Jerzy Plechanow – W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla (1891 rok).pdf

(195 KB) Pobierz
W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla
Jerzy Plechanow
W sześćdziesięciolecie
śmierci Hegla
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2009
Jerzy Plechanow – W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla (1891 rok)
„W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla” („В
шестидесятую годовщину смерти Гегеля”) to
artykuł Jerzego Plechanowa, który ukazał się w
niemieckim czasopiśmie „Neue Zeit” w 1891 r. W
języku rosyjskim artykuł został wydrukowany po
raz pierwszy w zbiorze „Krytyka naszych
krytyków”.
Podstawa niniejszego wydania: Jerzy Plechanow,
Wybór pism filozoficznych , wyd. Książka i
Wiedza, Warszawa 1951.
Tłumaczenie z języka rosyjskiego: Irena Oliwa.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288114938.001.png
Jerzy Plechanow – W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla (1891 rok)
Sześćdziesiąt lat temu, 14 listopada 1831 roku, zmarł człowiek, któremu bezspornie i na zawsze
będzie się należało jedno z pierwszych miejsc w historii myśli. Wśród nauk, które u Francuzów noszą
nazwę „sciences morales et politiques”, nie ma ani jednej, która by nie odczuła na sobie potężnego i w
wysokim stopniu zapładniającego wpływu heglowskiego geniuszu.
Dialektyka, logika, historia, prawo, estetyka, historia filozofii i historia religii – przyjęły nową
postać dzięki bodźcowi, który otrzymały od Hegla.
Filozofia heglowska uformowała i zahartowała myśl takich ludzi, jak Strauss, Bruno Bauer,
Feuerbach, Fischer, Gauss, Lassalle, a wreszcie Engels i Marks. Jeszcze za życia Hegel cieszył się wielką
sławą na całym świecie, po jego śmierci zaś, w okresie od lat 30-ch do 40-ch, powszechny niemal
zachwyt dla jego filozofii zyskał jeszcze na sile, potem jednak zaczęła się szybka reakcja: Heglem, jak
powiedział Marks, zaczęto pomiatać tak samo, jak zacny Mendelssohn pomiatał w czasach Lessinga
Spinozą, tj. jak „zdechłym psem”. Zainteresowanie filozofią Hegla wśród warstw „oświeconych” zupełnie
znikło, a w świecie uczonych osłabło do tego stopnia, że dotychczas nikt z historyków filozofii nawet nie
pomyślał o tym, aby określić i wskazać „resztki wartości” filozofii Hegla w tych licznych i różnych
dziedzinach wiedzy, którymi się ona zajmowała. Zobaczymy niżej, czym częściowo tłumaczy się taki
stosunek do Hegla; tutaj zaś zaznaczymy tylko, że w niedalekiej przyszłości można oczekiwać nowego
odrodzenia zainteresowań dla jego filozofii, a zwłaszcza dla jego filozofii historii. Wielkie sukcesy ruchu
robotniczego, który występuje pod sztandarem tej teorii, zmuszają tak zwane klasy oświecone do
zainteresowania się nią, a także jej historycznym pochodzeniem.
A zainteresowane tą sprawą szybko dojdą do Hegla, który przekształci się w ten sposób w ich
oczach z „filozofa restauracji” w protoplastę najbardziej obecnie postępowych idei.
Oto dlaczego można z góry powiedzieć, że chociaż zainteresowanie Heglem ożywi się wśród klas
oświeconych, to jednak nigdy już nie będą go one darzyć tą głęboką sympatią, jaką darzyły go
sześćdziesiąt lat temu w krajach kultury niemieckiej. Przeciwnie, uczeni burżuazyjni z zapałem zabiorą
się do „krytycznej rewizji” filozofii Hegla i wiele dyplomów doktorskich zostanie zdobytych w walce ze
„skrajnościami” i z „logiczną samowolą” zmarłego profesora.
Oczywiście z takiej „krytycznej rewizji” nauka zyska tylko to, że uczeni obrońcy porządku
kapitalistycznego ujawnią i tym razem swoją nieporadność w dziedzinie teorii, podobnie jak ujawnili ją w
dziedzinie polityki. Nie na próżno jednak powiada się, że „kopać wokoło korzeni prawdy” jest zawsze
rzeczą pożyteczną. Odrodzenie zainteresowań filozofią Hegla stanowić będzie dla ludzi nieuprzedzonych
bodziec do samodzielnego studiowania jego dzieł, a to będzie wprawdzie nie łatwą, lecz nadzwyczajnie
zapładniającą pracą umysłową. Od Hegla wiele nauczą się ci, którzy rzeczywiście dążą do wiedzy.
W niniejszym artykule chcemy dać próbę oceny filozoficzno-historycznych poglądów wielkiego
myśliciela niemieckiego. W ogólnych zarysach zostało to już dokonane po mistrzowsku w świetnych
artykułach Engelsa „Ludwig Feuerbach und der Ausgang der klassischen deutschen Philosophie”
(„Ludwig Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej”), wydrukowanych w „Neue Zeit” i
wydanych potem w postaci oddzielnej broszury. Sądzimy jednak, że wspomniane poglądy Hegla w
zupełności zasługują na bardziej dokładne rozpatrzenie.
Znaczenie Hegla dla nauki o społeczeństwie polega przede wszystkim na tym, że patrzył on na
wszystkie zjawiska społeczne z punktu widzenia procesu des Werdens (stawania się), tj. z punktu
widzenia ich powstawania i zanikania. Wielu może się wydawać, że to bardzo niewielka zasługa,
ponieważ inaczej nie można patrzeć na zjawiska społeczne. Lecz po pierwsze, dotychczas jeszcze ten
punkt widzenia, jak to niżej zobaczymy, nie jest zrozumiały dla wielu spośród tych, którzy uważają się za
„ewolucjonistów” , po drugie, w czasach Hegla ludzie, którzy zajmowali się naukami społecznymi, byli
jeszcze dalsi od tego punktu widzenia. Wystarczy przypomnieć ówczesnych socjalistów i ekonomistów.
Socjaliści patrzyli wówczas na ustrój burżuazyjny, jako na ogromnie szkodliwy, lecz niemniej zupełnie
przypadkowy produkt ludzkich błędów . Ekonomiści zachwycali się tym ustrojem i nie znajdowali dość
słów dla wychwalania go, lecz im również wydawał się tylko płodem przypadkowego odkrycia prawdy .
Poza to abstrakcyjne przeciwstawienie prawdy fałszowi nie wychodzili ani jedni ani drudzy, chociaż w
teoriach socjalistów były już zaczątki słuszniejszego poglądu na rzeczy.
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288114938.002.png
Jerzy Plechanow – W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla (1891 rok)
Dla Hegla takie abstrakcyjne przeciwstawienie prawdy błędowi było jedną z tych niedorzeczności,
w które często wpada „rozsądne” myślenie. J. B. Say uważał, że studiowanie dziejów ekonomii
politycznej jest zbyteczne dlatego, że do Adama Smitha wszyscy ekonomiści głosili błędne teorie.
Według Hegla filozofia była jedynie umysłowym wyrazem swego czasu.
Każda „przezwyciężona” w danym okresie filozofia była prawdziwa dla swego czasu i już z tego
tylko powodu Hegel nie mógł odrzucać poprzednich systemów filozoficznych, jako starych i
nieprzydatnych do niczego rupieci. Przeciwnie, według jego słów „ostatnia w czasie filozofia jest
wynikiem wszystkich poprzednich filozofii i dlatego powinna zawierać w sobie zasady ich wszystkich”
(„Enzyklopädie”, § 13). U podstaw takiego poglądu na historię filozofii leżało, oczywiście, idealistyczne
przekonanie, że „Przewodnikiem w tej pracy duchowej (tj. pracy myśli filozoficznej) jest jeden żywy
duch, którego natura myśląca polega na tym, że dochodzi on do samowiedzy, a raz osiągnąwszy ją,
natychmiast wznosi się ponad osiągniętym stopniem i idzie dalej” (ibid.).
Ale nawet najbardziej konsekwentny materialista musi przyznać, że każdy system filozoficzny jest
tylko umysłowym wyrazem swego czasu 1 . I jeśli wracając do historii ekonomii politycznej zapytamy
siebie, z jakiego punktu widzenia winniśmy patrzeć na nią dzisiaj, zobaczymy od razu, o ile jesteśmy
bliżej Hegla niż J. B. Say’a. Oto np. z punktu widzenia Say’a – tj. z punktu widzenia abstrakcyjnego
przeciwieństwa między prawdą i błędem – system merkantylny lub nawet system fizjokratyczny powinien
był się wydawać i rzeczywiście wydawał się tylko niedorzecznością, która przypadkowo zrodziła się w
ludzkich głowach. Ale obecnie wiemy, w jakim stopniu każdy ze wspomnianych systemów był
koniecznym produktem swego czasu.
„Jeśli system monetarny i merkantylny uważa handel światowy i bezpośrednio do niego należące
odgałęzienia pracy narodowej za jedyne rzeczywiste źródła bogactw lub pieniędzy, to trzeba wziąć pod
uwagę, że w tej epoce ogromna część produkcji narodowej rozwijała się jeszcze w formach feudalnych i
służyła swym wytwórcom jako bezpośrednie źródło utrzymania. Produkty w większości wypadków nie
przekształcały się w towary i dlatego nie przekształcały się też w pieniądze, nie wchodziły w materialny
ruch okrężny życia społecznego, nie stanowiły więc ucieleśnienia pracy abstrakcyjnej i w istocie wcale nie
tworzyły bogactwa burżuazyjnego. Zgodnie ze stadium przygotowawczym produkcji burżuazyjnej, ci
zapoznani prorocy mocno trzymali się namacalnej i doskonałej formy wartości wymiennej, jej formy
towaru w ogóle w przeciwstawieniu do wszystkich szczególnych towarów” (Karol Marks, „Zur Kritik der
politischen Ökonomie”; „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej”, Berlin 1859, str. 138-139). Marks
tłumaczy spór fizjokratów z ich przeciwnikami jako spór o to, jakiego rodzaju praca tworzy wartość
dodatkową (ibidem, p. 35). Nieprawdaż – pytanie bardzo „aktualne” dla burżuazji, która wówczas
przygotowywała się do tego, by stać się wszystkim?
Lecz nie tylko filozofia wydaje się Heglowi naturalnym i koniecznym produktem swego czasu; tak
samo patrzy on na religię i na prawo. Należy przy tym zaznaczyć, że i filozofia, i prawo, i religia, i sztuka,
a nawet technika („technische Geschicklichkeit”) pozostają według Hegla w najściślejszym związku
wzajemnym: „tylko przy danej religii może istnieć dana forma ustroju państwowego i tylko przy danym
ustroju państwowym może istnieć dana filozofia i dana sztuka” 2 . To znowu może się wydać czymś
trywialnym: któż nie wie, jak ściśle powiązane są wszystkie strony i wszystkie przejawy życia narodu.
Teraz wie o tym każdy uczeń. Lecz Hegel nie tak rozumiał ten wzajemny związek rozmaitych stron i
przejawów życia narodowego, jak rozumie go dotychczas wielu „wykształconych” ludzi i uczniów.
Związek ten wyobrażają sobie w postaci zwykłego wzajemnego oddziaływania owych stron i przejawów,
przy czym – po pierwsze – samo to oddziaływanie pozostaje zupełnie niewyjaśnione, a po drugie – i to
najważniejsze – zupełnie zapomina się o tym, że powinno być jedno źródło ogólne, z którego biorą
początek wszystkie znajdujące się w stanie wzajemnego oddziaływania strony i przejawy. W ten sposób
ów system oddziaływania wzajemnego okazuje się na niczym nie oparty, zawieszony w próżni: prawo
wpływa na religię, religia wpływa na prawo, a każde z nich i oboje razem wpływają na filozofię i na
sztukę, które z kolei, oddziałując jedna na drugą, oddziałują również i na prawo, i na religię, itd. Tak
rzeczywiście głosi znana wszystkim mądrość. Przypuśćmy, że możemy zadowolić się takim
1 Oczywiście może on być i zawsze bywa odbiciem tylko pewnej strony swego czasu. Lecz to nie zmienia istoty rzeczy.
2 „Philosophie der Geschichte”, dritte Auflage („Filozofia dziejów”, trzecie wydanie), Einleitung (Wstęp), Berlin 1848, p. 68.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288114938.003.png
Jerzy Plechanow – W sześćdziesięciolecie śmierci Hegla (1891 rok)
przedstawieniem sprawy dla każdej danej epoki. Ale pozostaje nam jeszcze pytanie, czym uwarunkowany
był rozwój religii, filozofii, sztuki, prawa itd. poprzedzający daną epokę historyczną.
W odpowiedzi na to pytanie wskazują zazwyczaj na to samo oddziaływanie wzajemne , które
przestaje w ten sposób wreszcie tłumaczyć cokolwiek; albo wskazują na jakieś przypadkowe przyczyny,
wpływające na tę lub inną stronę życia narodowego i nie mające ze sobą nic wspólnego; lub wreszcie cała
sprawa sprowadza się do subiektywnej logiki; mówi się np., że system filozoficzny Fichtego logicznie
wynikł z systemu filozoficznego Kanta; filozofia Schellinga logicznie wynikła z filozofii Fichtego, a
filozofia Hegla – z filozofii Schellinga. Tak samo „logicznie” objaśnia się zmianę różnych szkół w sztuce.
Jest w tym bez wątpienia pewna część prawdy. Szkoda tylko, że nie objaśnia ona absolutnie niczego.
Wiemy, że niekiedy przejście od jednego systemu filozoficznego albo od jednej szkoły w sztuce do
drugiej dokonuje się bardzo szybko, w ciągu kilku lat, niekiedy zaś wymaga to całych stuleci. Skąd
pochodzi ta różnica? Logiczny rodowód idei zupełnie tego nie wyjaśnia. Nie wyjaśniają niczego i
wskazania powszechnie znanej mądrości szkolnej na oddziaływanie wzajemne i na przypadkowe
przyczyny. Lecz ludziom „wykształconym” to nie przeszkadza. Nagadawszy mądrości na temat
wzajemnego oddziaływania różnych stron życia narodowego zadowalają się oni „przejawem” swej
własnej głębi myślowej i przestają myśleć właśnie tam, gdzie ścisłe myślenie naukowe po raz pierwszy
wstępuje całkowicie w swe prawa . Hegel był tak daleko od podobnej myśli jak niebo od ziemi. Zadowalać
się rozpatrywaniem danej treści z punktu widzenia wzajemnego oddziaływania – mówi Hegel – to...
wielkie ubóstwo metody w sensie pojmowania; wtedy ma się do czynienia po prostu z suchym faktem;
postulat pośrednictwa, dający się we znaki tam, gdzie mowa o znajdowaniu związku przyczynowego,
pozostaje nieuwzględniony. Brak metody, polegającej na rozpatrywaniu zjawiska z punktu widzenia
oddziaływania wzajemnego, polega na tym, że stosunek oddziaływania wzajemnego, zamiast służyć jako
ekwiwalent zrozumienia, sam jeszcze musi być zrozumiany, a to w ten sposób, że obie oddziałujące na
siebie strony uznajemy za moment czegoś trzeciego, wyższego, a nie przyjmujemy jako danych
bezpośrednio 3 . To znaczy, że mówiąc np. o różnych stronach życia narodowego powinniśmy – nie
zadowalając się ukazaniem ich wzajemnego oddziaływania – szukać ich objaśnienia w czymś nowym,
„wyższym”, tj. w tym, co warunkuje zarówno samo istnienie ich, jak i możliwość ich wzajemnego
oddziaływania.
Gdzież więc szukać tego, co nowe, „wyższe”? Hegel odpowiada, że należy go szukać we
właściwościach ducha narodowego. Jest to zupełnie logiczne z jego punktu widzenia. Dla niego cała
historia to tylko „wykładnia i urzeczywistnienie powszechnego ducha”. Ruch ducha powszechnego
odbywa się stopniami . Każdy stopień, jako różny od innych, posiada swoją własną, określoną zasadę.
Taką zasadą w historii jest... szczególny duch narodowy. We właściwościach ducha narodowego wyrażają
się konkretnie wszystkie strony świadomości narodowej i woli narodowej, całej jego rzeczywistości;
wyciskają one swe piętno na jego religii, jego ustroju politycznym, jego moralności, na prawie,
obyczajach, a także na jego nauce, sztuce i technice. Wszystkie te poszczególne właściwości można
wyjaśnić ogólnymi właściwościami ducha narodowego podobnie jak i odwrotnie, owe ogólne
właściwości można wyprowadzić z badanych przez historię faktycznych szczegółów bytu narodowego 4 .
Nie ma nic łatwiejszego niż dokonać tutaj odkrycia, że przytoczony pogląd Hegla na historię powszechną
jest przepojony idealizmem czystej wody . To rzuca się w oczy, jakby się Hegel wyraził, każdemu, nawet
takiemu, który nie uczył się w seminarium. Tak samo bardzo łatwo jest ograniczyć „krytykę” heglowskiej
filozofii historii do wzgardliwego wzruszenia ramion z racji jej krańcowego idealizmu. Tak nierzadko
postępują ludzie, którzy są sami niezdolni do jakiegokolwiek myślenia konsekwentnego, ludzie, którzy są
niezadowoleni z materialistów dlatego, że są materialistami, niezadowoleni są z idealistów dlatego, że są
idealistami, a są ogromnie zadowoleni z siebie, dlatego że ich własny światopogląd jest jakoby wolny od
wszelkich krańcowości, podczas gdy w istocie jest on po prostu zupełnie nieprzetrawionym bigosem
idealizmu i materializmu. Filozofia Hegla posiada w każdym razie tę bezsporną zaletę, że nie ma w niej
ani krzty eklektyzmu . I jeśli jej błędna podstawa idealistyczna rzeczywiście daje się odczuć zbyt często,
jeśli stawia ona zbyt cia sne granice ruchowi genialnej myśli wielkiego człowieka, to właśnie ta
3 „Enzyklopädie”, Zusatz, p. 156.
4 „Philosophie der Geschichte”, Einleitung, p. 79.
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288114938.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin