Mickiewicz Pan Tadeusz.txt

(496 KB) Pobierz
Adam mickiewicz

Pan tadeusz

Tre��
Powr�t panicza. - Spotkanie si� najpierwsze w pokoiku, drugie u sto�u. - Wa�na 
S�dziego nauka o grzeczno�ci. - Podkomorzego uwagi polityczne nad modami. - 
Pocz�tek sporu o Kusego i Soko�a. - �ale Wojskiego. - Ostatni Wo�ny Trybuna�u. - 
Rzut oka na �wczesny stan polityczny Litwy i Europy.

   Litwo! Ojczyzno moja! ty jeste� jak zdrowie
   Ile ci� trzeba ceni�, ten tylko si� dowie,
   Kto ci� straci�. Dzi� pi�kno�� tw� w ca�ej ozdobie
   Widz� i opisuj�, bo t�skni� po tobie.
   Panno �wi�ta, co Jasnej bronisz Cz�stochowy
   I w Ostrej �wiecisz Bramie! Ty, co gr�d zamkowy
   Nowogr�dzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
   Jak mnie dziecko do zdrowia powr�ci�a� cudem,
   (Gdy od p�acz�cej matki pod Twoj� opiek�
10 Ofiarowany, martw� podnios�em powiek�
   I zaraz mog�em pieszo do Twych �wi�ty� progu
   I�� za wr�cone �ycie podzi�kowa� Bogu),
   Tak nas powr�cisz cudem na Ojczyzny �ono.
   Tymczasem przeno� moj� dusz� ut�sknion�
   Do tych pag�rk�w le�nych, do tych ��k zielonych,
   Szeroko nad b��kitnym Niemnem rozci�gnionych;
   Do tych p�l malowanych zbo�em rozmaitem,
   Wyz�acanych pszenic�, posrebrzanych �ytem;
   Gdzie bursztynowy �wierzop, gryka jak �nieg bia�a,
20 Gdzie panie�skim rumie�cem dzi�cielina pa�a,
   A wszystko przepasane jakby wst�g�, miedz�
   Zielon�, na niej z rzadka ciche grusze siedz�.
   �r�d takich p�l przed laty, nad brzegiem ruczaju,
   Na pag�rku niewielkim, we brzozowym gaju,
   Sta� dw�r szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany;
   �wieci�y si� z daleka pobielane �ciany,
   Tym bielsze, �e odbite od ciemnej zieleni
   Topoli, co go broni� od wiatr�w jesieni.
   Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsz�d ch�dogi,
30 I stodo�� mia� wielk�, i przy niej trzy stogi
   U��tku, co pod strzech� zmie�ci� si� nie mo�e;
   Wida�, �e okolica obfita we zbo�e,
   I wida� z liczby kopic, co wzd�u� i wszerz smug�w
   �wiec� g�sto jak gwiazdy, wida� z liczby p�ug�w
   Orz�cych wcze�nie �any ogromne ugoru,
   Czarnoziemne, zapewne nale�ne do dworu,
   Uprawne dobrze na kszta�t ogrodowych grz�dek:
   �e w tym domu dostatek mieszka i porz�dek.
   Brama na wci�� otwarta przechodniom og�asza,
40 �e go�cinna, i wszystkich w go�cin� zaprasza.
   W�a�nie dwukonn� bryk� wjecha� m�ody panek
   I obieg�szy dziedziniec zawr�ci� przed ganek,
   Wysiad� z powozu; konie, porzucone same,
   Szczypi�c traw� ci�gn�y powoli pod bram�.
   We dworze pusto: bo drzwi od ganku zamkni�to
   Zaszczepkami, i ko�kiem zaszczepki przetkni�to.
   Podr�ny do folwarku nie bieg� s�ug zapyta�,
   Odemkn��, wbieg� do domu, pragn�� go powita�.
   Dawno domu nie widzia�, bo w dalekim mie�cie
50 Ko�czy� nauki, ko�ca doczeka� nareszcie.
   Wbiega i okiem chciwie �ciany starodawne
   Ogl�da czule, jako swe znajome dawne.
   Te� same widzi sprz�ty, te� same obicia,
   Z kt�rymi si� zabawia� lubi� od powicia;
   Lecz mniej wielkie, mniej pi�kne, ni� si� dawniej zda�y
   I te� same portrety na �cianach wisia�y.
   Tu Ko�ciuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
   Podniesionymi w niebo, miecz obur�cz trzyma;
   Takim by�, gdy przysi�ga� na stopniach o�tarz�w,
60 �e tym mieczem wyp�dzi z Polski trzech mocarz�w,
   Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
   Siedzi Rejtan �a�o�ny po wolno�ci stracie,
   W r�ku trzymna n�, ostrzem zwr�cony do �ona,
   A przed nim le�y Fedon i �ywot Katona.
   Dalej Jasi�ski, m�odzian pi�kny i pos�pny,
   Obok Korsak, towarzysz jego nieodst�pny,
   Stoj� na sza�cach Pragi, na stosach Moskali,
   Siek�c wrog�w, a Praga ju� si� wko�o pali.
   Nawet stary stoj�cy zegar kurantowy
70 W drewnianej szafie pozna�, u wni�cia alkowy,
   I z dziecinn� rado�ci� poci�gn�� za sznurek,
   By stary D�browskiego pos�ysze� mazurek.
   Biega� po ca�ym domu i szuka� komnaty,
   Gdzie mieszka� dzieckiem b�d�c, przed dziesi�ciu laty.
   Wchodzi, cofn�� si�, toczy� zdumione �renice
   Po �cianach; w tej komnacie mieszkanie kobiece?
   Kt� by tu mieszka�? Stary stryj nie by� �onaty,
   A ciotka w Petersburgu mieszka�a przed laty.
   To nie by� ochmistrzyni pok�j? Fortepiano?
80 Na nim nuty i ksi��ki; wszystko porzucano
   Niedbale i bez�adnie; nieporz�dek mi�y!
   Niestare by�y r�czki, co je tak rzuci�y.
   Tu� i sukienka bia�a, �wie�o z ko�ka zdj�ta
   Do ubrania, na krzes�a por�czu rozpi�ta.
   A na oknach donice z pachn�cymi zio�ki,
   Geranium, lewkonija, astry i fijo�ki.
   Podr�ny stan�� w jednym z okien - nowe dziwo:
   W sadzie, na brzegu niegdy� zaros�ym pokrzyw�,
   By� male�ki ogr�dek, �cie�kami porzni�ty,
90 Pe�en bukiet�w trawy angielskiej i mi�ty.
   Drewniany, drobny, w cyfr� powi�zany p�otek
   Po�yska� si� wst��kami jaskrawych stokrotek.
   Grz�dki, wida�, �e by�y �wie�o polewane;
   Tu� sta�o wody pe�ne naczynie blaszane,
   Ale nigdzie nie wida� by�o ogrodniczki;
   Tylko co wysz�a; jeszcze ko�ysz� si� drzwiczki
   �wie�o tr�cone, blisko drzwi �lad wida� n�ki
   Na piasku, bez trzewika by�a i po�czoszki;
   Na piasku drobnym, suchym, bia�ym na kszta�t �niegu,
100 �lad wyra�ny, lecz lekki, odgadniesz, �e w biegu
   Chybkim by� zostawiony n�kami drobnemi
   Od kogo�, co zaledwie dotyka� si� ziemi.
   Podr�ny d�ugo w oknie sta� patrz�c, dumaj�c,
   Wonnymi powiewami kwiat�w oddychaj�c,
   Oblicze a� na krzaki fijo�kowe sk�oni�,
   Oczyma ciekawymi po dro�ynach goni�
   I znowu je na drobnych �ladach zatrzymywa�,
   My�la� o nich i, czyje by�y, odgadywa�.
   Przypadkiem oczy podni�s�, i tu� na parkanie
110 Sta�a m�oda dziewczyna. - Bia�e jej ubranie
    Wysmuk�� posta� tylko a� do piersi kryje,
    Ods�aniaj�c ramiona i �ab�dzi� szyj�.
    W takim Litwinka tylko chodzi� zwyk�a z rana,
    W takim nigdy nie bywa od m�czyzn widziana;
    Wi�c cho� �wiadka nie mia�a, za�o�y�a r�ce
    Na piersiach, przydawaj�c zas�ony sukience.
    W�os w pukle nie rozwity, lecz w w�ze�ki ma�e
    Pokr�cony, schowany w drobne str�czki bia�e,
    Dziwnie ozdabia� g�ow�, bo od s�o�ca blasku
120 �wieci� si�, jak korona na �wi�tych obrazku.
    Twarzy nie by�o wida�, zwr�cona na pole
    Szuka�a kogo� okiem, daleko, na dole;
    Ujrza�a, za�mia�a si� i klasn�a w d�onie,
    Jak bia�y ptak zlecia�a z parkanu na b�onie
    I wion�a ogrodem, przez p�otki, przez kwiaty,
    I po desce opartej o �cian� komnaty,
    Nim spostrzeg� si�, wlecia�a przez okno, �wiec�ca,
    Nag�a, cicha i lekka jak �wiat�o�� miesi�ca.
    Nuc�c chwyci�a suknie, bieg�a do zwierciad�a;
130 Wtem ujrza�a m�odzie�ca i z r�k jej wypad�a
    Suknia, a twarz ad strachu i dziwu poblad�a.
    Twarz podr�nego barw� sp�on�a rumian�,
    Jak ob�ok, gdy z jutrzenk� napotka si� ran�;
    Skromny m�odzieniec oczy zmru�y� i przys�oni�,
    Chcia� co� m�wi�, przeprasza�, tylko si� uk�oni�
    I cofn��; dziewica krzykn�a bole�nie,
    Niewyra�nie, jak dziecko przestraszone we �nie;
    Podr�ny zl�k� si�, sp�jrza�, lecz ju� jej nie by�o,
    Wyszed� zmieszany i czu�, �e serce mu bi�o
140 G�o�no, i sam nie wiedzia�, czy go mia�o �mieszy�
    To dziwaczne spotkanie, czy wstydzi�, czy cieszy�.
    Tymczasem na folwarku nie usz�o baczno�ci,
    �e przed ganek zajecha� kt�ry� z nowych go�ci.
    Ju� konie w stajni� wzi�to, ju� im hojnie dano,
    Jako w porz�dnym domu, i obrok, i siano:
    Bo S�dzia nigdy nie chcia�, wed�ug nowej mody,
    Odsy�a� konie go�ci �ydom do gospody.
    S�udzy nie wyszli wita�, ale nie my�l wcale,
    Aby w domu S�dziego s�u�ono niedbale;
150 S�udzy czekaj�, nim si� pan Wojski ubierze,
    Kt�ry teraz za domem urz�dza� wieczerz�.
    On Pana zast�puje i on, w niebytno�ci
    Pana, zwyk� sam przyjmowa� i zabawia� go�ci
    (Daleki krewny pa�ski i przyjaciel domu).
    Widz�c go�cia, na folwark d��y� po kryjomu
    (Bo nie m�g� wyj�� spotyka� w tkackim pudermanie),
    Wdzia� wi�c, jak m�g� najpr�dzej, niedzielne ubranie,
    Nagotowane z rana, bo od rana wiedzia�,
    �e u wieczerzy b�dzie z mn�stwem go�ci siedzia�.
160 Pan Wojski pozna� z dala, r�ce rozkrzy�owa�
    I z krzykiem podr�nego �ciska� i ca�owa�;
    Zacz�a si� ta pr�dka, zmieszana rozmowa,
    W kt�rej lat kilku dzieje chciano zamkn�� w s�owa
    Kr�tkie i popl�tane, w ci�g powie�ci, pyta�,
    Wykrzyknik�w i westchnie�, i nowych powita�.
    Gdy si� pan Wojski dosy� napyta�, nabada�,
    Na samym ko�cu dzieje tego dnia powiada�.
    <<Dobrze, m�j Tadeuszu (bo tak nazywano
    M�odzie�ca, kt�ry nosi� Ko�ciuszkowskie miano
170 Na pami�tk�, �e w czasie wojny si� urodzi�),
    Dobrze, m�j Tadeuszu, �e� si� dzi� nagodzi�
    Do domu, w�a�nie kiedy mamy panien wiele.
    Stryjaszek my�li wkr�tce sprawi� ci wesele;
    Jest z czego wybra�; u nas towarzystwo liczne
    Od kilku dni zbiera si� na s�dy graniczne,
    Dla sko�czenia dawnego z panem Hrabi� sporu,
    I pan Hrabia ma jutro sam zjecha� do dworu;
    Podkomorzy ju� zjecha� z �on� i z c�rkami.
    M�odzie� posz�a do lasu bawi� si� strzelbami,
180 A starzy i kobiety �niwo ogl�daj�
    Pod lasem, i tam pewnie na m�odzie� czekaj�.
    P�jdziemy, je�li zechcesz, i wkr�tce spotkamy
    Stryjaszka, Podkomorstwo i szanowne damy>>.
    Pan Wojski z Tadeuszem id� pod las drog�
    I jeszcze si� do woli nagada� nie mog�.
    S�o�ce ostatnich kres�w nieba dochodzi�o,
    Mniej silnie, ale szerzej ni� we dnie �wieci�o,
    Ca�e zaczerwienione, jak zdrowe oblicze
    Gospodarza, gdy prace sko�czywszy rolnicze
190 Na spoczynek powraca; ju� kr�g promienisty
    Spuszcza si� na wierzch boru i ju� pomrok mglisty,
    Nape�niaj�c wierzcho�ki i ga��zie drzewa,
    Ca�y las wi��e w jedno i jakoby zlewa;
    I b�r czerni� si� na kszta�t ogromnego gmachu,
    S�o�ce nad nim czerwone jak po�ar na dachu;
    Wtem zapad�o do g��bi; jeszcze przez konary
    B�ysn�o, jako �wieca przez okienic szpary,
    I zgas�o. I wnet sierpy, gromadnie dzwoni�ce
    We zbo�ach, i grabliska suwane po ��ce
200 Ucich�y i stan�y:...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin