Peter Taaffe, Kontratak przeciw systemowi bogaczy.docx

(16 KB) Pobierz

Peter Taaffe

 

Kontratak przeciw systemowi bogaczy

 

 

Tłum. Piotr Matela. Peter Taaffe jest Sekretarzem Generalnym Partii Socjalistycznej Anglii i Walii (sekcja Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej).

Miniony rok pokazał wyraźnie, że kapitalizm – system oparty na potrzebach milionerów a nie  milionów – nie jest w stanie zapewnić ludzkości poprawy warunków życiowych, pokoju czy równości. Świetnie, wręcz symbolicznie, ilustruje ten fakt reakcja wszystkich rządów kapitalistycznych na klęski żywiołowe w Azji (tsunami, trzęsienie ziemi) oraz w obu Amerykach (huragany, przede wszystkim Katrina).

Impotencja kapitalizmu

Mimo kolosalnej skali wsparcia dla ofiar ze strony mas całego świata, mimo ogromnych sum pieniędzy jakie zebrano, setki tysięcy nieszczęśników gnije w obozach przejściowych albo kuli się z zimna na zmrożonych stokach, bez choćby porządnych koców chroniących przed szalejącą zimą. Ich cierpienie jest pomnikiem tego chorego systemu. W warunkach zgniłego kapitalizmu usunięcie skutków tych katastrof zabierze całe lata.

Porównajcie całe to nieprzygotowanie, bierność, nieudolność i korupcję z tym, co zrobiono na Kubie, gdzie wysiłkiem milionów ochotników przygotowano się i zdołano złagodzić skutki huraganów. Pierwszy system jest bezplanowy i oparty na interesach klas posiadających. Drugi, chociaż, niestety, nie ma cech demokratycznego państwa robotniczego – posiada jednak zarys gospodarki planowej, która pozwala ograniczyć skutki takich katastrof.

Irak: koszmar Busha

W Iraku amerykański imperializm zabrnął w ostatnim roku jeszcze głębiej w sekciarską i krwawą otchłań. Ciężki „smród Wietnamu”, jak to określił jeden z komentatorów, unosi się nad administracją Busha. Ani grudniowe wybory, ani bushowski tzw. „plan zwycięstwa” w Iraku, nie uratują tej skazanej na klęskę „misji”. Obecnie 60% Amerykanów uważa decyzję o inwazji za „złą”, za „błąd”. Poparcie dla Busha w sondażach spadło do poziomu 40-50%.

Jeżeli pół miliona amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, plus kolejne półtora miliona żołnierzy, marynarzy i lotników w sąsiednich bazach i krajach, nie potrafiło wygrać tamtej wojny – to co można powiedzieć o szansach tych 160,000 na uniknięcie przegranej w Iraku?

Tzw. “deamerykanizacja” (czyt. “irakizacja”) – przekazanie armii irackiej kontroli nad bezpieczeństwem wewnętrznym – ma tyle szans powodzenia, co “wietnamizacja” 35 lat temu – dokładnie zero. Obecne siły irackie – pomijając tzw. „bataliony-duchy”, istniejące tylko na papierze, aby skorumpowani oficerowie mogli pobierać żołd za fikcyjnych żołnierzy – to sekciarskie szwadrony śmierci narzucające zwykłym szyitom, sunnitom i Kurdom rządy terroru.

Z drugiej strony, wojna w Iraku toczy się o większą stawkę niż w Wietnamie. Irak jest 3 producentem ropy na świecie, z wielkimi niewykorzystanymi złożami (na 90% powierzchni kraju jeszcze nawet nie wiercono) – ma więc dla światowego kapitalizmu – a zwłaszcza dla USA – w epoce „zagrożenia energetycznego” kluczowe znaczenie.

Ale nie ma wyjścia, żadnej spójnej strategii pozwalającej Stanom na zgrabne wycofanie się z tego koszmaru. Prawda jest taka, że ze względu na iracką ropę, nawet przy formalnym wycofaniu wojsk Amerykanie pozostawią znaczne siły – być może 100,000 żołnierzy – przy pomocy których będą mogli interweniować w Iraku i całym regionie.

Niektórzy spośród waszyngtońskich strategów wyobrażają sobie, że jeśli Irak się rozpadnie, będą mogli zawrzeć sojusze z bogatymi w ropę regionami – szyickim na południu i kurdyjskim na północy, przeciwko nieposiadającym złóż sunnitom.  Jednak ten scenariusz zakłada bałkanizację Iraku, rozpad według linii podziałów etnicznych i religijnych. To zaś mogłoby uwolnić odśrodkowe, dezintegrujące siły w krajach sąsiednich, i wywołać wieloletnie waśnie etniczne na całym Bliskim Wschodzie.

Radykalizacja nastrojów mas

Jakby tego było mało, huragan Katrina zniszczył polityczny „wał przeciwpowodziowy”, który wcześniej chronił pozycję Busha w kraju. Obnażył brutalne realia stosunków rasowych i, zwłaszcza, klasowych amerykańskiego kapitalizmu. Zauważalny wzrost świadomości klasowej jest politycznym rezultatem ataków Busha na klasę robotniczą i biednych, wzmocnionym jeszcze przez Katrinę. Doprowadził on już do porażki anty-związkowego referendum Schwarzenneggera w Kalifornii oraz sprzeciwu wobec bezwstydnego sługusostwa administracji Busha względem bogaczy.

Pracownikom Delphi, General Motors i Forda grożą cięcia uprawnień emerytalnych i masowe zwolnienia, podczas gdy miliarderzy faktycznie rządzący krajem i podtrzymujący Busha pchają ryje coraz głębiej w finansowe koryto tworzące dzisiejszy kapitalizm.

Tak np. mimo, że gospodarka amerykańska rozwija się w tempie 2.5 czy 3%, średnia pozycja w hierarchii dochodów gospodarstw domowych (tzw. mediana) w ciągu ostatnich 20 lat – spadła. Chociaż po Katrinie Bush był zmuszony zwiększyć wydatki, to równocześnie nadal atakuje Medicare (system bezpłatnej opieki zdrowotnej dla emerytów i niepełnosprawnych – PM), Medicaid (system bezpłatnej opieki zdrowotnej dla najbiedniejszych – PM) oraz system ubezpieczeń społecznych, które są wsparciem dla biednych Amerykanów.

Tak to wygląda nie tylko w Stanach, ale w całym światowym systemie kapitalistycznym. Burżuazyjnych komentatorów zaskoczyły ostatnie zamieszki we Francji. To był masowy wybuch furii, chaotyczny krzyk rozpaczy wobec opresji, negacji podstawowych praw człowieka, jak prawo do pracy, oraz rasizmu. Robotnicze przedmieścia francuskich miast („banlieux”) są dziś synonimem obszarów biedy i wykluczenia.

Ale to, co w tym wszystkim naprawdę zaskakujące, to to, że podobne rozruchy zdarzyły się dopiero teraz i tylko we Francji, a nie w wielu innych krajach i całych regionach – biorąc pod uwagę rażące, bezprecedensowe dysproporcje między bogatymi i biednymi.

Walka klasowa i potrzeba nowej masowej partii robotniczej

W kapitalizmie trwa “wyścig na dno”, bezwzględna rywalizacja między burżujami o to, kto będzie najmniej płacić robotnikom.

Czy nie to właśnie jest istotą sporu w firmie Irish Ferries, gdzie niskoopłacanych pracowników z Europy Wschodniej przemycono na statki żeby zastąpili „wysokoopłacanych” miejscowych? Istotną rolę w nagłośnieniu tych wydarzeń wśród ruchu robotniczego oraz wysunięciu żądania strajku generalnego odegrała, poprzez swego posła Joe Higginsa, Partia Socjalistyczna Irlandii.

Presja dołów zmusiła liderów związkowych do poparcia akcji protestacyjnej w piątek, 9 grudnia – w Dublinie demonstrowało 40,000 ludzi, dalsze tysiące w innych miastach Irlandii.

A to tylko preludium do ogólnej reakcji klasy robotniczej na bat neoliberalizmu, którego burżuje będą nadal używać, o ile nie zatrzyma ich masowa akcja strajkowa, oraz zdeterminowane działania na rzecz stworzenia nowej politycznej reprezentacji klasy robotniczej.

W Wielkiej Brytanii mieliśmy w zeszłym roku przebłysk tego, co można osiągnąć dzięki strajkom. Przed i po wyborach determinacja pięciu milionów pracowników sektora publicznego zmusiła rząd do wycofania się z planów obcięcia ich uprawnień emerytalnych. Trzem milionom pracowników zachowano ich obecne prawa. Niestety, w zamian rząd wymusił zmianę warunków dla nowozatrudnionych. Związki zawodowe sektora publicznego muszą natychmiast wszcząć walkę o zmianę tych przepisów w nowym roku.

Przypomniane ostatnio przez b. lidera konserwatystów Howarda stwierdzenie Blaira: „zabrałem mojej partii wszystko w co wierzyła. Pozbawiłem ich fundamentalnych przekonań. Tym co ich teraz łączy jest władza” – dowodzi po raz kolejny, że nie powinno być żadnych złudzeń co do kapitalistycznego charakteru tego rządu i partii która wyniosła go do władzy.

Czas stworzyć warunki dla powstania nowej masowej partii robotniczej! To centralne zadanie Partii Socjalistycznej w nowym roku. Dziesiątki tysięcy, jeśli nie miliony szukają socjalistycznej alternatywy dla kapitalizmu i reprezentujących go partii.

Obecna zima i cały obecny rok zapowiadają się burzliwie. Ostatnie wydarzenia jaskrawo pokazały wady kapitalizmu w skali światowej. Rosną nastroje antykapitalistyczne. Istnieje już warstwa robotników i młodych poszukująca rozwiązań socjalistycznych.

Z punktu widzenia klasy robotniczej i socjalizmu, najbliższe klika lat jawi się jako najciekawszy od 20 lat okres.

Artykuł pochodzi z The Socialist, pisma Partii Socjalistycznej Anglii i Walii

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin