatnie zapukał do drzwi, poczym do pokoju weszła Mime.

-Kan wyglądasz jak królewna. Tylko po co ci to na ręce?

-Zaraz, to ty zamieniłaś moje ciuchy na to paskudztwo?

-Musiałam, bo ubierasz się jak chłopak.

Kanzaki zaczęła się kręcić w koło, a nogi wplątały jej się w długi materiał sukni i runęła na przyjaciółkę.

-Oj, przepraszam.- szepnęła

-Trzeba będzie popracować nad twoją koordynacją ruchową w tańcu.

-Tylko spróbuj namówić mnie do tańca. Ja nie tańczę.

-Jeszcze zobaczymy, a teraz zbieraj się, poczekam na dole.- powiedziała księżniczka i wyszła z pokoju

Dziewczyna jeszcze raz spojrzała w lustro i pokazała swojemu odbiciu język.

-Co się tak gapisz szkarado!- krzyknęła do odbicia- Tak potrafisz?

Kanzaki zaczęła coraz szybciej kręcić się w koło, w końcu straciła równowagę i potknęła się o własne nogi.

-Łapcie mnie!- krzyknęła i wpadła na otworzone, szklane drzwi tarasowe, upadając uderzyła głową o ścianę

-Niech to szlak!

Nagle usłyszała głośne śmiechy. Wyszła z obolałą głową na taras. Na dziedzińcu stali chichoczący Ayame i Riku.

-Hej Kan.- wydyszał wampir- całowałaś się z drzwiami?

Dziewczyna przeniosła swój gniew na niego. Zapłonęły jej oczy i zabolały nadgarstki. Nieoczekiwanie długi kij leżący obok Riku zaczął pełznąć i owijać się wokół lewej nogi chłopaka, który ze strachu nie mógł się poruszyć.

-Weź go!!!- wrzasnął do Kanzaki, na co Ayame jeszcze głośniej zaczął się śmiać

-On się boi węży.- wysapał

-W takim razie najpierw mnie przeproście, a ja wezmę węża.

-Dobra, przepraszam, ale teraz go weź!

-Ok. Ja też przepraszam. Kan zaraz umrę ze śmiechu!

Kanzaki przez chwilę się zastanowiła i zagryzła dolną wargę.

-Wzięła bym go serio, ale nie wiem jak. 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin