00:00:33:tłumaczenie:cat84|www.chomikuj.pl/cat84 00:00:45: Murdoch Mysteries 5x04 The War on Terror|Detektyw Murdoch 5x04 Wojna terroru 00:00:57:Daj mi sekundę, Higgins, muszę|zadzwonić na posterunek. 00:01:01:Te wszystkie skrzynki sš fantastyczne,|teraz możemy się komunikować... 00:01:04:Uważaj na siebie, młodzieńcze. 00:01:06:Teraz, możemy się komunikować 00:01:08:z prawie wszystkich częci miasta. 00:01:09:Wyobra sobie, że pewnego dnia|będš tak małe, że będzie można je nosić. 00:01:13:To nigdy by nie zadziałało...|wszędzie w miecie kable, konie by się potykały. 00:01:17:Oh! Z posterunkiem nr 4, proszę.|- George, tak dla twojej wiadomoci, 00:01:21:zaczšłem czytać twojš ksišżkę, i...|- Ah, tak! 00:01:57:- Nie przewidziałem tego, sir.|- Nie mógłby. 00:02:01:Co z Henrym? 00:02:06:Nic mu nie będzie. 00:02:09:Detektyw Murdoch...|- Zostań na miejscu, Crabtree, Murdoch sobie poradzi. 00:02:14:Wesley, zabierz Crabtree i Higginsa|do Szpitala Toronto General jak najszybciej. 00:02:19:Dobrze, wszyscy zejć z ulicy,|proszę, nie ma czego oglšdać! 00:02:23:Proszę się przesunšć, sir. 00:02:25:To katastrofa! Były tam rzeczy warte ponad 3,000 dolarów! |- Spokojnie, sir. 00:02:30:- Kto zapłaci za moje straty?|- Cóż, na pewno nie policja. 00:02:33:Proszę zejć z ulicy,|i dać nam pracować. 00:02:36:Proszę mi powiedzieć, co się dzieje?! 00:02:38:Dwóch naszych policjantów|zostało poważnie rannych. 00:02:41:Robili to, za co dobrze im płacš. 00:02:44:Proszę się zamknšć, sir|albo sam zamknę pana. Mówiłem już, 00:02:48:zejć z ulicy...|Nie będę powtarzał. 00:02:51:Inspektorze! Mylę, że co znalazłem. 00:02:55:Co masz, Murdoch? 00:02:58:Sir, mylę, że to wszystko |rezultat urzšdzenia zapalajšcego. 00:03:02:- Bomby? |-Wyglšda na to, że kto bardzo nie lubił pana Milnea. 00:03:15:To nie wyglšda jak wojskowe wyposażenie,| nie widziałem takiego wczeniej. 00:03:19:Nie znalazłem dotšd żadnego |znaku czy marki produkcyjnej. 00:03:22:- Robota domowa? |- Tak sšdzę.|- Doć potężne urzšdzenie. 00:03:26:Czy to możliwe, aby nasze chłopaki| były zamierzonym celem? 00:03:30:Bombę umieszczono w sklepie Milne'a.|Powiedziałbym, że to on był celem. 00:03:34:- Ale chłopaki robiły obchód tędy codziennie.|- Wszystko jest możliwe. 00:03:38:- Takie urzšdzenie może kogo zabić.| - Dranie! 00:03:42:Jak tylko poznasz pochodzenie urzšdzenia,| daj mi znać. |- Tak, sir. 00:03:49:Jak się czujesz? Witamy z powrotem! 00:03:51:Crabtree! 00:03:55:Crabtree. 00:03:58:George. 00:04:02:- Crabtree.|- Ah, Inspektorze. 00:04:04:Podziwiam twoje oddanie, |ale mogłe wzišć kilka dni wolnego. 00:04:09:To nie jest konieczne, sir.| Wiadomo już czy Higgins, z tego wyjdzie? 00:04:13:Bardzo o niego dbajš. 00:04:18:Posterunkowy Crabtree? 00:04:21:Słyszałam wieci...|jak się czujesz? 00:04:23:W porzšdku, Dr Grace.| Czemu zawdzięczam tę przyjemnoć? 00:04:27:Chodzi o przysługę posterunkowy Crabtree.|- Jakš?|- Wywiadczyłby mi pan przysługę 00:04:30:gdybym mogła panu towarzyszyć podczas ledztwa.|- Dlaczego? 00:04:33:Aby zrozumieć, w jaki sposób policja wykonuje swojš pracę. 00:04:36:Pani Doktor, nie wštpię, że|pani potrafi sobie poradzić, 00:04:39:ale praca policji może być bardzo niebezpieczna.| - Włanie widzę. 00:04:43:Ale jestem gotowa na ryzyko. 00:04:47:Przykro mi, pani Doktor, ale|to byłoby z mojej strony nieodpowiedzialne. 00:05:04:- Dziękuję.|- W porzšdku. 00:05:11:Henry? 00:05:17:Detektywie Murdoch, ja... 00:05:19:Spokojnie, posterunkowy.|Oszczędzaj siły. 00:05:23:Czy kto został ranny, sir?|Było tam tyle kobiet i dzieci. 00:05:27:Nie było poważnych obrażeń. 00:05:29:A George? 00:05:31:Wyglšda na to, że ma znacznie twardszš głowę niż ty. 00:05:35:To żadna niespodzianka! 00:05:37:Czy złapał pan zamachowca, sir? 00:05:40:Dopiero zaczšłem go szukać. 00:05:44:Znajdzie go pan. 00:05:53:Henry? 00:05:59:Tak, złapię go. 00:06:12:Detektywie, nie jestem zbyt popularny...|ale nie to mnie martwi. 00:06:16:Jest pan niepopularny dla kogo szczególnie? 00:06:19:Właciciel chciał się mnie pozbyć, |sšsiedzi nie sš zbyt sšsiedzcy, 00:06:23:dwunastu moich pracowników nie ma pracy...|mam mówić dalej? 00:06:26:Tak, proszę, mam czas. 00:06:28:Dobrze. 00:06:30:Spójrz na tego "pięknisia" tam... 00:06:34:To straszny człowiek.|Gdy pan Milne odmówił opuszczenia najmu, 00:06:38:zostawał w swoim sklepie do pónych godzin wieczornych, 00:06:41:robił hałas, szwędał się wokół, 00:06:44:gwizdał za kobietami!|- Z jego miejsca pracy? 00:06:48:Gdzie poszedłby, człowiek taki jak on?|Nie ma na wiecie żadnego przyjaciela. 00:06:52:Ani też dokšd pójć, jak słyszałem. 00:06:56:- Narzekał pan na jego zachowanie włacicielowi?|- My wszyscy. 00:07:00:Niewiele to dało.|Pan Decker powiedział, że ma zwišzane ręce. 00:07:05:- Rozumiem.- Czy to oznacza,| że pan Milne wyniesie się z rynku? 00:07:10:Budynek jest niestabilny,|pewnie pójdzie do rozbiórki. 00:07:16:Jaka szkoda! 00:07:18:To straszne. Cholerny Milne! 00:07:20:Mam ten budynek od ponad dziesięciu lat... 00:07:23:Nigdy nie miałem lokatora, takiego jak on. 00:07:26:Pewnie on to spowodował...|Założę się, że ma nielegalny destylator na zapleczu. 00:07:29:Nie wydaje mi się. |Wybuch wywołano urzšdzeniem. 00:07:33:- Więc wy dwaj nie dogadywalicie się? |- Chciałem, aby odszedł. 00:07:36:To żaden sekret.|Ale on nie opuciłby tego miejsca, 00:07:39:Powiedział, że jego umowa najmu jest nie do ruszenia ...|Same z nim utrapienia! 00:07:42:Zupełnie jak wrzód nie dajšcy się wycisnšć. 00:07:48:Czy miał zatem jakich wrogów, sir? 00:07:51:- Wszystkich, których zatrudniał, jak mi się zdaje.|- Kogo jeszcze? 00:07:54:Mężczyznę, który wynajmował|tamten budynek, Angusa Trouta. 00:07:58:Na nieszczęcie on i Milne mieli ten sam interes. 00:08:02:- I?|- Milne odebrał mu ten interes... 00:08:05:Biedny Trout sprzedał swojš firmę dosłownie za grosze. 00:08:08:Prawie się pobili się tamtego dnia, a|Trout w końcu rozbił mu okna. 00:08:12:Wezwano policję... 00:08:14:Od czasu do czasu,|Trout zastrasza Milnea. 00:08:18:- Naprawdę? A kiedy ostatnio miało to miejsce?|- Mylę, że wczoraj. Nie było mnie tu, 00:08:22:ale mówili o tym na ulicy. 00:08:25:Ha-ha-ha! Stracił cały swój sklep?! 00:08:27:- Tak.|- Ha-ha-ha-ha! 00:08:29:Cały sklep!|Szkoda, że go wtedy nie było w rodku! 00:08:33:Mój kolega prawie zginšł w czasie wybuchu! 00:08:36:Więc zamknij się! 00:08:38: - George.|- Radzę wytrzewieć,|zanim pan się pogršży. 00:08:42:Wytrzewieć?! To mój najlepszy dzień od dawna! 00:08:48:Sir, przepraszam za ten wybuch. 00:08:51:W porzšdku, George,|jeste usprawiedliwiony. 00:08:55:- O co tu chodzi?|- Nie mam pojęcia. 00:08:58:- Czy ten człowiek odpowiada za zamach bombowy?|- Masz cholernš rację! 00:09:01:Cicho, panie Trout. Ludzie odsunšć się!|On jest zdrajcš? Dlaczego to zrobiłe? 00:09:05:Chcecie wiedzieć, kto jest przestępcš?|To Peter Milne! 00:09:07:Proszę nas przepucić. 00:09:14:Zaprowad proszę pana Trouta| do pokoju przesłuchań, George. 00:09:20:I niech będzie pod strażš. 00:09:23:Panowie, wracać do pracy. 00:09:27:Więc przyznał się? Hmm?|Podał jakie nazwiska wspólników? 00:09:32:- Terrence Meyers!|- Murdoch. 00:09:36:Co to może mieć wspólnego|z szanownym rzšdem? 00:09:40:Kim jest ten człowiek? Jak się nazywa? 00:09:43:Nazywa się Angus Trout.|Jest włacicielem sklepu. 00:09:46:- Przesłuchuję go w zwišzku z...|-Oh, doskonale o tym wiem. 00:09:50:Atak anarchistów na Rynku Dunbar. 00:09:53:Anarchistów? 00:09:55:Ten atak bombowy nie był nie był zwykłym| zatargiem pomiędzy dwoma sklepikarzami. 00:09:58:To było pierwsze uderzenie przeciwko nam. 00:10:02:- Dokonane przez kogo?|- Anarchistów, Murdoch. 00:10:05:Wyglšda na to, że nasz kraj dołšczył do wojny terroru. 00:10:14:Jeszcze długa droga, aby przekonał mnie, że 00:10:17:Toronto jest oblegane przez terrorystów. 00:10:21:Dlaczego mnie to nie dziwi? 00:10:27:Panowie, zostałem wtajemniczony| w pewne poufne informacje. 00:10:31:Nasz rzšd zajmuje się|daleko posuniętymi negocjacjami 00:10:35:w sprawie wizyty prezydenta Williama McKinleya w Kanadzie. 00:10:39:To byłby prawdziwy przełom dla nas 00:10:42:gdyby pierwsza zagraniczna wizyta| amerykańskiego prezydenta była na naszej ziemi. 00:10:44:To głupie z jego strony. 00:10:46:Poproszę żonę, aby zrobiła|dla niego stek 00:10:50:z potrawkš z grochu. 00:10:52:Inspektrze Brackenreid, pomimo pańskich przeciwnych opinii, 00:10:55:Amerykanie sš dla nas ważni,|nawet jeli nieco niesforni, sš naszymi sojusznikami. 00:10:58:Jak w te wszystkie |kłopoty wmieszał się niemiły sklepikarz? 00:11:02:Cóż odnosi się to do dojrzałoci kraju, jak przypuszczam. 00:11:06:Amerykanie uważajš nasze standardy| prawa i porzšdku za niewystarczajšce. 00:11:09:Cholerni Jankesi! 00:11:12:Z kim majš rozmawiać o tych standardach? 00:11:15:Albo o prawie i porzšdku w tej kwestii?! 00:11:17:- Mieli wojnę domowš!|- Nasz rzšd chce jako pierwszy 00:11:21:ugocić Amerykańskiego prezydenta,|więc musimy być czujni. 00:11:26:- Jestemy czujni.|- Naprawdę? Oh, dobrze. Dobrze. 00:11:30:Musicie więc szczególnie przyglšdać się Emmie Goldman. 00:11:33:A kim do cholery jest Emma Goldman? 00:11:35:Emma Goldman jest znanš amerykańskš| anarchistkš i organizatorkš pracy. 00:11:39:Która, według wiarygodnych ródeł,|jest obecnie w Toronto. 00:11:43:Uważam, że ona i jej grupa odpowiadajš 00:11:46:za zamach bombowy, który włanie badacie. 00:11:48:Dlaczego panna Goldman|miałaby wysadzić sklep w dzień targowy? 00:11:53:Cóż, towary pana Milne'a |były adresowane do elitarnej klienteli. 00:11:56:Zamach bombowy godził w kapitalizm... 00:11:59:ostoję każdego wolnego społeczeństwa. 00:12:02:Nie tylko sklep był obiektem ataku...|dwóch naszych ludzi zostało rannych. 00:12:05:To mógł być zbieg okolicznoci. 00:12:07:Czy grupa panny Goldman |p...
czara_wyroczni