Vittachi Varindra - Reporter w Subudzie.doc

(608 KB) Pobierz
Reporter w Subudzie

 

 

 

Reporter
w

        Subudzie

 

 

 

 

 

 

 

 

Dwie książki w jednej oprawie

 

SUBUD PUBLICATIONS INTERNATIONAL 1971

A Reporter`s assignment in Subud

Książka ta jest tłumaczeniem z języka angielskiego książki Varindry Vittachi: „A Reporter`s assignment in Subud”

Ó Copyright 1991 The Subud Publications International

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

Bez pisemnej zgody wydawcy, żaden fragment tej książki nie może być reprodukowany w jakiejkolwiek formie czy to przy pomocy środków elektronicznych czy mechanicznych, także dla potrzeb systemowego gromadzenia i przetwarzania informacji, z wyjątkiem cytowania krótkich ustępów w recenzjach.

 

Informacje pod adresem:

Stowarzyszenie Subud w Polsce

11-015 Olsztynek ul.Kościuszki 16

 

 

 

Nazwa SUBUD i Symbol Subudu są znakami zarejestrowanymi.

Wszelkie prawa co do ich użycia są zastrzeżone.

 

 

 

        SUBUD jest drogą życia, a nie teorią czy nauką. Wypowiedzi na temat Subudu powinny być uważane za odbicie własnych, osobistych doświadczeń i zrozumienia autora.
Nie powinny być uważane za autorytatywne oświadczenia ani za doktrynę Subudu

 

 

Varindra Vittachi urodził się na Cejlonie w 1921 roku, jako najstarszy z 13 dzieci, w rodzinie buddyjskiej. Na uniwersytecie cejlońskim otrzymał stopień naukowy bakalaureusa ( pierwszy stopień naukowy, niższy od magistra) z ekonomii, a w wieku 22 lat został mianowany dyrektorem wiejskiej szkoły. Od tego czasu pracował jako młodszy księgowy w Banku Cejlońskim.

Był redaktorem Czasopism Stowarzyszonych Cejlonu oraz redaktorem „Obserwatora Cejlońskiego” (Cejlon Observer) – najstarszej gazety w Azji, założonej w 1834 roku.

W 1959 roku Vittachi otrzymał Nagrodę Ramon Magsaysy w dziedzinie Dziennikarstwa i Literatury będącej rezultatem jego reportaży z cejlońskich rozruchów na tle rasowym – „Wypadki 58 – Opowieść o Cejlońskich Rozruchach na tle rasowym „(„Emergency 58 The Story of Cejlon Race Riots”: wydawnictwo Deutsch, London).

W 1962 Deutsch wydało jego drugą książkę :”Brązowy Sahib” („The Brown Sahib”). Następnie książki zostały wydane przez wydawnictwo „Dharma” „Reporter w Subudzie” („A Reporter in Subud”, 1963) „Zadanie Subudu” (Assignment Subud, 1965r). „Deutsch” opublikowało również jego ostatnią książkę: „Upadek Sukarno” („The Fall of Sukarno”, 1967 r). Wkrótce ma zostać wydana książka pt. „Zmiana przez wybór – Poszukiwanie istoty Filipińczyka” („Change by Choice – A Search for the Essential Filipino”).

Przez kilka lat Vittachi był azjatyckim kierownikiem Międzynarodowego Instytutu Prasowego.

W latach 1968 – 69 był kierownikiem Azjatyckiej Fundacji Prasowej, w roku 1970 został redaktorem naczelnym Azjatyckiego Serwisu Wiadomości.

Od roku 1963 był Międzynarodowym Prezesem Subudu, funkcję tę pełnił dożywotnio.

Zmarł w 1994 roku.

 

 

 

 

 

 

REPORTER W SUBUDZIE

 

Wstęp
Opowieść podróżnika

 

Przez dziesięć lat, pomiędzy 1960 i 1970, spędzałem większość czasu podróżując z kraju do kraju, z miasta do miasta. Zaliczałem tak wiele mil w powietrzu, że niektóre linie lotnicze przyznały mi tytuł C.I.P (Commercially Important Person) niższy stopień od V.I.P. ( Very Important Person) – bardzo ważna osobistość z handlowego punktu widzenia. Wiele dowiedziałem się o świecie w tym czasie. Lecz gdziekolwiek nie pojechałem, były dwa światy do poznania – świat gazet, Fundacji, seminariów, polityki i ekonomii oraz świat Subudu. Początkowo te dwa światy były odmienne, a nawet wykluczające się nawzajem. Moje życie zawodowe i życie duchowe były odrębnymi, nawet sprzecznymi egzystencjami. Przechodziłem z jednego do drugiego, lecz często z pewnym stopniem zakłopotania na progu tych dwóch światów. Po tygodniu spędzonym z Bapakiem w Cilandak, gdzie żyłem w świecie, w którym Anioły były dla niektórych, jeżeli nie dla mnie, wibrującą obecnością, leciałem do Hongkongu, Nowego Yorku czy Londynu, gdzie praca człowieka była rzeczywiście wszędzie widoczna pod postacią Hotelów Hilton i techniki rakietowej.

Często zastanawiałem się, co jest prawdziwe – niewidoczny świat, który może być poznany jedynie poprzez uczucie, czy świat widzialny, który pełen jest stłoczonych i ściśniętych betonowych budynków, przejść podziemnych i naziemnych, którego wartości nie można mierzyć uczuciami, lecz stopniem użyteczności. Gdy samolot, w którym leciałem, lądował w jednym z tych wielkich miast, często pytałem siebie, czy to co widziałem dookoła – drapacze chmur wyrastające z miejsc, gdzie jeszcze niedawno były tylko domki parterowe lub jednopiętrowe, gdy przejeżdżałem tamtędy raptem rok temu – było nie bardziej rzeczywiste niż słodkie uderzenia skrzydeł motyla w mych uczuciach i na mojej skórze, których doświadczałem w latihanie. W takich momentach zastanawiałem się nawet, czy nie wyobraziłem sobie ekstazy i smutku oraz nieodpartej jasności naszego sposobu otrzymywania przewodnictwa w testingach, otrzymywania „dowodu”, jak Bapak często to określał. Świat Zewnętrzny był tak solidny, że był niewątpliwie rzeczywisty dla umysłu nauczonego szanować i trzymać się naukowego stosunku do życia, to znaczy oceniać to, co było konsekwentnie logiczne i pozostawiać stale sceptycznym w stosunku do moich doświadczeń i wiedzy, której nie można było zmierzyć przy pomocy zmysłów.

Świat Wewnętrzny, jak uczono mnie myśleć, był zamieszkały przez głupie starsze panie obojga płci, które zaczynały życie wierząc w Świętego Mikołaja, a kończyły je wierząc w horoskopy w niedzielnych gazetach, latające spodki i postrzeganie pozazmysłowe. Dla mojego dziennikarskiego umysłu jedną z „trudności” życia duchowego było to, że jego najżarliwsi entuzjaści byli ludźmi gotowymi uwierzyć, że: a. John F.Kennedy musiał być ofiarą teksańskiego spisku; b. gdy Papież opamięta się i opublikuje dokumenty z Fatimy, to Drugie Przyjście zostanie objawione; i c. jeżeli Neil Armstrong nie napotkał małego księżycowego ludzika noszącego ochronne okulary i spiralną antenkę, to dlatego, że jest on jednym z tych ludzi, którzy nie mają oczu, by widzieć i uszu, by słyszeć, a nie dlatego, że ich tam nie ma.

Inną trudnością dla mnie było to, że wielu z nas przyszło do Subudu, ponieważ byli pełni odrazy do kapłańskiego fanatyzmu i dogmatów, a teraz sami stali się fanatykami i dogmatykami. Ale gdy minął rok, a słowa Bapaka powtarzane wciąż od nowa i od nowa, z nowym znaczeniem i świeżymi odcieniami, zaczęły do nas docierać, zaczęliśmy rozumieć, że Subud nie jest powinnością oraz pobożnością w niedzielny poranek, nie tylko zabawą w poniedziałkowy i czwartkowy wieczór. Było to całkowite przeżycie, objęcie, przeniknięcie, które rozszerzało się do wymiarów jakich pragnęliśmy i jakie byliśmy zdolni przyjąć i odczuć. Bapak mówił o Wewnętrznym Zewnętrznym. Dla mnie był to bardzo pożyteczny rozłam mentalny, pozwalający poznawać naturę i ludzi. Wszystko, każda istota, ma swoje Wnętrze i Zewnętrze. Każdy człowiek ma swoją Wewnętrzną i Zewnętrzną jaźń. Nawet słowo ma swoje Wnętrze i Zewnętrze. Posiada kształt, brzmienie, wielkość i znaczenie. Istnieje Wewnętrzne znaczenie słów oraz ich znaczenie Zewnętrzne. Świat Duchowy był Wewnętrzny, a Świat Materialny – Zewnętrzny. Mój świat dziennikarstwa i polityki był atmosferą, jaką żyła moja jaźń. Latihan zaś pomaga mi znaleźć drogę do mego Wewnętrznego świata uczuć. W moich podróżach rozpoznałem ten podział. Londyn od lat znałem jako miasto mądrych, ciekawych ludzi i zadziwiająco adsorbujących miejsc, aż do czasu, kiedy poznałem Londyn Subudu. Londyn, który całkowicie mnie oczarował, ponieważ poznałem tam ludzi, którzy związali się ze mną uczuciami, a nie sprytem czy zmanierowaną powierzchownością z Leet Street i West End ( dzielnice Londynu ).

To wzrastające zrozumienie istoty życia sprawiło, że wielu z nas odsunęło się od świata Zewnętrznego, który większość ludzi znała jako „Prawdziwe Życie”. i coraz więcej z nas stawało się świeckimi pustelnikami – ubieraliśmy się „normalnie”, jeździliśmy samochodami i samolotami jak „normalni” ludzie. Żeniliśmy się i wychodziliśmy za mąż oraz zakładaliśmy rodziny „normalne” (być może nie tak normalne). Przyjmowaliśmy Świat, w którym to wszystko działo się jedynie jako Zewnętrze muszli, w której miało żyć nasze Wewnętrzne życie. Wyobrażaliśmy sobie, że jesteśmy inni od „normalnych” ludzi – i trochę lepsi. Jeżeli nawet wiedzieliśmy, że nasze Wnętrza są cuchnące, byliśmy „lepsi” niż ci „sympatyczni” ludzie, którzy żyją jedynie swoim Zewnętrzem. Ale zachowywaliśmy się bardzo podobnie do tych „normalnych” ludzi, którzy podzielili swój świat na My i Oni – na grupę i resztę, na Ty i Nie-ty, na Pięknych i Przeklętych. Odrzuciliśmy świat Materialny lub też utrzymywaliśmy go w naszych podróżach poprzez świat duchowy. Dlatego tak wielu z nas nie mogło zrozumieć, dlaczego Bapak ogląda telewizję ? Dlaczego starannie się ubiera ? Dlaczego woli Mercedesa od konia i powozu ? Dlaczego Braterstwo Subud potrzebuje budynków na swoje Międzynarodowe Centrum Duchowe, podczas gdy Budda osiągnął najwyższy stopień oświecenia pomiędzy ludźmi w cieniu drzewa Bodhi. Będąc z miasta, stawaliśmy się teraz świętymi z miasta lub, w każdym razie, sprawiającymi wrażenie takich. Ignorowaliśmy cudowną biegunowość wszystkiego w tym wszechświecie. Zapomnieliśmy, że nie można podnieść miotły, za jej „czysty” koniec, nie podnosząc równocześnie jej brudnego, pracującego końca. Wiele lat zajęło większości z nas otworzenie się na inny wgląd, który dawał nam Bapak, kiedy tylko mówił o Wnętrzu i Zewnętrzu. Powiedział nam, że Subud nie odrzuca świata materialnego, który jest również dziełem Boga. Powiedział też, że poprzez Subud, świat materialny zajmie swoje właściwe miejsce w naszym życiu. Mówił że przez praktykę latihanu będziemy mogli skierować materialne siły tak, aby pracowały dla nas. i stwierdzał często, że Wnętrze i Zewnętrze „muszą iść razem”. Nasze Wewnętrzne i Zewnętrzne życie powinno być połączone. Nasze zewnętrzne życie powinno być coraz bardziej kierowane z wewnątrz. Kiedyś powiedział nam, że nawet kasjer bankowy może podczas swojej pracy wielbić Boga. Bapak przewertował wtedy plik dolarowych banknotów licząc – jeden, dwa, trzy, cztery. Allah, Allah ... Wybuchnąłem śmiechem, ponieważ moją pierwszą prawdziwą pracą była właśnie posada młodszego księgowego w Banku Cejlońskim, a jednym z moich obowiązków, było raz w tygodniu przeliczanie pieniędzy w skarbcu. Banknoty były w paczkach po 50 rupii i ja liczyłem jeden, dwa, trzy, cztery, ... i zawsze kończyłem 51 lub 49, nigdy 50. Gdybym był bankierem kierowanym od wewnątrz, nie byłbym w ciągłym strachu przed wyrzuceniem mnie z pracy. Bapak jest ucieleśnieniem tej zasady – koniecznej jedności Wewnętrznego i Zewnętrznego. Bapak farmer, Bapak kierownik spółki, Bapak prawnik, Bapak miłośnik boksu, Bapak na stadionie piłkarskim, Bapak na naszym latihanie, Bapak testujący nas. Bapak wyjaśniający nam naturę człowieka i jego powiązanie z Bogiem – był zawsze tym samym Bapakiem. Od pierwszej chwili duchowej historii człowieka, Subud głosił tę zasadę jasno i bez dwuznaczności. Zasada „Oddaj Cesarzowi, co cesarskie, a Bogu co boskie” nie jest usprawiedliwieniem dla schizofrenicznej egzystencji w dwóch światach. W światach, w których Przykazania możemy zastąpić etyką Harwardzkiej Szkoły Handlowej. Zasada ta jest zapewnieniem, że Cesarz, jest również stworzony przez Boga i będzie spełniał Jego dzieło, jeżeli tylko pozwoli kierować sobą z wewnątrz. Ostatnio Bapak wyjątkowo ostro przypomniał nam o tej zasadzie, mówiąc : „Nic nie możemy zrobić bez Boga. Potrzebujemy pomocy Boga, aby żyć ludzkim życiem w materialnym otoczeniu. A Bóg jest gotowy przyjść nam z pomocą, jeżeli tylko Mu pozwolimy”. Wskazówki do wielbienia Boga, które dał nam Bapak – Cierpliwość, Szczerość i Posłuszeństwo oparte są na tym samym jednym wymaganiu – Pozwólcie Mu.

Tak !

Jest to coś, co nas oczyści.

 

Pewnego ranka w Londynie w 1959 r. Reynold Osborne z Nowego Jorku, Richard Lacey z Johanesburga i ja dyskutowaliśmy na temat książek o Subudzie. Zgodziliśmy się, że nikt nie powinien pisać na temat Subudu, ponieważ nasze zrozumienie zmienia się z czasem. Powiedziałem, że chociaż pisanie jest moim zawodem, nigdy nie będę pisał o Subudzie. Roześmiali się. Richard powiedział: -Czy dasz nam to na piśmie?

Tak !

I oto jest na piśmie !

7

 


        Czekając na Subud

 

        Prolog

 

BOMBAJ, styczeń 1960 r. Pokój apartamentu Bomon-Behram na Nepeansea Road z oknami wychodzącymi na ocean. Bapak ubrany z powodu upału w luźne spodnie i koszulę, bez marynarki, siedział jak zwykle ze skrzyżowanymi nogami na długiej sofie czytając list z Londynu.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin