00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:53:Wi�c to b�dzie prawie jak handel ko�mi. Szpital 8063|przy�le chirurga od klatki piersiowej i piel�gniark�... 00:00:58:...aby obserwowali nasze metody leczenia, a wy dwaj|b�dziecie przegl�da� ich k�ty przez tydzie�. 00:01:03:Pierce, czy ty w og�le mnie s�uchasz? 00:01:06:- Jednym i drugim uchem, pu�kowniku.|- Chcia�e� chyba powiedzie� oczami, kapitanie. 00:01:09:- To z twojego powodu, poruczniku.|- Przesta� ju� i s�uchaj. 00:01:12:Z dow�dc� jednostki 8063|s�u�y�em kiedy� w Europie. 00:01:17:On ma na imi� Wheatley i jest pedantyczny,|zwracaj�c uwag� zw�aszcza na d�ugo�� w�os�w. 00:01:21:- M�wili�my na niego "Stary piernik."|- Zepn� moje w�osy pod kapeluszem. 00:01:24:- A ty lepiej obetnij sobie baczki.|- Pami�tam te niespodziewane parady... 00:01:28:...w kr�lewskim rynsztunku,|a on rozkazywa� z ko�skiego siod�a. 00:01:30:Dlaczego nie zostaniemy dzisiaj wieczorem w domu?|Ty wymkniesz si� w jakie� relaksuj�ce miejsce,|a ja do ciebie do��cz�. 00:01:35:Wiem, �e to lubisz, Pierce,|ale d�uga droga przed wami, a ten program b�dzie bardzo przydatny|wszystkim szpitalom polowym. 00:01:40:Nigdy te� nie wiadomo,|czego oczekiwa� od nowych ludzi. 00:01:43:- Przecie� dobrze pan wie, kogo oni wysy�aj�?|- Nic nie wiem o piel�gniarce... 00:01:46:...ale chirurg jest facetem|o nazwisku Dupree. 00:01:48:- On podobno jest mistrzem we w�adaniu skalpelem.|- Tak, to mo�e przypadnie mi do gustu? 00:01:51:Dobrze. Tylko zdob�d�cie jak najwi�cej informacji|w czasie, jaki tam sp�dzicie. 00:01:55:- B�dzie dobrze.|- Och, na pewno si� uda. 00:01:57:- D�ip czeka na zewn�trz.|- My�la�em, �e pojedziemy wozem Pullman'a. 00:02:00:Pierce, powodzenia|i uwa�aj na pu�kownika Wheatley'a. 00:02:03:Bigelow, powodzenia|i uwa�aj na kapitana Pierce'a. 00:02:05:- Jeszcze troch� w lewo.|- Je�li skieruj� za bardzo w lewo... 00:02:09:...to nie b�dzie ju�|wskazywa� na Boston. 00:02:11:A jaka to r�nica?| Na razie i tak nikt nie jedzie do Bostonu. 00:02:13:Wielki komfort to dla mnie, je�li|b�d� wiedzia�, gdzie on jest. 00:02:16:Chcia�bym jecha� do Bostonu|i odwiedzi� wszystkie te historyczne miejsca. 00:02:19:No wiecie: bitwa pod|Concord, bitwa pod Bunker Hill, dru�yna|baseball'a "Red Sox". 00:02:23:Czasami nie�wiadomie m�wisz... 00:02:26:...bardzo zabawne i �mieszne rzeczy. 00:02:29:Charles, wszyscy jeste�my chyba dzisiaj w|bardzo weso�ym nastroju? 00:02:31:Nasz weso�y nastr�j wynika z faktu,|�e tw�j zepsuty partner... 00:02:35:...opu�ci� ten ob�z|jakie� 57 minut temu. 00:02:38:To daje mi 167 godzin|i trzy minuty... 00:02:41:bez u�erania si�|z kompanami Pierce'a. 00:02:43:- I ta perspektywa od razu|napawa mnie entuzjazmem. 00:02:49:- Oto i szpital.|- Koniec kursu, moja pani. 00:02:52:- Pewnie tak, partnerze.|- Witaj u nas, kowboju. 00:02:55:Witajcie. Nazywam si�|Dupree, Roy Dupree, ze szpitala 8063. 00:03:01:- Widzisz? Ale mam gadanego.|- Czekali�my na ciebie. 00:03:04:Nazywam si� Hunnicutt. M�w mi B.J.|To jest kapral O'Reilly, nasz pisarz kompanijny. 00:03:07:- Mo�esz nazywa� mnie Radar. Przepraszam,|ale nie mam a� tak gadanego 00:03:12:Och, zwi��cie mnie i wrzu�cie do mrowiska|i nasmarujcie moje uszy d�emem. 00:03:16:Gdzie s� moje maniery? B. J.,|Radar, chc� aby�cie poznali naj�adniejsz�|ma�� klaczk�... 00:03:21:...jaka kiedykolwiek zaszy�a ran� brzucha.|Oto kapitan Lo-rain Anderson. 00:03:25:Czasami wymawia si� Lorraine. 00:03:27:A na mnie czasami m�wi� "B.J." 00:03:30:- A co tam u ciebie, go�ciu?|- Dzi�kuj�, bardzo dobrze. 00:03:34:- Jestem Charles Emerson Winchester, do us�ug.|- Jak si� masz? 00:03:37:- A ja jestem kapitan Anderson.|- Lorraine. Tak, s�ysza�em. 00:03:40:Nie. Zostaw to mnie. 00:03:43:- Gdzie powinienem zanie�� baga�e kapitana?|- Po�� je w "Bagnie", Radar. 00:03:47:- Roy zamieszka z nami. Zrobi� ci mo�e kaw�?|- Dzi�kuj� uprzejmie, J.J. 00:03:50:- Gdzie znajd� Margaret Houlihan?|- Ty znasz pani� major? 00:03:54:Nie widzia�y�my si� od tak dawna, �e ka�da|z nas niepokoi si� ju� o drug�. 00:03:57:- Jak ci� zobaczy, to na pewno poprawi jej si� humor.|- C�... dzi�kuj�. 00:04:02:Znajdziesz major Houlihan|w laboratorium. To jest tam. 00:04:09:- Niespodzianka!|- Och! Ty idiotko! 00:04:12:Lorraine!|Nie mog� w to uwierzy�! 00:04:16:- Kop� lat.|- Co ty tutaj robisz? 00:04:18:- Trzy lata!|- Min�y ju� 3 lata.|Pozw�l mi na siebie popatrze�. 00:04:20:- Ale wyszczupla�a�!|- To przez z�e jedzenie i ci�k� prac�. 00:04:25:- My�la�am, �e by�a� na Hawajach.|- Ale najwyra�niej uznano, �e mam ju� do�� tego raju. 00:04:28:- By�am w szpitalu 8063 przez miesi�c.|- O m�j Bo�e! 00:04:31:- To jest wspania�e!|- Ach. Zaczekaj minut�. Ma�� chwilk�. 00:04:34:- Co? Co?|- To si� zmniejszy�o. 00:04:36:- Ale co?|- To twoje ucho. 00:04:39:- Poka� mi. Daj mi obejrze�.|- Pami�tasz, jak przek�uwa�y�my sobie uszy? 00:04:42:Dwie 15-letnie panienki|przeku�y sobie uszy. 00:04:45:Przetopi�y�my medale mojego|ojca i zrobi�y�my z nich kolczyki. 00:04:48:- Ale on by� w�ciek�y!|- A dziwisz mu si�? Jego najlepsze lata w armii... 00:04:52:...dynda�y na naszych uszach. 00:04:57:- I co tam u ciebie? Jeste� szcz�liwa?|- Och. 00:05:00:- Wysz�a� za m��?|- Tak. 00:05:02:- Jak ci z nim jest?|- Nie tak dobrze. 00:05:05:- Och. Opowiedz mi o nim.|- Donald jest cudowny, wspania�y,|i nied�ugo zostanie genera�em. 00:05:11:Mogliby�my cz�sto by� razem,|ale on jest w Tokio. 00:05:16:I to jest bardzo bolesne, aby ma��e�stwo komunikowa�o si�|ze sob� przez ma�y telefoniczny drut. 00:05:19:- Hej, ale ta wojna nie potrwa wiecznie.|- Tak to ju� jest. 00:05:23:Ach. Pos�uchaj.|Straszne bli�niaczki s� zn�w razem. 00:05:27:- A teraz mam plan. 00:05:29:- Najpierw przebijemy sobie uszy...|- Sk�d� to znam. 00:05:32:- A potem znajdziemy twojego pu�kownika|i przetopimy wszystkie jego medale! 00:05:35:No dobra, za�� mi postronek|od �wi�skiej strony... 00:05:39:...i zacznij tarza� w b�ocie. 00:05:41:Czy� to nie b�dzie|�wietna rozrywka? 00:05:43:Nazywamy to g�upi� zabaw� z prowincji.|Ozdobili�my w ten spos�b ch�opak�w z "Bowery Boys". 00:05:47:Widz�, �e idealnie pasuj�|do tego miejsca. 00:05:50:No c�, zdaje si� �e wyj�cy Gibson|znalaz� ju� swoj� rezydencj�. 00:05:52:Charles, przyszed�e� w sam� por�, aby|�wi�towa� przybycie nowego szczura do "Bagna". 00:05:55:- Hip-hip.|- I jak tam, gdacz�cy kolego.|Chyba jeszcze nigdy nie mieli�my okazji sobie popi�. 00:05:58:- Roy Dupree ze szpitala 8063.|- Tak, wiem. Gadasz sobie weso�o. 00:06:02:Dupree, pos�uchaj.|Pozw�l mi by� brutalnie szczerym. 00:06:06:My�l�, �e masz ckliwy|nastr�j i gburowat� osobowo��.|Na razie to tyle. 00:06:11:Doceniam twoj� opini�,|dobry kolego, ale to mnie nie zmieni.|Nadal taki b�d�. 00:06:17:Dobry Bo�e.|Co za maniery. 00:06:19:- Panowie, za co wypijemy?|- To jest dobry pomys�. 00:06:21:Jest nas tutaj trzech.|B�dziemy mieli z tego wi�cej zabawy, ani�eli|komary w banku krwi! 00:06:26:Okrucie�stwa tej wojny|nadal mnie zadziwiaj�. 00:06:30:Dlaczego nie dolejecie|jakiej� gorza�y do tego napoju? 00:06:33:By�e� mo�e po�ykaczem ognia,|zanim zosta�e� lekarzem? 00:06:35:W domu moja mama kropi�aby|tym pranie przed prasowaniem. 00:06:39:Mo�esz wypi� moje. Gdzie|zdoby�e� sw�j stopie� medyczny, Dupree? 00:06:43:- Tak tylko pytam.|- Na Uniwersytecie w Arkansas. W 1944 roku. 00:06:47:Co za �wi�stwo! 00:06:50:Ojej, za�o�� si�, �e by�e� najlepszym g�upkiem|w twojej klasie. 00:06:53:Kocham tego ch�opaka|za szarpanie za moj� nogawk�. 00:06:56:A ty jeste�, jak buldog.|Za�o�� si�, �e sko�czy�e� Yale. 00:07:00:Harward! Harward. 00:07:03:A zobacz to,|czy ci lepiej wejdzie. 00:07:05:Dlaczego nie zapytasz mnie, czy wypij�|co� mocniejszego? Ci�gle raczycie go�ci tylko|t� mro�on� herbat�? 00:07:10:Odwr�� si� w prawo|i zobacz, co wypijemy wieczorem. 00:07:13:Dobry Bo�e,|co te� ja widz�! 00:07:16:Teraz, to przypomina mi dom. 00:07:19:Koncepcja dobra, ale,|wykonanie aparatury z�e. 00:07:22:Zobacz tutaj, B.G.|Te w�yki s� zwini�te zbyt mocno. 00:07:26:Nic dziwnego, �e zacier|nie daje gorza�y z prawdziwym kopem. 00:07:29:- Ostro�nie, Roy. Zaraz wyrwiesz ten... w�yk.|- Och. Przepraszam ,G. B. 00:07:34:- "B'J."|- Pozw�l mi to naprawi�, J.G. 00:07:36:Chamstwu ci�gle co� tam|nie wychodzi, jak to m�wi�. 00:07:39:Uwaga, ca�y personel.|Nadlatuj� wiatraki z rannymi. 00:07:42:- Ca�y personel medyczny|stawi si� na sal� operacyjn�.|- A niech to! Jeszcze kapie. 00:07:46:- Chod�cie ch�opaki. Bierzemy si� do roboty.|- Roy, zr�b nam przys�ug�. 00:07:49:Czasem nie pr�buj|prostowa� naszych narz�dzi. 00:07:51:- Ten pacjent ju� w porz�dku.|Dajcie go na pooperacyjn�.|- Wi�cej ssania tutaj. 00:07:55:- Nic nie widz�.|- W czym� pom�c? 00:07:58:Dajcie mi go.|Tutaj ju� sko�czy�em. 00:08:01:Oce� sam t� ran�.|Cz�ciowa hepatektomia. 00:08:04:Od�amek niemal posieka� w�trob�. 00:08:06:- Niemal wszystko jest zalane krwi�.|- Nie. 00:08:08:Pod w�trob� jest przeci�ta t�tnica,|ale nie mog� w�o�y� tam r�k, aby j� zszy�. 00:08:12:Dajcie mi jedwab 3.0. 00:08:16:- Ja to zrobi�, a pan popatrzy, pu�kowniku.|- Nie mamy czasu na nauk�|wi�zania supe�k�w, kapitanie. 00:08:21:Zarzuc� to niczym lasso i zwi���|zr�cznie, niczym biegn�cego byka. 00:08:25:- Retraktor.|- Ja z�api� tam na dole. 00:08:28:- Tak jest. Ssanie. Zacisk, daj zacisk.|- Niez�a jazda, kowboju. 00:08:33:Nie mog� si� doczeka�|jego nast�pnej szar�y. 00:08:36:Nie bierz tego do siebie, Dupree. Dobrze znasz|swoj� warto��. R�b tylko to, co do lekarza nale�y. 00:08:41:Widzi pani, kapitanie?|Powa�ne uszkodzenie nerki. Jak to znale�li�my... 00:08:44:to mo�emy uratowa� spodni� �y��,|przez co ca�o�� powinna funkcjonowa� normalnie. 00:08:47:- Wykonujesz wspania�� prac�.|- Tak. Tylko kocham zgrywa� lekarza. 00:08:49:Dop�ki grasz, Hunnicutt, to wyja�nij jej,|kt�ry narz�d jest tam najwa�niejszy. 00:08:52:Je�li nie ma tam salvageable,|to mo�na spisa� nerk� na straty. 00:08:55:- On jest bardzo pewny siebie.|- O, tak. 00:0...
golkaz