Sierecki I został tylko wiatr.txt

(244 KB) Pobierz
S�AWOMIR SIERECKI

...i zosta� tylko wiatr

KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA
GDA�SK 1987
Projekt ok�adki i mapy Marta Zieli�ska
Rysunek na ok�adce wg rekonstrukcji Bjorma Landstroma
Opracowanie merytoryczne mapy S�awomir Sierecki
Redaktor Helena Mickiewicz
Opracowanie techniczne Bogus�aw Maresch
Korekta Barbara Chylak, Ludwika ListewnUc
� Copyright by S�awomir Slierecki, Gda�sk 1987 r.
ISBN 83-03-01908-2
�...Wystawcie sobie uczucia dow�dcy pi�knej tri-
remy na Morzu �r�dziemnym, dow�dcy odkomen-
derowanego nagle na p�noc: przebiega Gali� w po-
�piechu i powierzaj� mu jeden z tych statk�w, kt�-
re legioni�ci � wspaniale wszechstronni musieli
z nich by� majstrowie � budowali, jak si� zdaje,
ca�ymi setkami w przeci�gu miesi�ca lub dw�ch,
je�li mo�na wierzy� temu co si� czyta. Wyobra�cie
go sobie tam; istny koniec �wiata, morze barwy
o�owiu, niebo barwy dymu. Nic prawie odpowied-
niego do jedzenia dla cywilizowanego cz�owieka...
Falerne�skiego wina ani �ladu... Zimno, mg�a, bu-
rze, choroby, wygnanie i �mier� � �mier� czatuj�-
ca w powietrzu, w wodzie, w g�szczu. Musieli tu
gin�� jak muchy... O tak � dokona� tego, z pew-
no�ci� poprowadzi� bardzo dobrze t� wypraw�..."
Joseph Conrad � �J�dro ciemno�ci"
(przek�ad Aniela Zag�rska)
Pe
ewnego wiosennego dnia w 32 roku pryncypatu Oktawiana
Augusta, a wed�ug przyj�tej w�wczas rachuby czasu w 758 ro-
ku od za�o�enia Rzymu, pi�� pstro malowanych tr�jrz�dowych
galer wojennych, nazywanych triremami, podnios�o kotwice
i wolno, wolniutko wp�yn�o na g��wny nurt rzeki. Mia� on je
wynie�� na otwarte morze, gdzie zaplanowano spotkanie z in-
nymi okr�tami eskadry, aby wsp�lnie skierowa� si� ku niezna-
nym krainom �dok�d nie dotar� jeszcze nigdy �aden Rzymia-
nin", jak napisano p�niej w �res gestae" Oktawiana Augusta.
Sam boski princeps uwa�a� si� za inspiratora i wodza tej ekspe-
dycji, natomiast bezpo�rednim jej dow�dc� uczyni� Tyberiusza.
Klaudiusza Nerona, usynowionego rok wcze�niej swego pa-
sierba.
Gdy podnoszono kotwice, Tyberiusz nie wyszed� na pok�ad.
Z garnizonami legionowymi, z dow�dcami i z budowniczymi,
okr�t�w ju� si� po�egna�. Nie by� zadowolony z faktu, �e opusz-
cza l�d w momencie, kiedy wiele spraw wymaga�o tutaj jego
obecno�ci. Zaledwie trzy lata temu wr�ci� do Rzymu ze wschod-
nich rubie�y Morza �r�dziemnego. Powr�t do Rzymu, przywr�-
cenie mu rangi trybuna, adopcja, a nast�pnie skierowanie nad
Ren, czyni�o go odpowiedzialnym za wszystko, co zdarzy� si�
teraz mia�o na tym obszarze.
Na rzece okr�ty sz�y na wios�ach, przy pracy jednego rz�du
wio�larzy, aby umo�liwi� sternikom manewrowanie w�r�d piasz-
czystych mielizn. Dwa dalsze rz�dy wio�larzy mia�y zosta� w��-
czone do akcji dopiero w�wczas, gdy okr�tami kolebnie pierw-
sza fala Morza Germa�skiego, jak w�wczas Rzymianie nazywali
Morze P�nocne. Przy pomy�lnym wietrze i sile wszystkich wio-
se� mo�na by�o liczy�, �e eskadra rych�o po��czy si� z innymi
okr�tami i przed zmierzchem osi�gnie kotwicowisko w jednej
z wybranych na ten cel zatoczek. Piloci, prowadz�cy okr�ty,
znali dogodne miejsce na nocny post�j, a wyb�r taki by� sztuk�.
nie lada.
Na dziobie pierwszej galery, wskazuj�cej drog� dalszym okr�-
tom, sta� dzielny �o�nierz i znakomity �eglarz z Syrakuz, kapi-
tan tr�jrz�dowca, a obecnie nawigator ca�ej wyprawy, Marek
Rufinus. Ubrany by� w z�ocony p�pancerz, na�o�ony na tunik�.
Obok niego sta� legat rzymski � Lucan Probatus Secundus,
desygnowany przez samego princepsa, przy naturalnej aprobacie
senatu, na g��wnego organizatora wyprawy. Odpowiedzialny
by� za jej powodzenie przed senatem i tym samym przed jego
boskim przewodnicz�cym. By� to fantasta i marzyciel, ale tylko
kto� taki m�g� zainicjowa� podobne przedsi�wzi�cie, godz�c si�
z faktem, �e ho�dy przyjmowa� b�dzie kto� inny. Przydomek
Probatus, dziedziczony zreszt� po dziadku, znaczy: wypr�bowa-
ny, uznany i lubiany. Nie nale�a� do intrygant�w, rozmawia� tak
samo uprzejmie i okazywa� ch�tnie sw� pomoc zar�wno ludziom,
kt�rych los wyni�s� na wy�yny, jak i tym, kt�rzy sw�j los
przegrali.
Za nimi sta� centurion Simos z Arrabony, oficer z naddu-
najskiego fortu, odwo�any z pogranicza na �yczenie Lukana Pro-
batusa. By� �o�nierzem odwa�nym, bystrym i m�drym, goto-
wym spe�ni� ka�de polecenie i ka�dy rozkaz. M�wiono o nim,
�e wkroczy� ju� na drog� kariery, kt�ra mog�a go zaprowadzi�
wysoko do stopnia pierwszego centuriona pierwszej kohorty
i legionu.
Opuszczali brzegi, na kt�rych zgromadzili si� legioni�ci,
a s�ynne rzymskie or�y i symbole bojowe znaczy�y wyra�nie
zr�nicowane pochodzenie poszczeg�lnych oddzia��w. Okr�ty mi-
ja�y szeregi �o�nierzy, grupy oficer�w oraz urz�dnik�w w bia-
�ych, �wi�tecznych i l�ni�cych czysto�ci� togach, przyby�ych a�
z Oppidum Ubiorum, pod�wczas g��wnego centrum handlowego
nad Renem, w niedalekiej ju� przysz�o�ci maj�cego rozrosn�� si�
do rozmiar�w metropolii o nazwie Colonia Agrippina. Nie brak�o
tak�e germa�skich kupc�w, rzemie�lnik�w, hodowc�w byd�a,
kt�rzy zjawili si� wraz z-rodzinami. Przyjecha�y tak�e kurty-
zany, nawet te, kt�re zamieszkiwa�y stale w odleg�ych miejsco-
wo�ciach. Wszystkie ubra�y na t� okazj� barwne szaty i obwie-
si�y si� �wiecide�kami, w�r�d kt�rych klejnoty s�siadowa�y
z tandetnymi wyrobami z targowisk pogranicza.
I tak oto rozpoczyna�a si� jedna z najmniej znanych, a za-
pomniana wkr�tce, zw�aszcza po buntach w Illirii i Pannonii oraz
po kl�sce rzymskich legion�w w Lesie Teutoburskim, przygoda
staro�ytno�ci. Jedyne, znane w historii wej�cie eskadry rzym-
skich, wojennych okr�t�w na Ba�tyk.
Ca�ej prawdy o tej wyprawie nie zna nikt. Najlepiej pozna�
j� tylko ba�tycki wiatr, ale czy potrafi�by o niej opowiedzie�?
Zosta�my wi�c przy fantazji wybuja�ej nad lakonicznymi infor-
macjami �res gestae" Oktawiana Augusta, nad ksi�gami Pliniu-
sza Starszego i nad tuzinem, nie mniej sk�pych wie�ci, zawar-
tych w dzie�ach antycznych historyk�w i geograf�w. '
By�a to bowiem pi�kna i ma�o znana przygoda rzymskiej sta-
ro�ytno�ci, prze�yta pod niebem p�nocnej Europy.
Pos�uchajcie...
l. Stra�nica na kra�cach
Imperium
Noc by�a bardzo ch�odna i legat rzymski Lukan Probatus nie
odm�wi�, gdy Simos, oficer fortecy pogranicznej, zaoferowa� mu
p�aszcz, podbity ciep�ym, mi�kkim futrem. �Upodabniam si� do
barbarzy�c�w" � pomy�la� Rzymianin, ale nie powiedzia� tego
na g�os, nie chc�c urazi� oficera. Centurion uwa�a� si� przecie�
tak�e za Rzymianina, cho� nigdy nie widzia� Miasta. Pochodzi�
z Arrabony, ale m�g� zadziwi� manierami i sposobem wys�a-
wiania si�, gdy por�wnywa�o si� go z innymi wojskowymi po-
granicza. Jego str�j wzbudzi�by jednak na pewno sensacj�
w�r�d gawiedzi na Forum. Jego podw�adni sprawiali jeszcze
bardziej barbarzy�skie wra�enie ni� on sam, a m�wili dziwn�
mieszanin� gwar, w kt�rych rzymski j�zyk nabiera� cech pro-
stackich. �o�nierze cudzoziemskiego autoramentu cuchn�li po-
tem, pili jak�� sfermentowan� ciecz, kt�ra zast�powa�a im wino
i nucili dzikie pie�ni. Ale byli uzbrojeni i trzymali stra� nad
brzegiem wielkiej rzeki Dunaj, nazywanej tu Danubius, odgra-
dzaj�cej kresow� prowincj� rzymsk� Pannoni� od terytorium
�absolutnej ciemno�ci". Kr�tko rzecz nazywaj�c, strzegli granic
Imperium, zas�ugiwali wi�c na uznanie, a nawet szacunek. Na
p�noc od rzeki, na ziemie po�o�one na jej drugim brzegu nie
si�ga�a ju� w�adza Rzymu. Po tej stronie rzeki w pobli�u licz-
nych przepraw i przystani istnia�y miasta i fortece, natomiast
po stronie rzymskiej tylko warowne przycz�ki mostowe. Wy-
puszczano w g��b tego obszaru rozpoznawcze patrole i podjazdy,
ale by�a to wci�� ziemia niczyja i nieznana, �terra incognita",
jak �artobliwie nazywali j� legioni�ci: �terra ubi leones", �zie-
mia, na kt�rej �yj� lwy", cho� nikt jeszcze lwa w tych stronach
nie ogl�da�. By�y za to nied�wiedzie, tury, daniele, wilki, rysie
i by�a cicha, nieznana i mo�e tym straszniejsza �mier�. Niekie-
dy nie wraca�y z rekonesansu ca�e patrole i centurie, noc� na-
tomiast �wieci�y w oddali tajemnicze, purpurowe �uny; mo�er
to p�on�y lasy, stepy, osady, a mo�e �wieci�y tak obozowe ogni-
ska, stosy ofiarne lub sygna�y. Podobno w ci�gu jednej nocy
powstawa�y tam kr�lestwa, kt�re nast�pnej nocy znika�y, ust�-
puj�c innym ludom, kt�rych jedyn� to�samo�ci� by�a odwaga,
bitno�� i nienawi�� do Rzymu. Zdarza�o si�, �e zabijano tam
ka�dego �mia�ka, kt�ry oddali� si� od rzymskiego oddzia�u i wy-
cinano w pie� ca�e oddzia�y rzymskiego wojska, ale szanowano
kupc�w. Oczywi�cie nie znaczy�o to, �e nie zdarza�y si� rozbo-
je, ale by�y to przypadki nadzwyczajne, a nie powszechne.
� O, zn�w co� sobie przekazuj� � powiedzia� oficer Simos
z Arrabony. �Oni", to by� lud z tamtego brzegu, z kraju ni-
czyjego, gdzie prawa by�y p�ynne tak samo, jak granice ple-
miennych terytori�w. � Popatrzcie, panie, w tamtym kierun-
ku... Zaraz ku niebu wzi�ci druga raca... To ich j�zyk. Nie jest
to mowa mi�o�ci, raczej gniewu i �mierci.
Rzeczywi�cie!... Czarny horyzont nocy przeci�a �wietlista
smuga. B�ysn�a gar�ci� iskier, zapali�a refleksy w nurtach rze-
ki, zakre�li�a szeroki �uk i zgas�a.
� Jak oni to robi�? � spyta� legat.
� Nauczyli si� tego chyba od naszych �o�nierzy. Potrafi�.
budowa� balisty i proce, z kt�rych wyrzucaj� ku niebu p�on�ce
g�ownie, owini�te w s�om� i umoczone w �atwopalnej mazi z ba-
gien.
� Co to oznacza?
� Zawsze co innego. Nie znamy j�zyka ich sygna��w, jest
r�wnie barbarzy�ski jak oni sami, ale nigdy nie oznacza� czego�
dobrego. W Rzymie panuj� kamienni bogowie, tutejsi bogowie s�
inni. Straszniejsi. Rodz� si� z mgie� i z b�ota, na moczarach.
Serca ich s� czarne, zimne i pe�ne grozy.
� L�kasz si� ich?
Nie od razu odpowiedzia�. Stali na wysuni�tym bastionie,
umocnionym ziemnym nasypem i palisad�. Wysoko, nad nimi
czuwa� w gnie�dzie obserwacyjnym stra�nik. Wzd�u� p�ek
obronnych fortu zmienia�y si� w�a�nie stra�e, okrzykuj�c si�
has�ami. Z oddali brzmia�o to jak wo�anie wodnego ptactw...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin