Kobiety na Marsa.pdf

(75 KB) Pobierz
Kobiety na Marsa
Kobiety na Marsa!
Skruszony monopol mężczyzn w kosmosie
Skandal, jaki wywołała Lisa Nowak napaścią na swą konkurentkę do serca tego samego
mężczyzny i próbą jej porwania lub nawet zabicia, nagle przykuł uwagę do kobiet
latających w kosmos. Padają pytania, czy płeć piękna nadaje się do tej profesji,
wymagającej wielu wyrzeczeń i niewątpliwie wpływającej nie tylko na stan psychiczny.
Tyle że pytanie to nie jest nowe i zrodziło się jeszcze na samym początku ery kosmicznej, tj. prawie
pół wieku. Zaś odpowiedź dało życie: po Walentynie Tiereszkowej, która w 1963 r., zaledwie w dwa
lata po Gagarinie, jako pierwsza niewiasta znalazła się na orbicie okołoziemskiej, w kosmos
poleciało już ponad 40 kobiet, w przygniatającej większości Amerykanek. I nie było dotychczas
żadnych skarg czy powodów, by słabą ponoć płeć wykluczyć z tych wojaży. Więcej, amerykański
profesor medycyny William Rowe twierdzi, że organizm kobiety lepiej niż mężczyzn znosi takie
podróże.
Postuluje nawet, że przygotowywany lot na Marsa trwający dwa lata powinien się odbyć wyłącznie z
kobiecą załogą. Być może z tego powodu w 2005 r. trzy agencje kosmiczne - europejska (ESA)
francuska, kanadyjska i amerykańska - poddały 24 kobiety z kilkunastu krajów, w tym z Polski, 3-
miesięcznej próbie celem zbadania skutków długotrwałego przebywania w przestrzeni kosmicznej.
Dokładnie dwie trzecie czasu doświadczenia panie przebywały tylko w łóżku leżąc z nogami powyżej
poziomu głowy, aby przetestować zmiany fizjologiczne podobne do tych, jakich organizm ludzki
doznaje w stanie nieważkości. W praktyce takie badania przeprowadziła na sobie już wcześniej
amerykańska biochemiczka Shannon Lucid, która w 1996 r. aż 188 dni przebywała na krążącym na
orbicie rosyjskim statku komicznym Mir. Podczas lotu na sobie dokonywała doświadczeń
biochemicznych przy zerowym przyciąganiu ziemskim. W 2002 r. na Międzynarodowej Stacji
Kosmicznej przez pół roku znajdowała się druga biochemiczka Peggy Whitson.
Jak dotąd nie ujawniono żadnych przeciwwskazań dla kobiet w kosmosie. Dr Didier Schmitt, jeden z
szefów Europejskiej Agencji Kosmicznej, stwierdził nawet: "Z udokumentowanych doświadczeń na
pokładzie rosyjskiego statku kosmicznego Mir płynie wniosek, że w długotrwałych misjach kobiece
załogi będą się dobrze sprawować. Udział kobiet jest korzystny między innymi dlatego, że
przełamuje on współzawodnictwo w męskiej grupie''.
Mimo to nie znikają pytania i wątpliwości związane z kosmonautkami. Powody nie są jednak
zdrowotne. Dotyczą problemów obyczajowych i roli kobiety w rodzinie. Dlatego przypadek Lisy
Nowak wywołał kolejną falę dyskusji. Kolejną, bo faktycznie rozpoczęła się ona już w czasie, gdy
przygotowywano się do inauguracji lotów kosmicznych.
W Stanach Zjednoczonych już w 1960 r. w pierwszej grupie przyszłych kosmonautów znalazło się
1
 
12450505.001.png
ponad 20 kobiet. Jednak gdy przeszkolone panie miały być skierowane do praktycznych prób, nagle
całkowicie z nich zrezygnowano. Najpewniej zwyciężyło żywe jeszcze wtedy w USA przekonanie o
"niższości" płci pięknej. Decydentów w NASA nie przekonał nawet lot Tiereszkowej. Jednak
zapewne wiadomości o szkoleniu w ZSRR następnych kobiet kazały zmienić zdanie, bo w grę
wszedł polityczny wyścig kosmiczny stanowiący ważny czynnik zimnej wojny. I w 1978 r.
amerykańska agencja kosmiczna zwerbowała sześć niewiast.
Okazało się to szczególnie uzasadnione, gdy Swietłana Sawickaja jako druga Rosjanka w kosmosie
zaledwie kilka miesięcy wyprzedziła pierwszą Amerykankę Sally K. Ride, która w czerwcu 1983 r.
(20 lat po Tiereszkowej) poleciała na wahadłowcu Challenger. Sawickaja została zwolniona, ale
szybko ją wezwano z powrotem, gdy na początku 1984 r. NASA zapowiedziała, że w następnym
roku wkrótce Amerykanka odbędzie 3,5-godzinny "spacer kosmiczny". I już w lipcu 1984 r.
następczyni Tiereszkowej poleciała na orbitę, gdzie przez 3 godz. 35 min. przebywała w przestrzeni
kosmicznej. NASA znowu więc została "pobita" w tym kobiecym wyścigu. Radziecki sztab tak się
rozochocił, że zapowiedział na 1985 r. lot Sojuzu z załogą wyłącznie kobiecą. Jednak wzrastające
napięcie polityczne sprawiło, że projekt ten zarzucono. Czy była to jednak jedyna przyczyna? Potem
bowiem tylko Elena Kondokowa, żona jednego z kosmonautów, poleciała w kosmos.
Amerykańska kosmonautka Bonnie Dunbar, która trenowała w Moskwie w latach 1994 - 95,
mówiła, że stosunek Rosjan do kobiet przypomina amerykański męski szowinizm z lat 1950., tyle
że jeszcze gorszy. Coś w tej opinii chyba jest, tyle że być może nie dokładnie tak. Za "uziemieniem"
kobiet opowiedział się w 1975 r. mąż Tiereszkowej, również kosmonauta Andrian Nikołajew.
Tłumaczył to jednak tak: "Kochamy je i musimy je oszczędzać. W przyszłości będą latać, ale jako
lekarze, geolodzy, astronomowie i oczywiście stewardessy". W 1980 r. ówczesny szef kosmonautów
Władminir Szatałow mówił zaś: "Loty kosmiczne są dla kobiet zbyt wymagające. Nie mamy
moralnego prawa nakładania takiego ciężaru na lepszą część ludzkości".
Drugim powodem niechęci do szerszego angażowania kobiet do wypraw pozaziemskich jest szczera
lub wydumana troska o ich życie rodzinne. W 1975 r. kosmonauta Aleksiej Leonow tak tłumaczył:
"Po szkoleniu kobieta ma 28 - 29 lat i zwykle posiada już rodzinę. Dla matki obowiązki kosmonautki
są już zbyt ciężkie". W związku z aferą Lisy Nowak dziennik "USA Today" pisał, że astronautki stoją
wobec nadzwyczajnych trudności w godzeniu pracy i rodziny. Astronautka Susan Kilrain, która
urodziła czworo dzieci dopiero po misji kosmicznej w 1997 r., dodaje: "Dla mężczyzny, który
opuszcza dzieci, by polecieć w kosmos, to nie jest jakikolwiek problem". Jej zdaniem, Nowak
zaczęła się zastanawiać nad losem swej trójki dzieci od 2003 r., tj. od katastrofy Columbii, w której
zginęło siedmioro kosmonautów, w tym dwie kobiety. Były astronauta John Herrington patrzy na to
jeszcze inaczej: "Lisa Nowak po 10 latach oczekiwania w NASA wreszcie spełniła swe życiowe
marzenie i w ubiegłym roku poleciała w kosmos. Ale na tym skończyła się kariera 43-letniej
kobiety, co wywołało u niej poczucie pustki, a w następstwie depresję, bowiem pozbawiona została
głównego zajęcia".
Dr Jon Clark, którego żona Laurel zginęła w 2003 r. w katastrofie Columbii, zwraca uwagę, że
kosmonautki znajdują się w ciągłym stresie wskutek stałego wyboru między obowiązkami
zawodowymi a rodzinnymi. W praktyce stoją wobec konieczności składania obowiązków mamy i
żony na ofiarnym ołtarzu zawodowym. Clark podkreśla, że rozumie męża Lisy Nowak Richarda. Po
19 latach ich małżeństwo rozpadło się ostatecznie przed kilku tygodniami. "Richard jest spokojny,
łagodny i był zawsze cierpliwy w życiu małżeńskim, ale w końcu struna się zerwała" - mówi Clark.
Sama Lisa Nowak wyznała niedawno w wywiadzie dla "Ladies Home Journal", że niezwykle trudno
jest godzić obowiązki kosmonautki z zajmowaniem się nawet jednym dzieckiem i innymi zadaniami
rodzinnymi. - Jednakże - dodała - nauczyłam się tego. Czy rzeczywiście? Teraz ujawniono, że
jeszcze w listopadzie jeden z jej sąsiadów słyszał, jak talerze latały w domu Nowaków w Houston.
Już wtedy miał się rozpocząć romans Lisy z kolegą astronautą Williamem Oefeleinem, ojcem dwójki
dzieci, który rozwiódł się w 2005 r.
Istnieją więc rzeczywiste problemy z kobietami-kosmonautkami. Trzeba bowiem dodać, że jest to
zawód, który oznacza nieustanne zdobywanie wiedzy i wielu umiejętności oraz długotrwałych
treningów, co powiązane jest z ciągłymi wyjazdami. Specjaliści oceniają, że średnio tydzień pracy
to ok. 80 godzin. Gdzie więc czas na prywatne życie? - Mężczyzna-kosmonauta wracający do domu
w nocy ma wszystko przygotowane, a kobieta już nie - zauważa dr Clark, który przecież ma własne
doświadczenia.
Na tym jednak nie koniec. Są też delikatne kwestie długiego przebywania kosmonautek z kolegami
w małym zamkniętym pomieszczeniu. Jest to jednak temat tabu. Duże znaczenie ma dlatego
relacja 32-letniej Judith Lapierre, która dzięki stypendium Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej
2
realizowała swój medyczny program badawczy. Na przełomie lat 1999 - 2000 przez kilka tygodni
przebywała w rosyjskim symulatorze kabiny statku kosmicznego. Poza nią znajdowali się tam
czterej Rosjanie plus Austriak i Japończyk.
Pewnego dnia szef zespołu rosyjskiego rzucił się na nią obdarzając ją "francuskim pocałunkiem".
Kobieta z gniewem odrzuciła te zaloty. Rosjanin tłumaczył, że gdy opuszczą symulator, pocałują się
jeszcze raz i wtedy będą mogli sprawdzić różnice w odczuciu tego miłego aktu. Kanadyjka nie
uwierzyła w tę pseudonaukową argumentację, tym bardziej że zalotnik zaciągnął ją w miejsce
niewidoczne dla kamery telewizyjnej. Poskarżyła się rosyjskiemu kierownictwu testu. Ku swemu
zdumieniu spotkała się z reprymendą i zarzutem, że nie rozumie rosyjskich obyczajów, a w ogóle to
przesadza. Być może dlatego, w przeciwieństwie do amerykańskich kolegów, wśród rosyjskich
uczonych panuje opinia, że eksperymenty symulujące lot na Marsa wskazują, iż obecność kobiet
"zwiększa możliwość konfliktów".
Nie są znane inne incydenty, jakie przeżyła Kanadyjka, ale czy po prostu się ich nie ukrywa? W
każdym razie ta sfera relacji męsko-damskich na statkach kosmicznych jest okryta milczeniem. Ale
jest to chyba problem sądząc ze wspomnień rosyjskiego kosmonauty Walerego Korzuna, który w
2002 r. wraz z kolegą przez sześć miesięcy przebywał na orbicie z Amerykanką Peggy Whitson.
Mówił potem, że najbardziej emocjonujący moment przeżył, gdy Peggy poprosiła go, by przyciął jej
włosy.
Spory, wątpliwości i pytania nie zmieniają jednak oczywistego faktu: kobiety są mile widziane w
kosmosie. Tyle że jeśli drogę tam utorowały Rosjanki, obecnie prym wiodą Amerykanki, które latają
nie tylko jako uczone dokonujące badań lub specjalistki w różnych dziedzinach, ale również jako
pilotki zajmując stanowisko dowódcy wahadłowca. A niedługo na orbicie okołoziemskiej pojawią się
Chinki, bowiem w Pekinie już zapowiedziano szkolenie przyszłych kosmonautek. Przewidywania, że
kobiety znajdą się w pierwszym statku podążającym na Marsa, nie należą już do fantastyki
naukowej.
16.06.1963 - Walentyna Tiereszkowa pierwszą kobietą w kosmosie.1982 - Swietłana Sawickaja
jako druga kobieta w kosmosie. W lipcu 1984 jako pierwsza odbyła spacer kosmiczny.1983 - Sally
K. Ride (astrofizyk) pierwszą Amerykanką w kosmosie. 1984 - Kathryn Sullivan pierwszą
Amerykanką, która odbyła spacer kosmiczny. 1996 - Eileen Collins pierwsza kobieta - pilot
wahadłowca. W 1999 r. była pierwsza kobietą dowodzącą wahadłowcem. 1996 - biochemiczka
Shannon Lucid przez 188 dni przebywała na orbicie. Jest weteranką w kosmosie, gdzie w trakcie
pięciu podróży przebywała razem 5.354 godzin (223 dni).
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin