zwal demo.pdf

(344 KB) Pobierz
299875583 UNPDF
299875583.036.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
299875583.043.png 299875583.044.png 299875583.001.png 299875583.002.png 299875583.003.png 299875583.004.png 299875583.005.png 299875583.006.png 299875583.007.png 299875583.008.png 299875583.009.png 299875583.010.png 299875583.011.png 299875583.012.png 299875583.013.png 299875583.014.png 299875583.015.png 299875583.016.png 299875583.017.png 299875583.018.png 299875583.019.png 299875583.020.png 299875583.021.png 299875583.022.png 299875583.023.png 299875583.024.png 299875583.025.png 299875583.026.png 299875583.027.png 299875583.028.png 299875583.029.png 299875583.030.png 299875583.031.png 299875583.032.png 299875583.033.png 299875583.034.png 299875583.035.png 299875583.037.png 299875583.038.png 299875583.039.png 299875583.040.png 299875583.041.png 299875583.042.png
poniedziaûek
Basia spóÎniûa siÅ do pracy. Znowu. Wiemy,
wiemy, jej maûa Justysia jest chora. Jak maûe Justysie
sâ chore, to nie jest dobrze, ale czy aby nie za czÅsto
maûa Justysia choruje? Takie myÀli koûaczâ siÅ nam
po gûowach. A do oddziaûu wchodzi pierwszy klient.
— Dzieº dobry!
— O dzieº dobry, dzieº dobry.
— Witam urocze panie, i pana teÒ — pan uÀmie-
cha siÅ w mojâ stronÅ.
— Co bÅdziemy dziÀ robili? Przelewik? — od-
wzajemniam uÀmiech.
— Wypûata.
— Z rachunku bieÒâcego?
— Z lokaty.
— O... zrywa pan lokatÅ przed terminem za-
padalnoÀci — mówi Basia, podnoszâc siÅ zza biurka
i przerywajâc tym samym naszâ dobrze zapowiada-
jâcâ siÅ konwersacjÅ — ale straci pan wszystkie od-
setki.
— Niestety — mówi pan.
7
— Bo jakby pan jeszcze potrzymaû, to byûyby
doliczone, no... te odsetki — Basia niewyraÎnie wy-
mawia ostatnie sûowo.
— Tak wûaÀnie wypadûo, Òe nie mogÅ — odpo-
wiada miûo pan.
— Wie pan, Òe bank lubi tych klientów, którzy
trzymajâ w nim swoje pieniâdze? — Basia uÀmiecha
siÅ.
— Wiem, ale mam nadziejÅ, Òe stosunki miÅ-
dzy nami nie ulegnâ znacznemu pogorszeniu —
odpowiada, równieÒ uÀmiechajâc siÅ, pan.
— Cha, cha — Àmieje siÅ Basia — ja teÒ mam takâ
nadziejÅ. Mirek, zerwij panu lokatÅ.
— JuÒ zrywam — odpowiadam, a kiedy siada za
biurkiem, pytam jâ grzecznie: — Basiu, czy moÒesz mi
potwierdziå tÅ transakcjÅ?
— PrzeÀlij — odpowiada.
— Przesûaûem — mówiÅ, spoglâdajâc na niâ
uprzejmie.
— Do mnie nie doszûo, przeÀlij jeszcze raz —
mówi z cierpkim uÀmiechem.
— Przesyûam — mówiÅ i pytam, sympatycznie
patrzâc w jej stronÅ: — Przeszûo?
— Teraz tak — mówi Basia, zachowujâc ten sam
uÀmiech.
I lokata zostaje zerwana. Potem pieniâÒki
z zerwanej lokaty naleÒy przelaå na rachunek bieÒâ-
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin