Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok).pdf

(101 KB) Pobierz
1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech
Antonio Labriola
1 Maja i ruch
robotniczy we
Włoszech
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok)
Artykuł Antonio Labrioli „1 Maja i ruch
robotniczy we Włoszech” („Il 1° Maggio e il
movimento operaio in Italia”) został wydrukowany
w pismie „Sozialdemokrat”, organie socjalistów
niemieckich, a następnie, w tłumaczeniu Pasquala
Martignettiego – w „Fascio Operaio” z 25 maja
1890.
Podstawa niniejszego wydania: Antonio Labriola,
„Pisma filozoficzne i polityczne”, tom 2, wyd.
Książka i Wiedza, Warszawa 1963.
Tłumaczenie z języka włoskiego: Barbara
Sieroszewska.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288105994.001.png
Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok)
W prasie burżuazyjnej wszystkich krajów roiło się w ciągu ostatnich dni od depesz i innych relacji
na temat 1 Maja i ruchu robotniczego we Włoszech. Czy wszystkie one były zgodne z prawdą i
odtworzyły dokładnie obraz istniejącego stanu rzeczy – to inna kwestia, nad którą nie warto się bliżej
zastanawiać i która nie ma żadnego znaczenia dla naszych towarzyszy w Niemczech i gdzie indziej.
Oczywiście żaden z tych korespondentów nie może mówić o włoskim ruchu robotniczym na podstawie
swojej własnej znajomości rzeczy; czerpią oni informacje z kół i organów burżuazyjnych, ministerialnych
czy opozycyjnych, powtarzając ich opinie bezkrytycznie i wręcz naiwnie.
Poza granicami Włoch musiały wzbudzić wesołość terrorystyczne, prowokatorskie zarządzenia, za
pomocą których eks-rewolucjonista Crispi i jego kompan, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw
Wewnętrznych, eks-mazzińczyk Fortis, dwóch Robespierre’ów na grzbiecie osła , narobili zamętu i
napędzili strachu w całym kraju.
Absolutny zakaz wszelkich zgromadzeń publicznych i wszelkich pochodów, koncentracja wojska
z małych miejscowości w ośrodkach większych, uznanych za silnie zagrożone, ogromna ilość aresztowań
w przededniu 1 maja, policja zepchnięta wszędzie do roli prowokatorów i szpicli – oto idee, oto środki,
jakimi słynny demagog ocalił ojczyznę. Innymi słowy: anarchia od góry .
Było więc rzeczą naturalną, wręcz nieuniknioną, że tu i ówdzie manifestacje przybrały pewne
zabarwienie polityczne. Prasa liberalna, która jeszcze niedawno nie objawiała najmniejszego
zainteresowania sprawą ośmiogodzinnego dnia pracy , teraz, w obliczu białego terroru , uznała za
właściwe żywo zaprotestować przeciwko temu pogwałceniu wolności politycznej. Skrajna lewica
parlamentarna (przeważnie republikanie) włączyła się w tę sprawę szeregiem interpelacji. W kołach
demokratycznych obudziło się zainteresowanie sprawą wolności.
Przez cały tydzień, dzięki zarządzeniom rządowym, od krańca do krańca Włoch mówiło się o
nieuniknionej rewolucji, nic też dziwnego, że wiele depesz donosiło o spokoju panującym w takiej czy
innej miejscowości, jak o czymś nieoczekiwanym. Czymże mógłby się lepiej przysłużyć demokracji rząd
burżuazyjny ? Piechota, kawaleria i policja, uzbrojone po zęby, czekały przez 48 godzin na wybuch
rewolucji w Neapolu, Rzymie, Livorno, Mediolanie, Bolonii, Turynie – wszędzie, na całej przestrzeni
Włoch; nie jestże to święto oficjalnego uznania socjalizmu ? Pan Crispi przyspieszył rozwój ruchu
robotniczego o szereg lat. Składam mu za to dzięki w imieniu wszystkich towarzyszy.
Nie należy się łudzić, że wszyscy aresztowani w związku z 1 Maja na terenie Włoch, ci ludzie, z
których jedni zostali już skazani, inni czekają jeszcze na proces, choć część musiano wypuścić na
wolność – są wszyscy szczerymi i zdeklarowanymi bojownikami o demokrację socjalną . I przesadą
byłoby uważać za zdyscyplinowaną armię przyszłej rewolucji socjalnej te ogromne rzesze demonstrantów
z Neapolu, Bolonii, Mediolanu czy Turynu, wobec których uzbrojone wojsko musiało przybrać postawę
bojową. Kiedy konserwatyści twierdzą, że Włochy cierpią bardziej przez braki w produkcji niż przez
wadliwy podział, jest w tym więcej niż ziarenko prawdy, zwłaszcza w odniesieniu do niektórych
prowincji i miast. Masa bezrobotnych robotników jest jeszcze we Włoszech ogromna – większa niż masa
niezadowolonych .
Niemniej przeto niewybaczalnie bezwstydne jest twierdzenie pewnych dzienników rządowych, że
manifestacje pierwszomajowe wyrodziły się w zwykłą rebelię polityczną, rewolucyjną i anarchiczną.
Odnośni rycerze pióra , jakkolwiek wciąż prowadzą jakieś konszachty z policją (a policja wie doskonale,
czym jest naprawdę „czerwone widmo”), na pewno nie przeczytali wszystkich listów prywatnych i
rozrzucanych ulotek, na pewno nie wysłuchali wszystkich odczytów i dyskusji, w których mowa była
wyłącznie o ośmiogodzinnym dniu pracy i o zbrataniu się proletariatu światowego – mowa szczera i
prosta, płynąca z głębokiego przekonania.
W sumie wziąwszy, jakkolwiek Crispi swymi zarządzeniami robił dość niezdarną propagandę
rewolucji politycznej, to z drugiej strony jest rzeczą niewątpliwą, że tym razem w całych Włoszech, a w
szczególności w centrum kraju i na północy , objawił się publicznie i utwierdził zdrowy zalążek partii mas
pracujących . Głównym jej ośrodkiem jest jednakowoż „Partia Robotnicza” w Mediolanie. Kierownictwo
jej od trzech lat przeniesione zostało do Alessandrii, gdzie do tej pory ukazuje się „Fascio Operaio”,
redagowany przedtem przez Gnocchiego-Viani, obecnie – przez robotników. „Partia Robotnicza”
wszędzie tam, gdzie ma swoją reprezentację w postaci sekcji, nadała manifestacjom właściwy kierunek –
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288105994.002.png
Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok)
w dziennikach, ulotkach, odczytach. Jej istotne znaczenie uwydatniło się w Piemoncie, Lombardii, Emilii
i Ligurii. Ale choć, zależnie od lokalnego temperamentu, w różny sposób w poszczególnych prowincjach
przejawili swą działalność robotnicy włoscy, to przecież w rezultacie pierwszy raz świadomie ożywieni tą
samą myślą, złączyli swój głos jednobrzmiący z głosem świata robotniczego wszystkich krajów.
Czy te zaczątki solidarności proletariackiej rozwiną się tak dalece, aby zrodziła się z nich
prawdziwa i żywotna socjaldemokracja włoska? Zdaniem niektórych – brak ludzi zdolnych do
pokierowania nią. Inni wierzą, że da się zdziałać cuda przy pomocy słowa pisanego – dzienników, książek
i broszur; jeszcze inni – że potrzebna jest najpierw republika, umożliwiająca korzystanie z większych
swobód. Tym twierdzeniom, grzeszącym zbytnią ciasnotą polityczną, przeciwstawić można wiele faktów
prozaicznych. „Partia ludzi pracy”, świadoma własnej misji, mogła się rozwinąć czy rozwija się tylko
tam, gdzie produkcja maszynowa głęboko już zapuściła korzenie , zarówno w miastach, jak Mediolan,
Como itd., jak na wsi – w Mantuańskiem, w Emilii, w Polesine itd. Ale ogromna masa prostych
rzemieślników, odosobnionych i rozproszonych, którzy czują się przytłoczeni konkretnymi warunkami,
nie mając pojęcia, czym jest kapitał – oscyluje to ku prawicy, to ku lewicy, zależnie od tego, skąd w
swoim niedoświadczeniu spodziewa się ratunku. Wobec tej masy przepojonej duchem
drobnomieszczaństwa mają łatwe zadanie demagodzy polityczni wszelkich odcieni. Zwłaszcza w małych
miasteczkach pełno jest takich drobnomieszczańskich „przywódców robotniczych i przyjaciół
robotników”, pozujących na trybunów ludu.
Wielki jest urok nazw. Słowa socjalizm używa się i nadużywa we wszelkich możliwych i
niemożliwych celach, tak że na partię robotniczą spada przede wszystkim obowiązek jasnego, w pełni
świadomego sprecyzowania własnych celów i granic. Ruch robotniczy we Włoszech osiągnął już moment
dziejowej ewolucji.
Odłóżmy na bok dyskusje nad tym, czy wyższe umysły i środki literackie mogą wystarczyć do
wytworzenia tego, co naszym zdaniem może być jedynie wynikiem niwelującej roli kapitału . Przyszłość
to pokaże!
Manifestacja pierwszomajowa w każdym razie znacznie przewyższyła nadzieje, jakie w niej
pokładali socjaliści i postępowi robotnicy. Jeszcze kilka dni przedtem przewidywania wielu socjalistów
operujących słowem mówionym i pisanym były raczej pesymistyczne. Utrzymywano, że nic się nie uda
wskutek braku porozumienia, braku centralnego kierownictwa i poczytnych organów. A jednak udało się
w ciągu niewielu dni rozwinąć olbrzymią propagandę.
Nikt się nigdy nie łudził, że manifestacja włoska wywrze taki efekt na stosunki światowe, jak
manifestacja na wiedeńskim Praterze czy w Hyde Parku. Ale jej efekt moralny był jednak wielki. Nabyte
zostało doświadczenie, jak należy sobie w takich wypadkach poczynać, i okazało się, że anarchiści , tak
często cytowani w prasie burżuazyjnej jako widma terroru, nie są tak niebezpieczni, jak się to na ogół
wydaje.
Anarchiści czy po prostu rewolucjoniści? Czy można uważać za reprezentantów doktryny
anarchistycznej tych wszystkich, którzy sami siebie nazywają i są nazywani anarchistami? Niektórych z
pewnością tak, a są wśród nich bystre umysły i zręczni mówcy ludowi. Że nie dogadza im stworzenie
trwałej Partii Robotniczej – wielekroć dawali to do zrozumienia, a w szczególności niedawno w Rzymie.
Ale czy samo istnienie takich niespokojnych duchów, nigdy przecież nie zagrażających poważnie
społeczeństwu, można uważać za wytłumaczenie – bo o usprawiedliwieniu nie może być tu mowy – iście
carskich posunięć rządu włoskiego? W żaden sposób. Nie tłumaczy tego również rozpowszechnianie
odezw anarchistycznych przysłanych z Paryża, które przeniknęły nawet do rzymskich koszar
wojskowych.
Śmieszny doprawdy i żałosny zarazem był widok Rzymu w dniu 1 maja, kiedy to wielu
cudzoziemców uciekło z miasta, a rozliczni wielcy panowie udali się na wieś, kiedy znaczna ilość
sklepów była zamknięta, a wszystkie gmachy publiczne, banki itp. silnie obsadzone policją, kiedy
większość robotników albo została w domu, albo była przy pracy, a czternaście tysięcy żołnierzy, nie
licząc uzbrojonej policji, trwało w ostrym pogotowiu, aby chronić Państwo i Społeczeństwo przed
wyimaginowaną rewolucją, która nie chciała wybuchnąć, i przepędzało się z miejsca na miejsce drobne
grupki uporczywych demonstrantów, których ogólna liczba sięgała co najwyżej tysiąca osób.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288105994.003.png
Antonio Labriola – 1 Maja i ruch robotniczy we Włoszech (1890 rok)
W przeddzień, 30 kwietnia, kiedy wszystkie place były już obsadzone wojskiem, imponującym
pochodem demokratów i patriotów celebrowano w Rzymie apoteozę Aurelia Saffiego. Wybitny uczeń
Mazziniego, triumwir republiki rzymskiej w r. 1849, zmarł przed paru tygodniami w Forli, równie
nieprzejednany w stosunku do monarchii, jak do socjalizmu. Jego panegirysta na Kapitolu mówił o
rewolucji ludowej .
Pierwszego maja damy rzymskie, które tego dnia nie wyjechały karetami na spacer, śledziły
ukradkiem przez okna nadejście rewolucji. Podobnie i Crispi, który niby kiepski jakobin z r. 1848, nie
wie dobrze, gdzie się ukryła rewolucja społeczna i, jak te damy w oknach, czeka na nią jako na zwykłe,
przemijające zamieszki.
Oto wielki mąż stanu!
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288105994.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin