Jankowski Przesyłka.txt

(8 KB) Pobierz
Marcin Jankowski

Przesy�ka

Czyli Kr�tka opowie�� o zgonie kapitana Bezziera
(Opowiadanie oparte na realiach politycznych, ekonomicznych i spo�ecznych �wiata Star Wars)
Na mostku Gwiezdnego Niszczyciela Nieprzejednany panowa�o zamieszanie. Zamieszanie oparte na po��czeniu chaosu 
i przera�enia. W proporcjach mniej wi�cej p� na p�. By�o to zwi�zane z przebywaniem na pok�adzie Jego Wysoko�ci 
Imperatora. Nerwowa atmosfera udziela�a si� wszystkim.
Trzech oficer�w skrytych za jednym z filar�w rozmawia�o szeptem:
- No to co robimy? - zapyta� pierwszy. - Mo�e powinni�my to schowa� - zaproponowa� drugi.
- Ty, Greenmoon, jak ju� co� wymy�lisz... - skomentowa� trzeci z naszywkami majora.
- A co ty proponujesz? - spyta� Greenmoon.
- Sir! - przypomnia� mu major.
- No, dobra... A wi�c, jakie s� twoje propozycje... sir? - ponowi� pytanie Greenmoon.
- S�dz�, �e jeden z nas musi mu to zanie�� - odpar� major.
- No tak: ale kt�ry? - odezwa� si� ten pierwszy.
Greenmoon nie�mia�o zaproponowa�:
- Mo�e poci�gniemy zapa�ki?
- S�dz�, �e to uczciwe - stwierdzi� major. - Co o tym s�dzicie, sier�ancie?
- Zgadzam si� - odpar� pierwszy.
Grenmoon u�miechn�� si� i wyci�gn�� trzy zapa�ki. U�ama� dwie z nich i powiedzia�:
- Ten kto wyci�gnie najd�u�sz�, zaniesie mu to.
Pozostali skin�li g�owami i Greenmon poda� im zapa�ki. Poci�gn�li r�wnocze�nie. Sier�ant spojrza� na swoj� i 
odetchn�� z ulg�. Natomiast Major popatrzy� na swoj� zapa�k� i oficjalnym tonem zwr�ci� si� do sier�anta:
- Sier�ancie Uraaki. W�a�nie zdecydowa�em, �e jednak wy zostaniecie obarczeni obowi�zkiem dostarczenia przesy�ki 
Imperatorowi.
- Ale, przecie� ci�gn�li�my zapa�ki! - spojrza� na ponure oblicze majora i szybko doda� - ...sir!
- Sier�ancie, otrzymali�cie rozkaz!
- Tak jest! - sier�ant pochyli� g�ow�. Nagle jego oblicze rozpromieni�o si�, odwr�ci� si� do Greenmoona i r�wnie 
oficjalnym tonem powiedzia� - Szeregowy! Zanie�� t� przesy�k� do Imperatora... Wykona�!
- Ale wyci�gn��em kr�tk�! - zaoponowa� nieszcz�nik.
- Z�udzenie... - skomentowa� major. - Wychodzili�my z nadprzestrzeni, wi�c mog�a to by� anomalia czasoprzestrzenna.
- To by wyd�u�y�o wszystkie trzy - szybko zareagowa� szeregowy.
- Anomalia punktowa - popar� majora sier�ant.
- Ale... - Greenmoon spojrza� na nich - to niesprawiedliwe!
- Ca�e �ycie jest niesprawiedliwe, �o�nierzu - odpowiedzia� Major. - No, ju�. Wyprostujcie si�! A teraz prosz� wykona� 
rozkaz! - po chwili doda� pocieszaj�cym tonem. - Nie b�dzie a� tak �le. To mo�e by� dobra wiadomo��, a nawet jak 
b�dzie z�a to mo�e zd��ysz wyj��, zanim zacznie czyta�...
Greenmoon g�o�no prze�kn�� �lin� i na chwiejnych nogach podszed� do drzwi od kabiny Imperatora. Zamkn�� oczy, 
wzi�� oddech i wszed�. Major i Sier�ant us�yszeli tylko wypowiedziane jednym tchem:
- Dzie�DobryCzyNiePrzeszkadzam?ChybaJednakPrzeszkadzam!ToJaJu�SobieP�jd�!
Po tych s�owach Greenmoon zd��y� si� odwr�ci� i nawet cz�ciowo wyj�� z kabiny, lecz nagle pot�na si�a szarpn�a 
go do ty�u, z kabiny dobieg�o tylko:
- Wracaj!
Greenmoon chwyci� si� drzwi i podczas gdy niewidzialna energia ci�gn�a go do �rodka, szuka� jakiego� uchwytu. 
Jednak jego paznokcie nie natrafi�y na �adn� wypuk�o�� na g�adkich drzwiach i powoli skrobi�cy i wrzeszcz�cy 
Greenmoon zosta� wci�gni�ty do �rodka. Drzwi si� zamkn�y.
Zapad�a martwa cisza. Major i Sier�ant patrzyli na drzwi z poblad�ymi twarzami. Stoj�cy w pobli�u robot protokolarny 
wyj�ka�:
- O, Bo�e!
Nikt si� nadal nie rusza�. Nagle wszystkich zmrozi�o potworne wycie dobiegaj�ce zza zamkni�tych drzwi. Sier�ant 
stwierdzi�:
- To nie by� g�os Greenmoona!
Z g�o�nym trzaskiem drzwi rozsun�y si� i ze wn�trza ni to wybieg�, ni to wylecia� szeregowy. Dok�adniej: stara� si� 
wybiec, a wylecia�. W czym serdecznie pomaga�y mu b��kitne b�yskawice, kt�rych �r�d�o znajdowa�o si� w kabinie 
Imperatora.
R�wnie gwa�townie jak przy rozsuwaniu, drzwi zamkn�y si�, a zgromadzonych dobieg�y zza drzwi szybo rzucone 
przekle�stwa w j�zyku Hutt�w.
Drzwi ponownie si� rozwar�y i przeszed� przez nie Jego Wysoko��, trzymaj�c w zaci�ni�tej r�ce list. Zrobi� dwa kroki i 
nagle wszyscy znajduj�cy si� na mostku zobaczyli ma�ego animowanego stworka z wy�upiastymi oczyma, kt�ry 
pojawi� si� obok g�owy Imperatora i wykrzykn��:
- Uwaga!
By�a to materialna forma jednej z mocy Jedi ostrzegaj�ca przed niebezpiecze�stwem. Widocznie jednak albo Imperator 
ustawi� sobie za ma�y margines b��du, albo w�ciek�o�� przyt�umi�a jego refleks, poniewa� z g�o�nym hukiem wyr�n�� o 
pod�og�.
Ju� po chwili zerwa� si�, otrzepa� i rozmasowuj�c sobie �okie� obejrza� za siebie. Koniec jego szaty by� przytrza�ni�ty 
drzwiami
Odwr�ci� si� do oficer�w zgromadzonych na mostku i ch�odnym tonem zapyta�:
- I co? D�ugo mam jeszcze tak sta� czekaj�c a� kto� zareaguje na ten przejaw zdrady? - po czym wrzasn�� - 
Rozstrzela�! Ale ju�!
Wszyscy kt�rzy tylko mieli czyst� lini� strza�u (a tak�e kilku, kt�rzy mieli lini� strza�u nie ca�kiem czyst�) wyszarpn�li 
bro� i oddali salw� w kierunku drzwi. Imperator na widok wypalonej w drzwiach dziury potrz�sn�� g�ow� z 
zadowoleniem i zacz�� si� odwraca�, gdy jego wzrok pad� na le��cego Greenmoona.
Oblicze Imperatora spos�pnia�o. W�ciek�o�� pocz�a wykrzywia� jego rysy. Po chwili przeni�s� wzrok na pi��, w 
kt�rej trzyma� pomi�ty list. Pod wp�ywem spojrzenia, folia na kt�rej zosta� wydrukowany zacz�a si� tli� i wydziela� 
niemi�y zapach. Imperator ponownie przeni�s� wzrok na wci�� oszo�omionego szeregowca. Wzni�s� r�ce nad g�ow�, 
ruchem jakim w filmach fantasy czarnoksi�nicy rzucaj� czary i ju� mia� wypu�ci� zab�jcze b�yskawice, gdy...
Drobna smu�ka dymu z tl�cego si� listu musia�a dotrze� do jednej z wisz�cych na �cianie ga�nic, kt�ra z niesamowit� 
szybko�ci� pokry�a �r�d�o ognia pian�. Oczywi�cie ze wzgl�du na odleg�o�� ga�nica nie mog�a dok�adnie wycelowa�, 
wi�c profilaktycznie pokry�a pian� nieco wi�kszy obszar.
Imperator pokryty cuchn�c� mazi� zamar� z r�koma uniesionymi nad g�ow�. Natomiast wszyscy pozostali stwierdzili, 
�e musz� poprawi� si� w oczach Jego Wysoko�ci i ga�nica-zdrajczyni zosta�a natychmiast rozstrzelana.
Imperator odwr�ci� si� do jednego z kapitan�w stoj�cych za nim i powiedzia�:
- A ty nie trafi�e�!
Kapitan Brezzier poblad�. Otworzy�y si� za nim drzwi �luzy, a tajemnicza moc rzuci�a biedaka w ich kierunku. Drzwi 
zamkn�y si� uczynnie, jak tylko kapitan przez nie przelecia�. Zapali�a si� nad nimi czerwona lampka sygnalizuj�ca 
otwarcie drugiej pary drzwi tym razem prowadz�cych ze �luzy w kosmos.
Imperator zacz�� si� obraca�, gdy nagle pojawi� si� ponownie animowany potworek i powiedzia�:
- B�c!
Los, kt�ry spotka� kapitana Brezziera, wyostrzy� refleks pozosta�ych cz�onk�w za�ogi, tak wi�c wi�kszo�� ju� mia�a w 
d�oniach blastery, gdy robot-sprz�tacz w ramach oczyszczania pok�adu z piany przydzwoni� Imperatorowi szmat� na 
dr�gu. Zgin�� jeszcze zanim zd��y� wzi�� kolejny zamach.
Tu� za majorem i sier�antem, kt�rzy r�wnie� wzi�li udzia� w tej egzekucji i w�a�nie chowali blastery, rozleg� si� syk 
otwieranych drzwi windy, prowadz�cej na inne pok�ady statku. W drzwiach stan�� Darth Vader. Rozejrza� si� po 
mostku, spojrza� na Imperatora, kt�ry stara� si� otrz�sn�� po uderzeniu i dokona� jednej z rzeczy, kt�r� potrafi� tylko 
rycerze Jedi: jednocze�nie parskn�� �miechem i powiedzia�:
- O k***a !
Imperator odwr�ci� si� i spojrza� na niego jeszcze nie ca�kiem przytomnym wzrokiem. Vader podszed� do niego, 
ukl�kn�� na jedno kolano i zapyta�:
- Co rozka�esz m�j Panie?
Imperator wysycza� przez zaci�ni�te z�by:
- Podbi�, zabi�, sprz�tn��, wyko�czy�, wybi�, wyeliminowa�, zamkn��, straci�, zgwa�ci�, przenicowa�, wykosi�, 
spl�drowa� i powiesi� !
Vader przeni�s� wzrok na nadpalony i cz�ciowo zachlapany pian� list. Dojrza� tylko nag��wek, informuj�cy, �e jest to 
list ze stoczni Kuat Drive Yards. Nadal nic nie rozumiej�c, zapyta�:
- Ale co si� sta�o, Wasza Wysoko��?
Imperator podni�s� pi�ci, spojrza� w g�r� (tam gdzie na planecie szuka si� nieba) i wycharcza�:
- Pi�� tysi�cy statk�w... od korwety wzwy�... a oni... oni... nazwali... mnie... mnie... "Detalist�" !!!!!!
Na mostku zapad�a cisza. Jeden ze spec�w od astronawigacji zacz�� programowa� kurs na stoczni�. Kapitan 
odpowiedzialny za za�og� delikatnie pstrykn�� prze��cznikiem wzywaj�cym strzelc�w na stanowiska. Po za tym nikt 
nie �mia� wykona� najmniejszego ruchu.
Za oknem majestatycznie przep�ywa� kapitan Brezzier.
KONIEC
Zgłoś jeśli naruszono regulamin