Aha, gotuję z miłości, sieję popiół
wszędzie dokoła, gotuję niezdarnie
ten, który śpiewa, jest tym, który kocha
i to, że smutno śpiewa, wcale nie jest ważne
ten, który śpiewa, ciągle zmartwychwstaje?
Gdy skończą się przyprawy, sól i pieprz,
kiedy wszelkie wysiądą urządzenia
i prąd wyłączą ostatecznie, kiedy
pająk mi dotyka gardła pajęczyną,
wtedy dom już nie będzie domem,
klucz się zagubi w odmęcie na zewnątrz.
A gdziekolwiek się pójdzie, zawsze
droga powrotna to będzie.
Świat nie ma ramion, nie ma ciepłego oddechu,
świat nie śpi, nie śni. Cokolwiek snem było,
było domem.
FALSTART
Tym tylko jestem, co powiedzieć zechcę.
(pomiędzy Starym i Nowym
Testamentem jest
szczelina, tam mieści się sens)
(nie chciałem
tego mówić)
Okrutny poniedziałku!
Neil Young z Crazy Horse
grają piosenkę Like A Hurricane w ciemnościach.
Zawsze trzeba zostawić jakiś dobry numer
na koniec.
Nigdy nie będzie takiego lata
Nigdy policja nie będzie taka uprzejma
Nigdy straż pożarna nie będzie tak szybka i sprawna
Nigdy papieros nie będzie taki smaczny
A wódka taka zimna i pożywna
Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt
Nigdy nie będzie tak pysznych ciastek
Reprezentacja naszego kraju nie będzie miała takich wyników
Już nigdy, nigdy nie będzie takich wędlin, takiej coca-coli
Takiej musztardy i takiego mleka
Słońce nie będzie nigdy już tak cudnie wschodzić i zachodzić
Księżyc nie będzie tak pięknie wisiał
Nigdy nie będzie takiej telewizji
Takich kolorowych gazet
Nigdy nie będziesz dla mnie miła taka
Nigdy ksiądz nie będzie mówił tak mądrych kazań
Nigdy organista tak pięknie nie zagra
Nigdy Bóg nie będzie tak blisko
Tak czuły i dobry jak teraz
Nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza
Woda. Zawrze. Wrzuć. Posól.
Dwadzieścia minut. Pociąć.
Zalać jogurtem. Cukier.
Kilkanaście kryształków. Ćwierć łyżeczki soli.
Do lodówki. Tymczasem. Rzucić szpinak. Spojrzeć
na ryż. Trzy ząbki
czosnku zgnieść. Sól. Pieprz. Tyle wszędzie soli.
Tyle wszędzie. Pomodlić
się, by jej nie było za wiele. Ale bez niej też źle.
I gdybym umiał, gdybym umiał płakać!
I wykonuję setkę obraźliwych gestów.
W stronę.I robię obiad i go jeść nie będę.
Robię, bo trzeba robić.
Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.
To był jedyny facet, z którym mógł to robić.
Wracał do domu- zaparzał herbatę,
a wtedy święty obraz doń z obrazu schodził.
I rozmawiali. Henryk Kwiatek mówił
o wszystkim, co mu się zdarzyło tego dnia a święty
milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył.
Bo z kim się miał przyjaźnić? No przecież nie z księdzem,
co raz do roku po kolędzie chodził.
Bo z kim się miał przyjaźnić? Przecież nie z listonoszem,
co raz na miesiąc mu rentę przynosił.
Henryk Kwiatek...
Któregoś dnia wrócił z miasta- zaparzył herbatę.
A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole,
a listonosz nie przyszedł i renty nie przyniósł.
Następnego dnia także listonosz nie przyszedł.
Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził.
Minął tydzień czekania- listonosz nie przyszedł.
Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział:
-Ja dotychczas nie chciałem niczego od ciebie.
Wiem doskonale, że ty możesz wiele.
Ja do tej pory niczego od ciebie nie chciałem,
więc teraz o pożyczkę chcialbym cię poprosić.
Święty gość długo milczał i patrzył świętymi
oczami na Henryka- Henryk Kwiatek znowu
poprosił o pożyczkę. A gość palec uniósł,
popatrzył na Henryka i powiedział:
-MIŁOŚĆ...
Teraz kamera opuszcza mieszkanie
i widać blokowisko przeraźliwie czarne
i widać czarne niebo- i na niebie czarnym
WIELKIE I BLADE PRZERAŹLIWIE SERCE.
Kochanie
Kocham cię, kocham. Obsesyjna mantra,
na którą Bóg uprzejmie reaguje, a i
- a i ludziom świeckim podoba się całkiem.
*
Kocham cię. Łatwiej dostaniesz kanapkę.
Łatwiej się wymigujesz. Obsłużą cię łatwiej,
jeżeli powiesz: kocham, kocham cię.
Kocham cię. Nawet jeżeli zabijesz
i staniesz nad zwłokami- i powiesz: kocham cię,
to lżej jest, lżej ci. Kocham cię.
Kocham cię- mówię.
Wraca świat.
Śpi ze mną.
Spisane ze słuchu. Na koncertach tekst jest często zmieniany.
otóż tadzik ma lat ponad czterdzieści
i naturalnie jest kibicem legii
tadzik
a także ma jakieś hobby
gdyż każdy mężczyzna jakieś hobby mieć musi
otóż tadzik w stanach zjednoczonych
w krótkiej kolekcjonerskiej serii
kupił za pieć tysięcy dolarów
kupił za pieć tysięcy
lalkę
ta lalka to jest himmler
mieszka w domku dla lalek
który tadzik nazwał reichstag
tadzik nabył dla lalki mundurek
mundurek na wizytę
w obozie koncentracyjnym
kupił również mundurek
na polowanie
na wizytę u führera
a także nabył dla lalki piżamkę
z malutką swastyczką na kieszonce
tadzik ma hobby
dzwoni roman
dzwoni roman do tadzika
słuchaj tadzik
mam krawca pod lidzbarkiem warmińskim
on uszyje dla mnie mundur hitlerowski
zaprojektowany w kwietniu czterdzieści pięć
projekt nigdy nie zrealizowany
tadzik i roman nigdy nie byli w wojsku
i naturalnie brzydzą się przemocą
tadzik przebiera himmlera w piżamkę
kładzie spać
wcześniej jeszcze odbiera defiladę
plastikowych gestapowców
tadzik kładzie himmlera do łóżka
w piżamce ze swastyczką
a potem sam zasypia
i śni mu się stalingrad
sam zasypia
sam zasypia tadzik
śni mu się stalingrad
Leżenie
A może jestem po prostu potworem,
potworem na wakacjach?
Na plaży leżę w ciemnych okularach,
w praniebo patrzę.
W praniebo patrzę, jego majowego
prablasku byłbym nie zniósł, gdyby nie wakacje.
Nie zniósłbym blasku, kryje się zazwyczaj
przed nagonką w ciemnicach.
Tu jest najjaśniej. Tu, pod pralatarnią.
Jestem potworem na wakacjach.
Całuję jasne widziadło w prasłońcu.
Uszczypnij mnie, uszczypnij- mruczę do widziadła.
Manifestowanie
- Gazetę
na twarz świata
- i jazda!
***( i gładka)
...i gładka, głośno kochająca się dwójca,
dwie jaskinie wzajemnie się pochłaniające,
dwa kościoły doszczętnie wypełnione Bogiem...
***(blachy liści)
Blachy liści na blachę ziemi.
Myszy liści po zwiędłych myszach.
Chłód. Chłód.
Już krwawe szmaty wgrzebane głęboko.
Świeży zimowy jasny w dłoni nóż
*** (Budząc się z ręką)
Budząc się z ręką złożoną spokojnie
na genitaliach, w żadnym grzesznym celu,
spokojnie i niewinnie, przysłuchujac się
urojonemu deszczowi i znajdując w nim
jeden cienki i głośno mamroczący głosik
powtarzający mojotwoje imię,
zagłuszany przez dżunglę, w chwilę potem znowu
wyraźny i natrętny - bardzo mocno wierzę,
że już się obudziłem, a jeśli już nie śpię,
to to, co słyszę, pewnie dziś się ziści.
Budząc się i nie wiedząc, czy ktoś przy mnie leży,
nie poszukując nikogo, nie sprawdzając, czekam
aż się ze zgiełku ciemności wynurzy
ręka i dotknie, nawet jeśli bywasz
niemożliwie daleko, poza granicami
rozsądku, upiornie na zewnątrz,
to tak się stanie, bo tak się stawało
zawsze, a to nie pamięć, to jest wiedza,
pewność, konieczność, skoro mam płeć i
jestem sennie gorący - to dziś się to ziści.
Więc nie masz twarzy. Musisz się pogodzić
z tą sytuacją. To za każdym razem
jest jednakowo silne. To za każdym razem
jest jednakowo martwe. Urojony deszcz
zamalowuje podwórze na nieco ciemniejszy
odcień szarości. Jednocześnie zjawia
się zjawa słońce - więc kolory, zdaje
się, pozostają jednakowe. Całkiem
anonimowa historia, tu nikogo nie ma,
wymięta pościel z szybko znikającą
plamą o kształcie ciała i otwarte okno.
***(cały pokój...)
Cały pokój jest obwieszony Marcinami.
Przynajmniej raz w tygodniu wieszam jednego Marcina.
Mgła wisielcowa jest prawie tak gęsta,
jak chmura papierosowego dymu.
Ten- bo nie chciał. Tamten- bo nie umiał.
Tamten- bo go zmęczyło. Tamten- bo nie wierzył.
Obracają się w rytmie kłótni za ścianami
i nic nie znaczą. Najważniejszy- nowy
Marcin wisi pod lampą, wciąż podnoszę głowę
i robię straszne miny w jego stronę, wierząc,
że skoro drży- to wstyd mu tego, że tak
czeka i że nie umie czekać, że czeka jak dziecko
na Gwiazdkę, czeka na kobietę,
która przyjdzie, na pewno przyjdZie, wszystko się odbędzie
tak jak zawsze, jak zawsze, z jakimiś małymi
niespodziankami, te się również zawsze
zdarzają. Wisi Marcin, drży, obraca się.
Wieczór. Gwałtownie wschodzi żarówkowe słońce.
Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci.
...ska
Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół wyrazów:
niepodległość - wolność - równość - braterstwo - Polska
od morza do morza - bezrobocie - podatki - Gazeta Wyborcza?
Czy nie wiedziałeś, że są to małe wyrazy?
Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze?
Dlaczego właśnie o nie zahacza twój język?
Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi ta szczupła dziwka,
ta którą kochasz a raczej masz na nią ochotę?
która wybiera sobie tego, którego akurat ty nienawidzisz?
Który znęca się nad nią i wbija w nią gwoździe?
Przez nią siedzisz w więzieniu! Przez nią jesteś głodny!
Przez nią!
obudzony. Od razu wplątany
w sprawy jeziora. Kilka godzin przed
świtem. Prawdopodobnie. A jezioro już
żyje, oddycha, wysyła łabędzie,
żeby go sobie obejrzały: cień
w ciemnościach szukający drogi
na ludzki dworzec. Zbudzony. Zgubiony.
Z ciemnej ziemi startują pierwociny traw.
Po omacku. I po co? Bez siebie, bez czasu.
Czas tak bardzo przestrzenny się okazał, że aż
jest niewidzialny. Zgubiony w ciemnościach.
Obudzony. I po co? A gdyby wciąż nosił
zegarek, który dostał na Komunię Świętą,
gdyby się w odpowiednim czasie wpisał do harcerstwa
i miał kompas, i umiał należycie się
posługiwać kompasem
...
spodpowieki