Wyb�r poezji opracowa�a: Ma�gorzata Ryl Przedsi�biorstwo Wydawnicze Zwi�zku Niewidomych "Print 6" Rok 1994 ISBN 83-85987-10-X Wst�p W okresie tak szybkiego rozwoju techniki, w kt�rym kr�luje video, komputer itd., gdy �atwiej obejrze�, zekranizowan� wersj� ksi��ki ni� j� przeczyta�, coraz mniej ludzi si�ga po poezj� dla w�asnej przyjemno�ci, satysfakcji nieliczni wyszukuj� nowo�ci wydawniczych spod znaku Kaliope. Czyta si� wiersze z przymusu szkolnego, dla stopni, dla nauczycieli, a ma�o jest nauczycieli pedagog�w, umiej�cych rozbudzi� zainteresowanie poezj�, uwra�liwi� na pi�kno j�zyka, problemy zawarte w utworach. W tej antologii znalaz�y si� utwory bardziej i mniej znane, r�wnie� z kanonu lektur szkolnych. Charakteryzuj� si� r�norodno�ci� pod wzgl�dem formy i tematyki, m�wi�ce o mi�o�ci, przyja�ni, smutku, rado�ci itd.. Zawieraj� pytania dotycz�ce sensu �ycia ludzkiego, cierpienia, miejsca cz�owieka we wsp�czesnym �wiecie, postaw moralnych etc., a wi�c bliskie wsp�czesnemu czytelnikowi. Mamy nadziej�, �e ka�dy znajdzie w tym zbiorze chocia� jeden utw�r dla siebie, kt�ry by� mo�e pozwoli zapomnie� o otaczaj�cej rzeczywisto�ci, o smutku, zrozumie� siebie i innych. Zach�camy r�wnie� do si�gni�cia po wiersze znane z lekcji j�zyka polskiego, kt�re czasami wydawa� si� mog�y nudne, banalne, bezsensowne i odczyta�, prze�y� je na nowo. Motto: "Czym jest poezja, kt�ra nie ocala Narod�w ani ludzi?" Czym jest poezja, je�li nie ocala narod�w ni ludzi, ani narod�w i ludzi przed samymi sob�, lecz tylko to co ludzie i narody potrafi� zniweczy�? Czym wi�cej by� mo�e, je�li nie trwo�nym jak bicie �miertelnego serca, silniejszym od l�ku przed n�dz� i �mierci� g�osem sumienia. Ryszard Krynicki opracowa�a: Ma�gorzata Ryl Bia�oszewski Miron (1922-1983) - poeta; liryka oparta na zasadach eksperymentu j�zykowo-poetyckiego: "Obroty rzeczy", "By�o i by�o"; utwory dramatyczne: "Pami�tnik z powstania warszawskiego"; "Do NN***" nagle wycinasz si� z pomieszanych form ulicy z wypuk�o�ci� n�g twarzy zbli�asz si� - p� mijam ci� - p� jak�e mi szkoda tej zawsze jednej strony nie widzianej! odchodzisz - p� ruch innych kroi ci� w coraz drobniejsze kawa�ki nic mi z ciebie nie zosta�o nagle Bogus�awska Teresa - ur. 13 VII 1929 r. - harcerka, uczestniczka akcji Ma�ego Sabota�u, wi�niarka Pawiaka, najm�odsza poetka warszawska czasu wojny; tom wierszy "Wo�anie nocy" - zm. 1 II 1945r. "�mieje si� do mnie ..." �mieje si� do mnie ziemia ca�a, Okryta mi�kkim �niegu szalem. Hen, w dal odesz�y �zy wraz z �alem, A pozosta�a rado�� bia�a. �miej� si� do mnie sople lodu I brylanciki - iskry �niegu, A nawet krzew tr�cony w biegu Chichocze patrz�c w g��b ogrodu. �mieje si� do mnie b��kit nieba, Dach domu �niegiem przyt�oczony, A nawet czarne, stare wrony Dziobi�ce z ziemi resztki chleba. �mieje si� do mnie s�up przy p�ocie I stary drut tr�cony nog�, I �awka zgi�ta ponad drog�, I staw zamarz�y, gro��c: - Trzpiocie! �miej� si� do mnie nawet ludzie, Kt�rzy mijaj� mnie po drodze, Cho� ich, nieznana, nie obchodz�, Ka�dy jest bliski w bia�ym cudzie. �mieje si� do mnie, hej! �wiat ca�y, W �nie�nych iskrz�cy si� kobiercach, I rado�� dziwna p�onie w sercach, Ju� dzi� niepomnych, �e p�aka�y... Bryll Ernest - ur. 1 III 1935 r. w Warszawie; poeta, prozaik, dramatopisarz; uko�czy� studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim; zbiorki: "Twarz nieods�oni�ta" (1963), "Sztuka stosowana" (1966), "Mazowsze" (1967), "Muszla" (1968), "Fraszka na dzie� dobry" (1969), "Zapiski" (1970), "Pio�unie pio�unowy" (1973), "Zwierz�tko" (1975), "Ta rzeka" (1977), "A kto si� odda w rado��" (1980), "Czasem spotykam siebie" (1981), "Sadza" (1982), "Pusta noc" (1983), obecnie jest ambasadorem w Irlandii; "Rekonstrukcja ch�ru Sofoklesowego" B�g, co ci� str�ci�, dzi� po ciebie si�ga... - Dr�ysz w jego palcach. Ju� k�usem ruszaj� poselstwa, ju� rozwarte bramy wszystkich raj�w, ju� op�ywasz w przyjaci�. Wielka jest pot�ga bo�ego tknienia - ono nam przywraca �renice zbyt po�piesznie niegdy� wy�upione, my�li przekl�te. Ona jednym gromem objawia, co� przeczuwa�. Po c� nasza praca, po c� bieg nieudolny, by pod bosk� d�oni� - ci�gn�c� cie� jak burza - umkn�� z�ego gradu, ocali� swoje. Po c� by�o jadu smakowa� tyle - aby dzisiaj lepiej wierzyli twym �renicom - w�a�nie kiedy� �lepy. Cz�owieku. Chocia� ziemi� lemieszami orzesz, konie ujarzmiasz i okrutne morze, starczy zaledwie jednej my�li bo�ej z�ego skinienia - by� tego dokona�, co nawet senne nie zwiastuj� zmory... St�d twoja r�ka - nie bo�a - skrwawiona, znie� teraz kary, przyucz si� pokory i b�d� szcz�liwy, gdy w dymi�ce trzewie �wiata, b�g d�o� zanurzy - by si�gn�� po ciebie - jak po Edypa si�gn��. Nie wszystkim Ateny na odrodzenie dano. Nie wszystkim gaj �wi�ty; b�g otrz�sn�� swe palce i schodzisz ze sceny ma�y jak resztka brudu. Nawet nie przekl�ty. xx***"�ni�em - a mo�e to by�o na jawie..." �ni�em - a mo�e to by�o na jawie �e szli�my noc�. Ka�dy trzyma� w d�oni �wieczk� swoj� i ognik przed potopem chroni� Deszcz hucza� tak ogromny jakby niebo ca�e Na nasze g�owy kamieniem pada�o �ni�em - a mo�e to by�o na jawie Kto� szepta� do mnie i ja co� szepta�em ale si� s�owa w deszczu rozmywa�y A r�ki nie m�g� nikt drugiemu poda� Bo �wieczki nasze zalewa�a woda Tak nas rozgoni� deszcz i wiatr. Szcz�liwi �e p�omie� ci�gle jeszcze palce parzy Przybli�ali�my �wieczk� do zsinia�ej twarzy Samotni w tej kotlinie ciemno�ci. Lecz �ywi �ni�em - a mo�e to by�o na jawie P�omie� z potopu burzy ocalony Zczernia� nagle i w popi� zosta� obr�cony Dopali�y si� �wieczki, a my�my ostali I na pr�no przyjaci� zginionych wo�ali. "To Szekspir winien, to Sofokles sprawi�" - To Szekspir winien, to Sofokles sprawi�: wm�wili w�adzom teatr. Odt�d zbrodnie nie s� jak sztylet czyste - z krwi otarty ma zn�w niewinno�� krzy�a... Ile wody posz�o na umywanie r�k, na pot, co karki ugi�te nad mapami ju� og�adza w marmur, chlupot manierek. Przecie� oni zwykle smakuj� kawy po okopach. Potemvvw namiotach swoich pasuj� si� z Bogiem: - im w oknach �wiat�o a� do p�nej nocy, - im dr�enie palc�w, im prawo do duch�w (po�lednich morderstw zjawy nie og�osz�) - imion, �e trutnie brz�cz� po historii... To Szekspir winien, to Sofokles sprawi� owe kurtyny od bitewnej chmury - jak trzeba - ci�sze. Pod dostojnym niebem wspieraj�c si� na szabli, albo kurz�c fajk� kr�le kszta�tuj� rozkaz. Ka�da jego zg�oska Fidiasza d�utem ci�ta... Kog� nie o�lepi boska nago�� decyzji. Ju� wnukowie b�d� jak my - w Cezarze przest�puj�c trupy powiada�: pi�kna kadencja. Z nasienia, co pocz�li�my tu� przed marszem, wzejdzie aktor wymowny - �e grobowy kamie� zap�acze - kiedy �kaj�c wy�piewa widowni, jak boli wysy�anie innych na �mier�... Kr�le, na ten czas obwo�ani, poducz� si� gestu �wiat�a ustawi� w oknach. Tak zakwitnie godne og�ady wiek�w zabijanie, gdzie tylko prostak n� jak Kain capnie. Ga�czy�ski Konstanty-Ildefons - ur. 23 I 1905 r.- poeta, satyryk, debiutem jest poetycka powie�� "Porfirion Osie�ek czyli Klub �wi�tokradc�w"; poematy: "Koniec �wiata" (1929), "Bal u Salomona" (1931), "Ludowa zabawa" (1934); okres przedwojenny Ga�czy�ski zamkn�� cyklem "Noctes Aninenses"; po wojnie trzy wybory wierszy wydane 1946 r. (w Polsce, Rzymie, Hanowerze); zbi�r "Zaczarowana doro�ka" (1948); w 1945 rozpocz�� cykl "Zielona g�" (groteska); utwory dotycz�ce roli sztuki: "Niobe" (1952), "Wit Stwosz" (1952); swoistym testamentem jest cykl 10 Pie�ni; d�u�sze utwory satyryczne, poemat: "Chryzostoma Bulwiecia podr� do Ciemnogrodu" (1954), farsa: "Babcia i wnuczek, czyli Noc cud�w" (1955) i in. - zm. 6 XII 1953 r. "Rozmowa liryczna" - Powiedz mi, jak mnie kochasz, - Powiem. - Wi�c? - Kocham ci� w s�o�cu. I przy blasku �wiec. Kocham ci� w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach. I gdy �pisz. I gdy pracujesz skupiona. I gdy jajko rozst�ukujesz �adnie - nawet wtedy, gdy ci �y�ka spadnie. W taks�wce. I w samochodzie. Bez wyj�tku. I na ko�cu ulicy. I na pocz�tku. I gdy w�osy grzebieniem rozdzielisz. W niebezpiecze�stwie. I na karuzeli. W morzu. W g�rach. W kaloszach. I boso. Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i noc�. I wiosn�, kiedy jask�ka przylata. - A latem jak mnie kochasz? - Jak tre�� lata. - A jesieni�, gdy chmurki i humorki? - Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki. - A gdy zima posrebrzy ramy okien? - Zim� kocham ci� jak weso�y ogie�. Blisko przy twoim sercu. Ko�o niego. A za oknami �nieg, wrony na �niegu. Le�nicz�wka Pranie, 1950. Grochowiak Stanis�aw - ur. 24 I 1934 r. w Lesznie Wielkopolskim - poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta; debiutowa� jako poeta w prasie; pierwsze ksi��ki: powie�� "Plebania z magnoliami" i zbi�r wierszy "Ballada rycerska" (1956); inne: "Menuet z pogrzebaczem" (1958), "Rozbieranie do snu" (1959), "Agresty" (1963), "Kanon" (1965), "Nie by�o lata" (1969), "Polowanie na cietrzewie" (1972), "Haiku-images" (1978); pisa� dla teatru, radia i telewizji - zm. 2 IX 1976 r. w Warszawie; "Dialog" Opowiedzia� mi cz�owiek, kt�ry pije w�dk�, �e nogi ma dosy� dobre, na staro�� te� nie narzeka; �e nawet wierzy w Boga, to znaczy w Co� po �mierci; �e owszem, �e od�o�y� Na Czarn� Godzin�. Odrzek�em cz�owiekowi, popijaj�c w�dk�, �e chmury je�li sine, to tak zwykle bywa pod jesie�, �e jest to rzecz normalna, i� drzewa krzywo rosn�, A ptaszki - krocz�c w �niegu - przezi�biaj� �apy. Potem Padli�my sobie W ramiona Z wielkim p�aczem. "Upojenie" Jest wiatr, co nozdrza m�czyzny rozchyla: Jest taki wiatr. Jest mr�z, co szcz�ki m�czyzny zmarmurza; Jest taki mr�z. Nie jeste� dla mnie tymianek ni r�a A...
marszalek1