M. Dzielska - Boscy mężowie.odt

(30 KB) Pobierz

Maria Dzielska

"BOSCY MĘŻOWIE"

 

"Boscy mężowie" późnej starożytności - właśnie tak, pomimo dzielących ich różnic w filozoficznej wiedzy, zasobie cnót moralnych, nadprzyrodzonych umiejętności, nazwać można "ostatnich Hellenów", a więc późnohelleńskich myślicieli i mistyków, działających w miastach egejskich i na Wschodzie greckim od IV do VI stulecia po Chrystusie. W tym późnym okresie, gdy słowo "hellenizm" nie określało już tylko greckiej kultury i języka, ale także "poganizm", a miano "Hellenów" przydawano coraz częściej tym, którzy trwali nadal, w okresie panującej już ortodoksji, w tradycyjnym wyznaniu politeistycznym, filozofowie późnego platonizmu wznosili dalej monumenty greckiej i pogańskiej mądrości.

Skupieni teraz w małych szkołach czy kręgach filozoficznych (scholai lub diatribai) - oczywiście poza Akademią ateńską, która pozostawała do końca wielką szkołą filozoficzną - czuli się prawdziwymi następcami boskiego Platona (poprzez egipskiego Ammoniusza Sakkasa i przede wszystkim Plotyna), powołanymi do strzeżenia "świętych tajemnic" jego filozofii w obliczu upowszechniania się chrześcijańskiej teozofii.1 Twierdzili również, że są potomkami boskiego Mistrza Pitagorasa, który był uważany za twórcę ascetycznego i heroicznego modelu życia wiodącego do boskości, prekursora Platona i Arystotelesa. Dlatego też tak znamienici kontynuatorzy Plotyna, jak Porfiriusz i Jamblich studiowali życie Pitagorasa i dzieje jego szkoły i nadali, w początkach IV wieku, ostateczny kształt pitagorejskiej legendzie. Ich Żywoty Pitagorasa, zawierające opowiadania o jego cudownych dokonaniach, czystości życia i ponadludzkiej mądrości oraz niezwykłej charyzmie nauczyciela i wychowawcy stanowiły dla filozofów późnego hellenizmu również wzór życia w filozoficznej wspólnocie mistrza i i jego uczniów. Oczywiście autorytetem był dla nich również Arystoteles. Do jego utworów pisali komentarze prawie wszyscy filozofowie neoplatońscy, a dzieła logiczne, etyczne, polityczne czy fizyczne Stagiryty traktowali w swoich szkołach jako pierwszy etap w procesie filozoficznego kształcenia, jako wprowadzenie w "małe misteria". Zgodnie z panującą wówczas tendencją starano się interpretować Arystotelesa w sposób spekulatywny i godzić z Platonem, dostrzegając w nim również filozofa tajemnic boskich.

Naznaczeni charyzmą tak wielkich mistrzów "boscy mężowie" późnego okresu przeżywali swoje powołanie jako coś wyjątkowego. Uważali siebie za "świętą rasę" (hiera genea), której poszczególni przedstawiciele, napełnieni misją ocalenia największej filozoficznej i nauczycielskiej tradycji, stanowili ogniwa "złotego łańcucha" (chryze seira) "platońskiej sukcesji". Ci następcy (diadochoi) Platona i Pitagorasa odwoływali się do takich swoich poprzedników z epoki wczesnego cesarstwa, jak Apolloniusz z Tiany - boski mąż z drugiej połowy I wieku, który głosił pitagorejską drogę cnoty w połączeniu z filozofią boga średniego platonizmu. Z racji swojej wyższego rzędu mądrości (sophia), czystości życia i boskiej energii duchowej (daimonia kinesis) posiadał ponadzmysłowe zdolności przepowiadania zdarzeń przyszłych i dokonywania cudów, jak uzdrowienia czy wypędzanie demonów. Likwidował też kataklizmy i plagi naturalne, w mistycznym skupieniu unosił się nad ziemię, był zdolny do bilokacji, władał językami wszystkich ludów, rozumiał mowę ptaków i zwierząt etc.

Apolloniusz, wędrując ze swoją pitagorejską misją po całym świecie, od Gibraltaru po Indie, kierował swoje pouczenia do licznych rzesz słuchaczy. Tymczasem boscy mężowie późnego antyku zwracali się już przede wszystkim do wąskiego kręgu swoich dobranych uczniów: współtowarzyszy (hetairoi) czy przyjaciół (filoi), jak zwykli ich nazywać. Uczniowie natomiast nazywali swojego mistrza przewodnikiem (kathegemon), wiodącym ich po drogach prawdziwej, bo bliskiej religijnemu misterium, filozofii. Miano to wskazywało nie tyle na erudycję mistrza, ile na jego osobistą świętość, doskonałość moralną i ponadnaturalne zdolności. Teraz boskość filozofa stanowiła zasadniczy element jego natury. Dlatego też nazywało się ich kapłanami (hieratikoi). Takim kapłanem filozofii późnoplatońskiej w modelowym wydaniu był, najbardziej twórczy po Plotynie i Porfiriuszu, Jamblich z Chalkis w Syrii (ok. 250-330). Źródła przedstawiają go przede wszystkim jako natchnionego nauczyciela i męża o ponadludzkich mocach, który przepowiadał zdarzenia przyszłe, przenikał myśli ludzi, dokonywał czynów taumaturgicznych, przywoływał demony i inne istoty boskie, unosił się ponad ziemię, a gdy modlił się do bogów - przekształcał się w światło. Nadprzyrodzoną, duchową energię posiadali, rozwijający dalej mistagogię Jamblicha, filozofowie ateńscy: Plutarch, Syrianus i Proklus czy - wśród boskich kobiet - Sozypatra z Pergamonu. Proklus, o którego nadnaturalnych zdolnościach później powiemy więcej, ocalił Ateny przed suszą, sprowadzając magiczną mocą deszcz, potrafił też likwidować trzęsienia ziemi. Filozofem-Kapłanem i "prawdziwą nauczycielką" boskich tajemnic była również Hypatia z Aleksandrii, choć ona odwoływała się w swoich metodach poznawczych bardziej do Plotyna i Porfiriusza niż do Jamblicha.

Myśliciele ci, poza nielicznymi wyjątkami, uważali za Jamblichem, że stare wierzenia greckie, egipskie, syryjskie, tak w Ozyrysa i Mitrę, jak w Zeusa i Apollina, wszelkie lokalne kulty pozostają w zgodzie z systemem platońskim. Jamblich bowiem, podobnie zresztą jak próbowali to czynić już filozofowie średniego platonizmu, głosił przekonanie, że Platona należy interpretować w sposób bardziej tajemny i mistyczny, niż czynili to jego bezpośredni następcy, a w platońskich ideach dostrzegać bogów greckiego panteonu. W tych swoich poglądach pozostawał ponadto pod wpływem teozofii Wyroczni chaldejskich - dzieła napisanego przez "Chaldejczyka" Juliana w czasach Marka Aureliusza, które z czasem, szczególnie w Akademii ateńskiej, stało się "Biblią" nowoplatoników ze względu na zawartą tam wiedzę teurgiczną. Kolejni filozofowie, sukcesorzy Jamblicha, układali dalej, jego wzorem, pogańskie traktaty teologiczne, pisali hymny do bogów, a przede wszystkim komentowali - wskazane już przez Jamblicha - takie dialogi Platona, jak Timajos, Parmenides, Państwo, Fedrus, Teajtet. W procesie wspinania się do boskiej Jedni (anagoge) poprzez stopnie bytowe świata widzialnego, a następnie poprzez hierarchie dusz, herosów, demonów, aniołów i znajdujących się najbliżej Jedności rozlicznych bogów z ich hipostazami, stosowali nie tylko środki magiczne (jak Apolloniusz z Tiany i - jak sądzono wówczas - niegdyś sam mistrz Pitagoras), lecz również i zabiegi teurgiczne. Wiedza teurgiczna mówiła im, jak można nawiązać związki z bytami niewidzialnymi, utożsamić się przy pomocy formuł sakramentalnych, oczyszczeń, zaklęć i ofiar (najczęściej już bezkrwawych) z przyzywanym bogiem czy demonem, i w ten sposób uzyskać dostęp do świata transcendencji. Ostatecznie, w rezultacie całego trudu poznawczego i teurgicznego, osiągali przerastający wszelką spekulację umysłu, nie dający się wysłowić stan olśnienia (enthusiasmos), poczucia oddzielenia duszy od ciała (ekstasis), stopienia się z boskością (theoria).

Religijny kierunek dociekań tego okresu wynikał nie tylko z charakteru ewolucji myśli Plotyna, nadanego jej przez Jamblicha. Dociekania metafizyczne Jamblicha nad pojęciem Jedni i powstawaniem z niej światów umysłowych i idealnych - boskich wiązały się też, jak wspominaliśmy, z konfrontacją z chrześcijaństwem. Chodziło o to, by owa "oczyszczona" filozofia Platona stała się oficjalnym wyznaniem w cesarstwie (próba Juliana Apostaty), a z drugiej strony, szczególnie już po klęsce reform cesarza Juliana, by prześladowani starzy bogowie grecko-rzymscy, jak i bogowie różnych kultów znaleźli swoje pewne i bezpieczne miejsce w wysokich hierarchiach rzeczywistości nadprzyrodzonej.

Ocalenie tradycyjnej religii nie było już bowiem możliwe. Do końca IV wieku kulty tradycyjne zostały edyktami cesarskimi całkowicie zakazane. Już Konstyntyn Wielki, pomimo edyktu tolerancyjnego z 313 roku, zwrócił się przeciw pogaństwu. W latach 319 i 320 zabronił krwawych ofiar i wróżenia z wnętrzności zwierząt ofiarnych w prywatnych domach. Nakazał też zburzenie kilku ważnych świątyń, inne - których obrządki kultowe uznał za niemoralne - kazał zamknąć. Znacznie dalej posunął się jego syn Konstancjusz II, który w słynnym edykcie z 341 roku, zaczynającym się od słów: "Cesset superstitio, sacrificiorum aboleatur insania", wprowadził już karę śmierci za dywinację z wnętrzności zwierząt ofiarnych, w 354 zabronił składania wszelkich ofiar, a w 356 wydał nakaz zamknięcia świątyń i zakazał oddawania czci posągom bóstw. Podobne edykty wydawali i kolejni następcy Konstantyna Wielkiego z tzw. II dynastii Flawiuszów, jednakże oficjalny kult pogański został ostatecznie zniesiony przez przez cesarza Teodozjusza I. W lutym 391 roku edyktem wydanym w Mediolanie, zaadresowanym do prefekta miasta Rzymu, cesarz ten zabraniał składania wszelkich krwawych ofiar i wydał oświadczenie równoznaczne z generalnym zniesieniem kultów pogańskich: "Nikomu nie wolno wstępować do sanktuariów, przechodzić przez świątynie lub podnosić oczu na posągi stworzone ręką ludzką." Edykt o podobnej treści z czerwca 391 został wysłany do prefekta i dowódcy wojsk Egiptu, rezydujących w Aleksandrii. Natychmiast też został wykorzystany przez biskupa Aleksandrii Teofila do destrukcji największej i najpiękniejszej świątyni Aleksandrii - i jednej z najznakomitszych w całym imperium - Serapeum.

Jednakże dopiero edykt z 8 listopada 392, skierowany do prefekta pretorium Wschodu Rufinusa, ostatecznie zlikwidował kulty pogańskie we wszelkiej postaci. Zakazane zostały krwawe ofiary, oddawanie czci posągom, Larom, Geniuszom i Penatom nawet przy pomocy światła, kadzidła czy wieńców ("Nikomu w ogóle z jakiegokolwiek stanu, w żadnej bezwzględnie miejscowości, w żadnym mieście nie wolno składać krwawych ofiar posągom nieżywym, lub też w głębi domu czcić Lary, Geniusza czy Penaty, zapalać ku ich czci światło, palić kadzidło lub zawieszać wieńce"). Składanie krwawych ofiar lub wieszczenie z wnętrzności zwierząt zrównane zostało ze zbrodnią obrazy majestatu (lex laesae maiestatis) i tym samym obłożone karą najwyższego wymiaru. Pozostałe "przestępstwa" miały być karane konfiskatą majątków i wysoką grzywną. Aczkolwiek proceder burzenia świątyń, niszczenia posągów i ołtarzy bogów trwał od dawna, a edykt ten stworzył do tego dalsze możliwości, to jednakże prawnie został usankcjonowany dopiero w 435 roku za panowania Teodozjusza II.

W 408 roku poganie zostali odsunięci od stanowisk państwowych, co uderzyło w filozofów i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin