Lucio Colletti – Marksizm i dialektyka (1974 rok).pdf

(211 KB) Pobierz
Marksizm i dialektyka
Lucio Colletti
Marksizm i dialektyka
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2005
Lucio Colletti – Marksizm i dialektyka (1974 rok)
Tekst Lucio Collettiego „Marksizm i dialektyka”
(„Marxismo e dialettica”) ukazał się po raz
pierwszy w książce Collettiego „Intervista politico-
filosofica” w 1974 roku.
Podstawa niniejszego wydania: antologia tekstów
„Marksizm XX wieku”, red. Janusz Dobieszewski i
Marek J. Siemek, tom 2, Warszawa 1990.
Podstawa tłumaczenia: Lucio Colletti, „Intervista
politico-filosofica”, wydanie 5, Bari 1981.
Z języka włoskiego tekst przetłumaczył Bogusław
Ponikowski. Korekta przekładu: Piotr Strębski.
- 2 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
 
Lucio Colletti – Marksizm i dialektyka (1974 rok)
1
Spróbuję wprowadzić pewne wyjaśnienie (aczkolwiek jest to przedsięwzięcie karkołomne, aby
dokonać tego w jednym szkicu) na temat różnicy między „opozycją realną” ( Realoposition czy
Realrepugnanza Kanta) a „sprzecznością dialektyczną”. W obu tych wypadkach chodzi o dwa typy
opozycji. Są to radykalnie różne opozycje. „Opozycja realna” (czy „przeciwstawność” przeciwieństw nie
dających się połączyć) jest opozycją „bez sprzeczności” ( ohne Widerspruch ). Nie narusza ona zasady (nie-)
sprzeczności i pozostaje w zgodzie z logiką formalną. Natomiast drugi typ opozycji jest „ze sprzecznością”
( durch die Widerspruch ) i powoduje opozycję dialektyczną .
Marksizm, jak zobaczymy, nie miał nigdy w tej kwestii jasnego poglądu. W ogromnej większości
nie przyjmował myśli o istnieniu dwóch radykalnie różnych opozycji. Tylko w rzadkich przypadkach, co
należy odnotować, zmieniając znaczenie, ujmował jako przykład i wyraz dialektyki także „opozycję
realną”, która jest przecież opozycją „bez sprzeczności”, a więc jest a-dialektyczna.
2
Teraz bardzo zwięźle o strukturze tych dwóch typów opozycji.
a) Opozycja „ze sprzecznością” , czyli opozycja dialektyczna .
Wyraża ją tradycyjnie formuła „A i nie-A”. Mamy tutaj do czynienia z przypadkiem, w którym
jedno przeciwieństwo nie istnieje bez drugiego i na odwrót (wzajemne przyciąganie się przeciwieństw).
Nie-A jest negacją A. Samo w sobie i przez siebie jest ono niczym: stanowi tylko negację drugiego. Stąd
też, aby oddać znaczenie nie-A, trzeba wiedzieć, czym jest A, czyli przeciwieństwo stanowiące jego
negację. Ale z kolei także A jest również negacją. Tak jak nie-A jest własną negacją, tak i A jest negacją
drugiego. I dlatego mówić, że jest A, to tyle, co powiedzieć, że jest nie-nie-A. Również A, żeby miało
znaczenie, musi być odniesione do drugiego, którego jest negacją. Oba te bieguny same w sobie i dla siebie
są niczym, są negatywne . Ale każdy z nich jest negacją- relacją . Faktycznie, aby dowiedzieć się, czym jest
jedna skrajność, musimy wiedzieć jednocześnie, czym jest ta druga, której pierwsza jest negacją. Każda
skrajność, żeby być sama sobą, musi pozostawać w stosunku negacji z drugą, czyli musi być jednością
(jednością przeciwieństw). I tylko wewnątrz tej jedności jest każda z nich negacją drugiej.
Dialektyka ma pochodzenie platońskie. Obydwa przeciwieństwa są negatywne w tym sensie, że są
one ir-realne, nie-rzeczami (Undinge), czy ideami. „Pojęcie prawdy dialektycznej – mówi Hegel, odwołując
się do Platona – tym się charakteryzuje, że ukazuje konieczny ruch czystych pojęć, nie jak by się one
rozpuszczały w nicości, ale w taki sposób, że rezultatem – wyrażając się prosto – jest to właśnie, iż same
pojęcia są tym ruchem, a to, co uniwersalne jest właśnie jednością tego typu pojęć” 1 .
W tym ruchu pojęcia czyste wzajemnie się przenikają. Jedno przechodzi w drugie, a to z powrotem
w pierwsze. I w rzeczywistości każde jest tylko nie drugiego. Samo dla siebie jest niczym. Własną istotę ma
poza sobą, w swoim przeciwieństwie. Aby móc być sobą i oddać sens we własnym nie , niezbędne jest
odniesienie się jego do istoty drugiego, którego jest negacją. Opozycja – inkluzja. W tym tkwi sedno
wszystkich kluczowych pojęć dialektyki platońskiej: symploke eidon 2 , czyli wzajemnego powiązania lub
przenikania idei, koinonia ton genon, czyli wspólność najwyższych rodzajów, magistai gena (w języku
Hegla: „pojęcia czyste”), diaireris, czyli podziału 3 .
Chodzi oczywiście o późnego Platona. Różnicę z poprzednim stanowiskiem właściwie ujął w swej
całościowej ocenie Cassirer 4 : „Pierwsza koncepcja platońskiej doktryny o ideach oddzielała jedność i
1 G. W. F. Hegel, Lezioni sulla storia dell filosofia , Firenze 1932, t. 2. s. 205.
2 Zob. W. G. Runciman, Platon’s later Epistemology , Cambridge 1962, s. 111 i nast.
3 Warto zajrzeć do dawnej książki A. Dies Autour du Platon , Paris 1926, t. 2, ss. 420-422; a ponadto do fundamentalnej pracy J.
Stenzel, Studien zur Entwicklung der Platonischen. Dialektik von Sokrates zu Aristoteles , Stuttgart 1931 i obecnie Darmstad
1974, s. 71 i nast. Zob. także W. C. Kneale i M. Kneale, Storia della logica , Torino 1972, ss. 28-9.
4 E. Cassirer, Storia della filosofia moderna , Torino 1955, ss. 3, 389.
- 3 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Lucio Colletti – Marksizm i dialektyka (1974 rok)
wielość, ideę i zjawisko. Przypisuje je do dwóch różnych światów. Bycie i stawanie, ousia i genesis
przeciwstawiają się jak przeciwieństwa, które po prostu wykluczają się. Później myśl platońska postępuje w
kierunku całkiem nowej problematyki: faktycznie została odkryta forma «ruchu», uinesis, która nie odnosi
się do zdarzenia i istnienia zmysłowego, ale do samej idei. Jeżeli jeden i ten sam fenomen musi
«uczestniczyć» w różnych ideach, jeżeli te idee muszą w nim wzajemnie się przenikać, to jest to możliwe
tylko wtedy, gdy między ideami istnieje już pierwotna «wspólność», na mocy której jedna określa drugą i
jedna zmienia się w drugą. Jak to już pokazuje Sofista , żadna wiedza, żadne poznanie nie jest możliwe bez
tej czysto idealnej wspólności, bez koinonia ton genon . Ale ponieważ stawanie obejmuje jako swe
konieczne momenty byt i nie-byt, to z faktu tego wynika, że także nie-byt nie jest po prostu irrealny, ale jest
wpisany w istotę, w samą ideę czystą. Wbrew doktrynie eleatów o jedności i niezmienności wszystkiego,
która opiera się na absolutnej opozycji «bytu» i «nie-bytu», musi się teraz przyjąć twierdzenie, według
którego «w pewien sposób nie-byt jest, a byt nie jest»”.
Na tym przerwiemy te rozważania i przejdziemy do innych. W tym paragrafie przedmiotem
rozważań jest struktura opozycji-sprzeczności. Ponieważ każdy biegun sprzeczności jest sam dla siebie
negatywny, jest po prostu nie drugiego i posiada swoją istotę na zewnątrz w przeciwieństwie, to wynika
stąd, że aby być sobą, musi pozostać w relacji do drugiego, czyli w jedności przeciwieństw, i że tylko w
wewnątrz tej jedności czy inkluzji stanowi negację czy eskluzję drugiego.
Te dwa momenty stosunku dialektycznego u Hegla – pisał N. Hartmann – posiadają podwójne
znaczenie i jest ono dla nich istotne: po pierwsze – każdy z nich stanowi jeden z momentów, po drugie –
oba stanowią jedność 5 . Filozofia Hegla „pokazała, że poszczególne idee wzięte same w sobie są
abstrakcjami, że w ogóle posiadają ważność tylko razem, w stosunku wzajemnego oznaczenia, a więc że ich
«wspólność» czy «współzależność» («wzajemne przenikanie się») stanowi prius wobec poszczególnych
idei” 6 .
Nieco dalej, trochę więcej o różnicy między Heglem i Platonem. Tutaj krańcowy schematyzm
wykładu pozostawia w cieniu całą tę różnicę. Z drugiej strony jest oczywiste, że odwołania się do Platona
można dokonać, wychodząc jedynie od dialektyczno-nowożytnego stanowiska Hegla, które nas właśnie
interesuje.
3
A teraz drugi typ opozycji.
b) Opozycja realna , czyli „bez sprzeczności” .
Tutaj wszystko wygląda inaczej. „A i B” – to formuła, która ją wyraża. Przeciwieństwa są tu realne,
pozytywne. Każde istnieje samo w sobie. I dlatego, żeby być sobą, nie ma potrzeby odnosić się do
drugiego. Mamy tu relację wzajemnego odpychania się. Opozycja – ekskluzja przed opozycją – inkluzją .
Jak w poprzednim typie mówiło się o przyciąganiu przeciwieństw, tak w tym przypadku chodzi o wzajemne
ich odpychanie się. Realrepugnanza .
Jest tekst Marksa, w którym właściwie przedstawia się charakter „opozycji realnej” jako antytezy
dialektycznej. Krytyka 1843: „Między dwoma rzeczywistymi skrajnościami nie może być pośredniczenia, a
to właśnie dlatego, że są one rzeczywistymi skrajnościami. Ale też nie potrzeba im wcale żadnego
pośredniczenia, gdyż są one sobie przeciwstawne ze swej istoty. Nie mają one ze sobą nic wspólnego, nie
ciążą ku sobie wzajem, nie uzupełniają się wzajem. Żadna ze skrajności nie nosi w swym łonie tęsknoty za
drugą, nie potrzebuje jej ani jej nie antycypuje” 7 .
Tak więc skrajności realne nie zapośredniczają się. Tym samym jest nieuzasadnioną rzeczą (a co
więcej najgorszą) mówić o dialektyce rzeczy . W przypadku opozycji-sprzeczności, która stanowi opozycję
5 N. Hartmann, La filosofia dell’idealismo tedesco , Milano 1972, s. 427.
6 Tamże, s. 381.
7 K. Marks, Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa , w: K. Marks, F. Engels, Dzieła (MED), Warszawa 1960, t. 1, s.
355.
- 4 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Lucio Colletti – Marksizm i dialektyka (1974 rok)
dialektyczną „najwyższych rodzajów”, tj. idei czy „pojęć czystych”, mamy do czynienia ze stosunkiem
wzajemnego przenikania się miłości i pożądania – koinonia to genon, jednością jako prius . Natomiast w
tym przypadku nie potrzeba żadnego zapośredniczenia dialektycznego; realne przeciwieństwa „nie mają
jedno z drugim nic wspólnego” 8 .
Nie bez znaczenia jest teraz zbadać, skąd u Marksa pojawiła się ta koncepcja opozycji realnej, czyli
przeciwstawności wykluczających się przeciwieństw. Badanie to kieruje nas bezpośrednio do
arystotelesowskiej teorii przeciwieństw, a pośrednio do L. Feuerbacha, który wielokrotnie nawiązywał do
niej. Nie ulega zaś wątpliwości, że nowożytnym ojcem teorii opozycji realnej jest I. Kant. Najpierw wyłożył
ją w Beweisgrund 9 , następnie jeszcze wyraźniej w Szkicu wprowadzającym do filozofii pojęcia wielkości
negatywnej 10 i wreszcie na wspaniałych stronicach Krytyki czystego rozumu w dodatku Uwagi dotyczące
dwuznaczności pojęć refleksyjnych .
W tym miejscu tylko pokrótce zajmę się rozdziałem pierwszym Versuch . Tekst ten ze wzglądu na
swoją prostotę i jasność jest wzorowy. Kant potwierdza to, co już wcześniej zostało powiedziane,
dokonując ostatecznych wyjaśnień i rozwinięć. Pierwsza teza dotyczy dwoistego charakteru opozycji.
Opozycja (Entgegensetzung) jest albo „ logiczna ze sprzecznością (durch die Widerspruch), albo realna,
czyli bez sprzeczności (ohne Widerspruch)”. „Pierwsza opozycja, ta logiczna – dodaje Kant – jest jedyną, z
której zdano sobie sprawę” 11 .
Później następują rozważania odnośnie struktury opozycji realnej i jej zasadniczej odmienności od
opozycji-sprzeczności. Opozycja realna „jest to taka, w której dwa określenia jednej rzeczy są przeciwne,
ale nie ze względu na zasadę sprzeczności. (...) Dwie siły, z których jedna porusza ciało w pewnym
kierunku, a druga porusza go w przeciwnym, nie stanowią sprzeczności i są możliwe jako określenia
jednego ciała. Skutkiem tego jest spoczynek, który jest czymś (repraesentabile). Mamy tu do czynienia z
opozycją prawdziwą. W rzeczywistości to, co zostaje spowodowane przez jedną z dwóch tendencji, jeśli
byłaby ona sama, jest zniesione przez drugą i obie te tendencje są określeniami prawdziwymi jednej rzeczy i
występują równocześnie” 12 .
W opozycji realnej również zawiera się negacja , znoszenie, ale faktycznie jest ona odmiennego
rodzaju niż w sprzeczności. Przeciwieństwa realne nie są tak, jak w sprzeczności, samymi w sobie
negatywnościami, to jest nie są tylko nie drugiego: są one pozytywne i realne. Kant powiada tutaj:
„predykaty A i B są obydwa twierdzące” 13 . Negacja jaką spełniają jeden wobec drugiego polega na tym, że
nawzajem znoszą własne efekty. Mówiąc krótko, w opozycji realnej czy stosunku przeciwstawności
(Gegenverhältnis) obie skrajności są także pozytywne wtedy, gdy występują jako przeciwieństwa negujące
jedno drugie. „W opozycji realnej żadne z przeciwstawnych określeń – pisze Kant – nie może być nigdy
przeciwieństwem kontradyktoryjnym w stosunku do siebie, ponieważ w innym przypadku kontrast
musiałby mieć naturę logiczną. (...) Dlatego rzeczy, z których jedna jest rozpatrywana jako zaprzeczenie
drugiej, obie są same w sobie pozytywne” 14 .
A więc czym jest wielkość negatywna, wielkość oznaczana w matematyce przez znaki + i –?
Zdaniem Kanta nazwa ta jest nieścisła. Tak zwane wielkości negatywne są faktycznie same w sobie
pozytywne. „Wielkości oznaczone – (minusem) mają ten znak tylko jako termin opozycyjny wtedy, gdy
chcą być rozpatrywane z wielkościami noszącymi znak + (plus): a więc kiedy ich stosunek z wielkościami
mającymi jednakowy znak – (minus) nie stanowi już opozycji, ponieważ jest ona stosunkiem przeciwieństw
występujących tylko między znakami + i –. Ponieważ odejmowanie jest znoszeniem mającym miejsce
wtedy, gdy wielkości o znakach przeciwnych są rozpatrywane w połączeniu, to jest rzeczą jasną, że minus
8 R. Kroner, Von Kant bis Hegel , Tübingen 1924, t. II, s. 352; przyp. 1 zajmujący się przeciwieństwami empirycznymi daje
kilka wartościowych wyjaśnień, pokazując właśnie jak empiryczne przeciwieństwa wykluczają się, a nie łączą między sobą itp.
9 I. Kant, Die einzige möglich Beweisgrund zu einer Demonstration des Deseins Gottes , 1763 (przyp. tłum.).
10 I. Kant, Versuch, den Begriff der negativen Grossen in die Welweiheit einzufuhren , 1763 (przyp. tłum.).
11 I. Kant, Scritti procritici , Bari 1953, s. 263.
12 Tamże.
13 Tamże, s. 264.
14 Tamże, s. 268.
- 5 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
Zgłoś jeśli naruszono regulamin