Milena W�jtowicz Kocha? Lubi? Szanuje??? Niniejszym przedstawiamy drug� cz�� humorystycznej mini trylogii fantasy, rozpocz�tej zamieszonym w poprzednim numerze Magazynu Esensja "(Nie)Szcz�liwym trafem". Drzewa by�y zielone, ��ki obsypa�y si� kwiatami, a Herbert robi� si� niezadowolony. Mia� zosta� bohaterem, i to wyszkolonym przez samego boga wojny. Tylko �e nauka odbiega�a od oczekiwa�, jakie sobie wyrobi� na podstawie wys�uchiwanych od dzieci�stwa legend. Miecze by�y za ci�kie, �eby m�g� je podnie��, zbroje okaza�y si� niewygodne, zw�aszcza kiedy trzeba by�o w nich walczy�. Kontakty z potworami ogranicza�y si� do karmienia Amadeusza, przekonywania Amadeusza, �e pos�gi nie s� do jedzenia, mycia Amadeusza, kiedy si� ubrudzi� i uciekania przed Amadeuszem, kiedy ten mia� ochot� si� bawi�. W roli z�ych duch�w, z kt�rymi Herbert m�g�by si� zmaga�, wyst�powa� Syk, kt�ry w przerwach pomi�dzy robieniem na z�o�� mieszka�com wioski ch�tnie grywa� w karty. Gra w karty by�a zreszt� umiej�tno�ci�, kt�r� Herbert opanowa� najlepiej. Ale i tak Tygrys zawsze wygrywa�. Czasami pojawia�a si� Iskierka, kt�ra opr�cz Amadeusza zazwyczaj przywozi�a ze sob� jakie� k�opoty. No i by� jeszcze Stokrotka, kt�ry bardzo ch�tnie udziela� porad niezb�dnych w �yciu wojownika, jak: zawsze patrz, czy to na czym stoisz nie ma z�b�w, je�li nie umiesz wystarczaj�co szybko zrzuci� zbroi podczas ucieczki, to si� naucz i podstaw� walki jest �wiadomo��, ze gdzie� s� tylne drzwi, przez kt�re mo�esz uciec. Mimo to �ycie by�o bardzo ciekawe. Zw�aszcza w takie mi�e, ciep�e poranki, kiedy Tygrys jeszcze spa�, Amadeusza i Iskierki nie by�o, Stokrotka sp�dza� czas w jakim� spokojnym zamku, Syk gdzie� znikn��, a Herbert m�g� w spokoju p�j�� na ryby, nie wys�uchuj�c komentarzy, �e to nie jest zaj�cie dla wojownika, �e to typowy objaw nieprzystosowania spo�ecznego, albo �e ryba ma za du�o o�ci i jedzenie jej jest ryzykowne. Nikt te� nie pr�bowa� aportowa� jego w�dki. M�g� spokojnie usi��� nad rzek�, nad kt�r� mieszka�cy wioski bali si� chodzi� m�wi�c, �e tam straszy, wyci�gn�� w�dk� i rozkoszowa� si� spokojem. Chwilowym, jak si� zaraz okaza�o. Z pobliskich zaro�li dochodzi�o co� jakby skrzekliwe buczenie. Herbert od�o�y� w�dk� i podszed� do krzak�w. Nie ba� si�. By� na to zbyt ciekawski, a poza tym zd��y� si� ju� przyzwyczai� do najdziwniejszych stworze� i zdarze�. Na przyk�ad do smok�w aportuj�cych czarodziejskie kielichy. Ostro�nie rozchyli� ga��zki krzak�w. Za nimi znajdowa�a si� ma�a polanka z du�ym, spr�chnia�ym pniem. Wok� poniewiera�o si� mn�stwo p�atk�w kwiat�w. Na pniu siedzia� Syk i obrywa� p�atki z kolejnego kwiatka, wydaj�c z siebie co� na kszta�t rozpaczliwego szlochu. Herbert przygl�da� mu si� chwil� z zainteresowaniem. Zazwyczaj Syk wyst�powa� w charakterze lataj�cego chichocz�cego stracha na wr�ble albo zapami�ta�ego gracza w karty. To, co teraz sob� przedstawia�, by�o, �agodnie m�wi�c, dziwne. Niespotykane. I zdecydowanie niepokoj�ce. Ch�opiec cichutko wycofa� si� i pobieg� do groty. Tygrys co prawda ju� si� obudzi�, ale nie by� jeszcze na tyle przytomny, �eby zrozumie� o co chodzi. - Syk? - powt�rzy� przecieraj�c oczy. - Nie przejmuj si�. On zawsze broi. - Ale nie p�acze! - cierpliwie t�umaczy� Herbert. - Kto� p�acze? Pewnie Syk troch� przesadzi�. - Nie przesadzi�, tylko siedzi i p�acze. Tygrys dalej nie rozumia� o co chodzi. Herbert zastanowi� si� chwil� i zdecydowa� si� zastosowa� jeden z wypr�bowanych sposob�w Iskierki. Nala� do dzbana zimnej wody i wyla� go Tygrysowi na g�ow�. Spokojnie odczeka�, a� wojownik wyrzuci z siebie d�ug� serie przekle�stw. Kiedy wreszcie przerwa� dla zaczerpni�cia oddechu, Herbert wyrzuci� z siebie jednym tchem: - Syk siedzi na polanie, szlocha i obrywa p�atki z kwiat�w. Czy to znaczy, �e co� jest nie tak? Tygrys popatrzy� na niego w skupieniu, strz�sn�� resztk� wody z twarzy i w�os�w i pstrykn�� palcami. Obaj znale�li si� w zaro�lach, z kt�rych Herbert wcze�niej obserwowa� Syka. Bo�ek dalej tam siedzia�, ale ilo�� oberwanych p�atk�w wok� niego znacz�co wzros�a. Tygrys nakaza� Herbertowi cisz� i przez chwile uwa�nie przygl�da� si� Sykowi. W ko�cu pokr�ci� g�ow�. - Powa�na sprawa - mrukn��. - Co� jest nie tak? - zapyta� cicho Herbert. - Nie jestem pewien - skrzywi� si� Tygrys. - Iskierka b�dzie wiedzia�a. - Jej tu nie ma. - Zaraz b�dzie - wojownik znikn��. Herbert wzruszy� ramionami i zaj�� si� obserwowaniem Syka obrywaj�cego p�atki kolejnego kwiatu. Nie by�o to zbyt pasjonuj�ce i szybko zacz�� si� nudzi�, ale ko�o niego pojawili si� Iskierka i Tygrys. Wojownik bez s�owa wskaza� na polank�. Wied�ma pochyli�a si� i przez kilka sekund patrzy�a na bo�ka. Potem wyprostowa�a si�, odwr�ci�a i wysz�a z zaro�li na wi�ksz� polan�. - No i...? - spyta� Tygrys. - Op�ta�y go z�owrogie si�y - zgadywa� podekscytowany Herbert. Iskierka spojrza�a na niego z niesmakiem. - Kto ci napcha� takich bzdur do g�owy? Zreszt� niewa�ne. Wy naprawd� nie macie poj�cia co si� sta�o? Obaj zgodnie pokr�cili g�owami. Wied�ma westchn�a ci�ko. - Typowi m�czy�ni. Przecie� to wida� jak na d�oni. On si� zakocha�. Tygrys zas�pi� si�. - B�d� k�opoty. - Brawo. I co zamierzasz z tym zrobi�? - spyta�a Iskierka. - Z k�opotami? - Nie, z Sykiem. Przecie� wida�, �e jest nieszcz�liwy. - Czy zakochani to co� bardzo z�ego? - chcia� wiedzie� Herbert. Iskierka spojrza�a na niego, jakby dopiero zauwa�y�a jego obecno��. - Jeste� za ma�y na takie sprawy. Id� si� bawi� albo... Po prostu si� czym� zajmij. - Ale czy to �le, �e kto� si� zakocha�? - Istna tragedia - mrukn�� Tygrys. - Id� si� bawi�. - A Syk? - To sprawa dla doros�ych - wsadzi� Herbertowi w�dk� do r�ki i stanowczo popchn�� go w kierunku rzeki. Z ty�u rozleg� si� pisk Syka i radosne posapywanie Amadeusza. Wied�ma odwr�ci�a si� w stron� zaro�li. - Amadeusz! - krzykn�a. - Ile razy mam powtarza�, �e bo�k�w si� NIE aportuje! Herbert wcale nie mia� zamiaru i�� nad rzek�. To, co naprawd� interesuj�ce, odbywa�o si� w grocie. Zakrad� si� tam, uwa�aj�c, �eby nie potr�ci� �adnego z pos�g�w. W najwi�kszej sali, za sto�em, siedzia� troch� poturbowany i widocznie nieszcz�liwy Syk. Z jego obu stron usiedli Iskierka i Tygrys. Oboje mieli na twarzach wyraz ca�kowitego zrozumienia i ch�ci wys�uchania wszystkich mo�liwych zwierze�. Na stole sta�y trzy kielichy, do kt�rych Tygrys nalewa� w�a�nie wina z ogromnego dzbana. W k�cie skarcony Amadeusz pracowicie obgryza� podstaw� jednej z kolumn. - Przepraszam za Amadeusza - zacz�a Iskierka, u�miechaj�c si� ze szczer� sympati�. - Wiesz, jakie s� dzieci. Takie radosne i nieprzewidywalne. Syk patrzy� na ni� niepewnie i z pewn� podejrzliwo�ci�. I ona i Tygrys zachowywali si�, �agodnie m�wi�c, dziwnie. - Mo�e toa�cik - zaproponowa� Tygrys. - Za rado�� �ycia - doda�a Iskierka. Syk podni�s� kielich, u�miechaj�c si� niewyra�nie i z obaw�. - Rado�� �ycia - ci�gn�� w rozmarzeniu Tygrys. - Wojny, bitwy, wino, kobiety... Syk patrzy� na niego z rosn�cym przera�eniem. �wiat nigdy nie by� normalny, ale nie a� tak nienormalny! Przeni�s� wzrok na Iskierk�, kt�ra zdecydowa�a si� zrezygnowa� z dyplomacji. - Po prostu powiedz, co ci le�y na �o��dku - zaproponowa�a. - Przynajmniej Tygrys przestanie robi� z siebie idiot�. Bo�ek pokiwa� g�ow�, po czym wykrzywi� si� i wybuchn�� p�aczem na ramieniu Tygrysa. Zaskoczenie boga wojny wprost z niego promieniowa�o. Z ca�� pewno�ci� nikt wcze�niej nie wyp�akiwa� mu si� na ramieniu. Z ca�� pewno�ci� nigdy wcze�niej nie musia� pociesza� nikogo p�acz�cego. Niepewnie poklepa� Syka po plecach. - No, uspok�j si�. Wojownicy nie p�acz�. - Wojownicy nie robi� ca�ej masy po�ytecznych rzeczy - Iskierka wcisn�a Sykowi chusteczk� do r�ki. - Przesta� si� maza�. Bo�ek pos�usznie wytar� oczy i nos, robi�c przy tym sporo ha�asu. Iskierka poklepa�a go po ramieniu. - No, ju� dobrze. Mo�e teraz powiesz nam o co chodzi. - Przypuszczam, �e o kobiet� - stwierdzi� ironicznie Tygrys, si�gaj�c po kielich. Syk pokiwa� g�ow�. - M�atka? - Tygrys podni�s� kielich do ust. Syk pokr�ci� g�ow�. - Wi�c w czym problem? Syk zrobi� bardzo smutn� min� i co� wymamrota�. Iskierka i Tygrys pochylili si� do niego. - Co? Syk powt�rzy� troch� g�o�niej, ale i tak nie by�o nic s�ycha�. Iskierka i Tygrys pochylili si� jeszcze bli�ej. - Co? - Ja si� wstydz�!!! - wrzasn�� Syk na ca�y g�os. Iskierka i Tygrys odskoczyli gwa�townie, trzymaj�c si� za uszy. Dzban z winem przewr�ci� si� i czerwona ciecz zacz�a skapywa� ze sto�u. Tygrys siedzia� na pod�odze, pocieraj�c bol�ce ucho. Iskierka, ci�gle w lekkim szoku, pr�bowa�a podnie�� si� z posadzki. - Czego... Czego si� wstydzisz? - da�a sobie spok�j z pr�bami podniesienia si� i usiad�a wygodniej. - Siebie! - Syk poderwa� si� na nogi. - Zobaczcie jak ja wygl�dam! Jaki ja jestem! Kim ja jestem! - chodzi� w t� i z powrotem po pokoju, prawie rozdeptuj�c przy tym Tygrysa i Iskierk�. - Pr�ba stratowania nas nie wp�ynie pozytywnie na tw�j wizerunek - Tygrys wsta�, z�apa� Syka za kark i si�� posadzi� przy stole. Potem pom�g� Iskierce podnie�� si�. Wied�ma usiad�a obok bo�ka, kt�ry w�a�nie opr�nia� jednym haustem kielich. - To co konkretnie chcia�by� zmieni�? - zapyta�a, otrzepuj�c sukienk�. - Wszystko! Ona jest pi�kna! A ja nie!!! - No, tego nie da si� ukry� - stwierdzi� Tygrys. - Ona jest bardzo m�dra! - A ty zdecydowanie mniej - doko�czy� Tygrys. Iskierka rzuci�a w niego kielichem, ale chybi�a. Za to uda�o jej si� obla� Syka winem. Bo�ek nawet nie zwr�ci� na to uwagi. - Ona jest taka dobra... - roztkliwi� si�. - A ty z ca�� pewno�ci� nie - Tygrys uchyli� si� przed kolejnym kielichem. - I co my z tym zrobimy? - My? - Syk podni�s� g�ow�. - Chyba nie s�dzi�e�, �e zostawimy przyjaciela w potrzebie - Iskierka opu�ci�a kielich, kt�rym mia�a zamiar rzuci� w Tygrysa. - Zobaczymy, co da si� zrobi�. - Tylko od czego tu zacz��.. - zastanowi� si� Tygrys. Wied�ma nie mia�a najmniejszych w�tpli...
Poszukiwany