Zbiowowa - Sara w Avonlea 8 - Ostatni portret.txt

(235 KB) Pobierz
0890000179181
Sara w Ayonlea
Ostatni portret
Na podstawie se�alu telewizyjnego opartego na watkach powie�ci Lucy Maud Montgomery
Prze�o�y�a Ewa Miszewska-Michalewicz
	IBUOTEKA PUgilCZ! A p/r
	NR !,mW.
Nasza Ksi�garnia
Tytu�y orygina��w angielskich Old Quarrels, Old Love Family Rivalry
� for the Polish edition by Wydawnictwo �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1996
Old Quarrels, Old Love Storybook written by Heather Conkie � 1990 by HarperCollins Publishers Ltd., Sullivan Films Distribution'Inc, and Ruth Macdonald and David Macdonald.
Teleplay written by Heather Conkie � 1990 by Sullivan Films Distribution Inc.
Family Rivalry Storybook written by Gail Hamilton. � 1991 by HarperCollins Publishers Ltd., Sullivan Films Distribution Inc., and Ruth Macdonald and David Macdonald.
Teleplay written by Jerome McCann � 1990 by Sullivan Films Distribution Inc.
Published by arrangement with HarperCollins Publishers Ltd., Toronto. Based on the Sullivan Films Production produced by Sullivan Films Inc. in association with the CBS and the Disney Channel with the participation of Telefilm Canada adapted from Lucy Maud Montgomery's novels. ROAD TO AVONLEA is the trade mark of Sullivan Films Inc.
Translation � 1996 by Ewa Miszewska-Michalewicz � Cover illustration by Ulrike Heyne, Arena Verlag GmbH Wiirzburg
Opracowanie typograficzne Zenon Porada
Cz�� I
Ostatni portret
Rozdzia� pierwszy
Ko�a powoziku szybko toczy�y si� po kr�tej drodze. Pomi�dzy dwoma poro�ni�tymi traw� pag�rkami ukaza�o si� na chwil� morze. Trawa na wzg�rzach ko�ysa�a si� �agodnie, roz�wietlona promieniami popo�udniowego s�o�ca. Hetty King lekko �ci�gn�a lejce i z zachwytem rozejrza�a si� doko�a, rozkoszuj�c si� �wie�ym, wonnym powietrzem. Po jej lewej stronie, z d�o�mi wytwornie splecionymi na podo�ku, siedzia�a Ma�gorzata Linde. Jej obfite kszta�ty ko�ysa�y si� w rytm jazdy powoziku. Po�rodku �awki, wci�ni�ta pomi�dzy owe dwie damy, siedzia�a siostrzenica Hetty, Sara Stanley. Wszystkie trzy mia�y na sobie swoje najlepsze suknie.
- Dzi�kuj�, �e po mnie przyjecha�a�, Hetty - powiedzia�a Ma�gorzata serdecznie. - Gdyby nie ty, musia�abym zosta� w domu, bo, jak wiesz, Maryla pojecha�a z wizyt� do Ani i nie mia�abym si� czym zabra�.
- Od tego s� przyjaciele - odpar�a ciep�o Hetty.
- Jestem ogromnie rada, �e uda�o nam si� zako�czy� nasz ma�y sp�r - o�wiadczy�a Ma�gorzata, zadowolona z siebie jak kot z miseczki �mietany.
Sara szeroko otworzy�a oczy ze zdumienia. Ma�y
7
sp�r! To przypomina�o raczej wojn� trzydziestoletni�!
- Romney Penhallow z pewno�ci� nie by� tego wart - powiedzia�a z emfaz� Hetty i u�miechn�a si� do swojej przyjaci�ki. - Dalej, Czarnulko! Naprz�d! Dobry konik! - pokrzykiwa�a, kiedy wjecha�y na stary drewniany mostek, kt�rego balustrad� porasta�y barwinki i dzikie wino. Po-wozik pogr��y� si� na chwil� w oparach wonnej zieleni.
- Za nic nie opu�ci�abym tego przyj�cia - rzek�a Ma�gorzata. - Nie mog� si� doczeka�, �eby zobaczy�, jakiego to kawalera uda�o si� w ko�cu z�owi� tej g�upkowatej Alicji Hardy. Co prawda, w swojej sytuacji nie mog�a mie� zbyt du�ych wymaga�. By�a ju� na najlepszej drodze do zostania star� pann�. - Powiedziawszy to Ma�gorzata zerkn�a z niepokojem na Hetty. - Nie chcia�am ci� urazi� -doda�a szybko.
Sara i jej ciotka wymieni�y porozumiewawcze spojrzenia. Na twarzy Hetty nadal go�ci� uprzejmy, cho� pow�ci�gliwy u�miech. W pe�ni zdawa�a sobie spraw�, jak krucha jest ta �wie�o wskrzeszona przyja��.
- Nie ka�dy jest stworzony do ma��e�stwa, Ma�gorzato - powiedzia�a. - Ja na przyk�ad ceni� sobie wolno��, kt�r� zawdzi�czam temu, �e nigdy nie wysz�am za m��.
Ma�gorzata Linde lubi�a nazywa� rzeczy po imieniu i by�a z tego dumna. Teraz za� uzna�a, �e Hetty nie jest z ni� ca�kowicie szczera.
- Nie opowiadaj bzdur, Hetty King! - za�mia�a
8
si�. - Wiesz dobrze, �e po prostu nie starczy�o ci odwagi.
Sara widzia�a, �e ciocia Hetty walczy z sob�, pr�buj�c powstrzyma� si� od odpowiedzi, ale Ma�gorzata m�wi�a dalej, jak zwykle nie przejmuj�c si� tym, �e mo�e sprawi� komu� przykro��.
- Przyjemnie jest cieszy� si� wolno�ci�, dop�ki cz�owiek si� nie zestarzeje i nie zacznie dokucza� mu samotno��. - �eby doda� mocy swoim s�owom, pani Linde kiwa�a g�ow� tak energicznie, �e be�owe i br�zowe jedwabne kwiaty przyczepione do jej kapelusza znalaz�y si� w powa�nym niebezpiecze�stwie.
- Tak, ty wiesz o tym najlepiej - odpowiedzia�a Hetty, patrz�c z u�miechem przed siebie i delektuj�c si� s�odkim smakiem zwyci�stwa.
Sara usi�owa�a powstrzyma� si� od chichotu i w ko�cu zakry�a usta chusteczk� do nosa, udaj�c, �e chwyci� j� atak kaszlu.
Ma�gorzata zmarszczy�a brwi i zerkn�a na przyjaci�k�, nie wiedz�c, czy powinna poczu� si� ura�ona, ale twarz Hetty zachowa�a nieprzenikniony wyraz. Niezale�nie jednak od tego, co Hetty mia�a na my�li, Ma�gorzata postanowi�a sprowadzi� rozmow� na w�a�ciwe tory.
- Mi�dzy nami m�wi�c - rzek�a - zawsze ba�am si�, �e zostan� wdow�. Ale teraz przynajmniej mog� cieszy� si� wolno�ci� osoby niezam�nej, nie obawiaj�c si�, �e ludzie b�d� wytyka� mnie palcami jako star� pann�.
Wci�ni�ta pomi�dzy dwie przyjaci�ki, Sara odj�a od ust chusteczk� i zacz�a przygl�da� si� mi-
9
janym krajobrazom. Dobrze pami�ta�a, �e to w�a�nie ona i jej kuzynka Felicja King doprowadzi�y do zawarcia rozejmu, kt�ry zako�czy� wieloletni� wojn� pomi�dzy ciotk� Hetty a Ma�gorzat� Linde. Gdyby nie porwa�y - no, mo�e uratowa�y by�oby w�a�ciwszym s�owem - tego biednego osieroconego ch�opczyka i nie zostawi�y go na progu domu Malcolma i Abigail, Hetty i Ma�gorzata nie zosta�yby jego honorowymi matkami chrzestnymi, a to w�a�nie, jak wszyscy wiedz�, ostatecznie po�o�y�o kres ich k��tni.
Jednak�e utrzymanie pokoju nie jest rzecz� �atw�, tak wi�c obie damy, od dnia, w kt�rym zdecydowa�y si� pogodzi� ze sob�, odnosi�y si� do siebie z przesadn� uprzejmo�ci� i z wielk� uwag� obserwowa�y wzajemnie swoje poczynania.
Hetty zastanawia�a si� w�a�nie, jak odpowiedzie� na ostatni� uwag� Ma�gorzaty, kiedy nagle panuj�c� wok� cisz� przeszy� jaki� dziwny, obcy d�wi�k, kt�rego �adna z pa� nigdy wcze�niej nie s�ysza�a.
Trzy przyozdobione kwiatami i koronkami g�owy obr�ci�y si� w poszukiwaniu �r�d�a tego straszliwego ha�asu. To by� automobil, b�yszcz�cy, ��ty automobil, kt�ry zbli�a� si� do nich z wielk� szybko�ci�! Oczy kierowcy zas�oni�te by�y goglami, a jego bia�y szalik powiewa� na wietrze. Automobil zatr�bi� g�o�no i min�� je w�r�d okropnego kurzu i ha�asu, co tak przestraszy�o Czarnulk�, �e o ma�o nie poci�gn�a powoziku do rowu.
- Automobil! W Avonlea! - krzykn�a Ma�gorzata z oburzeniem i niedowierzaniem.
10
Sara patrzy�a jak zahipnotyzowana na znikaj�cy za wzg�rzem l�ni�cy samoch�d.
- Jaki pi�kny! - westchn�a. - Podobny do tego, jaki mieli�my w Montrealu.
- Co za g�upota, bezmy�lno��, nieostro�no��! -oburza�a si� Hetty. - Musz� dowiedzie� si�, kto kierowa� tym diabelskim wynalazkiem, nawet gdyby to mia�a by� ostatnia rzecz, kt�r� zrobi� w �yciu.
Rozdzia� drugi
Alek King sta� na trawniku przed swoim domem i z u�miechem wita� go�ci przybywaj�cych na przyj�cie, kt�re on i jego �ona Jana wydawali z okazji zar�czyn Alicji Hardy. Gdyby od niego zale�a�o, wola�by nieco inaczej sp�dzi� to urocze, s�oneczne, sobotnie popo�udnie, ale Jana by�a najlepsz� przyjaci�k� matki przysz�ej panny m�odej, a gdy Jana raz co� postanowi�a...
Podni�s� r�k� do szyi, �eby rozlu�ni� sztywny ko�nierzyk koszuli. Westchn�� g��boko. Zobaczy� zbli�aj�cego si� ku niemu Nataniela Hardy'ego, kt�ry, u�miechaj�c si� szeroko, wyci�gn�� d�o� na powitanie. Nic dziwnego, �e si� u�miecha, pomy�la� niezbyt �yczliwie Alek, cieszy si�, �e nie b�dzie musia� p�aci� za to przyj�cie.
Nataniel Hardy by� bogaty, ale liczy� si� z ka�dym groszem. Alek zdawa� sobie spraw�, �e by� mo�e powinien darzy� wi�ksz� sympati� m�a najlepszej przyjaci�ki swojej �ony, ale nie lubi� Nataniela i nie m�g� na to nic poradzi�. Skrzywi�
U
si�, kiedy pan Hardy energicznie potrz�sn�� jego d�oni�.
Za Natanielem stan�a jego c�rka Alicja, chuda i wysoka, nie�mia�a m�oda kobieta, kt�ra zawsze wygl�da�a tak, jakby za chwil� mia�a si� rozp�aka�. Alek domy�li� si�, �e towarzysz�cy jej dwudziestoletni mniej wi�cej kawaler o powa�nym wyrazie twarzy jest jej narzeczonym.
- Drogi Alku - zagrzmia� Nataniel Hardy tubalnym g�osem - chcia�bym przedstawi� ci mojego przysz�ego zi�cia, Edwarda P Frasera. Mo�esz m�wi� do niego Teddy.
Alek u�miechn�� si� z przymusem i u�cisn�� wilgotn� d�o� m�odego cz�owieka.
- Mi�o mi ci� pozna�, Teddy. Witaj na farmie Kingo w.
- To bardzo �adnie z waszej strony, �e urz�dzili�cie to ma�e przyj�cie. - Nataniel poklepa� Alka po plecach. - Frawda, mamu�ku?
Alek odwr�ci� si� i zobaczy� pani� Hardy, kt�ra zmierza�a ku niemu z twarz� rozja�nion� promiennym u�miechem.
- O tak - odpar�a z rozczuleniem. - Prawda, Alicjo?
Biedna Alicja zupe�nie nie wiedzia�a, co powiedzie�. Uczepiona ramienia narzeczonego, kiwa�a tylko g�ow� i u�miecha�a si� z zak�opotaniem.
- Mamy niespodziewanego go�cia, Alku - ci�gn�a pani Hardy. - W�a�nie przed chwil� przyjecha� wujek Teddy'ego, kt�ry jest s�awnym artyst�. Ogromnie cieszymy si�, �e we�mie udzia� w naszym przyj�ciu, no i oczywi�cie w jutrzej-
12
szym weselu. Nie masz chyba nic przeciwko temu. - M�wi�c to pani Hardy wskaza�a ubranego na bia�o m�czyzn�, kt�ry razem ze swoim ��tym automobilem skupia� na sobie uwag� go�ci. Alkowi przysz�o do g�owy, �e gdzie� ju� widzia� tego cz�owieka, ale nie m�g� sobie przypomnie� gdzie.
- Nie, sk�d�e! - odpar� u�wiadomiwszy sobie, �e pani Hardy oczekuje od niego jakiej� odpowiedzi. Wskaza� g�ow� automobil. - Musz� przyjrze� si� bli�ej temu wehiku�owi. Prosz� mi wybaczy�, p�jd� poszuka� Jany.
Alek u�cisn�� jeszcze kilka r�k i uciek� do domu.
Pan i pani Hardy, przedzieraj�c si� przez t�um, ruszyli w kierunku znakomitego go�cia. Kiedy do niego dotarli, Nataniel szybko przedstawi� siebie i �on� i zanim m�czyzna zd��y� cokolwiek powiedzie�, rozpocz�� konwersacj�.
- Musz� panu pogratulowa� - rzek�. - S�ysza�em, �...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin