świetlicki.doc

(348 KB) Pobierz
**************************************************

Aha

Aha, gotuję z miłości, sieję popiół

wszędzie dokoła, gotuję niezdarnie

ten, który śpiewa, jest tym, który kocha

i to, że smutno śpiewa, wcale nie jest ważne

ten, który śpiewa, ciągle zmartwychwstaje?

 

 

Dom

Gdy skończą się przyprawy, sól i pieprz,

kiedy wszelkie wysiądą urządzenia

i prąd wyłączą ostatecznie, kiedy

pająk mi dotyka gardła pajęczyną,

wtedy dom już nie będzie domem,

klucz się zagubi w odmęcie na zewnątrz.

 

A gdziekolwiek się pójdzie, zawsze

droga powrotna to będzie.

 

Świat nie ma ramion, nie ma ciepłego oddechu,

świat nie śpi, nie śni. Cokolwiek snem było,

 

było domem.

 

 

FALSTART

Tym tylko jestem, co powiedzieć zechcę.

 

(pomiędzy Starym i Nowym

Testamentem jest

szczelina, tam mieści się sens)

(nie chciałem

tego mówić)

 

Okrutny poniedziałku!

Neil Young z Crazy Horse

grają piosenkę Like A Hurricane w ciemnościach.

 

Zawsze trzeba zostawić jakiś dobry numer

na koniec.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Filandia

Nigdy nie będzie takiego lata

Nigdy nie będzie takiego lata

Nigdy policja nie będzie taka uprzejma

Nigdy straż pożarna nie będzie tak szybka i sprawna

 

Nigdy papieros nie będzie taki smaczny

A wódka taka zimna i pożywna

Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt

Nigdy nie będzie tak pysznych ciastek

Reprezentacja naszego kraju nie będzie miała takich wyników

Już nigdy, nigdy nie będzie takich wędlin, takiej coca-coli

Takiej musztardy i takiego mleka

Nigdy nie będzie takiego lata

 

Słońce nie będzie nigdy już tak cudnie wschodzić i zachodzić

Księżyc nie będzie tak pięknie wisiał

Nigdy nie będzie takiej telewizji

Takich kolorowych gazet

Nigdy nie będziesz dla mnie miła taka

Nigdy ksiądz nie będzie mówił tak mądrych kazań

Nigdy organista tak pięknie nie zagra

Nigdy Bóg nie będzie tak blisko

Tak czuły i dobry jak teraz

 

Nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza

Nigdy nie będzie takiego lata

 

 

Gotowanie

Woda. Zawrze. Wrzuć. Posól.

Dwadzieścia minut. Pociąć.

Zalać jogurtem. Cukier.

Kilkanaście kryształków. Ćwierć łyżeczki soli.

Do lodówki. Tymczasem. Rzucić szpinak. Spojrzeć

na ryż. Trzy ząbki

czosnku zgnieść. Sól. Pieprz. Tyle wszędzie soli.

Tyle wszędzie. Pomodlić

się, by jej nie było za wiele. Ale bez niej też źle.

I gdybym umiał, gdybym umiał płakać!

I wykonuję setkę obraźliwych gestów.

W stronę.I robię obiad i go jeść nie będę.

Robię, bo trzeba robić.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

              Henryk Kwiatek

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

To był jedyny facet, z którym mógł to robić.

Wracał do domu- zaparzał herbatę,

a wtedy święty obraz doń z obrazu schodził.

I rozmawiali. Henryk Kwiatek mówił

o wszystkim, co mu się zdarzyło tego dnia a święty

milczał i świętymi oczami na Henryka patrzył.

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

Bo z kim się miał przyjaźnić? No przecież nie z księdzem,

co raz do roku po kolędzie chodził.

Bo z kim się miał przyjaźnić? Przecież nie z listonoszem,

co raz na miesiąc mu rentę przynosił.

 

Henryk Kwiatek...

 

Henryk Kwiatek przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu.

Któregoś dnia wrócił z miasta- zaparzył herbatę.

A obraz zszedł z obrazu i usiadł przy stole,

a listonosz nie przyszedł i renty nie przyniósł.

Następnego dnia także listonosz nie przyszedł.

Henryk Kwiatek co chwilę do swych drzwi podchodził.

Minął tydzień czekania- listonosz nie przyszedł.

Henryk Kwiatek do gościa z obrazu powiedział:

-Ja dotychczas nie chciałem niczego od ciebie.

Wiem doskonale, że ty możesz wiele.

Ja do tej pory niczego od ciebie nie chciałem,

więc teraz o pożyczkę chcialbym cię poprosić.

 

Henryk Kwiatek...

 

Święty gość długo milczał i patrzył świętymi

oczami na Henryka- Henryk Kwiatek znowu

poprosił o pożyczkę. A gość palec uniósł,

popatrzył na Henryka i powiedział:

                                                              -MIŁOŚĆ...

 

Teraz kamera opuszcza mieszkanie

i widać blokowisko przeraźliwie czarne

i widać czarne niebo- i na niebie czarnym

WIELKIE I BLADE PRZERAŹLIWIE SERCE.

 

 

              Kochanie

Kocham cię, kocham. Obsesyjna mantra,

na którą Bóg uprzejmie reaguje, a i

- a i ludziom świeckim podoba się całkiem.

*

Kocham cię. Łatwiej dostaniesz kanapkę.

Łatwiej się wymigujesz. Obsłużą cię łatwiej,

jeżeli powiesz: kocham, kocham cię.

*

Kocham cię. Nawet jeżeli zabijesz

i staniesz nad zwłokami- i powiesz: kocham cię,

to lżej jest, lżej ci. Kocham cię.

*

Kocham cię- mówię.

Wraca świat.

Śpi ze mną.

 

              Lalka Tadzika

Spisane ze słuchu. Na koncertach tekst jest często zmieniany.

 

otóż tadzik ma lat ponad czterdzieści

i naturalnie jest kibicem legii

 

tadzik

 

otóż tadzik ma lat ponad czterdzieści

i naturalnie jest kibicem legii

a także ma jakieś hobby

gdyż każdy mężczyzna jakieś hobby mieć musi

 

tadzik

 

otóż tadzik w stanach zjednoczonych

w krótkiej kolekcjonerskiej serii

kupił za pieć tysięcy dolarów

kupił za pieć tysięcy

lalkę

ta lalka to jest himmler

ta lalka to jest himmler

mieszka w domku dla lalek

który tadzik nazwał reichstag

 

tadzik

 

tadzik nabył dla lalki mundurek

mundurek na wizytę

w obozie koncentracyjnym

kupił również mundurek

na polowanie

kupił również mundurek

na wizytę u führera

a także nabył dla lalki piżamkę

z malutką swastyczką na kieszonce

 

tadzik

tadzik ma hobby

 

dzwoni roman

dzwoni roman do tadzika

słuchaj tadzik

mam krawca pod lidzbarkiem warmińskim

on uszyje dla mnie mundur hitlerowski

zaprojektowany w kwietniu czterdzieści pięć

projekt nigdy nie zrealizowany

 

tadzik

tadzik i roman nigdy nie byli w wojsku

i naturalnie brzydzą się przemocą

tadzik i roman nigdy nie byli w wojsku

i naturalnie brzydzą się przemocą

 

tadzik przebiera himmlera w piżamkę

kładzie spać

wcześniej jeszcze odbiera defiladę

plastikowych gestapowców

 

tadzik

 

tadzik kładzie himmlera do łóżka

w piżamce ze swastyczką

 

tadzik

 

a potem sam zasypia

i śni mu się stalingrad

sam zasypia

i śni mu się stalingrad

sam zasypia tadzik

i śni mu się stalingrad

 

tadzik

śni mu się stalingrad

 

 

              Leżenie

A może jestem po prostu potworem,

potworem na wakacjach?

Na plaży leżę w ciemnych okularach,

w praniebo patrzę.

*

W praniebo patrzę, jego majowego

prablasku byłbym nie zniósł, gdyby nie wakacje.

Nie zniósłbym blasku, kryje się zazwyczaj

przed nagonką w ciemnicach.

*

Tu jest najjaśniej. Tu, pod pralatarnią.

Jestem potworem na wakacjach.

Całuję jasne widziadło w prasłońcu.

Uszczypnij mnie, uszczypnij- mruczę do widziadła.

 

 

              Manifestowanie

- Gazetę

na twarz świata

- i jazda!

 

 

 

***( i gładka)

...i gładka, głośno kochająca się dwójca,

dwie jaskinie wzajemnie się pochłaniające,

dwa kościoły doszczętnie wypełnione Bogiem...

 

 

              ***(blachy liści)

Blachy liści na blachę ziemi.

Myszy liści po zwiędłych myszach.

Chłód.                   Chłód.

Już krwawe szmaty wgrzebane głęboko.

Świeży zimowy jasny w dłoni nóż

 

 

 

 

 

 

 

              *** (Budząc się z ręką)

Budząc się z ręką złożoną spokojnie

na genitaliach, w żadnym grzesznym celu,

spokojnie i niewinnie, przysłuchujac się

urojonemu deszczowi i znajdując w nim

jeden cienki i głośno mamroczący głosik

powtarzający mojotwoje imię,

zagłuszany przez dżunglę, w chwilę potem znowu

wyraźny i natrętny - bardzo mocno wierzę,

że już się obudziłem, a jeśli już nie śpię,

to to, co słyszę, pewnie dziś się ziści.

 

Budząc się i nie wiedząc, czy ktoś przy mnie leży,

nie poszukując nikogo, nie sprawdzając, czekam

aż się ze zgiełku ciemności wynurzy

ręka i dotknie, nawet jeśli bywasz

niemożliwie daleko, poza granicami

rozsądku, upiornie na zewnątrz,

to tak się stanie, bo tak się stawało

zawsze, a to nie pamięć, to jest wiedza,

pewność, konieczność, skoro mam płeć i

jestem sennie gorący - to dziś się to ziści.

 

Więc nie masz twarzy. Musisz się pogodzić

z tą sytuacją. To za każdym razem

jest jednakowo silne. To za każdym razem

jest jednakowo martwe. Urojony deszcz

zamalowuje podwórze na nieco ciemniejszy

odcień szarości. Jednocześnie zjawia

się zjawa słońce - więc kolory, zdaje

się, pozostają jednakowe. Całkiem

anonimowa historia, tu nikogo nie ma,

wymięta pościel z szybko znikającą

plamą o kształcie ciała i otwarte okno.

 

              ***(cały pokój...)

Cały pokój jest obwieszony Marcinami.

Przynajmniej raz w tygodniu wieszam jednego Marcina.

Mgła wisielcowa jest prawie tak gęsta,

jak chmura papierosowego dymu.

 

Ten- bo nie chciał. Tamten- bo nie umiał.

Tamten- bo go zmęczyło. Tamten- bo nie wierzył.

Obracają się w rytmie kłótni za ścianami

i nic nie znaczą. Najważniejszy- nowy

 

Marcin wisi pod lampą, wciąż podnoszę głowę

i robię straszne miny w jego stronę, wierząc,

że skoro drży- to wstyd mu tego, że tak

czeka i że nie umie czekać, że czeka jak dziecko

 

na Gwiazdkę, czeka na kobietę,

która przyjdzie, na pewno przyjdZie, wszystko się odbędzie

tak jak zawsze, jak zawsze, z jakimiś małymi

niespodziankami, te się również zawsze

 

zdarzają. Wisi Marcin, drży, obraca się.

Wieczór. Gwałtownie wschodzi żarówkowe słońce.

Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci.

Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci.

              ...ska

Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół wyrazów:

niepodległość - wolność - równość - braterstwo - Polska

od morza do morza - bezrobocie - podatki - Gazeta Wyborcza?

Czy nie wiedziałeś, że są to małe wyrazy?

Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze?

Dlaczego właśnie o nie zahacza twój język?

Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi ta szczupła dziwka,

ta którą kochasz a raczej masz na nią ochotę?

która wybiera sobie tego, którego akurat ty nienawidzisz?

Który znęca się nad nią i wbija w nią gwoździe?

Przez nią siedzisz w więzieniu! Przez nią jesteś głodny!

Przez nią!

 

 

              1 KWIETNIA, WIĘGROWIEC, POLSKA

obudzony. Od razu wplątany

w sprawy jeziora. Kilka godzin przed

świtem. Prawdopodobnie. A jezioro już

żyje, oddycha, wysyła łabędzie,

żeby go sobie obejrzały: cień

w ciemnościach szukający drogi

na ludzki dworzec. Zbudzony. Zgubiony.

Z ciemnej ziemi startują pierwociny traw.

Po omacku. I po co? Bez siebie, bez czasu.

Czas tak bardzo przestrzenny się okazał, że aż

jest niewidzialny. Zgubiony w ciemnościach.

Obudzony. I po co? A gdyby wciąż nosił

zegarek, który dostał na Komunię Świętą,

gdyby się w odpowiednim czasie wpisał do harcerstwa

i miał kompas, i umiał należycie się

posługiwać kompasem

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin