Fidel Castro o związkach Busha z terroryzmem.docx

(29 KB) Pobierz

Fidel Castro o związkach Busha z terroryzmem


 

Z przemówienie wygłoszonego na obchodach Międzynarodowego Święta Pracujących

na Placu Rewolucji w Hawanie, 1 maja 2006 roku


 

 

Zacznę to przemówienie od tego, na czym dopiero co, 29 kwietnia o 10:35 wieczorem, zakończyłem poprzednie: od sprawy Busha i terroryzmu.

„Stany Zjednoczone po raz pierwszy przyznały, że Posada Carriles wpłynął nielegalnie do Miami na Santrinie.”

Po 13 miesiącach milczenia w obliczu naszych uporczywych pytań, dziennik z Miami El Nuevo Herald ujawnił 22 kwietnia br. dokumenty FBI przedstawione przez prokuraturę przed trybunałem federalnym sądzącym terrorystów Santiago Alvareza i Osvaldo Mitata, w których to dokumentach po raz pierwszy władze północnoamerykańskie przyznały, że morderca Luis Posada Carriles wpłynął nielegalnie do Stanów Zjednoczonych w końcu marca 2005 roku na pokładzie statku Santrina, będącego własnością Santiago Alvareza Fernandeza Magriñá.

Wielokrotnie to ujawnialiśmy i wzywaliśmy pana prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby powiedział, co wie.

Stało się dokładnie tak, jak poinformowały o tym dziennik Por Esto! i Kuba w marcu i kwietniu 2005 roku.

Choć stało się to czymś niesłychanym i niemal publicznie znanym, Departament Bezpieczeństwa Ojczyzny, odpowiedzialny za ochronę Stanów Zjednoczonych przed terroryzmem, aresztował go dopiero 17 maja ub.r., po tym, jak terrorysta wystąpił na konferencji prasowej przed określonymi mediami północnoamerykańskimi, podczas gdy Waszyngton przez cały czas zaprzeczał, że zna jego miejsce pobytu.

Gilberto Abascal, kluczowy świadek prokuratury w sprawie Santiago Alvareza Fernandeza Magriñá i Osvaldo Mitata, poinformował władze o swoim udziale w nielegalnej operacji polegającej na przewiezieniu ukrytego Posady z Wyspy Kobiet w Meksyku do Miami na krewetkowcu Santrina.

W dokumencie podpisanym przez prokuratora generalnego Alexandra Acostę i zastępcę prokuratora Randy Hummela wskazuje się, że o fakcie tym doniósł Abascal, informator FBI. Rewelacja o Posadzie figuruje w liście z 27 lutego 2006 roku, wysłanym przez prokuraturę w odpowiedzi na prośbę adwokata Arturo Hernandeza, który reprezentuje Fernandeza Magriñá.

„On” – Abascal – „także płynął z Santiago Alvarezem Fernandezem Magriñá jego statkiem” – Santriną – „do Meksyku podczas udanej przygody ludzkiej kontrabandy, która skutkowała nielegalnym wjazdem Luisa Posady do Stanów Zjednoczonych”, wskazuje się w liście.

El Nuevo Herald przyznał, że „po raz pierwszy potwierdza się w rządowym dokumencie, iż informator FBI był w kontakcie z Posadą podczas jego przenosin na terytorium Stanów Zjednoczonych”. Rząd kubański utrzymywał to od kwietnia zeszłego roku, opierając się na reportażu meksykańskiej gazety Por Esto! – którego treść z absolutną precyzją potwierdziły następnie władze kubańskie – czemu Posada zawsze zaprzeczał, zapewniając, że przyjechał do Stanów Zjednoczonych po przekroczeniu w samochodzie granicy w Teksasie, skąd później pojechał autobusem do Miami – o czym rząd Stanów Zjednoczonych zawsze – od pierwszego dnia – wiedział od agentów, którzy podróżowali tym samym statkiem.

Abascal, Alvarez i Mitat figurowali wśród członków załogi Santriny, obok kapitana José Pujola i Rubena Lopeza Castro. Statek popłynął na Wyspę Kobiet i 14 marca 2005 roku ugrzązł w strefie rafowej i po skontaktowaniu się z władzami meksykańskimi uzyskał zezwolenie na odpłynięcie w kierunku Miami, dokąd dopłynął cztery dni później.

Wybitny adwokat José Pertierra, prawny przedstawiciel rządu Wenezueli do spraw ekstradycji Posady, terrorysty pochodzenia kubańskiego posiadającego obywatelstwo wenezuelskie, oceniając rewelacje zawarte w dokumentach FBI, oświadczył stronie internetowej CUBADEBATE:

„Sama prokuratura północnoamerykańska twierdząc, że Posada Carriles wpłynął do Stanów Zjednoczonych na Santrinie wraz z Santiago Alvarezem Fernandezem Magriñá, szachuje wiarygodność Posady, Alvareza, jego wspólników, a nawet sam Biały Dom.

„Posada i jego wspólnicy, wjeżdżając nielegalnie do Stanów Zjednoczonych, kłamali, osłaniając załogę Santriny. «Udzielenie terroryście pomocy w nielegalnym wjeździe do Stanów Zjednoczonych jest bardzo poważnym wiarołomstwem, za które karze się więzieniem. Kłamstwo służące maskowaniu wiarołomstwa również jest przestępstwem federalnym», dodał ekspert prawny.

„«Teraz dowiedzieliśmy się, że jedna z osób, które pomogły Posadzie w nielegalnym wjeździe do kraju, pracowała dla FBI. Jest oczywiste, że Biały Dom zawsze wiedział, jak Posada wjechał do kraju, z kim wjechał i gdzie zamieszkał», zapewnił Pertierra, który dodał: «To plama dla wszystkich».

„«Jeśli wiedziało o tym FBI – argumentował Pertierra – wiedział również Departament Bezpieczeństwa. Dlaczego nie aresztowano go w marcu? Dlaczego nie stawia się Alvarezowi i Mitatowi zarzutów udzielenia terroryście pomocy w nielegalnym wjeździe do kraju?

„Miesiąc przed rewelacjami Heralda, 22 marca br., Służba Imigracji i Kontroli Celnej Stanów Zjednoczonych wysłała do Posady Carrilesa list, w którym przedstawiła powody, dla których zbrodniarz sądzony jak zwykły «nielegalny imigrant» nadal przebywał w więzieniu. W liście tym Służba Imigracji i Kontroli Celnej Stanów Zjednoczonych zakomunikowała Posadzie, że «nie będzie zwolniony przez Służbę Imigracji i Kontroli Celnej Stanów Zjednoczonych, ponieważ, jak wyjaśnia się to niżej, nadal stanowi pan niebezpieczeństwo dla społeczności i zagrożenie dla lotów».

„W innym miejscu wskazuje się w tym liście: «Pańska historia uczestnictwa w działalności przestępczej, powiązań z osobami zamieszanymi w działalność przestępczą i udziału w aktach przemocy wskazuje, że nie dba pan o bezpieczeństwo ludzi w ogóle i że w szczególności jest skłonny brać udział w działalności zakazanej w rozporządzeniach Służby Imigracji i Naturalizacji (INS) § 212 a) i stanowiącej zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych».

„Ponadto wykazał się pan obojętną postawą wobec reperkusji, które pańskie działania miały dla bezpieczeństwa i dobrobytu osób i ich dóbr. Informacje pochodzące z otwartych źródeł i pańskie własne deklaracje wiążą pana z planowaniem i koordynacją serii akcji polegających na podkładaniu bomb w hotelach i restauracjach, które miały miejsce na Kubie w okresie kilku miesięcy w 1997 roku. Z drugiej strony 20 kwietnia 2004 roku został pan uznany w Panamie za winnego popełnienia przestępstw przeciwko bezpieczeństwu narodowemu i fałszowania dokumentów publicznych, za co skazano pana na siedem lat i na rok pozbawienia wolności. Choć później prezydent Panamy ułaskawiła pana za te przestępstwa, ułaskawienie za granicą samo przez się nie ma żadnego skutku w stosunku do ustaw imigracyjnych Stanów Zjednoczonych. Z analizy pańskiego zatrzymania i pańskiej działalności przestępczej wynika, że po procesie i uniewinnieniu od zarzutów kryminalnych sformułowanych w Wenezueli pańskie uniewinnienie unieważnił sąd apelacyjny i gdy czekał pan na nowy proces, podjął pan kilka prób ucieczki i w końcu zdołał uciec z więzienia. Ze względu na pańską długą historię działalności przestępczej i aktów przemocy, które spowodowały śmierć niewinnych cywilów, zwolnienie pana stworzyłoby zagrożenie dla społeczności i bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych.”

Pod koniec listu Służba Imigracji i Kontroli Celnej Stanów Zjednoczonych przypomina terroryście: „Pańska biegłość w przyjmowaniu fałszywych tożsamości, lekceważenie praw imigracyjnych Stanów Zjednoczonych, antecedensy ucieczki i obecność międzynarodowej prośby o pańską ekstradycję, która wymaga rozpatrzenia, dowodzą, że w przypadku uwolnienia istnieje znaczne ryzyko pańskiej ucieczki.”

Mimo faktów, które stwierdziła ta służba Stanów Zjednoczonych w swoim liście, Posada Carriles w dalszym ciągu korzysta z przywilejów i wcale nie jest traktowany jak zbrodniarz. Dlaczego? Podczas gdy w tych dniach prześladuje się i wtrąca do więzień tysiące nielegalnych imigrantów oraz deportuje się ich do krajów, z których pochodzą, podczas największej w ostatnich dziesięcioleciach mobilizacji politycznej Latynosów, terrorysta Luis Posada Carriles korzysta z prawie sześciogodzinnej audiencji, aby załatwić swoją naturalizację w Stanach Zjednoczonych.

W artykule z zeszłej środy opublikowanym w meksykańskim dzienniku Por Esto! – tym samym, który doniósł o kłopotach Santriny na Wyspie Kobiet, bez ogródek oskarża się władze meksykańskie, że wiedziały o operacji przewozu Posady Carrilesa z Meksyku do Stanów Zjednoczonych i ją wspierały.

W artykule zatytułowanym „Kryto terrorystę” dziennikarz Renán Castro stwierdził: „To, co dziennik Por Esto! ujawnił od marca 2005 roku, za pośrednictwem śledztwa dziennikarskiego, które zaszachowało wiarygodność Białego Domu” – o ile, dodam od siebie, jakaś wiarygodność jeszcze mu pozostała – „teraz władze Stanów Zjednoczonych przyznają przed sądami.

„Posada Carriles”, czytamy dalej w artykule, „który przejechał przez Honduras, Gwatemalę i Belize, po tym, jak wjechał do Meksyku i przejechał przez terytorium Quintana Roo, przyjechał do Cancún i na Wyspę Kobiet korzystając z poparcia meksykańskiego rządu federalnego.

„Funkcjonariusze rządu federalnego ułatwili członkom Narodowej Fundacji Kubańsko-Amerykańskiej (FNCA) ochronę, aby zapewnić międzynarodowemu terroryście bezpieczeństwo przez tydzień, który spędził w ukryciu na Wyspie Kobiet, oczekując na statek, który przewiózł go do Miami na Florydzie.

„Od 14 marca 2005 roku dziennik Por Esto! alarmował o manewrach, które prowadzili członkowie FNCA, gdy statek kubańsko-amerykański Santrina ugrzązł na mieliźnie w strefie rafowej znanej jako El Farito i przypłynął do brzegu Quintana Roo pod dowództwem swojego właściciela Santiago Alvareza Fernandeza Magriñá.

„Santrinę chroniła nie istniejąca Fundación de Protección Ecológica Marina Caribe Viva and Research Inc., kierowana przez Ernesto Abreu, również terrorystę, który odegrał kluczową rolę w operacji ochrony i przewozu Posady Carrilesa z Hondurasu przez terytorium meksykańskie do Miami na Florydzie i usiłował ukryć te tajną operację, aby ułatwić wjazd międzynarodowego zbrodniarza do Miami.

„Wówczas dziennik Por Esto!, posługując się materiałem graficznym i relacjami świadków, udowodnił obecność terrorystów José Pujola, Ernesto Abreu, jak również Santiago Alvareza Fernandeza Magriñá, po tym, jak meksykańskie władze morskie ściągnęły ich statek z mielizny i zaprowadziły go na Wyspę Kobiet na rutynową inspekcję.

„«Przypłynęło trzech, a odpłynęło czterech», głosiły tytuły naszego dziennika w kwietniu 2005 roku, gdy rząd kubański wszczął międzynarodowy alarm w związku z obecnością Posady Carrilesa na terytorium meksykańskim, a komendant Fidel Castro żądał wyjaśnień od rządu federalnego w sprawie tajnej operacji, którą tu przeprowadzano, aby zapewnić ucieczkę międzynarodowego terrorysty, a następnie jego wjazd do Stanów Zjednoczonych.

„Śledztwo dziennikarskie ujawniło wówczas, że władze federalne ochraniały odpłynięcie statku, który przewiózł do Miami na Florydzie Posadę Carrilesa, który 15 marca 2005 roku wsiadł na statek na molo Zintegrowanej Administracji Portowej (API) wraz z trzema Kubanoamerykanami, którzy wypłynęli ze wspomnianego portu Stanów Zjednoczonych i odbyli rejs Miami – Bahamy – Wyspa Kobiet.

„Nic nie byłoby o tym wiadomo” – czytamy dalej w gazecie meksykańskiej – „gdyby o świcie 14 marca ub.r. Santrina nie ugrzęzła na mieliźnie w strefie rafowej El Farito, ponieważ ochrona meksykańskich władz federalnych, mająca zapewnić pomyślność operacji, była zagwarantowana i w ten sposób wywiązywały się one ze zobowiązań zaciągniętych przez obecnego prezydenta Meksyku, Vicente Foxa Quesadę, który wszedł w zażyłe stosunki z dostojnymi członkami Narodowej Fundacji Kubańsko-Amerykańskiej z Miami, gdy prowadził swoją kampanie propagandową, która później, w lipcu 2000 roku, doprowadziła go na szczyt federalnej władzy wykonawczej.” Tak kończy się ten artykuł.

Dziennik Por Esto! odegrał wyjątkową rolę w ujawnieniu sposobu, w jaki potworny terrorysta Luis Posada Carriles, przyjaciel i protegowany Bushów, przeniknął na terytorium Stanów Zjednoczonych, których Departament Stanu cynicznie i bezwstydnie oskarża prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza, o powinowactwo z terroryzmem, a Kubę – że jest państwem terrorystycznym.

Czyżby jednak kończył się na tym wreszcie nie mający końca łańcuch grubiańskich kłamstw prezydenta Stanów Zjednoczonych w sprawach terroryzmu? Niemożliwe!

Tego samego 17 kwietnia, gdy obchodziliśmy 45 rocznicę zwycięstwa na Playa Girón, rozeszła się wiadomość, że w Los Angeles w Kalifornii zatrzymano człowieka o nazwisku Robert Ferro, który miał w domu broń palną w skandalicznie wielkiej liczbie 1571 sztuk i kilka granatów ręcznych; broń ta była ukryta w tajnych schowkach i pokojach.

Zaraz po zatrzymaniu Ferro oświadczył, że jest członkiem antykubańskiej organizacji terrorystycznej Alpha 66 i dysponuje grupą stu członków w Kalifornii i Miami, którzy są gotowi i przeszkoleni do działań przeciwko rządowi Kuby.

28 kwietnia, a więc 72 godziny temu, w dzienniku Los Angeles Times, jednym z najważniejszych organów prasowych Stanów Zjednoczonych, opublikowano długi artykuł, w którym między innymi stwierdza się:

„Pewien człowiek z Upland, oskarżony o nielegalny handel bronią u siebie w domu, powiedział w czwartek w zeznaniu złożonym w więzieniu, że część tej broni dostarczył mu potajemnie rząd amerykański w celu obalenia Fidela Castro.

„Policja mówi, że Robert Ferro miał 1571 sztuk broni i kilka granatów ręcznych ukrytych w tajnych schowkach i pokojach w jego domu. Zatrzymano go w zeszłym tygodniu po tym, jak podczas rewizji, przeprowadzonej w innej sprawie, znaleziono u niego tę broń.

„Lecz w zeznaniach złożonych w czwartek” – dziś jest poniedziałek, nieprawdaż? Jest o tym mowa w artykule opublikowanym, jak powiedziałem, 72 godziny temu – „61-letni Ferro oświadczył, że część tej broni” – proszę posłuchać – „w tym karabiny szturmowe, uzi, pewien typ karabinu maszynowego i broń wyposażoną w tłumiki, dostarczył mu rząd Stanów Zjednoczonych. Mówi, że ta broń miała być użyta podczas próby obalenia Castro, która miała zbiec się z operacjami morskimi prowadzonymi na Morzu Karaibskim przez armię północnoamerykańską.

„«Oczywiście, to się już nie zdarzy», powiedział Ferro. «Broń, którą miałem, jest bardzo wyszukana. Była przeznaczona do walki. Naśladowałem tylko to, co prezydent Bush zrobił w Iraku: chciałem przynieść krajowi wolność».

„«Urodziłem się na Kubie. Chcę ich wyzwolić. Kocham wolność. Kocham Stany Zjednoczone i chcę tego samego dla swojego kraju».

„Urzędnicy północnoamerykańscy przyznają, że 6500 żołnierzy piechoty morskiej na kilku okrętach i lotniskowcu George Washington z Wirginii prowadzą ćwiczenia na wodach międzynarodowych na Karaibach. Choć ćwiczenia te odbywają się w odległości 12 mil od kubańskich wód terytorialnych, urzędnicy mówią, że odbywają się one głównie w odległości setek mil od wyspy.” Oto te małe manewry, które tu prowadzą zamierzając zastraszyć Kubę, Wenezuelę i resztę Ameryki Łacińskiej, tak, niewinne okrętyi spacerujące po Karaibach, jeden z najnowocześniejszych lotniskowców z dziesiątkami i dziesiątkami wyszukanych samolotów, okręty wojenne wszelkiego rodzaju, nuklearna łódź podwodna, o której mówi się, że może wystrzelić nie wiadomo ile rakiet i dysponuje technologią do przechwytywania łączności i tak dalej, i tak dalej.

Od dawna nie robili takich świństw.

Cytuję dalej wspomnianą gazetę północnoamerykańską: „W zeszłym tygodniu Ferro zatrzymali funkcjonariusze z Los Angeles IMPACT, wielodyscyplinarnej agencji z południowej Kalifornii, badając jego stosunki z 36-letnim Frankiem Beltranem, zbiegiem zatrzymanym pod koniec marca, gdy mieszkał w domu w Rancho Cucamonga należącym do Ferro.” Nie wiedzieli, w co wdepnęli ani nie wyobrażali sobie, że odkryją, iż Ferro ma 1571 sztuk broni bojowej.

„Beltrana szukano jako podejrzanego o strzelanie do policjanta z Glendory i zranienie go w rękę, gdy funkcjonariusza tego wezwano z powodu awantury domowej między Beltranem a jego żoną.

„W parę tygodni później Beltrán oddał do swojej żony osiem strzałów na jednym ze skrzyżowań w San Dimas po pościgu za nią w samochodzie, powiedział funkcjonariusz biura szeryfa Los Angeles. Kobieta ciągle leży w szpitalu” – można sobie wyobrazić – „a władze nie znalazły broni.” Szukali broni i znaleźli arsenał, tak, bo nie zawsze mają szczęście, od czasu do czasu zdarza im się napotkać przeciwności losu. Hugo Chávez powiedziałby, że była w tym boska ręka (Śmiechy).

„Ferro, który mówi, że jest członkiem Alpha 66, grupy opowiadającej się za obaleniem reżimu Castro” – ileż to czasu brną w tej głupocie, ignorując naród, ignorując masy, ignorując prawa społeczeństwa i historii, prawa rewolucji – „powiedział w czwartek, że 50 innych obywateli północnoamerykańskich miało towarzyszyć mu na Kubę, gdzie mieli otrzymać pomoc.

„Rzeczniczka FBI, Laura Einmiller, powiedziała, że jej biuro bada możliwość ukrycia w domach broni przez innych sympatyków antycastrowskich powiązanych z Ferro.

„«Pobudki pana Ferro i wszystkie aspekty tego, co mówi pan Ferro – bez względu na to, czy chodzi o wstępnie planowane akty przemocy, czy nie – są badane», powiedziała. «Nikogo innego nie zatrzymano w tej sprawie».

„W latach dziewięćdziesiątych Ferro skazano na dwa lata więzienia za posiadanie pięciu funtów materiałów wybuchowych (C-4).”

„W latach dziewięćdziesiątych prokuratorzy powiedzieli, że Ferro jest członkiem Alpha 66 szkolącym Meksykanów na swojej kurzej fermie w Pomonie w celu obalenia Castro.

„Ferro zaciągnął się do wojska i w końcu wstąpił do sił specjalnych armii, gdzie prowadził tajne operacje, które obejmowały poszukiwanie i ratowanie zaginionych w Wietnamie, powiedziała.

„«Opowiadam się za tym samym, co prezydent Bush robi z Irakiem, to wszystko. Nie wiem, dlaczego mnie się dręczy».”

Tyle cytatów z artykułu opublikowanego w Los Angeles Times.

Choć rzecznicy wojskowi starali się rozdzielić plan Ferro od manewrów na Karaibach, rząd północnoamerykański zachował zupełne milczenie – ponownie, po raz nie wiadomo który – na temat tego, czy przekazał broń temu terroryście, którego skazano w 1992 roku na dwa lata więzienia za nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych, po tym, jak oskarżono go o kierowanie obozem paramilitarnym Alpha 66 na ranczo Pomona, gdzie szkolono obywateli meksykańskich do prowadzenia operacji wymierzonych przeciwko Kubie. Przy tej okazji skonfiskowano u niego pięć funtów materiałów wybuchowych C-4.

W toku swojej działalności antykubańskiej Robert Ferro, właściciel arsenału, pracował dla CIA – proszę zwrócić uwagę, że miał tyle broni piechoty, ile przywiozło ponad 1500 najemników, którzy wylądowali na plaży Girón, pod ochroną eskadry północnoamerykańskiej, w której skład też wchodziły lotniskowiec i znaczna liczba żołnierzy piechoty morskiej, którzy przyglądali się ostatnim bojom z odległości trzech mil od brzegu Girón – tam byli; w tamtych czasach granica wynosiła 3 mile, a później zwiększono ją do 12 – ; był oficerem północnoamerykańskich Wojsk Specjalnych i był członkiem Alpha 66.

Choć główny watażka Alpha zaprzeczył związkom jego organizacji terrorystycznej z panem Ferro, sędzia Oswald Parada, zajmujący się tą sprawą, odmówił mu zwolnienia za kaucją, gdyż uznał, że „ma on dostęp do innej broni i materiałów wybuchowych za pośrednictwem Alpha 66”. Ze swojej strony obrońca, Wayne M. Rosenberg, przyznał, że nie dziwią go zaprzeczenia tego ugrupowania, ponieważ chodzi o grupę paramilitarną, która działa w podziemiu.

Alpha 66 ma długą historię działalności paramilitarnej i planowania akcji terrorystycznych przeciwko Kubie. Utworzona w 1961 roku – 45 lat temu – brała ona udział w różnych tak zwanych „operacjach autonomicznych”… Tak mówiła im CIA; dlatego utworzyła grupę Orlando Boscha i Posady Carrilesa i ją wyszkoliła. Były one autonomiczne i komunikaty wojenne publikowano w Miami. Było to w czasach, w których zrobiono najgorsze rzeczy. Zorganizowano Operację Kondor; posłano wicedyrektora CIA na Santo Domingo, gdy Bush-ojciec był szefem tej instytucji, i jedną z najstraszliwszych zbrodni, które popełnili, było wysadzenie samolotu lini Cubana de Aviación nad Barbadosem. To na Santo Domingo wicedyrektor CIA spotkał się z bandą zbrodniarzy pochodzących z Kuby, Stanów Zjednoczonych i innych krajów, aby rozpocząć ową haniebną krucjatę kryminalną, która nazywała się Operacją Kondor, potępioną tu niedawno, właśnie po wjeździe Posady Carrilesa do Stanów Zjednoczonych i próbach osłaniania go przez rząd Stanów Zjednoczonych. Te straszne rzeczy opisała Estella Calloni, dziennikarka argentyńska, obecna – co dla nas wszystkich jest zaszczytem – na tym placu, na którym panują prawda, duch rewolucyjny i honor (Oklaski).

Długi jest łańcuch popełnionych zbrodni: ministrowie spraw zagranicznych, tacy, jak Letelier, zamordowany w samym Waszyngtonie, honorowi wojskowi, tacy, jak Pratts, który sprzeciwił się zamachowi stanu w Chile, generałowie tacy jak Juan José Torres, którzy przywracali godność wojskowym boliwijskim, osobistości, takie, jak przywódca Chrześcijańskiej Demokracji Bernardo Leighton, którego usiłowano zamordować we Włoszech, w akcji zorganizowanej przez ludzi z Operacji Kondor; nie było mórz ani granic, które ograniczałyby zasięg tych czynów kryminalnych, które narody zaczynają poznawać i coraz częściej wspominać, gdyż jeszcze nie w pełni je ujawniono ani opisano.

To, co ważne i co bezpośrednio wiąże rodzinę Bushów z Orlando Boschem i Posadą Carrilesem oraz podłożeniem bomby w samolocie, co spowodowało śmierć 73 osób, to fakt, że sabotaż ten zaplanowano na Santo Domingo i był tam właśnie Posada Carriles, ponieważ Orlando Bosch, drugi monstrualny zbrodniarz, którego wypuścił na wolność Bush-ojciec i który przechadza się ulicami Miami, znajdował się wówczas w Chile przygotowując zbrodnie z DINĄ Pinocheta. Niełatwo zapomnieć to, co tak wybitne osobistości z Ameryki Łacińskiej ujawniły tu w Pałacu Konwentów podczas Międzynarodowego Spotkania „Przeciwko Terroryzmowi, O Prawdę i Sprawiedliwość”.

Patrzcie, ile rzeczy robi od prawie półwiecza to perwersyjne imperium.

Mówiłem, że Alpha 66 brała udział w wielu tak zwanych „operacjach autonomicznych” kierowanych przez CIA ze stacji JM/WAVE w Miami. Wśród zbrodniczych akcji tej grupy są ataki pirackie i porwania statków rybackich, infilitracje zbrojne w naszym kraju, grożenie śmiercią osobom związanym z Kubą w Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Ekwadorze, Brazylii, Kanadzie, Portoryko oraz liczne próby zabójstwa wymierzone we mnie. W dokumentach wywiadowczych policji z Miami wskazano kilka lat temu, że grupa Alpha 66 jest „jedną z najniebezpieczniejszych i naj aktywniejszych organizacji” w terrorystycznym Miami.

Nie zapominajmy, że ten kawaler, o którym wspominałem, Santiago Álvarez Fernández Magriñá, to typ – widzieliście go w telewizji – który przez telefon wydawał rozkazy człowiekowi infiltrowanemu na Kubie, dokąd posłano go z materiałem wybuchowym i bronią palną. Człowiek ten był już schwytany, a pan Fernández Magriñá, ten, który później został aresztowany za nie wiem ile przestępstw w Stanach Zjednoczonych – tak, pan Fernández Magriñá, koleżka Bushów – był szefem tej grupy i wydawał mu rozkazy przez telefonik.

Pamiętacie owo zdanie, ostatnie instrukcje, które mu dał. Gdy Fernández Magriñá indagował swojego człowieka, czy wykona plan, czy nie, ten odpowiadał, że rzecz jest trudna i pytał go o zadanie, które miał wykonać – potworny zamach terrorystyczny na kabaret Tropicana, na co Fernández Magriñá powiedział mu: wrzuć dwie puszeczki przez okno do Tropicany i z niej nic nie zostanie. Przyznał, że owszem, tak powiedział, i mimo to mieszkał w Miami, robił co mu się podobało, chroniony przez rząd Stanów Zjednoczonych. Wydaje się, że w pewnej chwili popadli ze sobą w sprzeczności i temu rządowi nie pozostało nic innego, jak aresztować go i oskarżyć o kilkadziesiąt zbrodni, które popełnił.

Tam był Posada Carriles, to wszystko działo się w Miami i w superorganizacji powołanej do ochrony Stanów Zjednoczonych przed terroryzmem, w której jest Negroponte zamieszany w brudną wojnę z Nikaraguą i która kieruje ponad 30 organizacjami wywiadowczymi, nic nie wiedziano; Departament Stanu przy licznych okazjach oświadczał, że nie wie, gdzie jest Posada Carriles; Biały Dom mówił, że nie wie i wszyscy pozostali mówili to samo – że nic nie wiedzą.

Patrzcie, jaka moralność im pozostaje, do czego doszło z rzeczami tak elementarnymi związanymi z normami etycznymi; potem go złapali, chronią i nie odsyłają do Wenezueli, czego słusznie ona się domaga, ponieważ Kuba zrezygnowała z takiego żądania, aby nie dawać rządowi północnoamerykańskiemu pretekstu do manewrowania. W Wenezueli nie było kary śmierci, tam nawet ci, którzy zorganizowali pucz z 11 kwietnia 2002 roku, nie siedzą w więzieniu, a nie odesłano go do Wenezueli powołując się na Międzynarodową Konwencję w sprawie Zakazu Stosowania Tortur. Oto preteksty, aby chronić terrorystę.

Wyciągnęli go z więzienia w Panamie, ponieważ rząd Stanów Zjednoczonych znał plany zabójstwa, do którego miało dojść na spotkaniu szefów rządów i państw, którzy brali udział w szczycie iberoamerykańskim, wśród nich wasz sługa, który miał zaplanowane spotkanie ze studentami. Posada Carriles był odpowiedzialny za te plany polegające na tym, że na tym spotkaniu zamierzano zdetonować 40 kilogramów TNT. Rząd Stanów Zjednoczonych i pan Bush absolutnie nic o tym nie wiedzą, w tym również nic nie wiedzą o planach wysadzenia w powietrze Tropicany, w której z pewnością w dniu zamachu znajdowałoby się wielu obywateli północnoamerykańskich, ponieważ w owym czasie pozwalano przyjeżdżać tutaj i wracać do kraju niektórym swoim obywatelom pochodzenia kubańskiego czy Północnym Amerykanom, którzy urodzili się i są obywatelami kraju. Nie, nic nie wiedzieli!

Mówiłem tu o panu Díazie Rodriguezie, szefie Alpha 66, którego wyszkolono na Santo Domingo.

20 maja 2003 roku prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush zaprosił do Białego Domu jedenastu członków skrajnej prawicy kubanoamerykańskiej z Florydy. Wśród nich byli Ernesto Díaz Rodríguez – ten, który zastąpił Sargenta na stanowisku dowódcy Apha 66, organizacji, do której niewątpliwie należy te ponad 1500 sztuk broni lub która je kontroluje; był on w Białym Domu na zaproszenie prezydenta Stanów Zjednoczonych – jak również jego wspólnik Eusebio de Jesús Peñalver Mazorra, aresztowany 12 grudnia 1995 roku w Kalifornii wraz z arsenałem, gdy brał udział w przygotowaniach ataku terrorystycznego na Kubę, i inny notoryczny terrorysta, Ángel Francisco D’fana Serrano. Rzecz w tym, że rządy Stanów Zjednoczonych zawsze były powiązane z tymi planami terrorystycznymi i planami zabójstw.

Wymieniłem dwa wyjątki w tym długim okresie. Byli to: Ford, który po śledztwie przeprowadzonym przez Komisję Churcha w sprawie planów zamachów przeciwko mnie, jak się wydaje, zawstydzony tym, zadekretował uchwałę, która zakazywała takich działań, a innym, kto bezspornie był niezdolny do wydawania rozkazów popełnienia zbrodni tego rodzaju był prezydent Carter, dobrze nam znany – odwiedził nas, brał udział w owym wielkim meczu piłkarskim, do którego doszło między drużyną z Baltimore a drużyną kubańską; był na Uniwersytecie Hawańskim, przemawiał, dyskutował tam – nie podziela on naszej własnej myśli, w najmniejszym stopniu jego ideologia nie jest nam bliska, ale można stwierdzić, że jest to przyzwoity Północny Amerykanin.

Potem powrócili do władzy w Stanów Zjednoczonych ci sami, którzy zorganizowali Operację Kondor, zamach na samolot nad Barbadosem i mnóstwo zbrodni międzynarodowych; to ci sami, którzy teraz rządzą w Stanach Zjednoczonych, a nawet są oni gorsi, bo wielu z tamtych było starymi jastrzębiami, a ci są uczniami jastrzębi chcącymi prześcignąć tamtych.

Zobaczymy, czy zdołają, czy naród północnoamerykański pozwoli im na to, czy będzie gotów znosić dalsze zbrodnie, takie, jak ludobójstwo i nie kończąca się seria tortur, które popełniają dziś gdziekolwiek na świecie, gwałcąc suwerenność, gwałcąc granice i rozkazując zabijać, ponieważ ten pan Bush powiedział niedawno na posiedzeniu połączonych izb kongresu, że wielu wrogów Stanów Zjednoczonych już nie będzie szkodzić, bo siedzą w więzieniu lub są martwi; powiedział to z próżnością, powiedział to z arogancją, a to, co powiedział, znaczyło: rozkazałem zabić każdego, kogo miałem ochotę zabić.

Tak też zrobił. Bush szybko anulował owo rozporządzenie Forda i z poparciem prezydenta Stowarzyszenia Strzeleckiego Stanów Zjednoczonych, który był w Izbie, zniósł zakaz popełniania tych zbrodni i występków. Nawet najgorsi cesarze Rzymu nie byli w stanie proklamować prawa do zabijania, mordowania w jakikolwiek sposób, przy użyciu najbardziej wyszukanych środków, każdego patrioty, każdego rewolucjonisty, każdego działacza politycznego, który przeciwstawia się brutalnemu panowaniu imperium.

Nikt nie ma prawa wydawać takiego rozkazu, nawet gdy chodzi o terrorystów. Gdzie jest prawo, gdzie są ustawy, gdzie są sądy? Co prawda niektórzy sędziowie imperium też są odrażający, jak ten, który skazał naszych pięciu bohaterów i którego większość sądu mającego minimum swobody i honoru musiała zdezawuować – osławiony sąd w Atlancie, który oświadczył, że ten proces był nieważny. Potem, zamiast ich wypuszczenia na wolność, wydarzyło się coś bezprecedensowego – odwołali się od decyzji tego sądu, czyniąc – i to nawet z punktu widzenia prawa północnoamerykańskiego – zakładników z pięciu bohaterów, z których dwóch skierowało dziś do was swoje słowa. Nadal siedzą w więzieniu, podczas gdy Posada Carriles dyskutuje o swoim prawie do obywatelstwa północnoamerykańskiego – może ze względu na zbrodnie, które popełnił, może ze względu na swój pokrój moralny, podobny do pokroju wybitnego osobnika, który przewodniczy władzy wykonawczej swojego kraju.

2 czerwca 2005 roku prezydent Stanów Zjednoczonych skierował list z podziękowaniem za „poparcie” do antykubańskiej organizacji terrorystycznej Alpha 66, w którym pisał, że „ceni sobie możliwość zapoznania się” z ideami tej grupy paramilitarnej.

Działalność Alpha 66 w Kalifornii jest dobrze znana. W styczniu 1982 roku agencja prasowa UPI poinformowała, że grupa Kubańczyków i Nikaraguańczyków przechodzi szkolenie wojskowe w odległym obozie pustynnym na południu Kalifornii, prowadzonym przez Alpha 66, ale FBI i władze kalifornijskiego miasta San Bernardino nie uważały tych działań za nielegalne, ponieważ ich zdaniem nie stanowiły pogwałcenia żadnego prawa lokalnego ani stanowego.

W 1995 roku pewien watażka Alpha 66 prywatnie powiedział, że delegacja tego ugrupowania w Kalifornii wzmogła swoje poparcie dla akcji o gwałtownym charakterze i że dysponuje ono byłymi członkami północnoamerykańskiej Gwardii Narodowej pochodzenia kubańskiego, którzy mają pewna broń ciężką, taką, jak ciężkie karabiny maszynowe i bazooki, zarejestrowane w Kalifornii.

W listopadzie 1999 roku z Kalifornii nadeszła wiadomość, że René Cruz i Eusebio Peñalver (obaj ściśle związani z Posadą Carrilesem), wraz z innymi terrorystami, Roberto Martinem Perezem, Angelem D’faną i Ernesto Díazem, obecnym watażką Alpha 66, są zamieszani w plan zamachu na życie prezydenta Hugo Chaveza przy wsparciu grupy „nadzianych” Wenezuelczyków, co odpowiednio ujawniła Kuba.

Plan ten miał zostać wykonany w grudniu przez bojówkę składającą się z Kubańczyków i Wenezuelczyków, którzy mieli przyjechać do Wenezueli z innego kraju

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin