Zielinski Tadeusz - Swiat antyczny 01- Starożytnosc bajecznaz.doc

(1961 KB) Pobierz
W cyklu Świat antyczny ukazały się: I Starożytność bajeczna, II Grecja niepodległa, III Rzeczpospolita rzymska, IV Cesarstw

   W cyklu Świat antyczny ukazały się: I Starożytność bajeczna, II Grecja niepodległa, III Rzeczpospolita rzymska, IV Cesarstwo rzymskie.

   Uwagi do wersji elektronicznej „Starożytności Bajecznej:

- Numeracja znajduje się na górze strony.

- Numery stron w spisie treści odpowiadają numerom stron w książce.

- Usunięto ilustracje, których spis zamieszczono na końcu dokumentu.

- Usunięto indeks nazw osobowych i geograficznych.

  Tadeusz Zieliński

STAROŻYTNOŚĆ BAJECZNA

  Wydawnictwo „Śląsk"

   Do druku podał oraz przedmową opatrzył

   Aleksander Krawczuk

   Spis treści

   Przedmowa              7

   Tadeusz Zieliński - życie i dzieło              7

   Tadeusza Zielińskiego Świat antyczny              20

   Nota bibliograficzna              24

   KADMOS I KADMIDZI

   1. Kadmos i Harmonia              27

   2. Dionizos              31

   3. Antiopa              36

   4. Niobe              39

   5. Delfy              44

   6. Złoty baran              48

   7. Leukotea              51

   8. Misteria eleuzyńskie              56

   PERSEUSZ

   9. Łowy Kalidońskie              67

   10. Głowa Meduzy              75

   11. Andromeda              83

   12. Polidektes i Akrisios              87

   13. Chimera              90

   14. Bias i Melampos              97

   ARGONAUCI

   15. Przykazania Chejrona              103

   16. Cudowny okręt              114

   17. Grzech lemnijski              118

   18. Do Kolchidy!              123

   19. Złote runo              129

   20. Peliady              138

   21. Medea              141

   HERAKLES

   22. Amfitrion i Alkmena              149

   23. Narodziny Heraklesa              153

   24. U rozdroża              155

   25. W ciasnym kole              159

   26. W średnim kole              164

   27. Pelops i Hippodamia              173

   28. W średnim kole (dokończenie)              176

   29. W szerokim kole              178

   30. Piekło i raj              195

   31. Oszalały Herakles              212

   32. Płaszcz Nessosa              216

   33. Heraklidzi i Pelopidzi              223

   LABDAKIDZI

   34. Król Edyp              229

   35. Początek przeznaczenia              237

   36. Siedmiu przeciw Tebom              242

   37. Antygona              248

   38. Wyprawa Epigonów              251

   39. Naszyjnik Harmonii              253

   ATENY

   40. Erechtydzi              267

   41. Ojcowski miecz              271

   42. Mądrość Dedala              276

   43. Ariadna              282

   44. Syn Amazonki              292

   45. Egina i Salamina              301

   WOJNA TROJAŃSKA

   46. Wielkie pojednanie              307

   47. Wesele spartańskie              310

   48. Jabłko niezgody              313

   49. Porwanie Heleny              319

   50. Wojsko Nemezydy              321

   51. Fałszywy Ilion              324

   52. Gniew Artemidy              330

   53. Uczta na Chryze              334

   54. Protesilaos              342

   55. U Apollina Tymbryjskiego              346

   56. Palamedes              350

   57. Kłótnia królów              353

   58. Patroklos              357

   59. Hektor              362

   60. Z bajecznych krain              366

   61. Poliksene              373

   62. Sąd o zbroi              378

   63. Ojnone              384

   64. Koń drewniany              387

   KONIEC KRÓLESTWA BAŚNI

   65. Ognie eubejskie              397

   66. Krwawa kąpiel              400

   67. Menelaos i Helena              406

   68. Orestes              411

   69. Neoptolemos              417

   70. Powrót Odysa              421

   71. Zemsta Odysa              438

   72. Śmierć Odysa              448

   Posłowie              453

   Autorzy i źródła ilustracji              455

   Spis ilustracji

  

Przedmowa

  Tadeusz Zieliński - życie i dzieło

   "To najwybitniejszy filolog klasyczny, jakiego Polska w swej historii wydała, a również jeden z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych badaczy świata antycznego, jacy w ogóle istnieli« - ta ocena Tadeusza Zielińskiego, wypowiedziana ćwierć wieku temu przez uczonego najwyższej miary, jakim był zmarły przed kilku laty Kazimierz Kumaniecki, nie straciła nic ze swego waloru, upływ czasu nie umniejsza postaci i zasług Zielińskiego. Jego dzieła trwają jako zdrowe, niezniszczalne cegiełki wciąż rosnącego gmachu humanistyki światowej, a także jako żywe czynniki kultury polskiej. Wywierają wpływ bezpośrednio, same przez się, jak też pośrednio, poprzez tych, którzy czują się choćby tylko z ducha jego uczniami. A takich jest wielu. Był bowiem Zieliński nie tylko znawcą antycznej kultury, ale również jej popularyzatorem, utalentowanym i niezmordowanym, docierającym do szerokich kręgów społecznych, zwłaszcza, choć nie wyłącznie, w naszym kraju.

   Jego życie, zwłaszcza w dzieciństwie i we wczesnej młodości, znaczone było wielkimi smutkami: stratą matki, gdy miał lat cztery, ojca, kiedy liczył lat czternaście, i biedą. Potem zaś, po okresie powodzenia i względnego dobrobytu, już w podeszłym wieku i następnie jako starzec, dwukrotnie tracił materialnie wszystko. Duchowo wszakże nie załamał się nigdy. Pracował stale i w każdych warunkach, u siebie i na obczyźnie, wykazywał zdumiewającą odporność psychiczną oraz głęboką wiarę w sens tego, czemu się poświęcał, a co zdecydowany był ratować, krzewić i przekazywać następnym pokoleniom, choć wszystko wokół szło w ruinę i zmieniał się tradycyjny system wartości; walczył o byt tego, w czym widział samą istotę europejskości.

    8

   Podobną niezłomność ducha i żywotność nadziei wykazywało wielu najwartościowszych przedstawicieli inteligencji polskiej, wśród nich także dopiero co wspomniany Kazimierz Kumaniecki lub Władysław Tatarkiewicz - by tylko te nazwiska przytoczyć tytułem przykładu spośród setek i tysięcy innych. Dodajmy wreszcie, że choć Zieliński znaczną część życia spędził poza granicami kraju, w środowisku rosyjskim, jak również niemieckim, czuł się zawsze Polakiem i dawał tego dowody, jego zaś losy osobiste splatały się z dramatem całego narodu - poczynając od owej smugi cienia, jaką kładła się na jego dzieciństwo tragedia powstania styczniowego.

   O życiu, zasługach i dziełach Zielińskiego pisano sporo, zwłaszcza w latach powojennych, są to jednak tylko artykuły, wspomnienia, omówienia rozproszone po różnych czasopismach lub służące za wstępy i posłowia do wznowień jego książek. Wciąż jeszcze brak pełnej, odrębnej monografii. Dane, które tu zamieszczamy, mają tylko przypomnieć najważniejsze fakty jego biografii, przybliżyć postać uczonego, uzmysłowić wielkość, różnorodność i trwałość jego dorobku.

   Urodził się 14 września roku 1859 na Ukrainie, w okolicach Kaniowa, gdzie rodzice jego matki, Ludwiki Grudzińskiej, posiadali majątek Skrzypczyńce. Ojciec, Franciszek, pracował w urzędzie kontroli państwowej w Petersburgu. Chłopiec wychowywał się na wsi do roku 1863, kiedy to zmarła po długiej chorobie matka i ojciec zabrał go do siebie, do Petersburga; młodszy o dwa lata brat, Władysław, przyjechał tam dopiero w kilka lat później. Jak poświadcza w swych wspomnieniach córka Tadeusza, Kornelia, czteroletni chłopiec zapamiętał dobrze zarówno smutną atmosferę domu, w którym umarła młoda kobieta, nawet jej pokój, jak też piękno i słodycz ukraińskiego krajobrazu, bujność przyrody, bogactwo pieśni ludowych. To była prawdziwie rajska ziemia jego lat dziecinnych, pierwsze środowisko, które go kształtowało i które musiał porzucić na zawsze. Tęsknił do tamtych lat i okolic.

   W Petersburgu ojciec przyjął wychowawczynię, Rosjankę, wykształconą, znającą obce języki, i wkrótce pojął ją za żonę; z tego małżeństwa też było potomstwo. Tadeusz, jak pisze córka, mówił zawsze o swej macosze z miłością. Dom pozostał polski i katolicki, przynajmniej jeśli idzie o mężczyzn. A pani Zielińska powracając z zagranicy przemycała tomiki Mickiewicza, co było wówczas rzeczą ryzykowną. Jednakże sam fakt ożenku z Rosjanką, i to córką popa, sprawił w ówczesnych popowstaniowych warunkach i nastrojach, że ojciec Tadeusza nie mógł utrzymywać normalnych stosunków ani z kolonią polską w stolicy, ani też z rodziną pierwszej żony.

   Były okresy podczas wyjazdów macochy, gdy chłopiec pozostawał sam. Oto jego bardzo charakterystyczne wspomnienia: »Widzę siebie w skromnym mieszkaniu petersburskim przy ojcu,

    9

   który będąc urzędnikiem Kontroli Państwowej opuszczał mnie o godzinie dziewiątej i powracał dopiero o czwartej. Przez cały ten czas byłem samotny, jeżeli nie liczyć kucharki, dziewczyny wiejskiej, która jednak była zajęta swoją własną pracą. Do czwartej bawiłem się, jak mogłem. Ale potem ogarniał mnie strach, zwłaszcza jeśli ojciec się spóźniał. Co to mogło znaczyć? Były to lata najbliższe po powstaniu 1863 roku; słyszałem często o nagłych aresztowaniach Polaków. Z każdą minutą rośnie troska, a minuty płyną bardzo powoli w świadomości dziecka. Trzeba jakoś zagłuszyć ten nieznośny strach. I oto - śmiejcie się, jeżeli chcecie - widzę siebie pod toaletą mojej nieboszczki matki. Tam sobie siedzę, niby pod jej skrzydełkiem, i tłumiąc bicie przestraszonego serca głośno deklamuję: amo, amas, amat... i tak dalej, przez następne tempora i modi, aż do amavimus, amavistis, amaverunt. - Vel amavere! - odpowiada nagle roześmiany głos znajomy, kochany«.

   Tak więc, jak stwierdza sam Zieliński, »pokochałem antyk w postaci języka łacińskiego, a ten znowu w postaci jego gramatyki: to, co innych zazwyczaj odstręcza, to mnie właśnie wabiło. Surowa prawidłowość, ten powrót tych samych końcówek przy zmianie tematu w zależności od czasów i trybów«. Pierwszym zaś nauczycielem i łaciny, i innych przedmiotów, był ojciec. Znał on dobrze poezję, zwłaszcza polską, lubił ją czytać i deklamować. Opowiadał również o historii polskiej. Ale chłopiec przepadał też za fizyką i botaniką. Łacina wszakże fascynowała go w sposób szczególny, także poprzez liturgię kościelną mszy niedzielnych, a zwłaszcza Wielkiego Tygodnia. Wtedy też usłyszał pierwsze, oderwane wyrazy greckie. »Hellada jednak nie była mi zupełnie obca: myszkując w bibliotece ojca znalazłem tam książkę, która mi się bardzo podobała, Les aventures de Telemague Fenelona, w pięknej oprawie i z pięknymi rycinami w klasycznym stylu. Przeczytałem ja kilkakrotnie, szczególnie rozdział o zstąpieniu Telemacha do państwa umarłych z jego Furiami - i muszę wyznać, że te pogańskie diablice mnie daleko więcej imponowały od naszych chrześcijańskich diabłów, których (dzięki Pani Twardowskiej Mickiewicza) nigdy nie mogłem brać na serio.«

   Do dziesiątego roku życia Tadeusz pobierał wykształcenie domowe, potem ojciec zdecydował się oddać go do ewangelickiego gimnazjum przy kościele Św. Anny, gdzie uczęszczały głównie dzieci pochodzenia niemieckiego i gdzie zajęcia prowadzono przeważnie w tym języku. Dokonał tego wyboru, poświadcza Zieliński, »wobec wciąż jeszcze naprężonych stosunków między społeczeństwem polskim i rosyjskim w owych czasach [było to w roku 1869 - A. K.], nie chcąc, żeby mnie zanadto krzywdzono«. A więc po raz trzeci w ciągu lat dziesięciu zmiana środowiska, a nawet poniekąd języka! Najpierw polski dom na Ukrainie,

    10

   potem polsko-rosyjski w Petersburgu, obecnie szkoła niemiecka. Zresztą chłopiec nie znał tego języka, macocha uczyła go francuskiego, ale bardzo szybko to nadrobił. W przyszłości miał się stać dobrym stylistą niemieckim.

   Szkoła była na wysokim poziomie, nauczyciele rzetelni. A nawet ci z nich, którzy z jakichkolwiek powodów nie żywili sympatii dla Polski, w stosunku do ucznia-Polaka zachowywali się nawet życzliwie. Do takich należał Dittmann, Niemiec z Grudziądza. »Kiedy mu zostałem przedstawiony, zapytał: Twoja narodowość? - Jestem Polakiem. - Pogłaskał mię po głowie: Polacy są u nas pierwszymi uczniami, pamiętaj o tym!« I tylko niekiedy, gdy chłopiec źle akcentował łacińskie wyrazy, żartobliwie wypominał mu znaną polską beztroskę w tym zakresie. Zresztą Zieliński należał do najlepszych uczniów, i to właściwie we wszystkich przedmiotach, a w pewnym okresie nauki przyrodnicze, zwłaszcza chemia, interesowały go bardziej od humanistycznych.

   Tymczasem w domu sytuacja ulegała pogorszeniu. Młodszy brat, Władysław, sprowadzony ze Skrzypczyniec, uczył się źle i zachowywał niesfornie. Ojciec imał się zajęć ubocznych, stracił jednak i swą główną posadę, rozchorował się, a raczej długo umierał. Do domu zaglądała nędza. »Nędza czarna, gdyż żyliśmy tylko ze sprzedaży inwentarza domowego. W tych warunkach uczyć się było trudno, tym bardziej że nie było grosza na kupno najpotrzebniejszych książek; w ogóle źródłem mojej wiedzy były w ten czas odpowiedzi kolegów, kiedy ich pytano przede mną. Oczywiście i cenzura noworoczna była bardzo nieszczególna, i - co najbardziej mnie męczyło - niepodobna było nie pokazać jej umierającemu ojcu. Był też bardzo i zasmucony, i rozgniewany. - I czego się nauczyłeś przez cały ten czas? - pytał. - No, mów, czegoś się nauczył? Tu jednak sprawa była nie tak beznadziejna, coś przecie umiałem. I zacząłem deklamować:

   Lydia tota fremit, Phrygiaque per oppisa facti Rumor it...

   I tak dalej, cały mit o Niobe. Powoli zmarszczki gniewu zniknęły z jego czoła. W końcu, po kilkudziesięciu wierszach, uśmiechnął się, uścisnął moją rękę... I długo jeszcze byłem wdzięczny autorowi Przemian, że dzięki niemu mogłem sprawić memu ojcu tę ostatnią pociechę.«

   Franciszek Zieliński zmarł w lecie roku 1874; jego synowie stali się zupełnymi sierotami. Wziął ich do siebie stryj, inżynier kolejowy, ożeniony również z Rosjanką, bezdzietny. Władysława udało się umieścić w przytułku dla sierot; został później oficerem. Tadeusz uczęszczał nadal do gimnazjum. Odczuł bardzo boleśnie nie tylko śmierć ojca, ale również zerwanie wszelkich

    11

   kontaktów z macochą, do której był bardzo przywiązany, a z którą stryj nie żył w zgodzie. Opiekun pragnął, by Tadeusz poświęcił się studiom technicznym i zapewne tak by się stało, chłopiec bowiem nie miał sprecyzowanych zamiłowań, a doświadczenia chemiczne wręcz go pasjonowały, gdyby nie pojawił się w gimnazjum nowy nauczyciel przedmiotów klasycznych. Był nim Józef Koenig, Austriak z pochodzenia, wychowanek świetnych profesorów wiedeńskich, człowiek młody, obdarzony wielkim talentem pedagogicznym, kochający swój przedmiot. I nie ograniczał się tylko do lekcji szkolnych. Zachęcał uczniów do lektury prywatnej, zapraszał do swego mieszkania dla wspólnego omawiania arcydzieł literatury antycznej, zwłaszcza niektórych traktatów filozoficznych Cycerona, dialogów Platona, tragedii Sofoklesa.

   Stryj został przeniesiony do Permu, Tadeusz pozostał jednak w Petersburgu, utrzymując się w znacznej mierze z lekcji. »Powoli i nieświadomie szala humanistyki otrzymała przewagę nad szalą nauk przyrodniczych. Kiedy przy końcu pierwszego kursu prymy (tj. w klasie przedostatniej) dyrektor postawił mi pytanie, czym zamierzam zostać, odpowiedziałem bez wahania: filologiem. Uśmiechnął się i uścisnął mi rękę. Tę samą odpowiedź dałem i stryjowi, przyjechawszy do niego na lato. Efekt był tu wręcz przeciwny. Odpowiedział mi, żebym w takim razie na pomoc z jego strony więcej nie liczył. Nie bardzo mię to wzruszyło. Byłem już przedtem dzięki swej pracy pod względem materialnym zupełnie niezależny, a co do strony moralnej, to byłem pewny, że mój ojciec, gdyby był żyw, pobłogosławiłby mojej decyzji.«

   Egzamin samodzielności życiowej zdał Zieliński równie świetnie, jak i maturalny, zdobywając w roku 1876 cenną nagrodę: trzyletnie stypendium w nowo utworzonym seminarium filologicznym przy uniwersytecie lipskim dla poddanych rosyjskich. Tutaj przez trzy lata odbywał studia w zakresie filologii klasycznej, historii starożytnej i archeologii pod kierunkiem znakomitych profesorów. Nawiązał też wiele trwałych przyjaźni. Łacińska praca konkursowa o agonach w komedii attyckiej dała mu w roku 1878 nagrodę w wysokości 150 marek i przedłużenie stypendium, nade wszystko zaś stworzyła podstawę do dalszych, bardzo owocnych badań nad starą komedią. Rok 1880 okazał się jeszcze pomyślniejszy. Uzyskał wtedy w Lipsku doktorat, na podstawie pracy napisanej w języku niemieckim o ostatnich latach drugiej wojny punickiej, dzięki czemu uzyskał trzyletnie tzw. stypendium profesorskie, przyznawane przez rząd rosyjski młodym uczonym, dla których przewidywano karierę uniwersytecką. Mógł więc Zieliński studiować w Monachium i w Wiedniu, potem w Italii - gdzie pracował w Weronie, Wenecji, Florencji, Rzymie, Neapolu, przez prawie cały rok 1881 - i mógł też pozwolić sobie w roku 1882 na dokładne zwiedzenie Grecji oraz południowej Italii.

    12

   Ale i w tym okresie - tak bujnym, pracowitym, pełnym podróży i wrażeń - Zieliński, jak zwrócił uwagę Marian Plezia, podtrzymywał kontakty polskie. Nawiązał korespondencję z Józefem Ignacym Kraszewskim i za jego zgodą przełożył na język niemiecki oraz wydał w Wiedniu powieść Kaprea i Roma. Listy Kraszewskiego przechowywał troskliwie przez lat kilkadziesiąt.

   Do Petersburga powrócił późną jesienią roku 1882. Dawny nauczyciel i przyjaciel, Józef Koenig, wówczas już dyrektor Gimnazjum Św. Anny, powierzył mu nauczanie łaciny i greki w klasach wyższych. Zieliński musiał jednak stopniowo wycofać się z tych zajęć, w roku bowiem 1883 złożył rosyjski egzamin magisterski na podstawie pracy o syntagmach w dawnej komedii, a z początkiem 1884 rozpoczął wykłady na uniwersytecie. Doktorat uzyskał w Dorpacie na tamtejszym uniwersytecie po przedłożeniu i obronie pracy w języku niemieckim, analizującej budowę staroattyckiej komedii. To otworzyło mu drogę do profesury: nadzwyczajnej w roku 1887 i zwyczajnej w 1890.

   Swoje wykłady przygotowywał bardzo starannie. Początkowo interpretował dzieła Liwiusza, Owidiusza, Cycerona, Seneki, ale... Oddajmy głos samemu Zielińskiemu: »Nie miałem powodu zbytnio szczycić się skutkami tej swojej działalności. Zwykle w początku semestru na moje wykłady przychodziło ze stu z górą słuchaczy, ale już po tygodniu liczba ta topniała i w dalszym ciągu zaledwie jakie kilkanaście osób pozostawało wśród pustych ław. Niepodobna było oskarżać młodzieży o brak pilności, sale bowiem kolegów filozofów i historyków bywały i w dalszym ciągu pełne aż po brzegi. A więc przyczyną jest przedmiot ? Filologia klasyczna jest sucha, nudna ? Dość często opinie podobne się słyszało. Opinii tych bynajmniej nie podzielałem: wiedziałem, a raczej odczuwałem dobrze, że posiada ona, jako nauka o antyku, nie mniej, lecz chyba więcej walorów kształcących w porównaniu z innymi naukami humanistycznymi. Nie. Było rzeczą jasną, że należało te walory uwydatnić - i że ja tego nie umiałem. I to mnie okropnie bolało.«

   Szczęsny moment przełomu przyszedł dopiero w roku 1894, kiedy to Zieliński przejął po profesorze Piotrze Nikitinie kurs poświęcony tragedii greckiej. »Wybrałem dla pierwszej próby Bachantki Eurypidesa i postanowiłem tym razem zerwać z tradycją: nie mówić o tym, o czym się zwykle mówi we wstępach do specjalnych kursów tego rodzaju, nie roztrząsać życiorysu autora i całej jego spuścizny piśmienniczej, względnej wartości rękopisów itd., natomiast starałem się wykazać, w czym się zawiera ideowa wartość danej tragedii, to co mi się samemu w niej najbardziej podobało.«

   Kiedy skończył, w sali szczelnie zapełnionej rozległy się rzęsiste oklaski, a spotkany na korytarzu profesor historyk zapytywał ze zdziwieniem: Czy to pana tak oklaskiwano? I w ten to sposób, w tym momencie, po Zielińskim--uczonym narodził się Zieliński-popularyzator.

    13

   Aż do tego czasu opublikował w ciągu piętnastu lat, jakie ukazały się od jego pierwszej rozprawy, ponad 200 arkuszy artykułów, przyczynków, recenzji - i ani jednego wiersza o charakterze popularyzacyjnym.

   Kiedy jednak chciał zwrócić się w druku do szerszej, pozauniwersyteckiej publiczności, pojawiły się trudności natury zgoła nieoczekiwanej, bo wręcz politycznej. Oto starożytność klasyczna kojarzyła się wtedy wielu postępowym kołom rosyjskim z pojęciem reakcyjności, w pismach zaś reakcyjnych sam Zieliński nie chciał publikować - również jako Polak. Nadarzyła się jednak sposobność przełamania bariery dziwacznych nieporozumień, gdy w roku 1895 obchodzono dwutysięczną rocznicę urodzin Cycerona (przyszedł na świat w roku 106 p.n.e.). Pojawiły się wprawdzie złośliwe ataki w związku z sama ideą przypominania tej rocznicy - zapytywano na przykład, czy tak samo będzie się świętować urodziny Nabuchodonozora, Ramzesa, Abla - ale miały one ten dobry skutek, że ściągnęły publiczność. »Sala była pełna. Po krótkim wstępie, poświęconym charakterystyce Cycerona, mówiłem o jego wpływie na ludzkość w różnych okresach jej rozwoju, na myślicieli początków chrześcijaństwa, odrodzenia, oświecenia, rewolucji. Zdziwienie słuchaczy rosło: jak to, nawet rewolucji? Mirabeau, żyrondyści, Robespierre - wielbicielami i uczniami Cycerona? A jednak tak było; nie twierdziłem bynajmniej gołosłownie, przytaczałem cytaty. Taka więc była owa „reakcyjność" antyku ?«

   Po pewnym czasie i pewnych wahaniach redakcji główny trzon odczytu został wydrukowany w miesięczniku »Wiestnik Jewropy«. Potem urosła z tego książka wydana w języku niemieckim w Lipsku po raz pierwszy w roku 1897 pod tytułem Cicero im Wandel der Jahrhunderte (Cyceron w ciągu wieków) i potem jeszcze trzy razy wznawiana w coraz szerszym ujęciu. Dzieło to w swoim rodzaju klasyczne, wciąż godne uwagi i pobudzające, imponuje rozległością horyzontów autora, oczytaniem, a zarazem umiejętnością wychwytywania tego, co najistotniejsze. W latach pierwszej wojny światowej rzecz tę przełożył na język polski Julian Krzyżanowski, ale ze względów ściśle formalnych wyłączne prawa wydawcy niemieckiego - nie mogła ona nigdy ukazać się drukiem.

   Lata od roku 1895 do pierwszej wojny światowej uznawał sam Zieliński za okres pełnego rozkwitu swej działalności dydaktycznej w Petersburgu - a prowadził wówczas wykłady nie tylko na uniwersytecie, lecz również na tzw. wyższych kursach dla kobiet oraz w Instytucie Filologiczno-Historycznym, a zarazem za okres bujnej twórczości w języku rosyjskim. Napisał wówczas setki artykułów naukowych i o charakterze popularnym. Wśród tych ostatnich na szczególną wzmiankę zasługuje cykl wykładów uniwersyteckich - ale dla szerszego grona słuchaczy -

    14

   jakie wygłosił w roku 1901, poświęconych naszemu stosunkowi do starożytności czy też obecności jej w naszym życiu. Ten cykl, gdy ukazał się w wydaniu książkowym, doczekał się w Rosji trzech wydań i tłumaczeń na 12 języków; po polsku ukazał się dwukrotnie. Natomiast z prac ściśle naukowych na miejsce czołowe ze względu na swe rzeczywiście przełomowe znaczenie dla dalszych badań wysuwają się dwie, opublikowane zresztą w języku niemieckim. Pierwsza, wydana w roku 1901, omawia zagadnienie przedstawiania przez Homera wydarzeń rozgrywających się jednocześnie, lecz w różnych miejscach, druga zaś, może jeszcze ważniejsza, problem rytmu w prozie Cycerona (lata 1906 i 1914). Lidia Winniczuk pisze: »Zieliński pierwszy stworzył podstawy do badań nad rytmiką prozy artystycznej i pierwszy wysunął słuszne wnioski; ktokolwiek zajmowałby się dziś badaniem rytmu w prozie czy opracowywałby wydanie którejkolwiek z mów Cycerona, musi sięgnąć do podstawowej pracy Zielińskiego«. A jednocześnie wydawał komentowane teksty autorów klasycznych oraz przekłady. Zajęcia uniwersyteckie poświęcał głównie omawianiu epopei Homera oraz dramatów Sofoklesa i Eurypidesa. Nie uchylał się również od innych obowiązków, pełniąc przez dwa lata funkcje dziekana Wydziału Filologicznego. Toteż gdy w roku 1909 obchodzono ćwierćwiecze jego pracy w uczelni, stało się to prawdziwym świętem. Uniwersytet moskiewski mianował go swym doktorem honoris causa. Głównym organizatorem uroczystości był najstarszy i chyba najwybitniejszy uczeń Zielińskiego, M. Rostovtzeff, który zdobył prawdziwie światową sławę jako znawca historii społecznej i gospodarczej starożytności. A sam bohater obchodów odwdzięczył się swoim słuchaczom organizując w roku 1910 zbiorową wycieczkę do Grecji. Zresztą podróżował wiele i chętnie, spędzając miesiące letnie w Austrii, Szwajcarii, Italii wraz z rodziną. Miał zaś z małżeństwa z Luizą Giebel troje dzieci: syna Feliksa oraz dwie córki, Amatę i Kornelię.

   Wszystkie te lata nazywał Zieliński później rosyjskim okresem swego życia, działał bowiem głównie w rosyjskim środowisku, osiągając doskonałość w posługiwaniu się językiem. Nie oznaczało to wszakże, by w jakiejkolwiek mierze zapominał o swej polskości. »Kiedy pracowałem wśród obcych w dziedzinie nauki, która nie zna granic, której ojczyzną - świat cały, robiłem to w świadomości, że przez to samo pracuję i dla kraju mego, Ojczyzny mojego serca, i to podwójnie: po pierwsze, krzewiąc prąd humanistyczny w społeczeństwie rosyjskim, na przekór wrogim nam prądom reakcji nacjonalistycznej, po drugie zaś przez to, że właśnie jako Polak pozyskiwałem przyjaźń dla swego narodu owej istotnej i uczciwej Rosji.«

   Podczas wojny światowej jego patriotyzm objawił się w sposób jeszcze bardziej zdecydowany i oczywisty. Choć wykształcenie, wieloletnie studia i osobiste przyjaźnie

    15

   łączyły go z niemieckim światem naukowym, podpisał protest przeciw odezwie tamtych uczonych i całym sercem stał po stronie sprawy ententy. Gdy wojna zagnała do Petersburga wielu polskich uchodźców, włączył się do prac organizacyjnych: »Po powstaniu tu Polskiej Rady Szkolnej wchodzi do niej jako przewodniczący, ponadto jest dyrektorem dwuletnich kursów akademickich i kierownikiem kursów literackich i naukowych. Kiedy znów w roku 1916 wysunięty został przez prezydenta Wilsona postulat całkowitej niepodległości Polski, widzimy Zielińskiego w składzie deputacji wysłanej do ambasadora Stanów Zjednoczonych z wyrazami podzięki i uznania«.

   Grupa studentów wychowanków Uniwersytetu Jagiellońskiego, która różnymi drogami znalazła się wtedy nad Newą, zaczęła w roku 1916 wydawać tam miesięcznik »Myśl Narodowa«. Był wśród nich Julian Krzyżanowski, później tak znany historyk literatury polskiej. Wspomina on: »Sensacja numeru rozpoczynającego czasopismo była rozprawa o filareckiej poezji Mickiewicza pióra Tadeusza Zielińskiego, światowej sławy filologa klasycznego, który studia swe ogłaszał w wielu językach, a tutaj wystąpił po raz pierwszy z pracą napisaną po polsku, i to poświęconą Mickiewiczowi. Nazwisko znakomitego profesora nie było obce studentom krakowskim, ale wiedzieli oni o nim tylko, że pracuje on dla nauki obcej, nie wiedzieli zaś, iż wyboru jego do Akademii Umiejętności nie zatwierdziło austriackie ministerstwo wskutek protestu ambasadora carskiego«. A wartość tych prac - powtórzmy, pierwszych prac Zielińskiego po polsku i poświęconych bezpośrednio literaturze polskiej! ocenia niezwykle wysoko: »Studia te były i są utworami wręcz zaskakującymi, rozwiązują bowiem mnóstwo zagadek, wobec których stali bezradni badacze dawniejsi, i to zagadek występujących w wierszach bardzo popul...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin